Wojna Jom Kipur. 50 lat później
Wojna trwała 18 dni. Były to dni szoku, krwawego boju, gorzkiego zwycięstwa i politycznego przełomu – pisze Monika KRAWCZYK
.Wojna rozpoczęła się po południu. Trwał dzień Jom Kipur 1973 r. Państwo Izrael istniało już ćwierć wieku, było weteranem dwóch wojen i kilku zbrojnych kryzysów wywołanych przez kraje sąsiednie, niepogodzone z istnieniem obcej cywilizacji w świecie zdominowanym przez islam. Izrael stał im ością w gardle. Ważne święto religijne wydało się doskonałym momentem, aby wymierzyć kolejny cios. Wojska Egiptu (od strony Kanału Sueskiego) i Syrii (na południu Wzgórz Golan) przeprowadziły zsynchronizowany atak, zaskakując Siły Obrony Izraela. Główne walki trwały intensywnie przez trzy tygodnie – w dniach 6–25 października. W tym czasie Izrael stracił 2656 żołnierzy. Izraelczykom udało się przeprowadzić błyskawiczną mobilizację. Paradoksalnie żandarmeria miała nieco łatwiej: zamiast chodzić od domu do domu z kartami powołań, przychodziła po prostu do lokalnej synagogi, gdzie zastawała większość rezerwistów uczestniczących w modlitwach świątecznych. Rabini zezwolili powołanym na wcześniejsze zakończenie postu i prowadzenie pojazdów. Kongregacje odmówiły modlitwy za Siły Obrony Izraela i siły bezpieczeństwa. Młodsi rabini również musieli opuścić zgromadzenie, aby zasilić natychmiast korpus kapelanów i … Chewra Kadisza (bractwa pogrzebowego).
Słowa starożytnego hymnu liturgicznego Unetane tokef, mówiące, że to w tym dniu postanowione zostaje na kolejny rok, „kto będzie żył, a kto zginie”, i to w dodatku jaką śmiercią, nabrały niezwykle realnego znaczenia. W miastach widać było ruch pojazdów wojskowych, w których ludzie ubrani byli nadal w tałesy czy odświętne białe kitle, które przy modlitwach miały upodabniać ich do aniołów, aby wzbudzić miłosierdzie Wszechmogącego. Zatem „armia aniołów” została wysłana do walki… Radio w Jom Kipur było całkowicie głuche. Po prostu nie nadawano żadnych audycji, więc w studiu nie było zupełnie nikogo. O godzinie 14.00 w Jerozolimie zawyły syreny, powodując panikę. Społeczeństwo było całkowicie zaskoczone. Wcześniej nie dyskutowano w mediach o eskalacji napięcia, część meldunków wywiadu, jak okazało się w śledztwie już po zakończeniu wojny, została zignorowana przez klasę polityczną, sztab generalny też wykazał się niefrasobliwością w pewnych aspektach. Błędne okazały się teoretyczne kalkulacje, że do nowej wojny będzie należało się jeszcze szykować. Spodziewano się jej, ale bliżej 1975 r., kiedy to armia egipska miała zostać zaopatrzona w pierwsze zamówione w Moskwie samoloty MIG.
Po wstępnej fazie walk obu stronom zaczął doskwierać niedobór amunicji i innych zasobów. Koalicję egipsko-syryjską wsparł wówczas Związek Radziecki, wobec czego Stany Zjednoczone zaangażowały się po stronie Izraela. USA uczyniły to jednak dopiero wtedy, gdy gabinet i zaplecze wywiadowcze premiera Izraela udowodniły, że wojny nie rozpętało państwo żydowskie. Starcia wpisały się w standard konfliktu równoważnego Wschód–Zachód – kraje „postępowe” przeciw „imperialistom”. Warto wspomnieć, że Izraelem rządziła wówczas Partia Pracy, z programem zdecydowanie socjalistycznym. Założona przez Dawida Ben Guriona, a w tym okresie kierowana przez Goldę Meir, u swoich źródeł miała na koncie sukces w postaci zaskarbienia wsparcia Rosji w głosowaniu w ONZ w 1947 r., kiedy to blok wschodni z ZSRR na czele poparł powstanie państwa Izrael.
Izraelczykom na wschodzie udało się odeprzeć atak, a następnie dokonać kontruderzenia i zająć terytorium Syrii, zatrzymując się 30 km od Damaszku. Czołgi miały dwie godziny drogi do stolicy syryjskiej. Podobnie na Synaju, od strony zachodniej, Izraelczycy po niezwykle krwawej bitwie o tzw. Chińską Farmę i Ismailię zaczęli odnosić zwycięstwo. Przeszli przez Kanał Sueski i okrążyli Trzecią Armię Egipską. Zatrzymali się 100 km od Kairu.
25 października uzgodniono zawieszenie broni, ale lokalnie nadal wywiązywały się walki. W następującym po Jom Kipur okresie święta Sukkot skierowani na wojnę religijni żołnierze starali się obchodzić te dni, ale błagalne melodie z Sądnego Dnia Aszamnu, bagadnu (zgrzeszyliśmy, zawiniliśmy) same narzucały się przy śpiewaniu psalmów Hallelu (który ma radosne i dziękczynne tony).
Polityczną konsekwencją wojny był upadek rządu Goldy Meir i lewicy. Okazało się, że o zmowie egipsko-syryjskiej informował Izraelczyków z wyprzedzeniem wysoko postawiony szpieg: Aszraf Marwan, zięć Gamala Abdela Nasera – byłego prezydenta Egiptu. Oprócz zabitych Izrael miał 12 000 rannych i 300 osób w niewoli. Stan techniczny uzbrojenia w dniu wybuchu wojny pozostawiał w wielu przypadkach wiele do życzenia. Na przykład w bazie Nafa do użytku nadawały się tylko dwa czołgi, które wprowadzone do walki w rejonie wioski Husenija na południu od Wzgórz Golan po zapadnięciu zmroku, mając przed sobą kilkadziesiąt wrogich wozów, zdołały wywołać wrażenie, że izraelskie siły są przeważające. Bohaterem tego starcia był Zvika Greengold z kibucu im. Bojowników Gett. Miał zaledwie 22 lata i należał do potomków bohaterskich uczestników powstań w gettach okupowanej Polski. Był ranny, ale po powrocie ze szpitala znów dołączył do swoich czołgistów. Łącznie zniszczył 20 wozów nieprzyjaciela. Takich bohaterów jak on było wielu, gdyż wiedziano, że obrońcy są ostatnim murem i nadzieją na przetrwanie. Za frontem powszechnie obawiano się całkowitej rzezi. Legendą tej wojny stał się gen. Awigdor Kahalani, którego batalion starł się z syryjską piechotą zmechanizowaną, liczącą 50 tys. żołnierzy i 1200 czołgów.
Siły arabskie miały osiem razy więcej wojsk pancernych. Jednego dnia Izraelczycy stracili 25 samolotów, a tym samym przewagę w powietrzu. W sumie wojna trwała 18 dni. Były to dni szoku, krwawego boju, gorzkiego zwycięstwa i politycznego przełomu. Wojna Jom Kipur była punktem zwrotnym w strategii wrogich państw arabskich. Przestano liczyć na zniszczenie Izraela w wojnie klasycznej. Zaczęto myśleć o „implozji” i od tego okresu datuje się rozwój terroryzmu bliskowschodniego, wspieranego przez Sowietów, niezwykle doświadczonych w organizowaniu zamachów stanu.
Pierwszym negatywnym bohaterem stał się „wykształcony” w Moskwie (w dziedzinie podkładania ładunków wybuchowych) Jaser Arafat, który ze swoimi bliskimi współpracownikami, jak Mahmud Abbas, odpowiadał za stworzenie organizacji terrorystycznej Czarny Wrzesień, OWP i kolejne kryzysy bezpieczeństwa. W zamachach terrorystycznych zginęło więcej osób niż w regularnych wojnach Izraela z państwami arabskimi. Na scenę wkroczyła też Arabia Saudyjska, kontrolująca wtedy dostawy ropy naftowej dla świata zachodniego, stając się ekonomicznym potentatem za sprawą ustalonego wówczas monopolu. Relacje z Półwyspem Arabskim stały się kluczowe dla następującego półwiecza.
Generał Jakow Amidror, który w 1973 r. służył w wywiadzie dowództwa północnego, pod rozkazami legendarnego Rafiego Eitana, dziś ekspert studiów strategicznych, wskazuje, że w wyniku „prawie-porażki” Jom Kipur Izrael zaimplementował do swojej strategii pogląd Zewa Żabotyńskiego – twórcy Bejtaru i syjonizmu rewizjonistycznego – ideę „żelaznego muru”. Wedle tej koncepcji Żydzi nie mogą pod żadnym pozorem poddać się iluzji, że muzułmanie zaakceptują istnienie państwa żydowskiego na Bliskim Wschodzie. Dlatego funkcjonować musi zawsze „mur” – dziś w formie wywiadu elektronicznego (ale też normalizacji ekonomicznej) – powstrzymujący fale przemocy.
„Gdy ustanowiono Państwo Żydowskie, po tym, jak Holocaust pochłonął 1/3 naszej populacji, stało się jasne, że nie możemy polegać na nikim prócz naszego Ojca w Niebie. Nikt nie będzie za nas walczył, nie możemy na nikim polegać. Izrael musi się obronić sam. To jest zasada naszej doktryny bezpieczeństwa. Obecnie istota bezpieczeństwa tkwi na froncie wewnętrznym, musimy chronić się przed ekstremizmem Hezbollahu i Hamasu” – powiedział w wywiadzie dla magazynu „Hamodia” gen. Amidror. Eksperci dodają także, że front przesunął się też daleko poza Izrael, na pola propagandy i działań organizacji pozarządowych, które świadomie dezinformując, kształtują postawy negatywne w stosunku do Izraela, jak bojkoty, nawoływanie do sankcji. W konsekwencji zachęcają do działań antysemickich już nie na froncie wewnętrznym, ale w skali światowej.
.Ostatecznie Egipt zdecydował się na pokój z Izraelem za cenę zwrotu półwyspu Synaj. Anwara Sadata kosztowało to stanowisko prezydenta. Syria, inaczej niż Egipt, za cenę dumy Hafiza al-Asada ani nie otrzymała pokoju, ani nie odzyskała Wzgórz Golan.