Marcin JACOBY: Chiny grają w swoją grę

Chiny grają w swoją grę

Photo of Marcin JACOBY

Marcin JACOBY

Sinolog, autor publikacji o Azji Wschodniej: „Chiny bez makijażu” (2016), „Korea Południowa. Republika żywiołów” (2018), współautor podręcznika do nauki języka chińskiego: „Współczesny język chiński. Mówię i piszę po chińsku” (2008) oraz monografii Sztuka perswazji w starożytnych Chinach. Opowiastka alegoryczna w okresie Walczących Państw (453-221 r. p.n.e.)” (2018).

Wbrew pozorom sojusz Chiny-Rosja nie jest wcale tak pełny i tak mocny, jak można by sądzić na podstawie deklaracji polityków obu stron – pisze Marcin JACOBY

.Stanowisko Chin w sprawie rosyjskiej agresji na Ukrainie określić można jako pozorną neutralność. Faktycznie jednak to udzielanie wsparcia Moskwie. Gdy Stany Zjednoczone, a z nimi wiele innych państw sojuszniczych starają się wywierać na władze chińskie coraz większą presję, aby potępiły wojnę i kategorycznie odcięły się od reżimu Putina, Chiny odrzucają czarno-białą narrację Zachodu, sytuując się gdzieś w zmiennych odcieniach szarości. W jaką grę grają i co chcą uzyskać?

Konflikt na Ukrainie zdecydowanie nie jest po myśli władz w Pekinie. Podważa chiński dyskurs polityczny, w którym przez dziesięciolecia piętnowane były imperializm i postawy rewizjonistyczne. Szkodzi chińskiemu bezpieczeństwu żywnościowemu, zakłóca globalny obrót towarowy, zagraża sztandarowemu projektowi Xi Jinpinga – Inicjatywie Pasa i Szlaku, którego lądowe połączenia prowadzą z Chin, przez Rosję do Europy. Stawia Chiny w bardzo niekomfortowej sytuacji na arenie międzynarodowej, jeszcze bardziej osłabiając wizerunek tego państwa w oczach dużej części świata. A jednak są liczne powody, dla których w ocenie chińskich elit władzy cały czas opłaca się stać przynajmniej jedną nogą po stronie Rosji.

Chiny za wszelką cenę nie chcą dopuścić do znacznego osłabienia czy nawet upadku dawnego mocarstwa. Podobnie jak Indie i wiele innych krajów Azji i Bliskiego Wschodu, dążą do świata wielobiegunowego, w którym wpływ USA i zachodnich demokracji zrównoważony jest przez inne państwa, niekoniecznie będące ze sobą w bliskich czy nawet dobrych relacjach. Wbrew pozorom sojusz Chiny-Rosja nie jest wcale tak pełny i tak mocny, jak można by sądzić na podstawie deklaracji polityków obu stron. Wzmacniają go wspólny opór przeciwko USA, szczególnie na forum ONZ, handel surowcami oraz bliska współpraca wojskowa.

Oba państwa prowadzą grę o wpływy w regionie Azji Środkowej, interesując się szczególnie takimi krajami, jak Kazachstan czy Afganistan. Jednak jest wiele tematów strategicznych dla jednej ze stron, które zupełnie nie są podejmowane przez stronę drugą. Rosja woli milczeć w sprawie Tajwanu, Xinjiangu czy Morza Południowochińskiego, a Chiny nie uznają tworów rosyjskich w Abchazji, Osetii Południowej czy ostatnio w obwodach Donieckim i Ługańskim. W trakcie wojny na Ukrainie podkreślają, że nie wywołał jej Putin, lecz doprowadziły do niej ekspansja NATO i amerykańska polityka w regionie, natomiast w ogóle nie podejmują narracji forsowanej przez rosyjską propagandę o „nazizmie” i „opresji ludności rosyjskiej” we wschodniej Ukrainie. A zatem nie jest to trwałe przymierze, lecz jedynie sojusz wokół wybranych obszarów strategicznych. Nie ulega jednak wątpliwości, że obydwa państwa potrzebują siebie nawzajem, stąd wysiłek Chin, by nie odcinać się od Rosji w kłopotliwym konflikcie na Ukrainie.

Chiny na wojnie ukraińsko-rosyjskiej mogą bowiem i stracić, i zyskać. Zyskują na rosnącym osłabieniu gospodarczym Rosji, która staje się coraz bardziej od Chin zależna. Jeśli Unia Europejska zdobędzie się w końcu na pełne embargo obejmujące gaz ziemny, ropę naftową i węgiel, Rosja będzie jeszcze pilniej potrzebować chińskich rynków zbytu. Większe wolumeny gazu będzie mogła sprzedawać Chinom dopiero za dwa lata, ale chińskie elektrownie i przemysł skonsumują każdą ilość węgla i ropy. Szczególnie jeśli otrzymają je półdarmo, a raczej tylko na takie kontrakty z Chinami może liczyć Rosja w dobie globalnych sankcji i ostracyzmu. To kolejny dowód na wątpliwą jakość chińsko-rosyjskiej przyjaźni.

Chiny mają nadzieję, że wielki powrót USA na kontynent europejski osłabi jednocześnie amerykańskie zaangażowanie w Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej. A przy okazji wysiłek wojskowy, gospodarczy i społeczny Unii Europejskiej, która choć niebezpośrednio, ale intensywnie angażuje się w wojnę, osłabi i tego gracza.

Zgodnie z powiedzeniem „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta” Chiny w wymiarze ekonomicznym mogą stać się jeszcze silniejsze na arenie międzynarodowej, kosztem USA i Unii Europejskiej, nie tylko przejmując udziały w rynkach, ale szerzej wprowadzając do rozliczeń międzypaństwowych juana (RMB), który w dłuższej perspektywie może stać się realną alternatywą dla dolara.

Ale Państwo Środka może też na tym konflikcie dużo stracić, dlatego władza w Pekinie postępuje uważnie i ostrożnie. Po pierwsze, nie waży się naruszać sankcji międzynarodowych. Do teraz chińskie banki, przemysł i handel współpracują na tej płaszczyźnie z państwami Zachodu. Po drugie, natychmiastowość i zakres sankcji, którymi zostali objęci rosyjscy oligarchowie i moskiewska wierchuszka, stanowią poważne ostrzeżenie dla funkcjonariuszy Komunistycznej Partii Chin i ich rodzin. Podobnie jak ich partnerzy z Rosji, oni również na co dzień korzystają z wolności i luksusów świata zachodniego i ani myślą, by stracić do nich dostęp. Po trzecie, presja konsumentów w państwach demokratycznych na firmy, które nie zdecydowały się na wycofanie się z Rosji, odbierana jest w Chinach jako kolejne poważne ostrzeżenie. Państwo Środka nadal stoi przede wszystkim eksportem towarów na cały świat. Jego najważniejszymi partnerami handlowymi są USA, Unia Europejska, Japonia, Wietnam, Republika Korei i Wielka Brytania. To w większości państwa, których konsumenci już teraz nie pałają miłością do Chin i w przyszłości byliby zdolni do szerokiego bojkotu chińskich produktów, a to mogłoby niekorzystnie odbić się na chińskiej gospodarce.

.Komunistyczna Partia Chin do utrzymania władzy potrzebuje przede wszystkim stabilności politycznej i ekonomicznej wokół Chin. Dlatego udzielając poparcia Rosji na przekór USA, Chiny będą się jednocześnie starać, by nie sprowokować działań społeczności międzynarodowej, które mogłyby uderzyć bezpośrednio w chińskie interesy. Wydaje się więc, że nadal będą grać w złożoną grę nieokreśloności, niedopowiedzeń, wzajemnie sobie przeczących komunikatów. To nic nowego w kulturze politycznej cywilizacji liczącej ponad cztery tysiące lat.

Marcin Jacoby

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 20 kwietnia 2022