Raport Draghiego. Europa budzi się przerażona
Od początku XXI wieku Europa zmaga się ze spowolnieniem gospodarczym i brakiem wizji. Świat coraz bardziej oddala się od Starego Kontynentu. Pomimo wdrażania różnych strategii mających na celu pobudzenie wzrostu trend ten pozostaje niezmienny. Raport Draghiego, potwierdza tę tezę i wstrząsa europejskimi elitami. Jednak pomimo właściwej diagnozy proponowane rozwiązania są więcej niż kontrowersyjne – pisze Michał KŁOSOWSKI
Raport Draghiego. Koniec Europy, jaka była
.„Przyszłość należy do Azji” – napisał Parag Khanna. Może nie być to prawdą, bo daleko jeszcze jesteśmy od rozwiązań ostatecznych. Zdecydowanie jednak można już powiedzieć, że przyszłość nie należy do Europy. Brak wizji, spowolnienie gospodarcze, problemy społeczne – wszystko to spowodowało, że w drugiej dekadzie XXI wieku Unia Europejska znajduje się na zakręcie. Bogaci dotychczas Europejczycy, przyzwyczajeni do konsumowania swojego bogactwa, przestali je wytwarzać. W efekcie różnica w PKB między UE a USA w ostatnich latach znacznie się powiększyła, co jest głównie wynikiem spowolnienia wzrostu produktywności w Europie. Europejskie gospodarstwa domowe poniosły już koszt tego w postaci utraty standardów życia – widać to dobrze we Francji, we Włoszech, a także w porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi. Na poziomie per capita realny dochód rozporządzalny wzrósł w USA od 2000 roku prawie dwa razy szybciej niż w Unii. Świat AD 2024 jest zupełnie inny niż ten, kiedy Polska wchodziła do europejskich struktur. To prozaiczne stwierdzenie jest w zasadzie podstawową tezą raportu włoskiego technokraty, Maria Draghiego, który to raport od poniedziałku, 9 września 2024 r., wstrząsa europejską opinią publiczną.
Ale czy powinniśmy się w ogóle temu dziwić? Na przestrzeni ostatnich dwóch dekad spowolnienie wzrostu było traktowane przez europejskie elity jako niedogodność, ale nie jako katastrofa. Europejscy eksporterzy zdobywali udziały w szybko rozwijających się częściach świata, zwłaszcza w Azji, a coraz bardziej zglobalizowane elity twierdziły, że nie ma znaczenia, czy produkcja odbywać się będzie na przedmieściach Paryża, czy Pekinu; że kapitał nie ma narodowości. Wzrost liczby aktywnych zawodowo kobiet podnosił wkład pracy we wzrost gospodarczy. Po kryzysach lat 2008–2012 bezrobocie w Europie systematycznie malało, co pomogło w redukcji nierówności i utrzymaniu systemów opieki społecznej. Do pewnego momentu wydawało się więc, że pomimo trudności nie jest tak źle.
Raport Maria Draghiego pokazuje coś zgoła innego. Zdaniem byłego premiera Włoch, który opracował swój raport na zlecenie Komisji Europejskiej, podstawy, na których zbudowano dotychczasowy europejski model, zaczynają się chwiać. Era szybkiego wzrostu światowego handlu, jak się wydaje, jest już za nami, a europejskie firmy stają w obliczu większej konkurencji z zagranicy oraz słabszego dostępu do rynków międzynarodowych. Po 2022 roku Europa straciła też najważniejszego dostawcę energii, Rosję, zanika też stabilność geopolityczna europejskiego otoczenia, będąca jednym z filarów dotychczasowego sukcesu europejskiej integracji, co dodatkowo ujawnia europejskie globalne uzależnienia, przemieniając je w słabości. To chyba druga z podstawowych tez raportu Draghiego – z powodu globalizacji, energetycznego uzależnienia i przeniesienia produkcji stara Europa zbiedniała.
.Tymczasem wzrost technologiczny przyspiesza w tempie, które trudno sobie wyobrazić. Pomimo swojego bogactwa Europa przegapiła rewolucję cyfrową, którą zainicjował internet, i związane z nią zyski. Nie udało się stworzyć europejskich gigantów rynku cyfrowego, a nadmierna regulacja – która miała być próbą opanowania technologicznej rewolucji – stała się dla Europy bronią obosieczną. Różnica w produktywności między UE a USA jest w dużej mierze wyjaśniana w raporcie Draghiego właśnie poprzez skalę regulacji europejskiego sektora technologii. UE jest słaba w rozwijających się technologiach, które będą przynosić przyszły wzrost. Tylko cztery z 50 najlepszych światowych firm technologicznych są europejskie, wskazuje były premier Włoch. A w końcu żyjemy obecnie w najwolniejszej fazie zmiany świata.
Europa potrzebuje więc paliwa do wzrostu. Przede wszystkim dlatego, że Unia, wskazuje Draghi, wkracza w pierwszy okres w swojej niedługiej historii, w którym wzrost nie będzie wspierany przez rosnącą populację. Między wierszami wyczytać można, że dotychczasowa polityka demograficzna i migracyjna Unii, zdaniem autora raportu, po prostu się nie sprawdziła. Przewiduje się bowiem, że do 2040 roku europejska siła robocza będzie kurczyć się o niemal 2 miliony pracowników rocznie (sic!). Jako Europejczycy będziemy więc musieli być bardziej produktywni, aby kreować wzrost. Co to oznacza? Jeśli UE utrzyma swoją średnią stopę wzrostu produktywności od 2015 roku, wystarczy to tylko na utrzymanie PKB na stałym poziomie do 2050 roku, w czasie gdy UE staje przed nowymi potrzebami inwestycyjnymi, które będą musiały zostać sfinansowane przez wyższy wzrost; w czasie, kiedy świat pędzi, a Ameryka i Chiny nie tylko utrzymują dotychczasowy wzrost PKB, ale wręcz go zwielokrotniają.
Przywódcy i elity dwóch największych gospodarek świata nie tylko lepiej przewidzieli wyzwania przyszłości, wręcz byli w stanie strategicznie tak je przemyśleć, aby wysforować się na prowadzenie. Europa, chcąc pozostać w globalnej grze, będzie musiała zdaniem Draghiego zdigitalizować i zdekarbonizować gospodarkę, a także zwiększyć zdolności obronne w coraz bardziej niestabilnym świecie. Aby to uczynić, udział inwestycji w Europie będzie musiał wzrosnąć o 5 punktów procentowych PKB, czyli do poziomów ostatnio widzianych w latach 60. i 70. XX wieku. Dla porównania dodatkowe inwestycje zapewnione przez plan Marshalla w latach 1948–1951 stanowiły ok. 1–2 proc. PKB rocznie.
Europa potrzebuje więc nowego planu Marshalla, ale do potęgi. Jeśli bowiem kontynent nie stanie się bardziej produktywny, Europejczycy zostaną zmuszeni do wyboru. Nie da się być jednocześnie liderem w nowych technologiach, wzorem odpowiedzialności klimatycznej i niezależnym graczem na światowej szachownicy, uważa Mario Draghi. Bez tych inwestycji nie będziemy więc jako Europejczycy w stanie finansować naszego modelu społecznego i będziemy musieli ograniczyć niektóre, jeśli nie wszystkie, nasze europejskie ambicje. Raport Draghiego wskazuje jasno – to jest egzystencjalne wyzwanie dla Europy.
.Do tego momentu trudno się z raportem Draghiego nie zgodzić. Włoski polityk ma też zapewne rację, wskazując, że podstawowe wartości Europy, takie jak dobrobyt, równość, wolność, pokój i demokracja w zrównoważonym środowisku, muszą zostać zabezpieczone, ale nie uda się to, jeśli Unia stanie się gospodarczym pariasem. Draghi twierdzi, że UE istnieje, aby zapewnić, że Europejczycy zawsze mogą korzystać z tych podstawowych praw. Jeśli Europa nie będzie już w stanie zapewnić ich swoim obywatelom – lub będzie musiała je wymieniać – utraci sens istnienia.
O ile więc diagnoza i krytyka obecnej sytuacji Unii w wydaniu zespołu Mario Draghiego to coś, z czym trudno się nie zgodzić, to już pomysł na jej naprawę jest czymś zupełnie innym. Jedyne wyjście bowiem, twierdzi Draghi, aby sprostać temu wyzwaniu, są wzrost i zwiększenie produktywności przy „zachowaniu równości i integracji społecznej”. Zdaniem włoskiego polityka jedynym sposobem na zachowanie obecnej pozycji Europy i jej produktywności jest radykalna zmiana w Unii Europejskiej.
Raport Draghiego – trzy obszary działań na rzecz wznowienia wzrostu
1. Zmniejszenie luki innowacyjnej
.Europejskie firmy tkwią w statycznej strukturze przemysłowej; niewiele jest nowych firm, innowacyjnych w obszarze istniejących już branż lub rozwijających nowe czynniki wzrostu. W rzeczywistości nie ma żadnej europejskiej firmy z kapitalizacją rynkową powyżej 100 miliardów euro, która powstała od podstaw w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat, podczas gdy w tym okresie zostało założonych sześć amerykańskich firm z wyceną powyżej 1 biliona dolarów.
Brak dynamizmu jest więc dla Europy samospełniającą się przepowiednią. Firmy z UE specjalizują się w dojrzałych technologiach, gdzie potencjał przełomów jest ograniczony, czytamy w raporcie Draghiego, więc wydają mniej na badania i innowacje – o 270 miliardów euro mniej niż ich amerykańscy konkurenci w 2021 roku. W Europie trzej najwięksi inwestorzy w sektorze R&I to od dwudziestu lat firmy motoryzacyjne. W USA na początku XXI w. również dominowały motoryzacja i farmaceutyki, ale teraz w czołówce znajdują się firmy technologiczne.
2. Plan dekarbonizacji i konkurencyjności
.Cele klimatyczne Europy, jeśli będą wspierane przez plan ich realizacji, mają według raportu Draghiego stać się dla niej szansą, a nie zagrożeniem. Jednak jeśli polityki dekarbonizacji nie będą skoordynowane, może to wpłynąć negatywnie na konkurencyjność i wzrost. Chociaż ceny energii spadły z poziomów szczytowych, europejskie firmy wciąż borykają się z cenami energii elektrycznej, które są 2–3 razy wyższe niż w USA, a ceny gazu ziemnego 4–5 razy.
Przejście na tanie, czyste źródła energii jest niezbędne zdaniem Draghiego, ale paliwa kopalne będą nadal odgrywać kluczową rolę w kształtowaniu cen energii przynajmniej przez resztę obecnej dekady. Bez planu transferu korzyści z dekarbonizacji na odbiorców końcowych ceny energii będą nadal obciążać europejski wzrost.
3. Zwiększenie bezpieczeństwa i zmniejszenie zależności
.Bezpieczeństwo jest warunkiem wstępnym zrównoważonego wzrostu Europy. Rośnie ryzyko geopolityczne, które może zwiększyć niepewność i tłumić inwestycje, granice Unii są w ogniu; wojny, migracja i inne czynniki powodują, że dotychczasowy ład światowy, który był jednym z filarów europejskiego wzrostu, chwieje się w posadach. Europa jest szczególnie narażona na ryzyko rozpadu dotychczasowego świata. Nie mając własnych surowców, polegamy na kilku dostawcach krytycznych, szczególnie Chinach, podczas gdy globalne zapotrzebowanie na te materiały energetyczne czy materiały rzadkie rośnie z powodu przejścia na czystą energię.
Bariery stojące na drodze
.Teoretycznie wszystkie informacje zawarte w raporcie Draghiego były od dłuższego czasu dostępne opinii publicznej. Ba, europejskie państwa członkowskie nawet działają już indywidualnie, wdrażając kolejne polityki przemysłowe, ale Europa wyraźnie nie wykorzystuje potencjału wynikającego z działania wspólnotowego. To kolejny wniosek, który przedstawia Mario Draghi w swoim raporcie – rozwiązaniem europejskich problemów ma być więcej Europy, nie mniej. Trzy główne bariery rozwojowe dla europejskiej gospodarki to brak koncentracji, marnowanie wspólnych zasobów oraz brak koordynacji, twierdzi włoski polityk.
1. Brak koncentracji
.Unia Europejska artykułuje wspólne cele, ale nie wspiera ich jasnymi priorytetami ani skoordynowanymi działaniami politycznymi. Działania takie jak zwiększenie innowacji są blokowane przez regulacyjne obciążenia płynące z Brukseli, które są kosztowne dla małych i średnich przedsiębiorstw oraz dla sektora cyfrowego, zarówno na poziomie całej wspólnoty, jak i pojedynczych państw członkowskich.
2. Marnowanie wspólnych zasobów
.Unia Europejska wciąż dysponuje dużą wspólną siłą nabywczą, ale rozprasza ją na wiele instrumentów narodowych i unijnych. Na przykład, czytamy w raporcie, wspólne zakupy sprzętu obronnego w 2022 roku stanowiły mniej niż jedną piątą całkowitych wydatków obronnych państw członkowskich – gdyby to zmienić, mogłaby również zmienić się sytuacja całego europejskiego przemysłu, a nawet sytuacja bezpieczeństwa kontynentu. Istnieje bowiem wiele różnorodnych programów badawczo-rozwojowych, ale brakuje mechanizmów do szybkiego wdrażania przełomowych technologii w dużych projektach.
3. Brak koordynacji
.Wydatki publiczne są rozproszone i wiele działań ma niewielki wpływ na szersze cele. Trudno jest skoordynować wsparcie dla firm w obszarach, w których działają, i w kontekście wyzwań, z jakimi się borykają, twierdzi Mario Draghi. Aby stworzyć system, który poprawi europejską konkurencyjność, musimy dostosować polityki publiczne, aby były bardziej spójne i ukierunkowane na konkretne cele.
Raport Draghiego – nowy plan Marshalla dla Europy
.Te główne tezy zawarł Mario Draghi na stronach swojego raportu, który od poniedziałku, 9 września 2024 r., wstrząsa europejską opinią publiczną. Ktoś powie, że trudno znaleźć w nim coś, co byłoby zaskakujące. Z perspektywy Warszawy bowiem wszystkie te kłopoty, wyzwania i rozwojowe braki są oczywiste.
Czymś, co zaskakuje, jest jednak remedium, jakie na europejskie bolączki zaleca były włoski premier. Aby Europa mogła odzyskać tempo wzrostu i umocnić swoją pozycję na świecie, konieczne jest skoncentrowanie wysiłków na trzech kluczowych obszarach: innowacjach, planie dekarbonizacji i zwiększeniu bezpieczeństwa. Kluczowe ma być pokonanie barier, takich jak brak koncentracji, marnowanie zasobów i brak koordynacji poprzez zintegrowane i skoordynowane działania. W jaki sposób? Europa musi znaleźć fundusze, twierdzi Mario Draghi, na nowy plan Marshalla. Skąd wziąć pieniądze? Z pożyczek, które finansować będą te pomysły, a jednocześnie dadzą Brukseli większą władzę nad krajami członkowskimi. Poprzez zapożyczenie się więc i kolejne inwestycje w największe francuskie, niemieckie i holenderskie firmy, bo przecież tylko te mogłyby rywalizować na coraz bardziej zglobalizowanym i agresywnym rynku, Europa miałaby być w stanie sprostać wyzwaniom przyszłości i utrzymać swoje podstawowe wartości oraz ambicje. Znów więc mogłoby się okazać, że – choć z innych oczywiście powodów niż kiedyś – z kolejnego planu Marshalla skorzystałaby tylko jedna część Europy.