Prof. Tariq MODOOD: Państwo szanujące kultury większości i mniejszości

Państwo szanujące kultury większości i mniejszości

Photo of Prof. Tariq MODOOD

Prof. Tariq MODOOD

Profesor socjologii, nauk politycznych i polityki społecznej. Dyrektor i założyciel Centrum Badawczego na rzecz Badań nad Przynależnością Etniczną i Obywatelstwem Uniwersytetu Bristolskiego. Członek British Academy oraz Academy of Social Sciences.

Społeczeństwo wielokulturowe wymaga więcej działań ze strony państwa, nie tylko po to, aby uszanować różnorodność, ale by włączyć ją w powszechne rozumienie przynależności narodowej – pisze prof. Tariq MODOOD

.Niektórych być może zdziwi fakt, że wielokulturowość wspiera ideę promocji kultury narodowej przez państwa demokratyczne (przy zachowaniu szacunku dla innych tożsamości). Wielokulturowym punktem wyjścia od liberalnych czy innych uniwersalizmów jest argument, że państwo liberalne nie jest kulturowo neutralne. W końcu wszystkie państwa UE wspierają konkretne języki, obchodzą swoje święta religijne, umożliwiają nauczanie religii w szkołach, zakładanie szkół wyznaniowych, wspierają określone rodzaje aktywności artystycznej, sportowej…

Kultura większości jest w pewnym zakresie kulturą cieszącą się największym uznaniem i dlatego państwo liberalne nie jest państwem neutralnym. Wielokulturowość zakłada rozciągnięcie tego uznania na mniejszości. Odwoływanie się do dziedzictwa kulturowego większości nie może być samo w sobie określane jako bezprawne. Jednak przewaga kultury większości w kształtowaniu kultury narodowej, symboli oraz instytucji nie powinna mieć charakteru nieuwzględniającego mniejszości.

Liberalne ograniczenia nacjonalizmu mogą być wystarczające, by zapewniać asymilację wolną od dyskryminacji i przymusu, ale koncepcja wielokulturowości idzie dalej. Podejście to kładzie nacisk na poszanowanie poimigracyjnych, etnorasowych, etnokulturowych i etnoreligijnych tożsamości grupowych. Stwarza ono możliwość krytycznej reformy tożsamości narodowej. Mniejszości kwestionują i będą kwestionować dominujące narracje, które je wykluczają lub nie szanują ich i wkładu ich kultur – przy czym mniejszości nie rywalizują z większością na zasadzie zero-jedynkowej. Proces ten należy postrzegać raczej jako rodzaj egalitarnego wzrostu, a nie formę wywłaszczenia. Nacjonalizm wielokulturowy uznaje kulturę większości za dominującą, lecz podważa jej prawo do odmowy włączenia kultur mniejszości tylko dlatego, że jest to sprzeczne z kulturą lub preferencjami większości. Relacja łącząca większość z mniejszościami powinna być relacją opartą na dialogu, dwu- lub wielokierunkowej adaptacji, w której zarówno większość, jak i mniejszości mogą oczekiwać zachowania swoich kluczowych (choć ewoluujących) wartości. Żadna ze stron tej relacji nie ma jednostronnego prawa do narzucania wartości drugiej stronie w sposób uniemożliwiający współistnienie jej tożsamości.

W najbardziej wyczerpującym dokumencie dotyczącym polityki wielokulturowej w Europie, autorstwa Komisji na rzecz Przyszłości Wieloetnicznej Brytanii (Commission on the Future of Multi-Ethnic Britain, CMEB, 2000), znajdujemy najważniejszy, lecz jednocześnie najbardziej nierozumiany rozdział pt. Rethinking the National Story. W rozdziale tym przedstawiono argument, że wyzwania etapu poimigracyjnego to nie tylko konieczność wyeliminowania dyskryminacji oraz łagodzenia niekorzystnej nierównowagi etnicznej. Kwestią o głębszym znaczeniu jest potrzeba znalezienia inspirujących wizji państwa, w tym przypadku Wielkiej Brytanii. Wedle tej perspektywy konieczne jest zwrócenie uwagi na to, skąd pochodzimy, dokąd zmierzamy, w jaki sposób połączyła nas historia i co możemy zrobić na rzecz wspólnej przyszłości.

Komisja stroniła od przedstawiania w różowych barwach zarówno przeszłości, jak i przyszłości. Uznała konflikt i kwestionowanie narracji i tożsamości za stale obecne, jednak podkreśliła, że dzięki dialogowi i egalitarnemu zaangażowaniu może nastać dynamiczna, nowa brytyjskość.

Musieliśmy ponownie rozważyć, co oznacza bycie Brytyjczykiem, aby na nowo stworzyć koncept naszego kraju w taki sposób, by obejmował on wszystkich obywateli. Nikogo nie powinno się odrzucać jako osobę obcą kulturowo i niewystarczająco brytyjską z powodu przynależności etnicznej, kulturowej czy wyznawanej religii. Należy stworzyć nową wizję Wielkiej Brytanii, aby np. muzułmanie mogli postrzegać islam jako część Brytanii oraz – co jest równie ważne – aby niemuzułmanie, zwłaszcza sekularyści i chrześcijanie, mogli postrzegać muzułmanów jako część nowej, ewoluującej brytyjskości.

Perspektywa ta została częściowo zastąpiona polityką spójności i działaniami prowadzonymi po wydarzeniach 11 września. Jednak przekonanie, jakoby nacisk na obywatelstwo lub brytyjskość stanowiły substytut wielokulturowości, jest dość mylące. W istocie często pomija się, że teoretycy wielokulturowości uznawali obywatelstwo za podstawową koncepcję i wyraźnie rozwijali wielokulturowość jako sposób integracji – oczywiście takiej, która szanuje różnice, a nie jest tożsama z asymilacją czy indywidualistyczną integracją. Co więcej, zwykle kładli nacisk nie tylko na tożsamości mniejszościowe jako takie, ale na włączenie tożsamości mniejszościowych w tożsamość narodową. W ten sposób wielokulturowość rozumiały również rządy Kanady i Australii. Jest to też dominująca interpretacja w Wielkiej Brytanii.

Przedstawię swoje rozumienie relacji większości z mniejszością w ujęciu, które można nazwać wielokulturowym nacjonalizmem.

Kościół Anglii bez wątpienia stanowi zinstytucjonalizowany element tożsamości historycznej Anglii i Wielkiej Brytanii. Znajduje to odzwierciedlenie w symbolicznych i merytorycznych aspektach konstytucji. Biorąc pod uwagę szybkość zmian wpływających na brytyjską tożsamość narodową oraz sposób, w jaki religia, czasem powodując podziały, powraca na arenę polityczną, rozsądne byłoby powstrzymanie się od pochopnego odrzucenia tego historycznego aspektu tożsamości brytyjskiej – jest on w dalszym ciągu istotny dla dużej grupy ludzi, nawet jeśli tylko niewielu z nich bierze udział w nabożeństwach. Niemniej jednak jako propagator wielokulturowej Wielkiej Brytanii chciałbym, aby przywileje konstytucyjne Kościoła Anglii – które być może należałoby rozszerzyć – zostały przyznane również innym wyznaniom.

Jednakże wielokulturowość nie oznacza tu prostego parytetu. Oczekiwałbym, aby nawet w sytuacji otwartej wielowyznaniowości Kościół Anglii miał nadal należne pierwszeństwo w reprezentacji wyznaniowej w Izbie Lordów oraz podczas koronacji monarchy. Nie byłby to przejaw surowego systemu większościowego, lecz rezultat procesu historycznego. Należy dodać też dyspozycję wielokulturową, tj. potencjał Kościoła do sprawowania wiodącej roli w rozwoju wielokulturowej tożsamości narodowej, państwa i społeczeństwa. Zarówno czynniki historyczne, jak i wielokulturowe mogą być w sposób uzasadniony uważane za istotne dla kształtowania się tożsamości narodowej.

Jest to wielokulturowy krok naprzód. Zasada ta może być wyrażona jako pozytywne włączenie, odmienne od ślepej na kolor i wiarę równości formalnej.

Kolejny przykład dotyczy nauczania religii (będącego czymś więcej niż edukacją religijną) i kultu w szkołach publicznych. Nie powinniśmy na przykład wymagać od szkół, aby zaprzestały nauczania religii chrześcijańskiej i świętowania Bożego Narodzenia oraz by wykluczyły wszystkie elementy kultu z powodu obecności muzułmanów czy hinduistów w szkołach. Odrębne klasy i rodzaje kultu typowe dla różnych wyznań należy zrównoważyć podejściem, które łączy wszystkie dzieci i wprowadza między nimi dialog. W przeciwnym razie taka zmiana może wręcz podzielić społeczność szkolną i społeczeństwo danego kraju.

Tam, gdzie udaje się takie podejście wprowadzić, dobrowolne odkrywanie własnej wiary lub tradycji filozoficznej stanowi dopełnienie wielokulturowego podejścia do miejsca religii w szkole. Jeśli większość uzna, że nie wyznaje żadnej religii lub nie chce, aby jej wyznanie lub wyznania były nauczane w szkołach publicznych, niech tak będzie. Jednak nie daje to prawa weta wobec wprowadzenia nauczania religii mniejszości do szkół, jeśli dana mniejszość tego chce. Podobnie jak fakt, że chrześcijanie nie mają żadnych wymagań żywieniowych, nie daje im prawa do uniemożliwiania szkołom oferowania innym uczniom dań koszernych, halal lub wegetariańskich.

Te dwa przykłady ilustrują też inną ważną kwestię związaną z kulturą narodową. Ogólne podejścia liberalne i obywatelsko-nacjonalistyczne opowiadają się za tym, że różnorodność wymaga „przerzedzania” kultury narodowej, tak aby mniejszości mogły czuć się włączone i nie doświadczać kultury większościowej jako tej, którą się im narzuca. Mimo to moje dwa przykłady nie obrazują przerzedzania się narodowej kultury wyznaniowej w szkołach publicznych, lecz wskazują na jej pluralistyczne zagęszczanie. Wielokulturowość w moich przykładach wzbogaca kulturę narodową, w której nie usuwa się Kościoła Anglii z życia narodowego, ale łączy się z nim inne wyznania poprzez zaniechanie usunięcia religii ze szkół przy jednoczesnym zadbaniu o uwzględnienie zarówno powszechności, jak i różnorodności.

.Społeczeństwo wielokulturowe wymaga więcej działań ze strony państwa, nie tylko po to, aby uszanować różnorodność, ale by włączyć ją w powszechne rozumienie przynależności narodowej. W wielu przypadkach oznacza to wzbogacenie wizji kultury narodowej, a nie jej zubożenie. Jak uznała Komisja na rzecz Przyszłości Wieloetnicznej Brytanii (CMEB), zazwyczaj wymaga to od nas zmiany myślenia o naszym kraju i dlatego może również wymagać właściwej publicznej debaty na temat tego, jaki nasz kraj jest obecnie.

Tariq Modood
Tekst ukazał się w nr 40 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [LINK].

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 19 maja 2022
Fot. Navesh CHITRAKAR / Reuters / Forum