Magdalena OGÓREK: Sztuka Piękna (4). Hieronimus Bosch - władca umysłów

Sztuka Piękna (4).
Hieronimus Bosch - władca umysłów

Photo of Magdalena OGÓREK

Magdalena OGÓREK

Historyk, pasjonatka sztuki, patriotka. Doktor nauk humanistycznych.

Dopiero w zeszłym stuleciu badacze uznali, że w obrazach Mistrza Boscha ukryte są głębsze znaczenia, ale ciągle brakuje źródeł, które niczym kamień z Rosetty pozwoliłyby przemówić wizjonerskiej symbolice – pisze Magdalena OGÓREK

Dziwadła, demony, potwory.

Na jego obrazach można uczyć się demonologii i zatrważających ludowych przesądów. Aniołowie i monstra. Pląsy diabłów i widziadeł. Potworne twarze i piekielna moc ognia, obecnego w tak wielu jego dziełach. Przerażające niebo z fałszywą łuną miedzianego blasku. Każde z jego dzieł to rejs w kierunku podświadomości Mistrza. A w niej? Według wielu naukowców paranoja i nerwica obsesyjna.

A jednak najwięksi historycy sztuki stoją oniemiali wobec jego obrazów, poruszając się po omacku wyboistą drogą domysłów.

O kim mowa? Odpowiedź jest tylko jedna: o Hieronimie Boschu. To on prowadzi każdy, nawet najwybitniejszy umysł w ślepy zaułek.

Jedno z najsłynniejszych dzieł Mistrza znajduje się w muzeum Prado. To „Ogród rozkoszy ziemskich”. Warto przyjrzeć się reakcjom turystów oglądających obraz pierwszy raz.

Na ich twarzach maluje się zdumienie, po chwili ustępujące miejsca zachwytowi, zmieszanemu z lekką dezorientacją. Rozbiegane spojrzenia usiłują uchwycić istotę dzieła, a widok jest zaiste niezwykły. Obcowanie z „Ogrodem rozkoszy ziemskich” przenosi nas do najdziwniejszej, najbardziej zagadkowej malarskiej krainy na świecie.

Tryptyk, nazywany też często „Tysiącletnim królestwem”, powstał ok. 1500 r. na zlecenie jednego z członków rodu Nassau (dynastii niemieckiego pochodzenia) — Engelberta II lub Henryka III. Dzieło umieszczono w kaplicy pałacu Nassau w Brukseli, następnie przejął je Wilhelm Milczący, gubernator prowincji holenderskich.

Dzieje tryptyku splotły się jednak z trudnymi losami Niderlandów — książę Alba skonfiskował majątek Wilhelma i „Ogród rozkoszy ziemskich” trafił do syna Alby, Fernanda de Toledo, późniejszego przeora zakonu św. Jana. W 1591 r. dzieło zostało zakupione przez Filipa II (donatora Prado) i trafiło do królewskiego Escorialu.

Środkowa kwatera tryptyku na pierwszy rzut oka mieni się wszystkimi kolorami niczym bajkowa kraina. Jednak wystarczy nieco wnikliwiej się przyjrzeć, by odczuć pewien niepokój, który w trakcie kontemplacji obrazu będzie tylko narastał.

Pośród niezwykłych zwierząt, mieszkańców tej krainy, widać np. na tle jasnego nieba dziwnego stwora. Łączy on cechy konia i drapieżnego jastrzębia. Dosiada go człowiek z gałęzią w ręku, na niej zaś siedzi czerwony ptak (czerwień w tym okresie była symbolem alchemii). Drapieżny potwór trzyma w swoich szponach ropuchę, symbol zła.

Nawiązanie do prac alchemicznych znajdziemy także u dołu obrazu — w przezroczystej bańce zamknięta jest para kochanków. Motyw szklanej kuli także wywodzi się z symboliki alchemicznej i nawiązuje do starego flamandzkiego przysłowia: „szczęście jest jak szkło, łatwo się tłucze”. Do szklanej rury wchodzi mysz — tutaj jest symbolem fałszywych doktryn, sprowadzających wiernych na manowce.

Stada ptaków przelatują przez otwory w przedziwnych geometrycznych skałach, a pogodny nastrój jest tylko kruchym pozorem — w kilku miejscach zło daje o sobie znać widzowi, zwiedzionemu feerią barw. Przy stawie widać przerażające gady i czarne ropuchy — symbole diabła. Uważne oko dostrzeże niepokojące stworzenia przy kałuży wody. Martwa ryba oddaje grzech, a dziwna postać z długim nosem to uosobienie zła.

Prawa część tryptyku nie pozostawia już żadnych złudzeń — „Piekło” przedstawia straszliwy los tych, których skazano na wieczne potępienie. Nie ma w średniowiecznym malarstwie drugiego dzieła, które piekielne męki oddałoby w tak zatrważający sposób.

Diabelska maszyneria wyobrażona przez malarza mogła powstać jedynie w umyśle szalonym bądź wykraczającym poza swoją epokę. Boschowskie piekło stanowi bowiem potworną halucynację, której symbolika tonie w oceanie przerażenia. I tak na przykład przedziwna istota o głowie ptaka połyka potępionych i wydala ich do studni, gdzie skąpiec defekuje złote monety. Obok siedzi naga kobieta z ropuchą na piersi, oglądająca swoje odbicie w lustrze, podtrzymywanym przez jednego z demonów. Nieco dalej karcianego gracza atakuje niesamowity stwór, przebijając mu rękę sztyletem.

Dzieło Mistrza Boscha stanowi prawdziwy średniowieczny bestiariusz. Czego w nim nie ma: ryba — jeśli żywa, symbolizuje rozwiązłość, jeśli martwa — grzech. Jeż i sowa to znaki heretyka, ropucha — diabła, a hybrydy łączące cechy gadzie i ludzkie mają stanowić egzemplifikację czystego zła, które nieodmiennie towarzyszy człowiekowi w każdym momencie życia.

Dopiero w zeszłym stuleciu badacze uznali, że w obrazach Mistrza Boscha ukryte są głębsze znaczenia, ale ciągle brakuje źródeł, które niczym kamień z Rosetty pozwoliłyby przemówić wizjonerskiej symbolice. Wielu badaczy hołduje teorii, że to nie w psychoanalizie podświadomości artysty należy szukać klucza do odczytania stosowanych przez niego zagadkowych form, ale w klimacie epoki. Obrazy malarza odzwierciedlają nadzieje i lęki schyłkowego średniowiecza. Twórca zastosował sobie tylko znane metafory, pozostając najbardziej tajemniczą postacią w historii sztuki.

Jedno wiemy na pewno — Hieronim Bosch jest artystą, który sprawił, iż „odchodzące w mrok średniowiecze raz jeszcze ożyło i zalśniło wszystkimi barwami, zanim zgasło na zawsze” (W. Fraenger).

Magdalena Ogórek

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 29 kwietnia 2017
Tríptico del jardín de las delicias. Prado.