Mikołaj LESZCZUK: Bez szacunku dla decyzji mieszkańców. (Nie)inteligentny monitoring w Krakowie

Bez szacunku dla decyzji mieszkańców.
(Nie)inteligentny monitoring w Krakowie

Photo of Mikołaj LESZCZUK

Mikołaj LESZCZUK

Adiunkt na Wydziale Informatyki, Elektroniki i Telekomunikacji AGH. W ramach projektu badawczego INDECT współtworzył system rozwiązań do inteligentnej obserwacji i automatycznego wykrywania podejrzanych zachowań i przemocy w środowisku miejskim. Jest autorem (lub współautorem) około 130 publikacji naukowych, uczestniczył lub uczestniczy w ponad 20 dużych projektach naukowych.

Kiedy w 2014 roku 143 tysiące (70%) mieszkańców Krakowa zagłosowało w miejskim referendum za stworzeniem w Krakowie systemu monitoringu wizyjnego, którego celem byłaby poprawa bezpieczeństwa w mieście, wyobrażałem sobie, że gdy prawie trzy i pół roku później będę szedł przez Rynek Główny, o moje bezpieczeństwo dbać będzie system inteligentnego monitoringu z prawdziwego zdarzenia – pisze Mikołaj LESZCZUK

.Kiedy zaś pół roku po referendum zacząłem jeszcze osobiście doradzać prezydenckiemu zespołowi zadaniowemu ds. realizacji wyników tegoż referendum, moje wyobrażenia graniczyły wręcz z pewnością. Rzeczywistość okazała się jednak trochę inna: monitoring niby jakiś jest. Ale czy do końca taki, jaki wyobrażali sobie mieszkańcy Krakowa?

Jeśli spojrzymy na liczby zainstalowanych w Krakowie kamer, mogłoby się wydawać, że rzeczywiście nastąpił znaczny rozwój monitoringu wizyjnego. W końcu liczba kamer wzrosła trzykrotnie, z 4 tysięcy do 12 tysięcy. Kiedy jednak przyjrzymy się szczegółom, nie jest już tak kolorowo.

Połowa, 6 tysięcy kamer, to kamery Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego zainstalowane przede wszystkim w autobusach i tramwajach. To istotny element bezpieczeństwa, z którego skorzysta ta 1/3 mieszkańców Krakowa, poruszająca się codziennie komunikacją miejską, lecz trudno tutaj mówić o jakiejś szczególnej realizacji wyników referendum — w końcu kamery montowane są w nowych pojazdach w zasadzie seryjnie, a MPK po prostu intensywnie wymienia tabor.

Kolejne 4 tysiące kamer zainstalowano w szkołach. To też ważne: dla uczniów, ich rodziców, a także nauczycieli. Ale co z pozostałymi mieszkańcami? Po kilkaset kamer zainstalowano też w lub przy obiektach takich jak muzea, szpitale, stadiony czy skrzyżowania.

No dobrze, ale jak wygląda sprawa z bezpieczeństwem na ulicach, choćby na wspomnianym Rynku Głównym? Nie najlepiej. W całym Krakowie policja i straż miejska dysponują 92 kamerami, w dużej mierze starymi, analogowymi. Wzrost ich liczby też nie jest imponujący — od czasu referendum instalowano średnio jedną kamerę rocznie. Dodatkowych 16 kamer ma jeszcze miejski Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego. I to w zasadzie tyle, jeżeli mówimy o bezpieczeństwie na ulicach.

Ale to nie jedyny problem. W referendum pytaliśmy mieszkańców o „system monitoringu wizyjnego”. I o ile mamy 12 tysięcy kamer „monitoringu wizyjnego”, o tyle trudno powiedzieć, że tworzą one jeden wspólny „system”. Potwierdza to Dariusz Nowak, doradca prezydenta Krakowa ds. bezpieczeństwa i monitoringu wizyjnego, który też oczekuje połączenia kamer za pomocą technik teleinformatycznych.

Skoro już przy teleinformatyce jesteśmy, to warto wspomnieć, że krakowskim kamerom brakuje jeszcze jednej techniki teleinformatycznej — inteligentnego przetwarzania obrazu. Jeżeli liczymy na to, że operator, który widzi przed sobą kilka, kilkanaście lub nawet i kilkadziesiąt monitorów, wychwyci niebezpieczną sytuację na Rynku Głównym, to jesteśmy niepoprawnymi optymistami. Eksperci są raczej zgodni — po dwóch godzinach patrzenia się w ekrany operator zaczyna „przysypiać”.

Rozwiązaniem są inteligentne algorytmy komputerowe, które same potrafią wykryć bójkę, rozbój czy maczetę w ręce.

Komputer nie zastąpi oczywiście operatora, ale pozwoli „obudzić” go w sytuacji, kiedy w oku kamery zacznie dziać się coś podejrzanego. Takie rozwiązania, rekomendowane zresztą przez nasz zespół zadaniowy, są już dostępne i nie trzeba wcale szukać ich daleko. Już w 2009 roku krakowska Katedra Telekomunikacji Akademii Górniczo-Hutniczej wraz z koordynowanym przez siebie międzynarodowym konsorcjum rozpoczęła realizację największego tego typu projektu badawczo-rozwojowego, o nazwie INDECT, którego jednym z głównych celów było stworzenie nowych rozwiązań dla inteligentnego monitoringu wizyjnego.

Przy okazji warto wspomnieć, że inteligentny monitoring nie musi ograniczać się do zapobiegania przestępstwom i wykroczeniom. W końcu niecałe czterysta kamer posiada krakowski Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu. Skoro tak, to dlaczego nie skorzystać z nich, nie połączyć z komputerem i nie zacząć analizować ruchu pieszych, rowerzystów, pojazdów komunikacji miejskiej i samochodów, by wesprzeć budowę inteligentnego systemu transportowego (ang. Intelligent Transport System — ITS)?

A tu możliwości jest wiele: można zliczać poszczególnych uczestników ruchu i pojazdy, można tenże ruch przewidywać (dostosowując sygnalizację świetlną), można też tworzyć mapy dynamiczne, np. hałasu. I znów rozwiązań nie trzeba szukać daleko, bo są dostępne wręcz za miedzą — AGH zrealizowała i wciąż realizuje wiele projektów z zakresu mobilności miejskiej, jak choćby: INTOM, INSIGMA, TAPAS, INPREDO, INZNAK (szczegóły: [LINK]).

.Nie wszystko w kwestiach monitoringu wizyjnego wyszło idealnie. Pocieszeniem może być to, że realizacja większości pozostałych postanowień referendalnych też jest w powijakach. Jeśli chodzi o pytanie o metro, to pojazdy krakowskiej komunikacji szynowej nadal w zdecydowanej większości poruszają się po powierzchni. Natomiast plan budowy ścieżek rowerowych realizowany jest tak ślamazarnie, że (jak podaje stowarzyszenie Kraków Miastem Rowerów) pod koniec 2017 roku zrealizowano raptem 1/3 planu na… 2016 rok.

No cóż, przynajmniej w jednym przypadku uszanowano referendalny głos mieszkańców — rzeczywiście igrzysk nie będzie.

Mikołaj Leszczuk

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 25 października 2017