Postanowiłam odwiedzić gmach paryskiej Opery Garniera — głównie dlatego, że to jeden z bardziej charakterystycznych budynków francuskiej stolicy, monumentalny i okazały, ale też byłam ciekawa, jak w rzeczywistości wygląda scena, którą znałam jedynie z telewizyjnych relacji ważnych wydarzeń artystycznych.
.Oko przechodnia przyciągają umieszczone na dachu od frontu budynku pozłacane rzeźby Muzyki i Poezji, które płoną wręcz w promieniach słonecznych, i kontrastujący z nimi spatynowany Apollo, trzymający w uniesionych rękach złotą lirę.
Sam budynek jest ogromny, pod jego budowę wyburzono średniowieczną zabudowę miejską Paryża. Powstał na polecenie Napoleona III. Bezpośrednim impulsem ponoć było wydarzenie z 1858 r., gdy w czasie wizyty w ówcześnie pełniącej funkcje operowe Salle de la rue Le Peletier, cesarz przeżył zamach, który na niego przeprowadzono. Zatem nowy gmach oprócz tego, że miał ukazywać wielkość i siłę restaurowanej monarchii, miał też zapewnić bezpieczne wejścia i wyjścia dla władcy. Charles Garnier, który wygrał konkurs architektoniczny, nie był znany w owym czasie, chociaż później zaprojektował również słynne kasyno oraz operę w Monte Carlo.
.O problemach z budową gmachu chyba wszyscy wiedzą, jak również o jeziorze istniejącym w podziemiach opery, które właściwie jest zbiornikiem przeciwpożarowym oraz ze względu na fakt, iż poziom wody w jeziorze jest wyższy niż poziom wód gruntowych, chroni Operę Garniera przed zalaniem. Co ciekawe nowy budynek opery w Paryżu, wybudowany w 1989 r. także ma jezioro w swoich fundamentach. Widać taki jest “wodny urok” oper paryskich, choć o Operze Bastille jeszcze musical nie powstał.
Historia spłatała psikusa tej inwestycji cesarskiej, bowiem jej otwarcie nastąpiło już za rządu III Republiki Francuskiej, po upadku cesarstwa w wyniku wojny z Prusami. Na domiar nieszczęść tuż przed otwarciem opery wybuchł w niej pożar. Sześciotonowy wielki żyrandol, który w 1896 r. spadł i zabił widza oraz uszkodził plafon głównej sali widowiskowej, to już tylko potwierdzenie, że jest to budowla mocno pechowa. Nic dziwnego, że w Operze Garniera nie wystawia się już oper, jedynie balety, i to tylko niektóre, ponieważ większość przedstawień odbywa się w nowym, nowoczesnym budynku Opery Bastille. Za to przed budynkiem często można posłuchać koncertów, dawanych tu przez artystów i studentów.
.Gmach Opery Garniera który już na zewnątrz jest imponujący, wewnątrz wręcz przytłacza. Stanowi przy tym niesamowite i nieco bezładne połączenie różnych stylów, głównie antyku i baroku. Na osobisty użytek nazwałam styl opery “antyczno-barokowym eklektyzmem histerycznym z dodatkiem wszystkiego”. Główne pomieszczenia budynku są bowiem ciemne, przeładowane absolutnie wszelkimi możliwymi ozdobami, czego zapowiedzią jest pretensjonalna le bassin de la Pythie. Jej ornamentyka jest tak rozbudowana i bogata, że aby dokładnie obejrzeć detale, należałoby w tym jedynie miejscu spędzić godzinę. Oprócz “wiedźmy apollińskiej” mamy tu Minerwę, Apolla i szereg pomniejszych bóstw, które kojarzą się z szeroko rozumianymi sztukami pięknymi, a także wymyślnie wplecione w ornamenty nazwisko architekta i daty rozpoczęcia oraz zakończenia budowy.
.Następnie przechodzi się schodami do wielkiego hallu. Rzeczywiście wielkiego, jest to bowiem otwarta przestrzeń pomiędzy foyer a amfiteatrem, połączonymi schodami i podestami. Uwagę przykuwa tu mieszanina przeróżnych marmurów, od „zamszowej” zieleni do srebrzącej się bieli, oraz łukowy kształt schodów, nadających konstrukcji dynamiki i lekkości. Ponoć użyto tutaj wszystkich rodzajów marmurów jakie wydobywano na terenie ówczesnej Francji. Jasne schody rozświetlają dość mroczną przestrzeń, odbijając światło licznych żyrandoli i lamp.
.Jeśli nie lubimy przesady w architekturze absolutnie nie powinniśmy wchodzić do l’avent-foyer i le grand foyer tylko od razu przejść do galerii po bokach budynku. Obie części foyer męczą ilością ozdób, sztukaterii, kurtyn, mozaik i wkomponowanych luster, ustawionych tak, że można oglądać sąsiednie pomieszczenia w ich odbiciach. Sufity przedstawiają wszelkie możliwe postacie mitologiczne naprzemiennie z maskami teatralnymi, przyozdobionymi w najwymyślniejsze sposoby. Złoto praktycznie kapie tu na głowy. Le grand foyer wyposażono ponadto w kominki, w których, a jakże, mieści się stojąca dorosła osoba. Pełniło ono rolę głównej sali balowej w czasie przyjęć organizowanych przy okazji wystawianych spektakli. Samo spacerowanie wśród tych wszystkich ozdób może spowodować, że miłośnicy stylu cokolwiek bardziej powściągliwego mogą się poczuć “upiornie”.
.Oddechem od tej monstrualnej monumentalizacji jest Salon du Glacier, dokąd widzowie przechodzili bezpośrednio z sali widowiskowej w czasie antraktów. Pomiędzy biustami primabalerin, śpiewaków, dyrygentów i kompozytorów serwowano w tym pokoju zakąski, znajduje się tu też palarnia. Ale to na sufit warto uważniej spojrzeć — przedstawione są tam bachanalia, łącznie ze wszystkimi (!) niewłaściwymi zachowaniami im towarzyszącymi. Z salonu przechodzi się jasną przestrzenną galerią do le grand foyer.
.W galerii usytuowanej symetrycznie po przeciwnej stronie budynku znajduje się wystawa obrazów przedstawiających wybitnych artystów Opery oraz biblioteka. Można tam zobaczyć także najbardziej znane scenografie z wystawionych tu przedstawień.
.Serce opery – główna sala widowiskowa jest w kolorach bordo i złotym (ponoć złoto jako symbol bogactwa, bordo zaś zostało wybrane, aby panie lepiej się na jego tle prezentowały), równie monumentalna jak reszta gmachu. A jednak przy całej tej pretensjonalności i mnogości ozdób jest tu jedna z najlepszych na świecie akustyk, mimo że budynek ma już tyle lat!
Ożywczym, jasnym, wielobarwnym i lekkim jak mgiełka dysonansem w tym pretensjonalnym wystroju jest plafon, namalowany przez Marca Chagalla w miejsce zniszczonego przez zerwany żyrandol. Malarz przedstawił na nim spektakle operowe i charakterystyczne miejsca Paryża. Mamy zatem „Borysa Godunowa”, „Czarodziejski flet”, „Tristana i Izoldę” oraz „Romea i Julię”, a nawet „Jezioro łabędzie” w niebieskościach, zieleniach, pomarańczach, a między nimi na przykład wieżę Eiffel’a, Łuk Triumfalny, samą Operę Garniera oraz kilka innych znanych obiektów.
.Jako ciekawostkę warto dodać, że ponoć na dachu opery zainstalowano ule — nie miałam możliwości sprawdzenia tego osobiście, ale w sklepiku z pamiątkami, oprócz absolutnie wszystkiego czego może chcieć mała baletnica oraz dojrzali miłośnicy sztuki, można kupić maleńkie słoiczki miodu z Opery Garniera.
Anna Białoszewska
Opéra national de Paris, 8 Rue Scribe, 75009 Paris, dostępna dla zwiedzających w godz. 10-17 [LINK].