Kościół a metawersum
Nie obawiam się, że Kościół stanie się tworem anachronicznym. Wręcz przeciwnie, widzę wśród wiernych rosnącą potrzebę osobistego, twarzą w twarz, kontaktu po komunikowaniu się cyfrowym. Nie jest to więc walka między światem realnym a wirtualnym – mówi ks. prof. dr. hab. Józef KLOCH w rozmowie z Mikołajem CZYŻEM.
Mikołaj CZYŻ: Wydaje się, że media i technologia są coraz większą częścią naszego życia, budują bariery między światem realnym a wirtualnym. Czy dzieje się tak również w Kościele? Czy technologie zaczynają oddzielać kapłana od wiernych?
Ks. prof. Józef KLOCH: Zaledwie kilka dni temu papież Franciszek przypomniał o znaczącej roli komunikacji cyfrowej we wstępie do poświęconego jej włoskiego podręcznika. Stwierdził tam, że „pandemia uświadomiła nam rolę komunikacji cyfrowej w Kościele”.
– Na czym ta świadomość polega?
– Media cyfrowe są ważne, ale są tylko środkiem do celu, a nie celem nadrzędnym. W Kościele Msza Święta odbywa się w osobistej relacji między kapłanem a wiernymi. Co prawda korzystaliśmy z transmisji strumieniowej w pandemii, by transmitować nabożeństwa z kościołów, ale streaming był traktowany jako narzędzie stosowane ze względu na COVID-19.
– Czy zatem zanurzenie w świecie cyfrowym rzeczywiście może negatywnie odbić się na naszych relacjach w świecie rzeczywistym?
– Warto zwrócić uwagę na to, jak wiele dobrego przynosi nowoczesna technologia. Idąc za inspiracją papieża Franciszka, posłużę się przykładem z pandemii. W parafii św. Maksymiliana Kolbego w Tychach proboszcz i jego wikariusz korzystali z cyfrowych narzędzi komunikacji, aby utrzymać kontakt z wiernymi, którzy nie mogli przyjść do kościoła. I o ile przed pandemią ich aktywność w sferze komunikacji cyfrowej była traktowana jako uzupełnienie pracy kapłańskiej, o tyle w okresie całkowitej izolacji ten typ kontaktowania się pozwolił duchownym na utrzymanie kontaktu z wiernymi. Identyfikując problemy – znajdowali rozwiązania w czasach tak wielkiego kryzysu, jakim była pandemia COVID-19.
– A przecież mamy przykłady rosnącej popularności dni skupienia organizowanych przez różne zgromadzenia, gdzie jednym z warunków jest wyłączenie telefonów komórkowych. Co zatem skłania ludzi do całkowitego odłączenia się od wirtualnego świata?
– „Digital detox”, czyli cyfrowy detoks, to koncepcja wywodząca się z Doliny Krzemowej. Niektórzy pracownicy korporacji w ramach protestu wyłączyli absolutnie wszystkie posiadane przez siebie urządzenia cyfrowe. Co następnie zrobili? Poszli do lasu, by zobaczyć zieleń i usłyszeć śpiew ptaków.
– Czyli dni refleksji czerpią inspirację z cyfrowego detoksu?
– Nasza psychika i ciało mają wbudowane naturalne mechanizmy obronne. Nadmiar technologii również spotyka się z fizjologiczną i psychofizyczną reakcją. Dlatego dobrze jest wypracować zdrowe sposoby radzenia sobie z tego typu nadmiarem, jak choćby właśnie tradycyjne rekolekcje czy wyjazd, podczas których dokonujemy cyfrowego „odtrucia”. Żeby było jasne: uważam, że smartfon to świetne narzędzie. Nie możemy jednak pozwolić, by nami zawładnął. Jest to szczególnie niepokojące w przypadku dzieci i młodzieży, które korzystają z telefonu komórkowego niemal bez przerwy i w każdej sferze swojego życia. Trzeba więc prowadzić rozsądną edukację, jak w sposób świadomy i kontrolowany korzystać z nowoczesnych technologii, aby pozostały one tylko i aż dobrym narzędziem.
– Stolica Apostolska i Kościół dostrzegają zatem rolę nowych mediów w ewangelizacji. Jakie jest miejsce Kościoła w metawersum? Nowa przestrzeń dla ewangelizacji?
– Studia nad sztuczną inteligencją nauczyły mnie, że coś takiego jak odwzorowanie świata rzeczywistego w świecie wirtualnym nie jest możliwe. Relacje, które Big Tech próbuje nazwać wirtualnymi, tak naprawdę są realne. Oto przykład. Prowadząc ten wywiad w metawersum, moglibyśmy siedzieć setki kilometrów od siebie i rozmawiać z tą samą jakością i w tym samym czasie. Ale nie oszukujmy się: nowe technologie służą do pośredniczenia w rozmowie, ale nie są w stanie jej zastąpić. Drugi przykład dotyczy dzieci i studentów – po dwóch latach zdalnej edukacji spowodowanej pandemią COVID-19 obie grupy chciały wrócić do szkoły i do sal wykładowych. Powinniśmy nabrać dystansu do nowych technologii. Coraz bardziej przekonujemy się, że nie mogą one zastąpić nam świata rzeczywistego, ale też w wielu sytuacjach dobrze nam służą.
– Zanurzenie w nowoczesnej technologii ma też swoje negatywne strony, na przykład w postaci rosnącego uzależnienia od internetu. Czy nie należy się obawiać, że w kontekście długotrwałego życia w sieci Kościół będzie uważany za twór w dużej mierze anachroniczny?
– W odpowiedzi na to wyzwanie tym bardziej konieczne staje się wzmocnienie wykorzystania nowoczesnych technologii w Kościele, ale w pewnym zakresie. Na szczęście jest wiele wybitnych osobowości, które to potrafią i wykorzystują takie nowe media. Ich posługa dociera do setek tysięcy ludzi, więc nie obawiam się, że Kościół stanie się tworem anachronicznym. Wręcz przeciwnie, widzę wśród wiernych rosnącą potrzebę osobistego, twarzą w twarz, kontaktu po komunikowaniu się cyfrowym. Nie jest to więc walka między światem realnym a wirtualnym.
– Jak zatem Kościół odnosi się do pojęcia grzechu popełnionego w metawersum? Czy taka konstrukcja w ogóle istnieje?
– Ostatnio dużo myślę o pojęciu świata wirtualnego. I choć jest ono coraz częściej używane, to mam wrażenie, że jego znaczenie nie jest powszechnie rozumiane. W końcu co to znaczy świat „wirtualny”? Wirtualny to możliwy do zaistnienia. Spędzanie czasu ze smartfonem, tabletem czy komputerem w rękach jest doświadczeniem jak najbardziej realnym. Zatem wszystko, co dzieje się w internecie, ma miejsce również w świecie realnym. Podobnie rzecz się ma z przekraczaniem zasad i przykazań. Kradzież jest kradzieżą, niezależnie od tego, czy dotyczy portfela i telefonu, czy danych bądź pieniędzy z konta bankowego albo profili i haseł dostępu do portali internetowych. Powtórzę: w wielu wypadkach to, co określamy światem wirtualnym, należy tak naprawdę do świata rzeczywistego.
Rozmawiał Mikołaj Czyż