Michał BOGUSZ: Pekin skorzysta na konflikcie na Bliskim Wschodzie

Pekin skorzysta na konflikcie na Bliskim Wschodzie

Photo of Michał BOGUSZ

Michał BOGUSZ

Ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich ds. Chin. Absolwent politologii na Uniwersytecie Gdańskim (2001) oraz stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Ludowym w Pekinie (2005), w roku 2008 obronił doktorat z nauk politycznych. Blisko dziewięć lat spędził studiując i pracując w Chinach.

zobacz inne teksty Autora

Konflikt izraelsko-palestyński może przynieść Chinom straty, ale jego ogólny bilans będzie dla ChRL korzystny — pisze Michał BOGUSZ

.Na atak Hamasu i na rozwijającą się odpowiedź Izraela Pekin do tej pory reagował próbami formalnego zachowania dystansu wobec konfliktu i pozorami bezstronności. Równocześnie jednak kierownictwo Komunistycznej Partii Chin sygnalizuje poparcie dla strony palestyńskiej. Najsilniej wybrzmiało to w komunikacie chińskiego MSZ po rozmowie ministra spraw zagranicznych ChRL Wanga Yi z jego odpowiednikiem z Arabii Saudyjskiej, Faisalem bin Farhanem Al Saudem (15 października). Wang stwierdził, że „Chiny potępiają wszelkie działania, które krzywdzą ludność cywilną (…). Działania Izraela wykraczają poza samoobronę (…). Chiny uważają, że historyczna niesprawiedliwość wobec Palestyny trwa od ponad pół wieku i nie może trwać dalej. Chiny są gotowe do współpracy z Arabią Saudyjską i innymi krajami arabskimi w celu dalszego wspierania słusznej sprawy Palestyńczyków, jaką jest przywrócenie ich praw narodowych i sprowadzenie kwestii palestyńskiej z powrotem na właściwą drogę rozwiązania dwupaństwowego (…)”.

Oczywiście takie dyplomatyczne oświadczenia nie przedstawiają rzeczywistych kalkulacji stojących ani za działaniami ChRL, ani żadnego innego państwa w kwestii bliskowschodniej lub jakiejkolwiek innej. Te możemy próbować jednak zrekonstruować, opierając się na znanych, dalekosiężnych celach poszczególnych państw, odgadując, która ścieżka działania może w opinii decydentów przybliżyć je do pożądanego rezultatu.

Dwa scenariusze

.Problem ze zrozumieniem, co w istocie stoi za reakcją Pekinu, wynika z faktu, że nie jesteśmy – i może przez jeszcze jakiś czas nie będziemy – pewni, według którego z dwóch podstawowych scenariuszy rozgrywa się na naszych oczach ten dramat. Dlatego też nie potrafimy rozstrzygnąć, którym bilansem strat i zysków kierują się chińscy przywódcy. Możliwe, że oni sami są równie zagubieni, jak my, i płyną z prądem wydarzeń.

Pierwsza możliwość opiera się na założeniu, że mamy do czynienia z eskalacją ze strony Hamasu i wspierającego go Iranu, która okazała się silniejsza, niż zakładano, i teraz trzeba borykać się z trudnymi do przewidzenia konsekwencjami. Można powiedzieć, że w tym scenariuszu Hamas padł ofiarą własnego sukcesu, do którego przyczyniły się błędy ze strony Izraela – błędy polityczne, za które odpowiada bezpośrednio Benjamin Netanjahu, oraz porażka izraelskiego wywiadu, za którą też, co najmniej pośrednio, jest odpowiedzialny premier. Niemniej Hamas zadał Izraelowi prawdopodobnie największy cios w jego dotychczasowej historii. Teraz Izrael musi odpowiedzieć totalnie, aby zachować zdolność odstraszania, ale też z powodów wewnętrznych – mieszkańcy Izraela muszą odzyskać wiarę, że państwo jest zdolne zapewnić im bezpieczeństwo i ochronę. Jeżeli Iran to rozumie i będzie chciał uniknąć konfrontacji nie tylko z Izraelem, ale też z USA, to będzie musiał poświęcić pionka (Hamas). Byłoby to o tyle łatwe, że jego głównym „zasobem” w regionie jest libański Hezbollahach. Oznaczałoby to, że następuje eliminacja Hamasu, co niestety musi przynieść poważne zniszczenia i ofiary w Gazie. Iran i państwa arabskie będą bliskowschodnim zwyczajem głośno lamentować i wygrażać „zepchnięciem Syjonistów do morza”, ale skończy się na przygranicznych utarczkach, które będą miały zaspokoić rozemocjonowaną arabską ulicę.

Jak zawsze istnieje też ryzyko, że nie uda się tego utrzymać pod kontrolą i będziemy mieli konflikt na skalę wydarzeń z 1973 roku. Jeżeli jednak wszystko pójdzie dobrze, to Pekin odniesie kilka realnych korzyści. Odłożone lub zamrożone zostaną relacje saudyjsko-izraelskie, a przez to odnowione relacje saudyjsko-amerykańskie. Propagandowo partia komunistyczna zyska idealną okazję do atakowania Zachodu i przede wszystkim Stanów Zjednoczonych za hipokryzję, że te oczekują potępienia Rosji za agresję na Ukrainę, ale same popierają brutalną wojnę Izraela. Chaos na Bliskim Wschodzie będzie też w chińskiej propagandzie dowodem na schyłek porządku światowego stworzonego przez Amerykanów.

Pekin uznaje się za przywódcę tzw. Globalnego Południa. W przypadku tego konfliktu ChRL zdobędzie więc dodatkowe wsparcie. Moim zdaniem błędne są jednak te głosy na Zachodzie, które mówią, że bardziej krytyczna postawa wobec Izraela mogłaby zmienić sytuację. Globalne Południe ma – często słusznie – pretensje wobec Północy (Zachodu) i nawet ostre potępienie przez Brukselę i Waszyngton Izraela tego nie zmieni. Mam wrażenie, że to przejaw podświadomego rasizmu – przekonania, że „kolorowi będą reagować emocjonalnie”. Nie, Globalne Południe działa równie cynicznie, jak Zachód i Wschód, więc wykorzystuje obecną sytuację – i wojnę na Ukrainie – do wywalczenia konkretnych ustępstw od rywalizujących Amerykanów i Chińczyków czy Rosjan.

Drugi scenariusz, o wiele gorszy dla Bliskiego Wschodu i dla świata, oparty jest na założeniu, że to dopiero początek. Uzasadniona wydaje się obawa, że w Teheranie uznano (przy cichej zgodzie Moskwy i Pekinu?), że to najlepszy moment na totalną konfrontację. To z kolei oznaczałoby, że Iran tylko czeka na zaangażowanie się armii izraelskiej w Gazie, aby rzucić Hezbollah na północną granicę. Przez Syrię i północny Irak od lat płynie pomoc dla libańskiej bojówki, a teraz mogą ruszyć także poważne siły „ochotników”. Wtedy konflikt szybko się rozleje na cały Bliski Wschód.

Chińczycy mogą liczyć w tym wypadku, że oprócz wszystkiego, co daje im pierwszy scenariusz, Zachód zostanie dodatkowo wciągnięty bezpośrednio lub pośrednio w konflikt. Pogrąży go on gospodarczo, wyczerpie zasoby militarne i zdestabilizuje wewnętrznie przynajmniej znaczną część Europy przez nową falę uchodźców. Zachód, jeżeli nawet przetrwa, wyjdzie z tego poważnie osłabiony do dalszej rywalizacji z Chinami i będzie skłócony z państwami arabskimi, które siłą rzeczy wejdą w chińską orbitę wpływów.

Możemy mieć tylko nadzieję, że realizuje się teraz pierwszy scenariusz, chociaż będzie on krwawy.

Nie tylko korzyści

.Nie wiemy, jakie były czy są plany Iranu i Chin, ale którykolwiek scenariusz się sprawdzi, Pekin poniesie też pewne straty, jednak nie tak duże, aby chińscy przywódcy uznali, że ogólny bilans konfliktu jest dla nich niekorzystny. Na pewno w chińską gospodarkę uderzy wzrost cen ropy naftowej, tylko do pewnego stopnia amortyzowany przez import tańszej ropy rosyjskiej. Postawa Pekinu doprowadzi do zerwania dobrych relacji z Izraelem, które przez lata owocowały ożywioną wymianą naukowo-techniczną, także – jak się podejrzewa – w sektorach zbrojeniowych. Przyśpieszy też polaryzacja stosunków międzynarodowych, co choć wydaje się nieuniknione bez względu na konflikt bliskowschodni, to niekoniecznie będzie korzystne dla ChRL – Europa szybciej będzie musiała się dystansować od Chin politycznie i ekonomicznie.

Michał Bogusz

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 3 listopada 2023