Mateusz MORAWIECKI: Unia - solidarność w różnorodności

Unia - solidarność w różnorodności

Photo of Mateusz MORAWIECKI

Mateusz MORAWIECKI

Premier Rzeczpospolitej w latach 2017–2023. Wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości, poseł na Sejm RP. Był członkiem zespołu, który negocjował warunki przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Ukończył historię na Uniwersytecie Wrocławskim, studia Business Administration na Politechnice Wrocławskiej i Central Connecticut State University.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Charles de Gaulle powiedział kiedyś, że „poświęca się przyszłość w imię teraźniejszości tylko dlatego, że nie jest się zdolnym do powiedzenia «nie»”. Polska czuje się współodpowiedzialna za przyszłość Europy. Dlatego nasze „nie” dla proponowanego dziś mechanizmu to zarazem „tak” dla Europy prawdziwie zjednoczonej w różnorodności, wolnej, równej i solidarnej – pisze Mateusz MORAWIECKI

Kryzys taki jak ten zdarza się raz na sto lat. Skala strat, jakie wyrządziła epidemia koronawirusa, będzie się jeszcze przed nami odsłaniać. Już dzisiaj jednak widzimy ludzkie trudności, poszkodowane sektory gospodarki, zrozpaczone utratą bliskich rodziny. I chociaż szczepionka pojawiła się na horyzoncie, to nasze problemy nie skończą się prędko. Europejczycy nie ujrzeli jeszcze promienia nadziei, na który czekają. To od Unii Europejskiej i od jej siły, solidarnego wysiłku oraz od sprawności państw zależy, czy Europejczycy odzyskają wiarę w przyszłość.

Pandemia COVID-19 to największy kryzys od czasów drugiej wojny światowej. Po raz pierwszy mamy okazję odpowiedzieć wspólnie jako Europa samodzielna i zjednoczona po 1989 roku, na wyzwanie jakie rzucił nam kryzys. To wielka szansa. To jednak również wielki znak zapytania: czy podołamy historycznej wadze tej próby? Wierzę, że historycy opiszą ten moment jako chwilę wielkiego sprawdzianu dla Europy.

W tym rozstrzygającym momencie, wymagającym wzajemnej solidarności, obudził się jednak w Europie duch podziału. Jakby ogromny wysiłek, który stoi za Funduszem Obudowy, miał zostać zniweczony przez to, co zawsze stanowiło słabość naszego kontynentu: skłonność do sporów i szukania tego co nas dzieli, a nie tego, co nas łączy. Sposób, w jaki warunkowość budżetowa w zakresie praworządności ma zostać włączona do rozporządzenia nie tylko budzi poważne obawy co do podstaw prawnych tego mechanizmu, ale także podważa zasady zaufania oraz lojalnej współpracy pomiędzy Państwami Członkowskimi i instytucjami Unii. Obecne działanie omijające Traktaty kreują stan ogromnej niepewności prawa. Czy to właśnie chcemy zaoferować naszym obywatelom w odpowiedzi na dramatyczne położenie do jakiego zepchnęła ich pandemia? Niepewność i spory polityczne?

Poważnym problemem i paradoksem współczesnej UE jest fakt, że pomimo ustawicznego podkreślania znaczenia różnorodności, nie może zaakceptować różnorodności systemów prawnych i konstytucyjnych zakorzenionych w tradycjach różnych państw. Wspólnota składa się z różnych modeli demokracji, ponieważ europejskie narody różnią się między sobą. Francuska V Republika i RFN nie są do siebie podobne, to naturalne, ponieważ jedna powstała z woli narodu francuskiego, a druga z woli narodu niemieckiego. Włosi czy Polacy, Portugalczycy czy Czesi, mają prawo do tego, by się różnić. Unia powinna dążyć do solidarności w różnorodności, bo tylko w ten sposób jej jedność będzie twórcza i dobroczynna. Różnorodność jest przecież europejskim bogactwem, a nie przekleństwem.

Domagamy się równości i poszanowania traktatów. Unia nie może podważać własnych zasad, ani zmieniać ich na polityczne życzenie części państw.

Prawo dotyczące ochrony interesów budżetowych UE jest wtórne wobec Traktatu o Unii Europejskiej, nie może więc obchodzić, zastępować, ani modyfikować zasad określonych w Traktacie. Mechanizm praworządności z Rozporządzenia jest obejściem, niejako „nadpisaniem” prawa nad Traktatem, a konkretnie nad art. 7 TUE. Trzeba jasno powiedzieć – mechanizm zaprojektowany, aby chronić respektowanie rządów prawa przez Państwa Członkowskie, sam w sobie stanowi obejście prawa unijnego, a więc zagraża  praworządności.

W ramach UE często pojawiają się spory, rozbieżne stanowiska, jednak posiadamy też mechanizmy, które zawsze doprowadzały do uzgodnień. Wierzę, że jesteśmy w stanie wypracować rozwiązanie, które szanuje literę i ducha traktatów. A może jest to gra niektórych „aktorów”, którym zależy, aby Europejski Fundusz Odbudowy tak naprawdę nie zaczął działać, bo nie chcą łożyć do wspólnego budżetu, najwięcej zresztą korzystając ze wspólnego rynku europejskiego?

Dzisiaj wszyscy mamy jeden cel i ten cel – odbudowa gospodarcza Europy – musi być dla nas drogowskazem.

Mechanizm ukształtowany w obecny sposób otwiera pole do niebezpiecznych interpretacji. Oddaje dużą władzę i uznaniowość podmiotom bez demokratycznej legitymacji. A przynajmniej podmiotom o znaczącym „deficycie demokratycznym” w porównaniu do parlamentów krajowych. To wielkie zagrożenie dla każdego państwa członkowskiego i przyszłości całej Unii. Ci, którzy sądzą, że są na nie odporni, nie zdają sobie sprawy z tego, jak wielką dowolność dopuszcza ten mechanizm.

Nie trudno sobie bowiem wyobrazić sytuację, że jakiejś sile politycznej w UE nie spodoba się reforma ustrojowa czy gospodarcza wprowadzona w danym państwie członkowskim. Wystarczy nazwać tę reformę w mediach i na forum Parlamentu Europejskiego naruszeniem praworządności i już otwiera się ścieżka do zagrożenia odcięcia od funduszy unijnych. Naprawdę tego chcemy? Dopuszczenia takiej arbitralności? Wykreowania takich sił odśrodkowych, które ta regulacja by wywołała?

Takie rozwiązanie daje nieprawdopodobnie duże możliwości do wywierania nacisku politycznego na przebieg spraw w polityce wewnętrznej państw członkowskich. Podkreślam: w polityce wewnętrznej.

Dzisiaj ten arbitralny, politycznie motywowany mechanizm wymierzony jest w Polskę, ale jaką mamy gwarancję, że jutro nie zostanie wymierzony w inne państwo, które nie będzie się chciało podporządkować politycznej woli instytucji z Brukseli?  Traktaty szanują i chronią suwerenność, natomiast nowy mechanizm stanowi jej pogwałcenie i poważne ograniczenie.

Brak zgody na taki stan rzeczy, czyli weto, nie prowadzi do osłabienia UE. To mechanizm wpisany w rzeczywistość unijnych struktur, zgodny z duchem Wspólnoty i jej demokratyczną naturą. To wentyl bezpieczeństwa niezbędny w ogóle do istnienia Unii. To metoda ochrony kompromisu i zapora przed narzucaniem woli przez aktualnie silniejszych. To potwierdzenie tego, że głos każdego państwa członkowskiego jest tak samo ważny.

.Charles de Gaulle powiedział kiedyś, że „poświęca się przyszłość w imię teraźniejszości tylko dlatego, że nie jest się zdolnym do powiedzenia «nie»”. Polska czuje się współodpowiedzialna za przyszłość Europy. Dlatego nasze „nie” dla proponowanego dziś mechanizmu to zarazem „tak” dla Europy prawdziwie zjednoczonej w różnorodności, wolnej, równej i solidarnej.

Mateusz Morawiecki
Tekst opublikowany w „El Mundo”, „La Stampa”, „Handelsblatt” i innych tytułach prasowych w Europie.

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 8 grudnia 2020
Fot. Francois LENOIR / Reuters / Forum