Kształcenie nowych liderów. Rada osiedla przystankiem do rady miasta?
Ostatnie wybory do wrocławskich rad osiedli A.D. 2017 mogą być przyczynkiem do zadania sobie kluczowego pytania o to, czy te najbliższe mieszkańcom jednostki pomocnicze miasta mogą być dobrą szkołą dla przyszłych liderów politycznych – pisze Marek STEFAN
.Wśród wielu byłych i obecnych radnych wrocławskich osiedli utarł się pogląd, że nie powinny być one miejscem uprawiania polityki. Ten pogląd jest tylko kolejnym dowodem na to szkodliwe w mojej opinii przekonanie, że „polityczność” jest zawsze czymś podejrzanym, dwulicowym. Z „apolityczności” wiele środowisk, mieniących się obywatelskimi, uczyniło cnotę nadrzędną i najmocniej akcentowaną. Frazesy o „politycznym niezaangażowaniu” są często jedynie fasadą, za którą kryje się zupełnie odmienna rzeczywistość.
Rady osiedli mogą stać się dobrą szkołą politycznego działania na rzecz dobra wspólnego, naszych małych lokalnych społeczności.
Rady osiedli ze swoimi organami — zarządem, komisjami i przewodniczącymi — stanowią instytucję przedstawicielską, reprezentującą różne grupy społeczne zamieszkujące na terenie danego osiedla. Bez względu na to, jaki światopogląd reprezentują poszczególni członkowie rady, zadania i okoliczności będą zmuszały ich niejednokrotnie do ścisłej współpracy i wspólnego rozwiązywania problemów niepoddających się często podziałom znanym ze świata wielkiej polityki. Zbiórka podpisów pod petycją do władz miasta ws. ochrony terenów zielonych na osiedlu lub wspólna akcja na rzecz ochrony lubianego targowiska, zorganizowanie bezpłatnych zajęć dla dzieci lub seniorów to tylko nieliczne przykłady tych działań rady osiedla, których powodzenie zależy od ich gotowości do kompromisów i współpracy z mieszkańcami. Podczas czteroletniej kadencji radni zetkną się z mechanizmami administracji miejskiej. Będą musieli wspólnie decydować o podziale budżetu, koordynować inicjatywy obywatelskie np. w ramach budżetów obywatelskich itd. Rady osiedli są miejscem przyciągającym lokalnych liderów — ludzi obdarzonych kompetencjami i cechami umożliwiającymi tworzenie różnorodnych i dobrze zorganizowanych grup społecznych, które dzięki nim mogą próbować upominać się w mieście o swoje prawa i komunikować o swoich potrzebach.
Oczywiście osiedlowa rzeczywistość nie zawsze była i jest kolorowa. Przez lata w wielu miejscach Wrocławia funkcjonowały de facto fikcyjne rady, prawdziwe „byty pozorowane”, będące przechowalnią dla ludzi traktujących swój mandat jedynie w kategorii wypełnienia nadwyżki wolnego czasu. Dramatycznie niska frekwencja wyborcza, oscylująca w granicach 3 – 5 proc., spowodowana była m.in. niewielkimi kompetencjami rad, a także mierną kampanią informacyjną ze strony miasta, mającą zachęcać wrocławian do udziału w wyborach do rad osiedli. Cztery ostatnie lata pokazują, że ten niepokojący stan zaczyna się powoli zmieniać. W wyborcze szranki staje więcej młodych wrocławian, chcących wpływać na kształt swojego otoczenia. Dostrzegają oni szansę na to, że rady — mimo swoich ograniczeń — mogą stać się ważnym narzędziem, za pomocą którego można walczyć o poprawę jakości życia w miejscu zamieszkania.
Kapitał społeczny, jaki tworzą rady osiedli, stanowić może zaczątek nowej politycznej elity miasta. Nowa generacja liderów, wyrastająca z lokalnych środowisk, rozumiejąca osiedlową rzeczywistość, może choć częściowo w kolejnych latach wchodzić do instytucji samorządowych w mieście. Tym samym miejska klasa polityczna zyskiwałaby ludzi o wyraźnej wrażliwości obywatelskiej. Stolica Dolnego Śląska posiada (wciąż zbyt wąską) grupę liderów społecznych i politycznych, wyrastających z osiedlowej rzeczywistości. Obecni radni miejscy Henryk Macała czy Jerzy Sznerch lub były radny miejski, a obecnie dyrektor Centrum Historii Zajezdnia Marek Mutor rozpoczynali swoją drogę służby publicznej, mając za sobą lata doświadczeń w pracy na rzecz osiedla.
Oczywisty pozostaje fakt, że nie każdy lokalny lider społeczny będzie chciał współtworzyć radę swojego osiedla, podobnie jak nie wszyscy sprawni i pracowici radni będą mieli aspirację do wejścia do instytucji miejskich. Niemniej to ze strony rad osiedli może wyjść poważny impuls do kluczowych zmian w funkcjonowaniu miasta.
Jeżeli w nadchodzących latach Wrocław ma dokonać korekty dotychczasowej strategii rozwoju, odpowiadającej na podstawowe problemy mieszkańców, będzie potrzebował liderów rozumiejących te potrzeby artykułowane z punktu widzenia danej społeczności osiedlowej.
Marek Stefan