Marek KACPRZAK: "Nic się nie stało!" - nowe polityczne hasło jesieni 2015?"

"Nic się nie stało!" - nowe polityczne hasło jesieni 2015?"

Photo of Marek KACPRZAK

Marek KACPRZAK

Naukowo zajmuje się ekonomiką kultury, w szczególności zarządzaniem w mediach i ekonomiką mediów. Pracował m.in. w Wirtualnej Polsce, Polsat News, TVN24, TVP, RMF FM, Polska The Times. Od 2021 r. rzecznik prasowy Klubu Parlamentarnego Lewica.

Ryc.: Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

„Nic się nie stało! Polacy, nic się nie stało!”. Tym razem to nasze narodowe hasło wykrzykują nie kibice, którzy próbują udawać, że kolejna przegrana aż tak bardzo nie boli. Tym razem krzyczą politycy. Im więcej czasu od wyborów, tym mniej przegranych. Mało tego. Z każdym kolejnym dniem przybywa zwycięzców.

.Platforma już się otrząsnęła i jej politycy zgodnie (pewnie po rozesłaniu wszystkim odpowiednich SMS-ów) twierdzą, że taki wynik, po ośmiu latach rządzenia, to świetny wynik i że właściwie nie można w tej sytuacji mówić o porażce.

Zjednoczona Lewica wskazuje, że przecież lewicowe partie w sumie dostały ok. 11% poparcia, czyli kilka milionów głosów, a to nie żadna przegrana, tylko zachęta do jeszcze intensywniejszych działań. Palikot np. pokazuje słupki z Lublina i mówi, że „nie ma problemu Palikota”.

Nie ma też problemu Kukiza, który roztrwonił ponad dwudziestoprocentowe poparcie i może się cieszyć połową tego, co zgarnął podczas wyborów prezydenckich. Ważne, że jest w Sejmie. I to jedyny przekaz, jaki dociera z jego strony, oprócz oczywiście tego, że teraz pora na zmianę konstytucji. Choć poselskich szabel będzie na to za mało, a wystarczyłoby ich, gdyby poparcie drastycznie nie stopniało.

U Korwina też nic się nie stało, bo „brakło tak niewiele”, czyli przegrana jest właściwie jak wygrana. Następnym razem będzie lepiej. Dzięki temu można śmiało mówić: „Nic nie zmieniamy, robimy swoje”.

PSL coś mówi po cichu, że liczyło na więcej, ale przecież ostatecznie jest w parlamencie. A tego nie da się nazwać porażką, tylko ostatecznie sukcesem. No a poza tym która partia jest tyle lat graczem sejmowym? No właśnie. W tej sytuacji trzeba raczej się cieszyć, a nie smucić.

.I tak oto przegrane ugrupowania świętują mniejsze lub większe „zwycięstwo”. Nie ma wściekłości, żalu, rozgoryczenia, żądzy wyciągnięcia wniosków. Tych prawdziwych.

Jeśli się samego siebie oszukuje, to wniosków właściwych wyciągnąć się nie da. Nie można dokładnie zdiagnozować przyczyn przegranej, kiedy wmawia się samemu sobie i innym przy okazji, że porażki się nie poniosło.

.Po tak błyskawicznym procesie samousprawiedliwienia już nie trzeba nikogo wskazywać palcem i mówić, że zawalił. Nie trzeba stwierdzać oczywistości, że przegrany lider właśnie stracił prawo to tego, by nazywać się liderem. Już od kilku polityków usłyszałem zdanie w stylu „No może coś tam poszło nie tak, ale to drobne rzeczy, przecież klęski nie było”. Jeden z nich poszedł nawet dalej i oznajmił dziennikarzowi w programie telewizyjnym, że „krytyki kolegów ode mnie pan nie usłyszy”.

.Wiele lat kibice polskiej piłkarskiej reprezentacji narodowej po każdym przegranym meczu pocieszali się, śpiewając „nic się nie stało” i przekonując, że mimo straconych szans i tak jesteśmy „moralnymi zwycięzcami”. Piłkarze nie musieli wyciągać wniosków. Kibice i tak ich kochali, przychodzili na mecze, a po przegranej tłumaczyli, że nic się nie stało. To po co brać się do pracy, skoro nic się nie stało?

Podobnie jest z politykami. Przegrali. Ponieśli klęskę. Zawiedli nadzieje własnej partii i tych, którzy na nią głosowali. Chcę zobaczyć na twarzy liderów wściekłość lub chociażby rozgoryczenie. Bez tego nie pojawi się determinacja. Ani do zmian, ani tym bardziej do zwycięstwa.

Jeśli wszyscy czują się usprawiedliwieni po tym, że przegrali, to nigdy nie znajdą w sobie determinacji do tego, by iść po zwycięstwo.

.To nieprawda, że nic się nie stało. Naród, który nie wścieka się na to, że ponosi porażki, nie będzie narodem zwycięskim. Powód do radości mają tylko politycy PiS. Wszyscy inni powinni posypać głowę popiołem. Liderzy powinni odejść. Dać szansę innym przegrupować szeregi i na fali złości zbudować coś pozytywnego. Ale skoro nikomu nie zależy na prawdziwym zwycięstwie, a jedynie na poczuciu, że się nie do końca przegrało, to nigdy nie ma się szans na to, by stać się prawdziwym liderem i przywódcą prowadzącym do zwycięstwa.

Marek Kacprzak

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 28 października 2015