
Czego Europa Zachodnia mogłaby nauczyć się od krajów Europy Wschodniej? Wolności!
Kraje Europy Zachodniej mogłyby się dużo nauczyć, przypatrując się temu, co się wydarzyło i co się obecnie dzieje w krajach Europy Wschodniej – pisze prof. Pascal SALIN
.W roku 2018 obchodzimy odzyskanie sto lat temu niepodległości przez kilka państw Europy Wschodniej i Środkowej. Rok 2019 to kolejna ważna rocznica – trzydzieści lat od upadku komunizmu. Upadek ten oznaczał odzyskanie niezależności politycznej oraz odzyskanie wolności – więc i niepodległości – przez obywateli tych państw. Wydarzenia te były dla mnie zachętą, by omówić kilka ważnych spraw.
Być podległym to znosić przymus narzucany przez drugiego (co może być mniej lub bardziej akceptowane). Podległość jest zatem brakiem wolności. Ale o jaką wolność chodzi, gdy mówimy o niepodległości? Czy chodzi o wolność władzy politycznej, by mogła decydować w sposób nieograniczony inną władzą polityczną, czy może o wolność działania jednostek nieograniczonych władzą polityczną? Przy takim ujęciu niepodległości trudno określić, czy dany naród jest wolny, czy nie.
Naród bowiem stanowi abstrakcję, definiowaną mniej lub bardziej poprawnie. Można przyjąć, że definicja narodu polegałaby na uznaniu, że jest to zbiór jednostek, które podzielają to samo poczucie przynależności do wspólnoty ludzkiej i które na przykład dzielą ze sobą te same tradycje kulturowe (i ewentualnie ten sam język). Ale w naszych czasach dość łatwo przychodzi nam mylić pojęcia „naród” i „państwo narodowe” (początków tego stanu rzeczy należy szukać w czasach rewolucji francuskiej roku 1789). Definiuje się więc naród jako ludzi zamieszkujących pewne terytorium, na którym państwo dysponuje monopolem legalnego przymusu względem tych ludzi. I oczywiście realizowanie tego przymusu może prowadzić do mniejszego lub większego ograniczania wolności osobistej, w zależności od państwa.
Jeśli chodzi o kraje Europy Wschodniej, to powinniśmy obchodzić zarówno setną rocznicę odzyskania niepodległości przez władzę polityczną, jak i trzydziestą rocznicę odzyskania wolności osobistej czy też niepodległości jednostek względem władzy politycznej po upadku komunizmu w 1989 roku.
Co ciekawe, są to problemy podobne do tych, które napotykamy, przyglądając się procesowi integracji europejskiej (która w naszych czasach przybiera instytucjonalną postać Unii Europejskiej). Musimy wiedzieć, że istnieją dwie diametralnie różne wizje tej integracji.
Pierwsza to wizja dominująca, która polega na próbie przekształcenia wszystkich państw członkowskich Unii Europejskiej w jedno państwo narodowe, posiadające scentralizowane instytucje i procesy decyzyjne. Ta wizja zakłada ujednolicanie wszystkiego (podatków, polityki gospodarczej, prawa, regulacji, norm itd.). Zakłada również upolitycznienie integracji europejskiej. Ten proces centralizacji może być oczywiście lekko ograniczony, jeśli chcemy, by ta Europa stała się państwem narodowym federalnym, które akceptowałoby pewien stopień autonomii państw członkowskich.
Druga wizja – którą uważam za bardziej uzasadnioną i korzystniejszą dla wszystkich Europejczyków – polega na definiowaniu integracji europejskiej jako instrumentu mającego doprowadzić do stworzenia przestrzeni wolności, znoszącego bariery w swobodnym obiegu dóbr, usług, aktywów finansowych i osób. Tę wizję można by nazwać „Europą wolności”, ale można ją również uznać za wizję konkurencyjną dla integracji europejskiej.
Co zakłada idea konkurencji? Według ekonomistów będących zwolennikami tego, co nazywamy teorią czystej i doskonałej konkurencji, konkurencja między przedsiębiorstwami jest uzasadniona, jeżeli są one takie same i działają w podobnych uwarunkowaniach. Ale rzeczywistość jest zupełnie inna. Jeżeli konkurencję definiuje się – i tak powinniśmy to robić – jako sytuację, w której dysponuje się wolnością, by wejść na jakiś rynek, każdy producent próbuje być lepszy od pozostałych. Wielka zasługa konkurencji bierze się więc stąd, że wszyscy próbują się wyróżniać na tle innych. Zachęca ona każdego do innowacji i dzięki temu sprzyja dobrobytowi ogółu.
Tak samo rzecz się ma w przypadku konkurencji między narodami (lub regionami). Konkurencja jest zawsze dobra i byłoby pożądane, żeby państwa i narody miały wolność decydowania i działania, to znaczy konkurowania ze sobą. Zamiast narzucać takie same praktyki wszystkim członkom unii gospodarczej (z jakiego tytułu władza centralna miałaby być obdarzona wyjątkowymi kompetencjami, pozwalającymi znajdować najlepsze rozwiązania wszystkich problemów i po wsze czasy?), lepiej byłoby przeprowadzić eksperyment i umożliwić konfrontację doświadczeń narodowych czy wręcz regionalnych. Wizja integracji europejskiej odwołująca się do konkurencji zakłada więc dywersyfikację, a nie ujednolicenie, innowację, a nie planowanie itd.
Wkrótce po upadku komunizmu państwa Europy Wschodniej uważały, że najlepszą opcją jest przyjęcie rozwiązań istniejących w niektórych państwach Europy Zachodniej, których względny dobrobyt wydawał się służyć za wzór. Nie do końca zdawano sobie sprawę, że dobrobyt tych państw wynika z bardzo starych praktyk i że wzrost interwencjonizmu państwowego stanowi przeszkodę w poprawie jakości życia obywateli (jak to ma w szczególności miejsce w moim kraju, Francji). Wydaje się, że niektóre państwa Europy Wschodniej porzuciły na szczęście tę drogę, i można powiedzieć, że mieszkańcy tych państw odzyskali niepodległość myśli. Mają zapewne w pamięci lekcję, którą był dla nich komunistyczny reżim.
To dlatego w wielu z tych krajów przyjmowano rozwiązania przynoszące wolność jednostkom, do tego stopnia, że musimy przyznać, że kraje Europy Zachodniej mogłyby się dużo nauczyć, przypatrując się temu, co się wydarzyło i co się obecnie dzieje w krajach Europy Wschodniej. Niestety, informacje na ten temat, do których mają dostęp obywatele Europy Zachodniej, są ograniczone i niewystarczające. A ponadto władze polityczne tych państw są aroganckie i uważają, że stanowią wzór dla całej Europy (i być może dla całego świata). Świadczy o tym na przykład mocno utrwalone przekonanie, że procesem integracji europejskiej powinien sterować tandem francusko-niemiecki. Tymczasem zwłaszcza Francja chce wyeksportować swój model, który głęboko ogranicza wolność jednostek. Władze polityczne we Francji zawsze uważały, że należy eksportować do Europy ich własną politykę gospodarczą pod pretekstem ujednolicenia polityki w tym zakresie w całej wspólnocie. Francusko-niemiecka oś polityczna, dążąca do ograniczania niepodległości władzy politycznej w innych państwach członkowskich Unii Europejskiej, stanowi de facto jedną z najbardziej przykrych cech unijnych (która mogła stać za decyzją Brytyjczyków o opuszczeniu wspólnoty).
Kraje Europy Zachodniej mogłyby się dużo nauczyć, przypatrując się temu, co się wydarzyło i co się obecnie dzieje w krajach Europy Wschodniej.
Zawsze żałowałem, że przedstawiciele państw Europy Wschodniej nie sprzeciwiali się w sposób zdecydowany osi francusko-niemieckiej i nie proponowali odmiennego procesu integracji europejskiej, bardziej szanującego wolności osobiste.
I na koniec niniejszych rozważań jeszcze jedna uwaga. Słusznie czcimy niepodległość tego czy innego państwa, ale często jesteśmy wrogo nastawieni do żądań separatystycznych różnych regionów. Tymczasem dążenie do odłączenia się odzwierciedla pragnienie obywateli, by dany region stał się niepodległym państwem. Jednakże władze Unii Europejskiej oraz rządy państw członkowskich – tych mierzących się bezpośrednio z problemem separatystycznych regionów, ale i pozostałych – ostro sprzeciwiają się jakimkolwiek odłączeniom (na przykład Katalonii, Szkocji, regionu Wenecji). Dla kontrastu należy podkreślić, że proces rozpadu Czechosłowacji i utworzenia dwóch niezależnych państw, Słowacji i Czech, odbywał się spokojnie. Pamiętam, jak jeden z bardzo ważnych polityków czechosłowackich powiedział mi wtedy, że jest osobiście przeciw rozpadowi, ale że chce uszanować wolę słowackich obywateli, i tak zrobił. Ten sam polityk powiedział mi przy innej okazji, że nie chciałby, żeby Czechy wstępowały do Unii Europejskiej. Ale uznawał, że tego chcą czescy obywatele i że jest to dla nich symbol przynależności do europejskiej kultury po latach komunistycznego reżimu. Z szacunku do woli obywateli, więc i do ich wolności wyboru, zaakceptował ostatecznie wstąpienie swojego kraju do Unii Europejskiej.
.Moim marzeniem jest, żeby wszystkim krajom europejskim przyświecał jeden zasadniczy cel, zgodny z europejską tradycją kulturową: poszanowanie wolności osobistych.
Pascal Salin