Ks. prof. Stanisław ADAMIAK: Święty John Ronald Reuel Tolkien?

Święty John Ronald Reuel Tolkien?

Photo of Ks. prof. Stanisław ADAMIAK

Ks. prof. Stanisław ADAMIAK

Profesor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Toruniu. Specjalizuje się w historii wczesnego chrześcijaństwa. Autor książek „Teologia Tolkiena”, „Zawsze jest Wyjście“ i „Deo laudes. Historia sporu donatystycznego“.

Od kilkunastu lat niektórzy nieśmiało twierdzą, że powinien zacząć się proces beatyfikacyjny J.R.R. Tolkiena – pisze ks. prof. Stanisław ADAMIAK

.2 września 2023 roku minęło pięćdziesiąt lat od śmierci J.R.R. Tolkiena. Tego autora nie trzeba chyba nikomu przedstawiać, gdyż stworzony przez niego świat Śródziemia stał się znany prawie wszystkim, w dużej mierze dzięki ekranizacjom Petera Jacksona sprzed dwudziestu lat. „Władca Pierścieni” na razie przetrwał próbę czasu, wszyscy wiedzą, co to Mordor oraz kim są hobbici i orkowie.

Czy przetrwały jednak wartości, które wyznawał Tolkien i na których oparł swoje dzieła? Po śmierci Tolkiena powstały niezliczone książki i filmy fantasy, które w dużej mierze łączy umiejscowienie ich w świecie mniej lub bardziej przypominającym średniowiecze. Chyba najpopularniejszym z nich stała się zekranizowana w wieloodcinkowym serialu „Gra o tron” G.R.R. Martina. Świat wykreowany tam jest jednak zupełnie pozbawiony nadziei, rządzi nim przemoc i podstęp, nie ma wyraźnego podziału na dobro i zło. Książka Martina i oparty na niej serial zawdzięczają swój sukces zarówno sprawnej, wciągającej narracji, jak i bogatemu opisowi wykreowanego przez autora świata. To Tolkien nauczył jednak swoich naśladowców, że nie wystarczy opisać miasta i morza, trzeba jeszcze dać im historię, kulturę, w tym – może przede wszystkim – język. Sam był filologiem, znał wiele języków, także już martwych, ale za swój dom duchowy uważał Kościół: łaciński, rzymski, zachodni, katolicki.

Nie był zachwycony niektórymi zmianami, które w nim zaszły po II soborze watykańskim. Gdy zaczęto sprawować msze w językach narodowych, Tolkien demonstracyjnie odpowiadał po łacinie na wypowiadane po angielsku słowa celebransa. Autor „Władcy Pierścieni” nie był jednak tylko pogrążonym w nostalgii miłośnikiem przeszłości, wrogim wszelkim zmianom. Widać to wyraźnie w jego „Liście 306”, napisanym w 1968 roku do syna Michaela. Tolkien odnosi się tam z goryczą do nowych „tendencji” w Kościele: „Stopniowo odarto nas i z poczucia, i z wyobrażeń na temat bezpieczeństwa. Teraz nago stajemy wobec Boskiej woli, określającej nas i naszą pozycję w Czasie. (…) Kościół, który niegdyś był schronieniem, teraz często staje się pułapką”. Twórca Śródziemia bardzo rozważnie punktuje błędy reformatorów, widząc ich źródło zasadniczo w niedostatecznej znajomości i rozumieniu przeszłości, co skutkuje jej idealizowaniem. Tymczasem, pisze Tolkien, „zgodnie z intencją naszego Pana” Kościół nie miał był statyczny czy trwać w stanie wiecznego dzieciństwa, lecz stanowić żywy organizm, podobny do rośliny: „Brak jest podobieństwa między „ziarnem gorczycy” i w pełni wyrośniętym drzewem. (…) Mędrcy mogą wiedzieć, że powstało ono z nasienia, lecz próby wykopania ziarna są bezcelowe, ponieważ ono już nie istnieje, a jego właściwości i moc znajdują się teraz w Drzewie”. Tolkien widząc niebezpieczeństwa bezkrytycznego „powrotu do przeszłości”, jak również pędu do „uwspółcześniania” Kościoła, nie był jednak z góry nastawiony negatywnie do wszelkich zmian; na przykład w liście, który cały czas tu cytujemy, pozytywnie oceniał dążenia ekumeniczne. Jeszcze istotniejszy jest jednak jego wniosek, co należy w takiej sytuacji, gdy coś nam się w Kościele nie podoba, robić: „Zostało nam tylko modlić się za Kościół, za Chrystusowego wikariusza i za nas samych, a tymczasem praktykować cnotę lojalności, która dopiero wtedy staje się cnotą, kiedy człowiek znajduje się pod presją, by ją porzucić”.

Tolkien zmarł za pontyfikatu św. Pawła VI. Powyższy cytat pokazuje, jak odnosił się do niego – i jak odnosiłby się do jego następców. Co się zmieniło, to to, że doczekaliśmy się papieża, który „Władcę Pierścieni” czytał. Franciszek stosunkowo często odwołuje się do literatury, spośród powieści wielokrotnie odnosił się do „Braci Karamazow” Dostojewskiego, „Narzeczonych” Manzoniego i „Władcy świata” Bensona. Znalazło się jednak miejsce także dla Tolkiena. Papież cytuje Froda w posłowiu do zbiorowej książki wydanej w 2022 roku, natomiast jeszcze jako arcybiskup Buenos Aires podczas homilii wielkanocnej w 2008 roku nawiązywał do przykładów z Tolkiena jako do wzorów nadziei w walce dobra i zła.

Nie wiem, czy papież inspirował się „Władcą Pierścieni” pisząc w 2015 roku swoją przełomową encyklikę „Laudato si’”, poświęconą, jak głosi podtytuł, „trosce o wspólny dom”, ale Tolkien z jej treści na pewno by się ucieszył. Można bowiem oksfordzkiego profesora uznać za człowieka mocno zatroskanego o sprawy ekologii. Widać to w jego powieści: kiedy hobbici wracają do swojej ojczyzny, zastają ją spustoszoną. Nie chodzi tu tylko o to, że rządzą nią poplecznicy zdrajcy Sarumana, ale raczej o to, co dokonuje się za ich sprawą: „W północnym stoku wzgórza Nad Wodą miłe hobbickie norki opustoszały. Ogródki, dawniej zbiegające barwnym kobiercem aż na brzeg, były zapuszczone i pełne chwastów. Co gorsza tam, gdzie przedtem droga do Hobbitonu ciągnęła się tuż nad stawem, wyrósł rząd szpetnych nowych budowli. Niegdyś wzdłuż drogi szumiały drzewa. Dziś wszystkie zniknęły. Patrząc z rozpaczą w stronę Bag End, ujrzeli w oddali wysoki komin z cegły. Pluł czarnym dymem pod wieczorne niebo”. Innymi słowy – do Shire dotarła rewolucja przemysłowa. Tolkien nie przedstawia tego jako przejawu postępu, tylko wprost przeciwnie – upadku. W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych dwudziestego wieku taki pogląd mógł się jawić jako niezrozumiale reakcyjny, fantazja starszego pana, któremu podobało się wszystko, co stare i który nie mógł się pogodzić z nowoczesnością. Dzisiaj, w obliczu postępującej katastrofy klimatycznej, patrzymy na to zupełnie inaczej. Natomiast Tolkien nie tylko doceniał wartość tradycyjnego sposobu życia, ale też po prostu kochał przyrodę, góry i lasy . Na sztandarze Gondoru dumnie prezentuje się drzewo, a jedną z najbardziej bolesnych scen i w książce, i w filmie, jest wycinanie drzew w dolinie Iseny, wokół Isengardu – stolicy Sarumana.

W 1997 Jacek Kaczmarski napisał wiersz „Scheda po Tolkienie” (nigdy nie stworzył do niego muzyki). W ostatniej strofie czytamy:

Oto mieszkańcy świata wojen
O wielkie sprawy bez spoczynku,
Zaludniający myśli moje
Gdy siadam z fajką przy kominku;
Więc o nich śnię i ich się boję –
Hobbit tęskniący za spokojem.

To jest chyba kolejny z sekretów sukcesu Tolkiena: stworzył bohaterów (hobbitów), którzy nie są „superbohaterami”. Nie mają żadnych wielkich mocy, nie są groźnymi wojownikami, nie są przesadnie odważni ani mądrzy. W gruncie rzeczy to, co ich motywuje do czynów, które okazują się bohaterskie, to przyjaźń, lojalność, solidarność – i „tęsknota za spokojem”, którego jednak czasem nie można znaleźć, jeśli nie podejmie się wyznań, które przynosi Opatrzność (która w świecie Tolkiena jest jak najbardziej obecna). Gdy w „Liście 306” Tolkien pisał o stanięciu „nago wobec Boskiej woli”, w nawiasie odniósł się do dwóch wypowiedzi Gandalfa, bardzo zresztą znanych i pokazujących jasno pokoleniom czytelników „Władcy Pierścieni” w co wierzył jego autor: „Skoro jednak zostałeś wybrany, musisz dać z siebie tyle siły, serca i rozumu, na ile cię stać”. „Ale nie do nas należy panowanie nad wszystkimi erami tego świata; my mamy za zadanie zrobić, co w naszej mocy, dla epoki, w której żyjemy”.

.Pięćdziesiąt lat temu twórca Śródziemia „stanął nago” przed swoim Stwórcą. Od kilkunastu lat niektórzy nieśmiało postulują, że powinien zacząć się jego proces beatyfikacyjny. Czy do tego dojdzie, nie wiadomo, ale skoro papież Franciszek w adhortacji „Gaudete et exsultate” pisze o „świętości z sąsiedztwa”, świętości osób, które żyją blisko nas i są odblaskiem obecności Boga, albo, by użyć innego wyrażenia, są „klasą średnią świętości”” – to czyż Tolkien nie byłby wspaniałym przykładem takiego świętego? Wierny mąż i ojciec, pobożny parafianin, znający swój Kościół i lojalny wobec niego, a niemal przy okazji twórca dzieła, które inspiruje do dziś do tego, by dawać „tyle siły, serca i rozumu”, na ile nas stać. Stworzenie poczytnych powieści nie było jednak celem życia Tolkiena. Na pytanie o ten cel tak odpowiadał w „Liście 310” w 1969 roku: „Można zatem powiedzieć, że głównym celem życia dla każdego z nas jest powiększać, zgodnie z naszymi zdolnościami i za pomocą wszystkich dostępnych nam środków, naszą wiedzę o Bogu i pod jej wpływem wielbić Go oraz Mu dziękować. Robię tak, jak mówimy w Gloria in Excelsis: laudamus te, benedicamus te, adoramus te, glorificamus te, gratias agimus tibi propter magnam gloriam tuam”.

Stanisław Adamiak

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 2 września 2023
Fot. Bridgeman Images – RDA / Forum