Maciej STACHURA: Twarze patriotyzmu

Twarze patriotyzmu

Photo of Maciej STACHURA

Maciej STACHURA

Prezes zarządu Instytutu Regionalnego w Katowicach, wykładowca doradztwa politycznego na Uniwersytecie Śląskim, współpracownik dr. Marcina Krupy, prezydenta Katowic. Filolog i dziennikarz. Współautor „Podręcznika Lidera”, dyrektor „Katowickiej Kuźni Liderów”.

Alternatywa przedstawiana w mediach jest prosta. Patriotą jest narodowiec „walczący o Polskę” cegłówkami 11 listopada na Marszu Niepodległości, lub – z drugiej strony – może być nim ktoś, kto posprząta po swoim psie i dumnie odprowadzi należny PIT do skarbówki. Nie ma trzeciej drogi.

.W mediach kreowana jest biało-czarna rzeczywistość, pokazywane są skrajności. Dobrze sprzedaje się spór, konflikt interesów, ideologii. Może właśnie dlatego 11 listopada w mainstreamowych mediach prawie w ogóle nie widzimy tysięcy osób, rodzin, dzieci, które spokojnie i radośnie obchodzą święto narodowe. To przecież nudne i szare, bo nikt nie rzuci racą, ani nie dostanie w twarz…

Swoje pięć groszy do dzielenia Polaków dorzucają niektórzy politycy i polit-publicyści, którzy dokonują oficjalnej (a więc i jedynie słusznej) wykładni patriotyzmu. Niektórzy „filozofowie” dzielą go nawet na „patriotyzm zamknięty” i „patriotyzm otwarty”, polaryzując tym samym społeczeństwo w imię ideologicznych i partyjnych gierek.

Każdy, kto trzyma się z dala od skrajności – czy to z lewej, czy prawej strony – może czuć się pominięty, bo nie usłyszy w mediach o takich jak on.

.A jeśli ów człowiek jest obdarzony introwertyczną naturą, może wręcz pomyśleć, że coś z nim jest nie tak, skoro nie bierze udziału w walce plemiennej. Nie od dziś wiadomo przecież, że dobrze zorganizowana mniejszość jest głośniejsza niż spokojna większość.

Próby zdefiniowania patriotyzmu się nie podejmę, ale gdy wklepuję to słowo w grafikę Google wyskakują biało-czerwona flaga łopocząca na wietrze, nasz dumny orzeł, kotwica Polski Walczącej, czy „Bóg, Honor, Ojczyzna” namalowane na murze. Gdy rozmawiam o tym ze znajomymi – to właśnie takie są nasze pierwsze skojarzenia, tożsame z naszą wizją patriotyzmu, książkowym szacunkiem dla ojczyzny, tradycji, historii. Tak to właśnie rozumiemy i czujemy.

Może właśnie dlatego parę lat temu z dużym zaskoczeniem obserwowałem w mediach społecznościowych, jak grafika o „nowoczesnym patriotyzmie” stała się wiralem dumnie wklejanym na fejsie przez tysiące ludzi. Dowiedziałem się z tego obrazka, że patriotą jest ten, kto sprząta po swym psie, posegreguje butelki i puszki oraz będzie oszczędzać prąd. Pamiętam, jak długo zastanawiałem się, co pomyśleliby o tym ludzie, którzy za wolną Polskę oddali życie? Czy uśmiechnęliby się z pobłażaniem, czy odwrócili by wzrok czując smutek i zażenowanie?

Abstrahując od zaiste spektakularnego pomieszania pojęć, dostrzegam w tym jednak pewien pozytyw. Istnieje pewna, i to wcale niemała grupa ludzi, którzy chcą, by można ich było nazywać patriotami. I choć do końca nie rozumieją co to słowo znaczy (lub być może chcą mu nadać nowe znaczenie), to czy my mamy prawo im tego zabronić? Czy jeśli ktoś chce być patriotą poprzez bycie tzw. „uczciwym człowiekiem”, czy możemy mu tego odmówić? Bo jeśli uznamy, że możemy – to wtedy ustawiamy się w jednym szeregu z tymi, którzy popadli w hybris, posiedli już wiedzę absolutną pozwalającą a priori wskazywać (anty)patriotów.

W Instytucie Regionalnym w Katowicach prowadzimy wiele projektów edukacyjnych dla młodzieży i studentów. Często też rozmawiamy o tym, co dziś dla młodych jest ważne, jakimi wartościami kierują się w życiu. Słowa „patriotyzm”, czy „ojczyzna” – nie pojawiają się już tak często jak kiedyś. Młodzi mówią, że to może dlatego, że dziś nikt od nich nie wymaga, by wziąć karabin i oddać życie za Polskę – jak robiły to pokolenia ich dziadków, czy roznosić konspiracyjne gazetki Solidarności – jak robiło pokolenie ich rodziców.

Może dlatego na 11 listopada tak mało młodych ludzi, dorastających w wolnej Polsce, nie wywiesi flagi, bo nigdy nie musiało o nią walczyć.

Wolność słowa, niepodległość – są dla naszych pokoleń czymś zastanym, oczywistym. Wizja, że było, lub mogłoby być inaczej – jest całkowicie abstrakcyjna.

.A przecież moi rodzice większość swojego życia spędzili w kraju komunistycznym. Gdy tata był w moim wieku zaczynał się stan wojenny. Tej różnicy doświadczeń naszych pokoleń nie zasypią tysiące stron książek, setki godzin filmów. Albo się coś przeżyło, albo nie.

Pamiętam, jak dekadę temu podczas studenckich wojaży, w małych miasteczkach amerykańskiego stanu Maine imponowały mi flagi zatknięte na masztach przed domami, ludzie ubrani w barwy narodowe, zawsze z szacunkiem wypowiadający się o amerykańskich symbolach narodowych. Podobnie zaczyna dziać się w Polsce, rodzi się moda na patriotyzm. Coraz częściej na ulicach widzę młodych ludzi w koszulkach i bluzach popularnej firmy produkującej odzież patriotyczną. Ma je wielu moich znajomych, którzy niekoniecznie sympatyzują z partią Kukiza (gdzie stały swego rodzaju „mundurkami”), ani ze skrajną prawicą. Zapewne niejeden młody człowiek został zainspirowany ciekawym dizajnem, by przeczytać historię „niedźwiedzia Wojtka”, czy sprawdzić w Google kim byli „Żołnierze Wyklęci”.

Dbałość o Rzeczpospolitą nie musi się przejawiać tylko w manifestowaniu przywiązania do symboli narodowych. Ciekawie ideę współczesnego patriotyzmu rozwinął Jarosław Gowin propagując akcję „Żyj po polsku”, polegającą na kupowaniu polskich produktów. Podoba mi się taki patriotyzm gospodarczy. Dziś wielu moich znajomych 20+ i 30+ świadomie wybiera etykietę „Produkt Polski” ze sklepowej półki. Paradoksalnie dużą rolę we wzmacnianiu postaw patriotycznych odegrał rok temu Władimir Putin zakazując importu polskich jabłek…

.Patriotyzm ma wiele twarzy. Prawdziwą jest ta, która pomaga nam w tworzeniu lepszej ojczyzny.

Maciej Stachura

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 7 listopada 2015
Fot.Shutterstock