
Od pariasów do zbawców Europy?
Paradoksalnie serce Europy wydaje się bić coraz bardziej w środku i na Wschodzie. Biurokracja, technokracja, regulacje unijne, niektóre ukazy z Brukseli uczyniły z Europy kontynent bez duszy, bez marzeń – pisze Nicolas LECAUSSIN
.Określenie Europa Środkowa i Wschodnia jest de facto nieprawdziwe, ponieważ taka część Europy nigdy nie istniała. Termin ‘Mitteleuropa’ jest stary, to prawda, ale zmieniał znaczenie w zależności od gier dyplomatycznych i podbojów wielkich mocarstw. Europa Wschodnia jest pojęciem pustym znaczeniowo, utworzonym sztucznie w 1945 roku, gdy dokonywał się podział kontynentu na Wschód i Zachód. Część kontynentu została pochłonięta przez wojska okupacyjne sowieckie niczym zwykła kostka cukru i przyłączona do terytorium znacznie przekraczającego granice Europy. Dotknięte tym narody odnosiły przez prawie pół wieku wrażenie, że zostały wyrwane z korzeniami, więc powrót na łono Europy oznaczał dla nich normalność.
Ten sztuczny podział na różne Europy – dzieło tragicznej Historii – wciąż ciąży na stosunkach międzynarodowych i na sposobie, w jaki postrzegane są jednostki. „Aha, pochodzisz z Europy Wschodniej…”. Ten wykrzyknik wart jest więcej niż setki innych przymiotników i zupełnie wystarczy, aby zaklasyfikować cię do danej kategorii. Ten stereotyp geograficzny ma się wciąż dobrze. A nawet wzmógł się w czasie afery z polskim hydraulikiem czy też z rumuńskimi budowlańcami. Romowie nie ułatwili sprawy.
Środek i Wschód są obszarem, który należy pilnować, regionem, który należy kontrolować i któremu należy narzucać technokrację „prawdziwej” Europy. Gdy pozbędziemy się tych lęków, Europa Środkowa i Wschodnia zniknie naprawdę.
Ale pytanie jest poważniejsze ponieważ dotyczy tego, co dzisiaj oznacza jeszcze Europa. Wieki temu Europa oznaczała nawrócenie na chrześcijaństwo. Dziś oznacza wspólną walutę i dotacje unijne. Jej prezydent nie chce uznać korzeni chrześcijańskich kontynentu, a tymczasem składa hołd Karolowi Marksowi, którego ideologia utopiła we krwi nie tylko całą Europę Środkową i Wschodnią ale również dużą część świata! Kto jest bardziej europejski? Ten, kto uwiarygodnia przestępczą utopię, czy ten, kto cierpiał z jej powodu przez dziesięciolecia i walczył, by przetrwać?
Tu nie chodzi już o podział na „nową” i „starą” Europę, ale na „prawdziwą” i „fałszywą” Europę! Prawdą jest, że choroba komunizmu zaraziła narody Europy Środkowej i Wschodniej, ale krew europejska sama się zregenerowała. Im bardziej narody te były izolowane, tym bardziej zwiększało się ich pragnienie Europy. Powrót do normalności powinien był być formalnością, ale potężne zapóźnienia ekonomiczne i nędza wywołana przez komunizm sprawiły, że stał się trudniejszy. Nie jest możliwe, żeby na powrót stać się Europejczykami sprzed stu lat, czyli z czasów sprzed komunizmu. Narody Środka i Wschodu pozostały europejskie, ale byli to Europejczycy kalecy, których toczyła choroba komunizmu. Potrzeba czasu, żeby się z tego całkowicie wyleczyć.
Ale paradoksalnie serce Europy wydaje się bić coraz bardziej w środku i na Wschodzie. Biurokracja, technokracja, regulacje unijne, niektóre ukazy z Brukseli uczyniły z Europy kontynent bez duszy, bez marzeń. Odrzucenie przeszłości oraz odcięcie się od korzeni przekształciły ją w ciało, któremu brakuje oddechu. Mimo niezaprzeczalnego udziału Europy w zwiększaniu się dobrobytu ekonomicznego, we wcielaniu w życie liberalnych reform, w otwarciu na konkurencję w wielu branżach, nie zdołała ona przekonać swoich mieszkańców. Polityczna poprawność i wystąpienia oderwane od rzeczywistości sprawiły, że ludzie stali się nieufni. Zapominanie o narodowych odrębnościach i zwyczajach pchnęły mieszkańców Europy w objęcia ludzi jej nieprzyjaznych. Ciągłe mówienie o Europie już ludziom zbrzydło. Ciągłe udowadnianie, że jest cudem sprawiło, że zaczęła ludzi od siebie odpychać. Niektórzy, tak jak ja, odkryli, że w tej Europie są intelektualiści i politycy skażeni marksizmem, którzy nie wyciągnęli żadnej lekcji z upadku komunizmu. Że są antyliberalne i antyamerykańskie media, a szkoła jest na służbie lewicowej propagandy. Że biurokratyczne państwo, niczym ośmiornica, zajmuje się wszystkim i wie lepiej, niż obywatele, co jest dla nich dobre a co złe. Nie jest to Europa, którą sobie wymarzyłem.
Myślałem, że niebezpieczeństwo grozi ze Wschodu, a nie z drugiej strony Oceanu Atlantyckiego, gdzie zatriumfowała wolność. Tymczasem odkrywam, że normalną rzeczą jest obrażać lokatora Białego Domu, jednocześnie kłaniając się nisko autokracie z Kremla.
Nie to wyobrażaliśmy sobie w 1989 roku. Byliśmy młodzi, sądziliśmy, że uda nam się osiągnąć sukces i zostać nagrodzonymi, ale widzimy, że państwo zabiera nam połowę tego, co zarabiamy. To nie jest Europa, której pragnąłem.
Dzisiejsza Europa popełnia właśnie samobójstwo w wymiarze politycznym i ludzkim. Imigracja muzułmańska była już wcześniej obecna w tych społeczeństwach, ale nowa fala jeszcze bardziej podkreśliła rozdźwięk między władzą polityczną a obywatelami. W zasadzie wszędzie w Europie do głosu dochodzą siły populizmu i protestu. Jeśli nic się nie zmieni, głos obywateli stanie się ekstremistyczny…
Mój francuski znajomy, trochę ode mnie starszy, powtarza mi regularnie: „Przyszłość Europy leży na Wschodzie”. To tam nie ma imigrantów i tam jest silna obecność wojsk NATO. Do europejskich liderów nie dotarło jeszcze, że nie można kupić ludzi dotacjami unijnymi. Brytyjskie regiony, które najmocniej poparły Brexit otrzymywały wcześniej najwięcej środków z Brukseli! Poczucie antyeuropejskie zaczyna przybierać na znaczeniu w krajach Europy Środkowej i Wschodniej mimo funduszy europejskich. Coraz to nowe regulacje prawne powodują, że nikt nie myśli o tych pieniądzach. Strach przed imigrantami i przed podatkami wybudza ze snu o Europie. Są kraje, gdzie istnieje podatek liniowy na poziomie 10, 13, 16%, i kraje, gdzie stawka podatku dochodzi aż do 65%. Obciążenia składkowe to we Francji niemal równowartość pensji netto, podczas gdy są kraje w Europie, gdzie nie przekraczają one 50%. Da się?
.Prawdziwa Europa to organizm złożony z państw narodowych. Nie napominania płynące z Brukseli, ale Unia wokół wartości. Z jednej strony, Zachód musi uznać i zacząć szanować wszystkie składowe Europy, ze świadomością, że przyszłością kontynentu jest dążenie do większej wolności, a z drugiej strony, centrum i Wschód muszą zaakceptować niektóre zmiany, pozbyć się obciążeń z komunistycznej przeszłości i, nie wyzbywając się swoich przekonań, przyjąć postawę bardziej konstruktywną. Stwórzmy Europę wolną od resentymentów. Ma być nie monolitem, ale zgromadzeniem, które podziela te same wartości.
Nicolas Lecaussin