Co jesteśmy winni uchodźcom z Ukrainy?
Odpowiedź na pytanie, co jesteśmy winni uchodźcom, zależy częściowo od pozycji, z której jest ono zadawane – pisze prof. David OWEN
.Agresywna wojna Rosji przeciwko Ukrainie doprowadziła do jednego z największych i najszybciej rosnących napływów uchodźców w ostatnich latach. Osiągnie on taką skalę jak exodus uchodźców z Syrii, ale w znacznie szybszym tempie. I tym razem to nie Turcja, Liban, Jordania czy Egipt, ale państwa sąsiadujące z Ukrainą, takie jak Polska, Słowacja, Węgry, Mołdawia i Rumunia, znalazły się na pierwszej linii frontu ochrony uchodźców.
Reakcja sąsiadów Ukrainy – a także innych państw europejskich – jest niezwykła. Zwłaszcza Polacy mobilizują się, by wspierać Ukraińców (już wcześniej udzielili schronienia wielu osobom, które wyjechały z Ukrainy po 2014 roku). Choć ta spontaniczna reakcja jest bardzo krzepiąca, warto zatrzymać się i zastanowić, dlaczego właściwie jesteśmy zobowiązani pomagać uchodźcom. Po początkowym wybuchu hojności będzie to miało poważne implikacje dla organizacji wsparcia i ochrony w nadchodzących tygodniach, miesiącach, a może nawet latach.
Odpowiedź na pytanie, co jesteśmy winni uchodźcom, zależy częściowo od pozycji, z której jest ono zadawane.
Jeśli zapytam o powód moich zobowiązań wobec uchodźców jako człowiek, jako jedna istota ludzka reagująca na sytuację innych ludzi, odpowiedź będzie wyrażona w etyce religijnej i w odniesieniu do przypowieści, na przykład o dobrym Samarytaninie. Ta humanitarna odpowiedź odzwierciedla uniwersalne twierdzenie moralne, zgodnie z którym jesteśmy winni pomoc obcym, o ile ciężar związany z tą pomocą nie jest nadmierny i nie koliduje zbytnio z naszymi przedsięwzięciami. Tego rodzaju kodeks nie wymaga od nas moralnej świętości, ale nie pozwala nam stać się obyczajowymi potworami. Dlatego z podziwem patrzymy na osobę ryzykującą swoim życiem, aby uratować życie innej osoby, a z przerażeniem na człowieka mijającego tonące dziecko, które mógłby z łatwością uratować, ale nie robi tego, by nie zamoczyć ubrania. W tym kontekście można zrozumieć wiele bezpośrednich przejawów ofiarności mieszkańców Polski i innych krajów sąsiadujących z Ukrainą.
Oprócz takich uniwersalnych względów moralnych niektórzy ludzie mogą mieć powody, by wspierać i chronić uchodźców, niewynikające ze zwykłego człowieczeństwa, ale ze wspólnej tożsamości, którą posiadają jako osoby prywatne. Wspólna tożsamość religijna z tymi, którzy są także na przykład współczłonkami Kościoła katolickiego lub ummy muzułmańskiej, stanowi powód do solidarności tworzący szczególne zobowiązania do pomocy konkretnym uchodźcom. Ten aspekt nie ogranicza się do wspólnej tożsamości religijnej – może dotyczyć również wspólnej tożsamości kulturowo-historycznej (warto tu uwzględnić diasporę ukraińską rozsianą po całym świecie) oraz innych, różnorodnych form wspólnej tożsamości (na przykład członkostwo w związkach i stowarzyszeniach zawodowych).
Co jednak, jeśli zapytamy o nasze zobowiązania wobec uchodźców nie tylko jako ludzi lub indywidualności, z którymi część z nas może się identyfikować, ale jako obywateli państwa? W tym przypadku w grę wchodzą zupełnie inne motywy. Zwróćmy uwagę, że żyjemy w świecie złożonym z państw i na mocy prawa każdy człowiek jest przypisany (zazwyczaj w chwili urodzenia) do konkretnego państwa. Zasadność tego sposobu organizacji międzynarodowego porządku politycznego opiera się na założeniu, że państwa mogą – i w większości przypadków będą – chronić swoich obywateli i przestrzegać ich podstawowych praw człowieka. Uchodźcy pojawiają się, gdy to założenie zawodzi. Czasami przejawia się to w odmowie ochrony niektórych obywateli przez państwo lub w prześladowaniu ich przez to państwo, na przykład jako mniejszości etnicznych lub dysydentów politycznych. W innych przypadkach dzieje się tak, ponieważ państwo nie jest w stanie chronić swoich obywateli, na przykład w sytuacji rozpadu państwa (Somalia), wojny domowej (Syria) lub inwazji wrogiego mocarstwa (Ukraina). Wówczas społeczność międzynarodowa musi wkroczyć do akcji i przejąć rolę ochronną.
Uchodźcy są ludźmi, wobec których system państwowy zawiódł. Zatem politycznym obowiązkiem społeczności międzynarodowej jest naprawienie tej szkody poprzez zapewnienie im ochrony.
W praktyce oznacza to, że państwa mają obowiązek współpracować ze sobą w zakresie zapewniania i wspierania miejsc ochrony uchodźców oraz sprawiedliwego podziału odpowiedzialności za tę ochronę i związanych z nią kosztów.
Obecny międzynarodowy system uchodźczy jest bardziej ukierunkowany na zapewnienie miejsc ochrony niż na sprawiedliwy podział odpowiedzialności między państwami. Trudności, jakie napotkała Unia Europejska, próbując wprowadzić sprawiedliwy podział ochrony uchodźców po lecie 2015 roku, dowodzą, jak trudno jest zorganizować współpracę państw w tym zakresie, nawet w stosunkowo rozwiniętym kontekście regionalnym, jakim jest UE.
Bezprecedensowa decyzja UE o wykorzystaniu dyrektywy w sprawie tymczasowej ochrony w celu umożliwienia Ukraińcom swobodnego podróżowania i pracy w Unii Europejskiej przynajmniej przez najbliższy rok jest po części wynikiem bardzo szczególnych okoliczności i silnego zainteresowania UE wojną rosyjsko-ukraińską, ale stanowi też odpowiedź na pytanie, jak podzielić odpowiedzialność za ukraińskich uchodźców, aby pozwolić im decydować, gdzie w UE będą szukać tymczasowej ochrony (kontrast z traktowaniem uchodźców spoza Europy jest wyraźny i nie świadczy dobrze o UE).
Decyzja Unii Europejskiej została przy tym podjęta w nadziei, że albo wojna na Ukrainie zakończy się w taki sposób, że uchodźcy będą mogli wrócić do swojego kraju w stosunkowo krótkim czasie (nie dłuższym niż 3 lata), albo – jeśli tak się nie stanie – że UE będzie zdolna wypracować bardziej trwałe rozwiązania w zakresie ochrony i osiedlania uchodźców ukraińskich. Pod tym względem decyzja o przyznaniu tymczasowego statusu ochronnego wszystkim Ukraińcom w UE jest rozsądnym środkiem tymczasowym, który odsuwa na dalszy plan trudniejsze kwestie polityczne w nadziei, że nie trzeba będzie się z nimi mierzyć. Tymczasem cieniem na UE i społeczności międzynarodowej kładzie się większy problem, jakim jest stworzenie trwałego systemu sprawiedliwego podziału odpowiedzialności za ochronę uchodźców. Nasz świat w dalszym ciągu nawiedzają duchy tych wszystkich, którzy zginęli, przemierzając pustynie i morza w poszukiwaniu schronienia.
Na zakończenie słowo o specyficznym kontekście rosyjskiej agresji na Ukrainę, który daje nam powód nie tylko do wspierania ukraińskich uchodźców, ale także do wspomagania Ukrainy w jej wojennym oporze. Powód ten został w wymowny sposób przedstawiony przez pastora Martina Niemöllera w kontekście nazistowskich Niemiec:
Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem.
Nie byłem przecież komunistą.
Kiedy przyszli po socjalistów, nie protestowałem.
Nie byłem przecież socjalistą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem.
Nie byłem przecież związkowcem.
Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem.
Nie byłem przecież Żydem.
Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował.
Nikogo już nie było.
.Putin przyszedł po Gruzję, przyszedł po Krym, teraz przyszedł po Ukrainę. Czy ktoś naprawdę myśli, że gdyby udało mu się odnieść sukces na Ukrainie, jego imperialne ambicje po prostu by się na tym skończyły?
David Owen