
Jestem człowiekiem, ale co to znaczy?
Publikujemy fragment zbioru tekstów i wypowiedzi ks. Jana TWARDOWSKIEGO wybranych i opracowanych przez Aleksandrę Iwanowską w książce Kim jestem? Pytania najprostsze, która ukazała się nakładem wydawnictwa WAM. „Jestem człowiekiem, ale co to znaczy? Jestem chrześcijaninem, ale co to znaczy?” – pyta ks. Jan TWARDOWSKI
Ks. Jan Twardowski: Kim jestem?
.Postawmy sobie pytanie: Kim jestem? Jestem człowiekiem, ale co to znaczy?
Nieraz mówimy: „Jestem tylko człowiekiem”. Innym razem: „Jestem aż człowiekiem!”. Kiedy mówię: „Jestem tylko człowiekiem”, staram się wytłumaczyć siebie, usprawiedliwić: jestem nerwowy, bo jestem tylko człowiekiem; zgrzeszyłem, bo jestem tylko człowiekiem. Takie stwierdzenie czasem prowadzi do rozpaczy, no bo skoro jestem tylko człowiekiem, to przeminę tak jak wszystko, rozsypię się w proch, mój grób się kiedyś zawali, a nekrolog myszy zjedzą.
Kiedy powiem: „Jestem aż człowiekiem!”, mogę popaść w pychę. „Będziecie jako bogowie…”. Wszystko kręci się wkoło mnie. Jednak kim jestem? Jestem człowiekiem, nie zwierzęciem ani nie aniołem. Zwierzę nie jest złe, tylko że we mnie poza życiem wegetatywnym, zmysłowym jest jeszcze życie duchowe i ono musi opanować życie zmysłów, nerwów, zmiennych nastrojów. To jest istota człowieczeństwa: ciągła walka
ze zmysłowością, nerwowością, nastrojami, ciągła praca, duchowy trud przezwyciężania swojej niższej natury.
Kim może być człowiek – uczy nas sam Pan Jezus. Stał się Człowiekiem, by pokazać, kim człowiek może się stać, gdy jest zjednoczony z Bogiem.
Jestem chrześcijaninem, ale co to znaczy?
.Jeszcze raz postawmy sobie pytanie: Kim jestem? Jestem chrześcijaninem, ale co to znaczy?
To znaczy, że mam wyróżniać się miłością i dobrocią. Dla niewierzących mam być wzorem człowieka kochającego. „Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” (J 13,35). Jest to jednak tylko zewnętrzny sprawdzian. Jaki jest sprawdzian wewnętrzny?
Odpowiedź muszą poprzedzić inne pytania: Czym chrześcijaństwo różni się od wszystkich innych religii? Czym chrześcijanin różni się od niechrześcijanina, mahometanina, buddysty, wyznawcy Konfucjusza?
Chrześcijanin nigdy nie jest samotny, ponieważ wierzy w Boga, który stał się człowiekiem, a więc obcuje z Bogiem Człowiekiem. Ma komunikatywny język, którym może rozmawiać z Bogiem. Bóg chrześcijański nie jest odległy jak żydowski, nie jest poza światem jak muzułmański, jest Bogiem, który stał się Człowiekiem. Stąd tkliwość naszych rozmów z Nim, nasze najdelikatniejsze bycie z Bogiem.
Chrześcijanin to ten, kto czuje przy sobie bliskość Boga. Jednakże Bóg jest Człowiekiem nie tylko po to, by było mi z Nim bardzo dobrze. Bóg Człowiek wprowadza mnie w swoje wielkie dzieło zbawienia. Zaprasza mnie stale, abym razem z Nim cierpiał.
Chrześcijanin rozumie, że człowiek ma nie tylko działać, ale i żyć życiem Jezusa, życiem kontemplacji, miłości, poświęcenia, ofiary.
Czy jestem chrześcijaninem?
.Chociaż mam metrykę z pieczątką kancelarii parafialnej, czy naprawdę jestem chrześcijaninem? Czy naprawdę w moim życiu Pan Jezus jest realny? Czy żyję konsekwencjami Ewangelii?
Chrześcijanin nie uśmiecha się, słuchając słów: „Szczęśliwi ubodzy”. Wie, że pieniądze mają wartość, ale nie jest ich niewolnikiem.
Nie uśmiecha się, kiedy słyszy słowa: „Szczęśliwi cisi”. Pamięta, że w tym samym czasie, kiedy żył Herod, żył Święty Józef. Herod, wielki i krzykliwy władca, tupiący nogami po czerwonym dywanie i Józef, cichutko pukający do drzwi, niewpuszczony na nocleg. Herod, po którym została smutna plama w historii, i Józef, cichy, wyrzucany człowiek, który ma swoje pomniki, kościoły, lilie w rękach.
Chrześcijanin nie uśmiecha się, kiedy słyszy słowa: „Szczęśliwi, którzy płaczą”. Wie, że ten, który boleje, będzie pocieszony, bo odkryje sens swojego cierpienia.
Nie uśmiecha się, kiedy słyszy słowa: „Szczęśliwi czystego serca”. Nie uważa, że czystość jest niemożliwa, ponad prawami natury. Wie, że czystości nie można zachować bez wiary i łaski.
Nie uśmiecha się, kiedy słyszy słowa: „Szczęśliwi ci, którzy czynią pokój”. Nie myli pokoju ze spokojem, świętym spokojem. Wierzy, że szczęśliwy jest nie ten, kto wnosi święty spokój, który klajstruje i łagodzi, ale ten, kto przynosi prawdziwy pokój, oparty na ładzie wewnętrznym.
Nie uśmiecha się, kiedy słyszy słowa: „Szczęśliwi sprawiedliwi”. Nie wierzy, że sprawiedliwy to ten, kto walczy o swoje prawa, walczy z krzywdą, która go dotyka. Wierzy, że ma mu wystarczyć tyle, ile otrzymał od Boga.
Nie uśmiecha się, kiedy słyszy słowa: „Szczęśliwi miłosierni”. Wie, że jeden Bóg jest miłosierny, a człowiek jest żebrakiem, bo tak wiele od Boga otrzymuje. Świadom, ile dostaje od Boga, sam chce dawać innym. Jest miłosierny, ponieważ jest wzruszony miłosierdziem Boga w stosunku do niego.
Nie uśmiecha się, kiedy słyszy słowa: „Szczęśliwi prześladowani”. Wierzy, że jeśli spotyka go coś trudnego, otrzymuje to z rąk samego Boga. Jest szczęśliwy, że Bogu może dać coś zupełnie bezinteresownie. Z ręki Boga przyjmuje wszystko, by spełnić to, czego On pragnie.
Być chrześcijaninem – to po prostu żyć błogosławieństwami, które wygłosił Pan Jezus, wypełniać serce Ewangelii świętej.
Czy naprawdę jestem chrześcijaninem?
Jakim jestem chrześcijaninem?
.Każdy chrześcijanin, który otrzymuje chrzest i któremu malują na czole znak krzyża, w jakiś sposób bierze udział w kapłaństwie Chrystusa. Dostał Chrystusa nie tylko dla siebie, ale po to, by Go podawać innym.
Chrześcijanie przypominają ewangeliczne panny, które strzegły lamp. Tylu biesiadników poszło na wesele, ale nikt ich nie osądził, czy spóźnili się, czy nie, czy ich lampy kopciły, czy pogasły. Sądzone były tylko panny.
Dlaczego Jezus Oblubieniec powiedział im: „Nie znam was”? Dlatego że wymyślił je jako powołane do strzeżenia światła. One natomiast powykrzywiały siebie, stały się inne, zupełnie nie do poznania, nie takie, jakie miały być.
Każdy z nas jako chrześcijanin odpowiedzialny jest za wszystkich na całym świecie. Odpowiedzialny, a nie zarozumiały. Dziewięćdziesiąt dziewięć owiec nie beczało nad jedną: „Jesteś paskudna, a my święte”, tylko na pewno nad sobą: „Nie przesadzajmy, na pewno nie jesteśmy takie święte, skoro jedna nie mogła wytrzymać między nami”.
Jak jest z moim chrześcijaństwem? Czy czuję się odpowiedzialny za innych? Istnieje stare żydowskie przysłowie: „Nie można modlić się pod sufitem”. To znaczy: modlitwa musi przekraczać wszelki pułap, musi sięgać od ziemi do nieba.
Czy troszczę się o dusze na całym świecie? Czy modlę się nie tylko w swojej intencji? Czy umiem modlić się za grzeszników, by się nawrócili, za cierpiących, by znaleźli siłę do znoszenia swoich cierpień, za konających, by sobie uświadomili, że wracają do Boga?

.Czy modlę się Mszą Świętą, powszechną modlitwą całej ludzkości i Chrystusa, który wyciąga ramiona do wszystkich? Czy poświęcam ludzkość Matce Bożej, Tej, która niczego nie zatrzymuje dla siebie; cokolwiek otrzyma, oddaje to Bogu, jest panną najwierniejszą, która zawsze strzeże światła?
Jan Twardowski
Fragment książki: Jan Twardowski, Kim jestem? Pytania najprostsze, wybór i oprac. Aleksandra Iwanowska, wyd. Wydawnictwo WAM, 2024 [LINK].