Michał BONI: "Ukraina. Dziennik wyborczy"

"Ukraina. Dziennik wyborczy"

Photo of Michał BONI

Michał BONI

Poseł do Parlamentu Europejskiego. Były minister pracy i polityki socjalnej, sekretarz stanu odpowiedzialny m.in. za politykę rynku pracy, szef zespołu doradców strategicznych Prezesa Rady Ministrów, minister administracji i cyfryzacji.

Ryc.: Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Sobota 25 października 2014 r.

13.40: Wylądowałem w Kijowie. Taksówka do hotelu, gdzie już jest reszta delegacji PE. Taksówka jak z początków wolnego rynku, cena umówiona przez naganiacza w żółtej, odblaskowej kamizelce z napisem taxi – 500 hrywien, sporo.

14.05: Dojeżdżam do hotelu, piękne słońce. I plus 1 stopień.

15.00: Rozmowy przed wyborami: na Ukrainie jest 3300 obserwatorów międzynarodowych i 7700 obserwatorów krajowych. W wyborach bierze udział 29 partii, na listach kandydatów jest 25% kobiet, a na listach jednomandatowych tylko 5%. Dzisiaj w Wierchownoj Radzie jest 9% kobiet. W ciągu ostatniego miesiąca było 800 alarmów bombowych (bez bomb, ale to tworzy klimat zastraszenia). 80 tysięcy służb porządkowych zostało zmobilizowanych. 27 miejsc zostanie nieobsadzonych w parlamencie: 12 dla Krymu, 9 dla Doniecka, 6 dla Ługańska. Prawie 30 tysięcy  ludzi z Doniecka i Ługańska będzie głosowało w różnych miejscach, mimo iż tam nie da rady głosować! W sumie ok. 190 tysięcy osób będzie głosowało poza swoim miejsce zamieszkania. Na 37 mln uprawnionych do głosowania, ok. 7 mln nie będzie głosowało, bo tam nie można.

15.30: Spotkanie z organizacjami pozarządowymi: ciekawe, chwilami ostre, wzruszające. Dzielą się swoimi obawami i nadziejami.

Nie chcą państwa oligarchów, chcą na przyszłość zmiany ordynacji, żeby zwykła większościowa dawała równe szanse wyboru, bez okręgów jednomandatowych, które w rzeczywistości ukraińskiej  grożą kupowaniem głosów.

Mówią o pomocy ludziom, o samopomocy, o dawaniu wsparcia, bo duża część społeczeństwa doświadczyła i doświadcza traumy: wojennej, wynikającej z biedy, z zagubienia w świecie. Mówią o działaniach na rzecz kobiet, ich wsparcia – wróżonych rolach, żon, ale i w biznesie. Mówią o byciu watchdog’ami, żeby pilnować tego, co Majdan wywalczył.  Dzielę się swoimi refleksjami – Majdan dla Ukrainy jest dzisiaj tym, czym dla Polski u progu transformacji była Solidarność. Dlatego, mówię, musicie, powinniście też brać odpowiedzialność za reformy, bo one – jak się rozwiną po wyborach, będą trudne. A ktoś  musi wspomagać państwo w zmianach choćby w sprawach decentralizacji, której sens odnajdzie się wtedy, kiedy mieszkańcy poczują odpowiedzialność za swoją wspólnotę. Wymiana kontaktów po spotkaniu.

17.30: Droga na lotnisko: plakaty wyborcze zachęcają do udziału w wyborach: „Miej wybór, i wybieraj!”

18.30: Lotnisko: przeprawy, odprawy. Delegacja Parlamentu Europejskiego rozjeżdża się w różne strony: do Odessy, do Dniepropietrowska, wcześniej do Lwowa i Winnicy. My – ja z miłym Holendrem, van Baalenem – do Charkowa.

19.00: Rozmowa o demokracji większościowej i konsensualnej. Po  Majdanie Ukraina ma szanse budując zdrową demokrację większościową, dodać do niej motywy z demokracji konsensualnej. Uzgadnianie jest bowiem kluczem, który prowadzi do lepszych rozwiązań. Można do tego używać technik cyfrowych.

20.00: Samolot miał wylecieć 10 minut temu, ale się spóźnia. W końcu jedziemy autobusem do samolotu, ale czekamy prawie do 21.00 na pasażerów transferowych z Pragi.

21.00: Lecimy do Charkowa ok. 50 minut, lądowanie i do miasta

21.30: Jazda przez miasto, zdecydowanie mniej bogate niż Kijów. Mało plakatów wyborczych i bilbordów, trochę smutku, szukam na głównym placu miejsca po wywalonym stamtąd niedawno pomniku Lenina. Trudno po ciemku znaleźć.

22.00: W hotelu, eleganckim, choć pustawym o tej porze. Spotkanie z LTO – long term observerem, Anglików-Szkotem (podkreśla to). To on będzie koordynował nasze prace. Opowiada o napięciach w Charkowie. Prezydent  miasta jest prorosyjski, gubernator działa na rzecz Poroszenki. Większość ludzi tutaj mówi po rosyjsku. W każdej komisji są obserwatorzy, niektórzy rejestrują się i podszywają pod media. Trzeba ostrożności w kontaktach – mówi nasz przewodnik z OSCE. Rozmawiamy o liście. Tylko kilka osób z partii, większość, prawie dwie trzecie – to samonominowani. Zmora jednomandatowego głosowania.Uczymy się i powtarzamy procedury. Rano do zobaczenia i opisania w raporcie – są takie specjalne kwestionariusze do wypełniania z otwarcia komisji, przebiegu głosowania, i liczenia głosów po zamknięciu komisji – cały proces uruchamiania pracy Komisji.

Mamy uważać na pełnomocników komitetów wyborczych, którzy często próbują agitować w trakcie prac komisji, choć powinni tylko obserwować. Mamy uważać na warunki w komisjach – średnio ok. 1800 osób ma prawo do głosowania w jednej komisji. Największym problemem może być jednak zimno w komisjach – bo nie wszędzie będzie ogrzewanie.

22.30: Kończymy. Nie wiedziałem, że ta mechanika obserwacji wyborów jest tak skomplikowana.  I że jest to właściwie cała dziedzina wiedzy. Na wieczór raporty musimy dostarczyć do szefa obwodu. Uwagi o nieprawidłowościach mamy zgłaszać natychmiast. Jeszcze trochę rozmawiamy o różnicach między wyborami prezydenckimi na Ukrainie z 25 maja tego roku, a tymi, do Wierhownoj  Rady. Wtedy było prościej. Teraz – mieszają się wątki krajowe, zasadnicze dla tych wyborów, z wątkami lokalnymi, z partiami wydmuszkami, za którymi nie ma nic – a stara ordynacja daje prawo tworzenia takich bytów. 

22.50: Ostatnia herbata i cukierki. Jemy dobre owocowe cukierki z recepcji hotelu. Gdzieś w oddali miga mi postać jednego z polskich senatorów, też obserwatora wyborów.

Refleksja, że z jednej strony wybory widziane od strony, od jakiej nigdy ich nie widziałem. Z drugiej – najważniejszy może, poza Majdanem, moment  historyczny w losach Ukrainy ostatnich 25 lat.

Nie wolno zmarnować tej szansy, bo wybór – to wybór przyszłości. Uczestnictwo w tych wyborach  i chyba ich wynik będą świadectwem wierności ideałom Majdanu….

23.50: Telewizja w pokoju hotelowym, pierwsze 10 kanałów, to zagraniczne, łącznie z Al Dżazirą (moje spolszczenie), nie ma telewizji rosyjskiej, choć w filmach mówią po rosyjsku. Ale na niektórych programach widać znak flagi ukraińskiej, i napis: Jedna Ukraina. Jak się jest w Kijowie, to tych znaków „ukraińskości” jest dużo więcej.

Niedziela 26 października 2014 r.

00.20: Spać…Wstaję o 6 ej. Ratunkiem jest zmiana czasu, taka sama jak w Europie, więc tak naprawdę śpimy godzinę dłużej…

7.40: Jedziemy do pierwszej komisji. Słonecznie, zimno, wchodzimy. Komisja z długopisami i linijkami. Wchodzimy do szefa komisji. W pokoju ok 20 osób. Liczenie kart do głosowania, wszystko się zgadza. Urny są otwierane. 6 dużych i 2 małe dla osób chorych i niepełnosprawnych, do których się jeździ. W tej komisji na  2134 uprawnionych – 41 osób niepełnosprawnych. Do każdej otwartej urny wrzuca się kartę z podpisami członków komisji, że urna została uczciwie i komisyjnie otwarta – i była pusta. Rozmawiam z innymi obserwatorami.

8.05: Punkt wyborczy otwarty. Duża fala głosujących, same osoby starsze o tej porze, dużo osób wchodzi do kabin. W komisji 2/3 to kobiety. Nastroje dobre. Wypełniamy nasze formularze, pytamy o obserwatorów i czy są ze wszystkich partii i organizacji społecznych. Samonominowani też  mają swoich obserwatorów.

8.30: Do komisji przychodzą też polscy senatorowie z konsulem. Miłe. Rozmawiamy po polsku, wiele osób podchodzi, rozumiemy się z Ukraińcami.  Krótka rozmowa z obserwatorami z Radykalnej Partii, młodzi ludzie – bardzo zdeterminowani na rzecz swojej partii.

8.50: Jedziemy do drugiego punktu wyborczego. Tam już spory ruch, obserwatorzy, prasa. Dobra organizacja, przy wyjściu ci, którzy badają i robią exit – polle. Na ulicach bardzo pusto, spokojnie, niedzielne. No i zimno. Wypełniamy formularze obserwatorów, dowiadujemy się, że o 10.00 3 osoby z komisji pojadą do domów do osób niepełnosprawnych. W uniwersytecie  rolniczym, gdzie jest komisja – dużo starych plakatów, zdjęć, dekoracji – bardziej w duchu rosyjskim i tradycji Wojny Ojczyźnianej.

9.30: Wychodzimy.

Jedziemy przez plac, gdzie zburzono jakieś 10 dni temu pomnik Lenina. Został postument, z dużą flagą ukraińską. Zwycięstwo przyszłości nad przeszłością.

Na tym samym placu namiot, jako pamiątka po charkowskim Majdanie i napis – wsie dla pieremogi, wszystko dla zwycięstwa!  Wsiadamy z naszymi młodymi przewodnikami do samochodu i jedziemy do trzeciej komisji.

10.10:  Tam jest uprawnionych do głosowania 1857 osób, z czego – jak się dowiadujemy głosowało już 179. Po dwie osoby jako obserwatorzy – z różnych partii. Wśród członków komisji jedna kobieta, która w wolnej chwili do nas podchodzi. Była na charkowskim Majdanie. Ma paznokcie pomalowane w barwy ukraińskie. Dziękuje nam za to, że  jesteśmy i mówi, ze liczą na pomoc Europy. Ładna flaga ukraińska wisi koło stolików z kartami do głosowania. Starsza pani rozmawia z młodym członkiem komisji. Chce zagłosować, bo ma takie poczucie obowiązku, ale nie chce na nikogo zagłosować, bo nie ma zaufania do nikogo ze startujących. Młody człowiek cierpliwie wyjaśnia, co może zrobić. Chyba skreśli wszystkich…

10.25 : Nareszcie rozumiem, do czego były i są te linijki w komisji wyborczej! Nie tylko do odnajdywania głosującego na liście. Też do oddzierania z listy z kandydatami wydawanej głosującemu – części kartki dla potwierdzenia, że ktoś wziął kartę do głosowania. Po zamknięciu komisji i głosowania są zatem trzy sposoby sprawdzania uczciwości zebranych głosów – co do ilości. Pierwsze to  podpis na liście, drugie to liczba tych oddartych kartek, trzecie liczba głosów w urnie! Jak się te liczby zgadzają, to jest w porządku.

11.00: Jedziemy dalej… Chcę wysłać tę aktualizację tekstu, ale mam kłopoty z zasięgiem…

shutterstock_168736355

11.30: Kolejna komisja. Wchodzimy do szkoły, jest trochę wąsko, trzeba się przepychać między stołami z kartami do głosowania a wąskim przejściem do kabin. Spokój, dużo głosujących, coraz więcej, bo czas taki, że ludzie idą głosować – i to już w różnym wieku. Nie tylko starsi, jak rano. Są przedstawiciele wszystkich partii jako obserwatorzy.  Nie mają łatwo, bo w większości komisji stoją, tylko w niektórych mają gdzie siedzieć, w jednej nawet na podwyższeniu, więc maja dobry widok i baczenie.

11.55: Wychodząc patrzę jeszcze raz na listy kandydatów i znajduję partię, która w nazwie ma Internet – walczy o prawa związane z dostępem do Internetu ale i o prawa dla użytkowników. Ciekawe…. Zgodnie z procedurą wypełniamy wszystkie druki oceniające i szykujemy się do odwiedzenia kolejnej komisji.

12.30: Komisja przy prywatnej wyższej szkole prawniczej. Tłum studentów, w kolejkach po karty do głosowania i do kabin. Pora rzeczywiście  taka, że w niedzielny dzień można zacząć żyć. Wszystko przebiega spokojnie. Przy drzwiach dwie osoby, w cywilu ale chyba z zadaniem ochronnym. Zastanawiam się, jaką rolę w takiej masie młodych ludzi, nie zawsze zorientowanych politycznie, mogą odgrywać liderzy opinii publicznej. I jacy są. Jak głosują młodzi? Chcą zmian, ale boją się też często o siebie. Rozmawiam z młodym chłopakiem – ma pracę w niepełnym wymiarze czasu, ale boi się jej stracić.

Drugi rozmówca, obserwator z ramienia mediów – też jest ich dużo, w każdej komisji. Mówi, że pewnie taka aktywność w głosowaniu w tej szkole bierze się z tego, że z listy samonominowanych startuje krewny rektora. Nic nie widać niepokojącego, i nie ma w tym nic złego, ale warto byłoby zobaczyć wynik wyborów w tej komisji po zakończeniu głosowania – na kogo młodzi zagłosują?

13.00: Już siódma komisja odwiedzona dziś. Tam poruszenie, bo godzinę przed naszym  przyjściem starszy człowiek miał zawał, ale szybko wezwana karetka zabrała go do szpitala, i jak nam powiedziano – wszystko jest OK.

14.15: Jest wielkie zainteresowanie pilnowaniem przejrzystości wyborów. W komisji, w której teraz jestem akurat nie ma głosujących – i naprzeciw siebie siedzi 12 członków Komisji Wyborczej i na krzesełkach, po drugiej stronie sali, 14 obserwatorów. Spokojni, bez napięć, we współpracy ze sobą, wręcz przyjaźni. Nie ma napięć między obserwatorami reprezentującymi różne partie.  Nie pamiętam takiej skali obserwatorów wyborów podczas żadnych wyborów w Polsce, nawet na początku naszej demokracji…. Nowe zjawisko?

15.10: Pytamy w kolejnej komisji, czy coś groźnego wisi w powietrzu, bo koło wejścia do komisji, stoi  czwórka umundurowanych milicjantów (tak, milicjantów – tak tu ludzie mówią !) . Mówią, ze to rutynowa obecność przez jakiś czas, i że nic nie grozi. Rozmawiam z kolegami: van Baalenem,  i Runem z Finlandii, i Robertem – czy ta obecność umundurowanych tworzy presję  na głosujących, czy nie. Wydaje nam się, że nie.  Refleksja – przed dzisiejszymi wyborami sporo się mówiło o napięciach, szczególnie tu, w Charkowie. A jest spokój, rutyna, zaangażowanie w wybory, dobre przygotowanie organizacyjne, i żadnych napięć!  I wola, żeby wszystko odbyło się uczciwie, przejrzyście i spokojnie.

15.30: Na ulicach są jednak patrole oraz coraz więcej ludzi w piękny, słoneczny dzień.

15.45: Szybki posiłek, jem Uchęm – zupę rybną ukraińską i pierożki z mięsem.  Założenie było, że szybki – ale długo czekaliśmy – w knajpce bez nastroju wyborczego, z jakimś takim lenistwem.

16.30: Kolejne fazy podróży po punktach wyborczych i trochę refleksji. Z jednej strony wszystko jest dobrze przygotowane, bez wpadek, z otwartością na obserwatorów. Pilnuje się  przejrzystości wyborów, co po różnych doświadczeniach ukraińskich z brakiem przejrzystości przy wyborach, i w rządzeniu – może jest teraz największą potrzebą demokratycznego oczyszczenia i potwierdzenia się Ukrainy, także w wierności ideałom Majdanu. Ale z drugiej strony – czuję się jakiś brak emocji, jakieś zmęczenie.

Czuć zmęczenie wojną, długim okresem niepewności, początkiem zimy i zagrożeniami związanymi z ogrzewaniem…. Ludzie idą do wyborów, chyba z dużą determinacją uczestnictwa, ale też i ulegają sile zmęczenia. Jakby chcieli już oddać swoją władzę, w tym akcie wyborczym i oddalić się w spokój, w zajęcie się własną codziennością.

To oznacza, że po tych najważniejszych być może wyborach w historii Ukrainy, parlament i rząd – zostaną same z reformami, bez wyraźnego wsparcia społecznego, bez entuzjazmu. Może taka hipoteza jest najbardziej prawdziwa, może po miesiącach walki, aktywności, cierpień, teraz przychodzi pora na wyciszenie. Ale to będzie wymagało, taki stan społeczny – zupełnie innego rządzenia, dobrej technokratycznej władzy.  Czy siła społeczeństwa obywatelskiego, jaka powstała dzięki Majdanowi – pozostanie?

17.00: Powoli zmierzcha, w kolejnych komisjach już trochę rutynowo. Kontaktuję się z Corazzą Bildt z EPP, z Parlamentu Europejskiego, która jest w Odessie. Pisze, że wszystko OK! Docierają jakieś głosy, że w parunastu miejscach na Ukrainie były jakieś incydenty. Ale nic poważnego. Kontakty z mediami polskimi: już dwa razy Polsat News, telefonicznie z Gazetą Wyborczą. Umówienia na jutro, po przylocie do Warszawy. Gdy rozmawiam z dziennikarzami, mam wrażenie, że czytają ten dziennik na portalu Wszystko Co Najważniejsze.

17.45: Już ciemno i coraz zimniej. Kolejna komisja, na Politechnice Charkowskiej. W komisji dużo młodych ludzi. Obserwatorów kilkoro. Słabo mówią po angielsku,ale dogadujemy się po polsku, angielsku i rosyjsku. Przed komisją – maszyna do kawy! Pierwsze takie doświadczenie dzisiaj, chyba jest z Politechniki. Pytamy jak z frekwencją. Sądząc po urnach jest średnio – ale to może być optyczne złudzenie. Po 18.00 mówią, że frekwencja do 18.00 – ok 45%.

Sprawdzamy jeszcze raz, czy najważniejsze grupy polityczne mają swoich obserwatorów – nie wszystkie, nie było nikogo z partii Julii Tymoszenko. Musimy takie sprawy wpisywać do kwestionariuszy z obserwacji. Co dwie-trzy godziny wysyłamy je do charkowskiego punktu gromadzenia informacji o przebiegu wyborów.

18.20: Wchodzimy do kolejnej komisji, też w szkole wyższej. Już pustawo, siedzi  komisja i obserwatorzy – ” nabludatieli”  po ukraińsku. Na 1976 osób uprawnionych, głosowało 980 osób – czyli powyżej 50%. Myślę o polskich wyborach,kiedy ostatnie dwie godziny bywają kluczowe, specjalnie dla głosów na Platformę Obywatelską… Tu jest inaczej, nie ma takiego ruchu, emocji na ostatniej prostej, czyli pewnie frekwencja się już stabilizuje koło 50%, może trochę więcej? Na terenach charkowskich, zobaczymy….

19.00: Ostatnie komisje, widać u ich członków zmęczenie. Rozmawiamy z młodym szefem komisji o zimnie, o wietrze z północy, ale i o tym że nie było kłopotów. Tu głosowało do tej pory ok 40% uprawnionych.

19.15: Gdzieniegdzie jako obserwatorzy pod wieczór zostają już tylko przedstawiciel samonominowanych… Patrzymy na zabezpieczenia urn do głosowania, zresztą robimy to od rana. Jest w porządku…

19.30: Ostatnia komisja. Szukamy jej, ma być w jakiejś klinice, nikt nie wie, gdzie jest – nie udaje nam się jej znaleźć. Co prawda miała zamknięty charakter, więc może nie musiało być dobrego dojścia. Szukamy następnej komisji.

19.50: Jest w pobliżu. W szpitalu, starym i zniszczonym. Dochodzi 20.00, szef komisji zamyka prace w komisji, członkowie zostawiają papiery, na sali ok ośmiu obserwatorów. wszyscy zmęczeni. Następuje przenoszenie urn i ustawiane są stoły do liczenia. Wszystko zamknięte – drzwi, członkowie komisji zmęczeni, jakby smutni, głosowało dużo osób. Odczytywanie pierwszej wersji protokołu, wyczytują nasze nazwiska i innych obserwatorów. Zostajemy do liczenia.

20.05: Zaczyna się inna praca. Szkoda, że nie ma dostępu do Internetu – więc nie mogę niczego wysłać.

shutterstock_224176816

20.07: Głosowania w Komisji: kto odpowiada za protokół, kto za inne zadania.Docierają pierwsze wyniki wyborów: Blok Poroszenki – 23%, Narodny Front Jaceniuka 21,3%, 13,2 –  Sampomoc, Opozycyjny blok –  6.4%,Swoboda – 6.3% i Batkwiszczyna –  5.6%. Sukces mera Lwowa i sił samorządowych, marginalizacja sił prorosyjskich.

20.17: Podpisywanie, procedury. Liczenie, ile kart do głosowania zostało – na głos, na oczach komisji. To zajmuje czas, ale czyni cały proces przejrzystym. Tam, na zewnątrz wielka polityka, a tu w małej komisji obowiązki demokratyczne!

20.40: Niewykorzystane karty zapakowane i zapieczętowane. Bardzo precyzyjna procedura. Obejrzeliśmy zamknięte i zaplombowane urny. Teraz następuje ich otwarcie.

21.00: Z każdej urny najpierw wyjmuje się kartę kontrolną podpisaną rano przez członków komisji, żeby mieć pewność, że to ta sama urna,która „pracowała” przez cały dzień. I zaczyna się układanie kart do głosowania, porządkowanie ich, przygotowanie do zliczania. Na wszystko to patrzymy – obserwatorzy. Już jesteśmy zmęczeni. Wyjmuję z plecaka czekoladę gorzką, Wawela, jeszcze z lotniska i częstuję innych obserwatorów. Uśmiechy serdeczności. Układanie kart i ich zliczanie na głos i przy wszystkich.

21.27: Na stołach rozłożone kartki z kandydującymi, listy partii i osoby. Głośne wyczytywanie na kogo oddany głos z karty do głosowania i dopasowywanie karty do nazwy lub nazwiska.  Pierwsze 5 minut – dużo głosów na partię komunistyczną (a wiemy że nie weszła!). Bardzo to jest rzetelnie robione. Jeszcze do tego stoi kamera i filmuje to, co się dzieje i robi.

21.45: Pierwszy głos oddany na partię internetową! No, ciekawe. A w sieci już informacje o koalicji Partii Poroszenki (dużo głosów i tutaj) i Ludowego Frontu Jaceniuka. Jaceniuk dalej na premiera – piszą komentatorzy. To wszystko oznacza, że siły reformatorskie będą miały większość na Ukrainie, ale nie będą spójne. Poroszenko i wicepremier Groysman na wiele spraw mieli inny pogląd, niż Jaceniuk. To napięcie pozostanie, co utrudni sprawność działań reformatorskich, albo strony się jakoś mocno umówią.

21.50: Głosy w tej komisji oddano na 17 partii z 27, które brały udział w wyborach. Po wyczytywaniu partii i ustaleniu ile weszło, i położeniu na kupkach kart przy nazwach partii – teraz kandydaci z puli jednomandatowej, indywidualni.  Kilkanaście osób ma dodane na siebie głosy. Obserwatorzy reprezentujący poszczególne partie lub osoby podchodzą do czytającego z kart nazwy i nazwiska.  Pilnują!

22.03: Liczenie głosów dla poszczególnych partii: Opozycyjny Blok – 37, Narodnyj Front – 8, Swoboda – 3, Radykalna Partia. – 3,  Komuniści – 15 głosów, Samopomoc – 7, Prawy Sektor, Partia Poroszenki – 12, Batkwiszczyna – 2.  W tej komisji:  Opozycyjny Blok, Komuniści, Blok Poroszenki, Narodnyj Front, Samopomoc –  taka kolejność. Z kandydatów indywidualnych  najwięcej dostał Skorobahach – 25 głosów.

22.10: Przewodniczący Komisji po zliczeniu głosów: ile na kogo, pyta czy mamy pytania.  Wszystko jasne, nie ma pytań. Zaczyna się pakowanie głosów do specjalnych kopert i zamykanie ich oraz przyklejanie kart z informacją podpisanych przez komisję na tych kopertach. W międzyczasie na żywo wypowiadam się dla Polsat News, słysząc fragmenty dyskusji o sytuacji po wyborach na Ukrainie.

Powraca wątek, o którym tu pisałem kilka godzin temu – że jest już trochę zmęczenia w społeczeństwie i że wpłynęło to na niższą, niż przewidywano frekwencję. Ale i tak wysoka – powyżej 50 %!

Zaczynają się też spekulacje czy mocna pozycja Jaceniuka po wyborach nie zmieni trochę nastawienia Poroszenki, czyli nie wzmocni działań przeciw Rosji, a nie tylko dla pokoju? To się okaże. Nowy rząd, po tych wyborach parlamentarnych – będzie musiał być bardziej spójny w sprawach reform oraz drogi do rozwiązania konfliktu, jaki Rosja na Ukrainie wymusiła. I nie będzie to łatwe, bo trochę sprzeczności widać.

22.30: Pomału kończą się procedury liczenia i zamykania prac komisji. Ale też pamiętam, że kilka dni temu Putin powiedział, że Rosja uzna wybory (bo rzeczywiście teraz władze ukraińskie – i prezydent, i parlament, i rząd maja pełny mandat demokratyczny), ale przestanie sponsorować Ukrainę. To oznacza, że Rosja – mówiąc potocznie- przykręci śrubę. I to wyzwanie nowe władze ukraińskie muszą też podjąć.

22.50: Po zamknięciu kopert jeszcze protokoły – my, jako przedstawiciele Parlamentu Europejskiego, obserwatorzy – też podpisujemy. I jeszcze musimy złożyć nasz protokół do centrum obserwacyjnego OBWE.

23.00: Czekamy na wersję protokołu do podpisania.

23.30: Podpisujemy protokoły, koniec. Demokracja górą, Przed nami nowa epoka w historii Ukrainy, ciężka praca – ale trzeba też dać radę Putinowi, krok po kroku. Trzeba być wiernym Majdanowi.

23.40: Idziemy do McDonalda.

Michał Boni

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 25 października 2014
Fot.Shutterstock