Praska wiosna 50. lat później
Niewiele wydarzeń odcisnęło takie piętno na życiu narodów jak tamta inwazja, sprzed 50 lat – pisze Łukasz KOŁTUNIAK
.Zbyt często w Polsce patrzymy na postawę Czechów i Słowaków w okresie Praskiej Wiosny jak na symbol czeskiego szwejkostwa. Dane, które w Polsce pojawiły się w związku z rocznicą, mówią o 144 ofiarach. Tak naprawdę ofiar mogło być nawet 1200. Czesi i Słowacy stawili opór, który stał się klasyką oporu cywilnego. Wielu żołnierzy państw Układu Warszawskiego zrozumiało w Czechosłowacji, czym tak naprawdę jest breżniewowski socjalizm. Rok 1968 faktycznie był początkiem końca realnego socjalizmu. Prascy hippisi śpiewali piosenki Bee Gees pod lufami sowieckich czołgów.
Dla Czechów i Słowaków była to jednak narodowa tragedia. Cofnijmy się do roku 1945. W Czechosłowacjiy jpojawiają się obrazki, o których mogliśmy w Polsce tylko pomarzyć. Do Pragi wraca fetowany emigracyjny prezydent Edward Benesz. Tysiące obywateli wylegają na ulice. Większość kraju jest wyzwalana przez Armię Czerwoną, ale do zachodniej Czechosłowacji wkraczają wojska amerykańskie. Na ulicach rozlega się „Niech żyje Republika”. Jednak ten sam Edward Benesz mówi: „Nie poznaję swoich rodaków”. Monachium i Protektorat złamały naród. Premierem zostaje komunista Klement Gottwald (takie akurat były uzgodnienia ze Stalinem), w 1946 roku komuniści wygrywają demokratyczne wybory. Rozpoczynają się masowe wysiedlenia Niemców, niestety dochodzi do pogromów. Przemoc sieją także komuniści; podobnie jak w Polsce, dochodzi do mordów politycznych. Jednak toczy się otwarta dyskusja, ministrem spraw zagranicznych jest syn Tomasza Masaryka Jan, zagorzały demokrata.
W 1946 roku do Pragi jedzie Stefan Kisielewski i pisze w „Tygodniku Powszechnym”: „ Widziałem wiele złych rzeczy, ale wracam z przekonaniem, że tak jakoś tam lepiej, jakoś tak inaczej”. Presja sowiecka jest początkowo dyskretna. Benesz lansuje koncepcję mostu między Wschodem a Zachodem, swoisty pierwowzór koncepcji finlandyzacji. Gdy USA ogłaszają plan Marshalla, reakcja strony czeskiej jest bardzo entuzjastyczna. I wtedy Masaryk jedzie do Moskwy. Po raz pierwszy Stalin używa wobec Pragi i Bratysławy nagiej siły. Każe odrzucić plan Marshalla, prawdopodobnie straszy secesją Słowacji.
Masaryk wraca z Moskwy w szoku i mówi: „Wyjechałem jako premier niepodległego państwa, wracam jako minister sowieckiej prowincji”.
Staje się jasne, że Gottwald dąży do pełni władzy. W lutym 1948 roku demokratyczni ministrowie składają dymisje. Nie jest to bynajmniej akt kapitulacji, komuniści tracą poparcie, nowe wybory dają szanse na sformułowanie antykomunistycznego rządu. Jest już jednak za późno. KPCz wyprowadza ludzi na ulice. Komunistyczny pucz staje się faktem. Przez jakiś czas chwiejny w lutym Benesz jest jeszcze prezydentem. Jego pogrzeb jest patriotyczną manifestacją. Kto może ucieka, przeważnie do Wiednia. Rozpoczyna się stalinizm w Czechosłowacji, dużo gorszy niż w Polsce.
Gdy umiera Stalin, reżim jest wciąż bardzo mocny. Odwilż trwa głównie w kulturze. Lata 60. to złote lata czeskiego kina – Nowa Fala w kinie czechosłowackim to jedno z najciekawszych zjawisk w historii kina. Ale w polityce i gospodarce dalej trwa centralizacja, sesą represje, choć dużo słabsze. Skostniały sekretarz Antonin Novotny nie jest reformatorem. I wtedy na początku 1968 roku sekretarzem zostaje Alexander Dubczek.
Odwilż przyspiesza. Przez media przetacza się otwarta debata. Ota Szik planuje reformy gospodarcze i obiecuje przegonienie Austrii w cztery lata. Nie jest to cel nierealny. Dwadzieścia lat komunizmu nie zniszczyło czechosłowackiej gospodarki. Standard życia wciąż jest wyższy niż w Japonii i we Włoszech. Powstają środowiska niemarksistowskie.
Inwazja była szokiem. Dubczek wraca z Moskwy z kompromisem, z którym trudno się pogodzić. Ciągle jednak wydaje się, że większość reform zostanie utrzymana. Swoboda i wolność upadają stopniowo, krok po kroku. Społeczeństwo jest zastraszane i wycofuje się w prywatność. Jan Palach podpala się na znak protestu przeciwko tej bierności.
Wiosną 1969 roku fenomenalna drużyna czechosłowackich hokeistów ogrywa ZSRR. W Pradze świętuje 100 tysięcy ludzi. Padają hasła „Precz z okupantem”, „Sowieci do domu”. W tłumie pojawiają się prowokatorzy. Dochodzi do ataku na siedzibę Aerofłotu. To będzie koniec Praskiej Wiosny. Pozorując oburzenie, Sowieci wymuszają dymisję Dubczeka.
I sekretarzem zostaje Gustav Husak. Początkowo wydaje się, że to „czeski Gomułka”. W stalinowskim więzieniu, gdzie był traktowany nieludzko, bity, całymi godzinami pozbawiany snu, wytrzymał dziewięć lat. Jak się jednak okazało, wytrzymał, bo walczył o czystość idei. Dwukrotnie w życiu ratowali go księża. Pytany, czy myślał o nawróceniu, odpowiedział: „Ja jestem księdzem komunizmu”. Zamiast kontynuacji reform powstaje reżim wyjątkowo skostniały, neostalinowski. Aby zrozumieć, czym był, warto przeczytać „Siłę bezsilnych” Václava Havla albo jego list otwarty do Husaka.
Warto obejrzeć wyświetlany rok temu w Polsce film Jana Hřebejka „Nauczycielka”. Do małego miasteczka na Słowacji przyjeżdża nauczycielka rosyjskiego z Czech. Jest dla dzieci ujmująco miła. Jednak pod pozorem prośby o pomoc w domu i wspólnych spotkań upokarza rodziców i inwigiluje ich. Tak właśnie działał ten reżim. Pozornie był nadopiekuńczy i posługiwał się perswazją. Już trochę ironizując – nie mówił, że dana osoba nie nadaje się do pracy np. ekonomisty, tylko zapewniał… że czyszczenie toalet bardziej odpowiada jej kwalifikacjom. 500 tysięcy inteligentów zostało w ten sposób zdegradowanych. Cała generacja filmowców, pisarzy i reżyserów straciła szanse na światowe kariery. A jak się kończy film „Nauczycielka”? Jest rok 1990. Nauczycielka, która ostatecznie przegrała z rodzicami, idzie do pracy w innej szkole na Słowacji. Na ścianie portret Václava Havla. Nauczycielka wchodzi do klasy i mówi: „ Dzień dobry, dzieci, nazywam się… Będę was uczyła słowackiego… religii i etyki”.
.Dla Czechów i Słowaków udział polskich wojsk w inwazji to bardzo bolesna karta. Czesi i Słowacy także między sobą spierają się o rok 1968. O to, dlaczego większość społeczeństwa skapitulowała w obliczu normalizacji. O postawę Dubczeka. I o to, czy bez Sowietów rok 1968 skończyłby się reformą komunizmu, czy powrotem Republiki. Ten spór trwa nadal, tym nadal żyją Czesi i Słowacy.
Łukasz Kołtuniak