Dlaczego nie obejrzałem ani jednego meczu Katar 2022
Nie obejrzałem „na żywo” pierwszej bramki Roberta Lewandowskiego na Mistrzostwach Świata ani nie byłem świadkiem drogi, którą przeszło Maroko, by stać się pierwszym afrykańskim krajem, który awansował do półfinału tej imprezy. Jako kibic piłki nożnej mam świadomość, że ominęła mnie szansa na obserwowanie z bliska historycznych wydarzeń. Gdybym miał jednak podjąć decyzję o bojkocie po raz drugi, postąpiłbym tak samo – pisze Patryk PALKA
.Katar nie jest pierwszym kontrowersyjnym gospodarzem Mistrzostw Świata. Nie jest też pierwszym państwem, które wykorzystuje to piłkarskie święto do celów politycznych. W przeszłości organizatorem mundialu była choćby Argentyna pod rządami dyktatora Jorgego Videli (1978) oraz Rosja już wówczas okupująca bezprawnie Krym, stanowiący integralną część Ukrainy (2018). Skala nadużyć mających miejsce w Katarze, nie tylko podczas organizacji tegorocznych mistrzostw, ale także na co dzień, była i jest jednak zbyt wielka, bym mógł znów, podobnie jak w 2018 roku, czego do teraz żałuję, przejść obok niej obojętnie i być aktorem w sztuce, którą wstydzę się oglądać.
Mistrzostwa Świata 2022 dobiegają końca. Przez niemal miesiąc oczy świata zwrócone były na osiem aren wzniesionych na środku pustyni, po których biegali rzemieślnicy i mistrzowie, śmiertelnicy i bogowie futbolu. Bez wątpienia była to najdroższa impreza w historii piłki nożnej. Za najlepsze miejsca i możliwość oglądania mundialu z góry wielu zapłaciło życiem.
Prawdopodobnie nigdy nie poznamy dokładnej, a być może nawet przybliżonej liczby osób, które zginęły w wyniku prac nad materializacją katarskiego snu. Liczba 6500 zgonów, która zyskała popularność za sprawą głośnego artykułu opublikowanego na łamach „The Guardian” w lutym 2021 roku, odnosi się do migrantów zarobkowych pochodzących z Indii, Pakistanu, Nepalu, Bangladeszu i Sri Lanki, którzy w latach 2010–2020, a więc od momentu ogłoszenia gospodarza Mistrzostw Świata 2022, zmarli na terenie Kataru [LINK]. Nieco pełniejszy obraz dają oficjalne dane opublikowane przez katarski rząd [LINK], spopularyzowane za sprawą raportu Amnesty International (2021) [LINK]. Według nich w ciągu wspomnianej dekady zmarło ponad 15 000 osób, które przybyły do Kataru w poszukiwaniu zatrudnienia. Dane dotyczą wszystkich migrantów zarobkowych, podejmujących każdy rodzaj legalnego zatrudnienia, a także wszelkich możliwych przyczyn zgonu.
Nie tylko migranci zarobkowi pracujący na budowach, ale i sami Katarczycy są ofiarami systemu panującego w tym kraju. Kobiety w Katarze nie decydują same o swoim życiu. Ich prawa nie tyle nie są respektowane, ile w ogóle nie istnieją. Matki nie są prawnymi opiekunkami swoich dzieci. Żony winne są bezwzględne posłuszeństwo mężom – bez pozwolenia nie mogą nawet wyjść z domu. Katarki muszą ponadto uzyskać zgodę prawnego opiekuna (męskiego krewnego) na zdobywanie wykształcenia bądź dowolny wyjazd z miejsca zamieszkania. Jeśli nie są mężatkami, nie mają prawa do opieki ginekologicznej. Zgwałcona kobieta może być posądzona o „stosunek pozamałżeński”, za co w Katarze grozi siedem lat więzienia. W świetle tych faktów niemożność samodzielnego zameldowania się kobiety w hotelu nie brzmi nawet zaskakująco, a to tylko niektóre z bardziej jaskrawych przykładów dyskryminacji kobiet przez katarskie prawo. Także, co powszechnie wiadomo, jedynie osoby heteroseksualne, które weszły w związek małżeński, mają możliwość odbywania stosunków płciowych bez obawy o karę grzywny lub więzienia.
Gdyby Katar był miejscem, w którym praw człowieka przestrzega się wzorowo, wciąż pozostawałaby kwestia korupcji. Pod adresem Katarczyków wysunięto szereg poważnych zarzutów, bezpośrednio związanych z organizacją Mistrzostw Świata. Spośród dwudziestu czterech członków Komitetu Wykonawczego FIFA, który w 2010 roku przyznał Rosji i Katarowi prawo do organizowania mundiali, odpowiednio w 2018 i 2022 roku, aż dwudziestu dwóch głosowało za rosyjską i katarską kandydaturą. Trzynastu z nich jest obecnie zawieszonych w swych obowiązkach lub ma problemy z prawem. Najbardziej wpływowy z oskarżonych – Jack Warner – do dziś jest ścigany za korupcję przez Departament Sprawiedliwości USA, przed którym ukrywa się w Trynidadzie i Tobago.
W działalności korupcyjnej Kataru największe zdumienie budzi jej zakres. W grę wchodzą bowiem nie tylko pieniądze, ale i wielka polityka. 9 grudnia 2022 roku aresztowana została wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego Eva Kaili. Zarzuca się jej m.in., że lobbowała w PE na rzecz Kataru w zamian za przyjmowanie gratyfikacji finansowych. W roku 2010, kiedy ogłaszano gospodarzy mundiali 2018 i 2022, Katar podpisał umowę gazową z Rosją oraz rozpoczął szereg inwestycji w rosyjskie spółki.
Swój surowiec strategiczny Katarczycy wykorzystali także, zawierając umowę na dostawy gazu z Tajlandią [LINK], której przedstawiciel zasiadający w Komitecie Wykonawczym oddał potem głos przychylny kandydaturze katarskiej. Podobny mechanizm, lecz na większą skalę zadziałał w przypadku Francji i jej przedstawiciela Michela Platiniego, prezesa federacji UEFA, niezwykle wpływowego wśród europejskich członków Komitetu. Wejście na francuski rynek katarskiej telewizji beIN Sports oraz jej inwestycja w prawa do transmitowania meczów Ligue 1, podobnie jak zakup przez Katarczyków paryskiego klubu Paris Saint-Germain (PSG), miały miejsce ledwie kilka tygodni po tym, jak przedstawiciele władz Kataru spotkali się z Platinim oraz ówczesnym prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym. Ten pierwszy utrzymuje, że choć prezydent nie poprosił go o to wprost, wyraźnie zasygnalizował, że zależy mu na zwycięstwie katarskiej kandydatury, ponieważ leży to w interesie Francji. O szczegółach tych operacji, a także innych, związanych z katarskimi inwestycjami w krajach mających swojego przedstawiciela w Komitecie Wykonawczym FIFA, np. w Brazylii, opowiada m.in. popularny film dokumentalny Tajemnice FIFA, wyprodukowany przez platformę Netflix.
Mając w pamięci przywołane informacje oraz inne doniesienia na temat Kataru i samej organizacji Mistrzostw Świata 2022, możemy zadać pytanie, z czego wynika tak diametralna różnica między sferą przekonań a sferą działań, objawiająca się w postawie licznych obserwatorów katarskiego mundialu. Zakładam, że zdecydowana większość obywateli zachodnich społeczeństw zgodziłaby się z tezą, iż prawo obowiązujące w Katarze oraz wyzysk i cierpienie towarzyszące przygotowaniom do mundialu są godne jednoznacznego potępienia. Przekonania te zazwyczaj nie chronią jednak ludzi, którzy je podzielają, przed przyjęciem biernej postawy.
Udzielenie odpowiedzi na pytanie, dlaczego mimo zdolności do rozpoznawania dobra (lub tego, co uważa się za dobre) człowiek nie decyduje się na stosowne działanie, a mimo umiejętności rozpoznawania zła (lub tego, co uważa się za złe) nie potrafi się mu oprzeć, dalece wykracza poza ramy tego tekstu oraz moje kompetencje. W odniesieniu do ostatnich Mistrzostw Świata istnieje jednak kilka czynników natury mniej ogólnej, a bardziej szczegółowej, które wpływają, moim zdaniem, na taką postawę społeczeństwa.
Pierwszym jest poczucie bezsensu. Przekonanie o niemożności wywarcia realnego wpływu na sytuację, której jest się przeciwnym, w prosty sposób prowadzi do stwierdzenia, że „nie mogę zrobić nic dobrego”. Drugim jest przekonanie, że oglądając mistrzostwa i kibicując swoim faworytom, „nie robię nic złego”. Trzeci czynnik, bezpośrednio związany z drugim, to wiara, że „nie na mnie spoczywa odpowiedzialność”. Odpowiedzialny jest przede wszystkim Katar, który łamie prawa człowieka, FIFA, która przyznała Katarczykom prawo do organizacji imprezy, w dalszej kolejności zaś federacje piłkarskie i krajowe związki, a także sami piłkarze, bez których przecież mundial nie mógłby się odbyć. Czwartym czynnikiem jest konieczność zaspokojenia swoich potrzeb. Piłkę nożną można traktować jak rozrywkę dającą się zastąpić w inny sposób. Może ona być jednak najlepszą metodą na walkę ze stresem oraz ucieczką od codziennych wyzwań i obowiązków. Odmawianie sobie tej przyjemności, mając co prawda sensowny powód, ale nie wierząc w możliwość wywarcia wpływu na sytuację (czynnik nr 1), zdaje się być niekomfortowe, irracjonalne i niepotrzebne. Wreszcie czynnik piąty – przyzwyczajenie. Mistrzostwa Świata w Katarze są tylko jednym z przejawów niesprawiedliwości i wyzysku. Chcąc odciąć się całkowicie od wątpliwej moralnie działalności poszczególnych marek, firm czy organizacji, wypadałoby zerwać kontakt z cywilizacją. Pozostaje zatem dostosowanie się, a w konsekwencji przyzwyczajenie do wszechobecności zła.
Mimo świadomości występowania wspomnianych czynników tegoroczny mundial śledziłem, głównie sprawdzając wyniki poszczególnych spotkań. Nie obejrzałem „na żywo” pierwszej bramki Roberta Lewandowskiego na Mistrzostwach Świata ani nie byłem świadkiem drogi, którą przeszło Maroko, by stać się pierwszym afrykańskim krajem, który awansował do półfinału tej imprezy. Jako kibic piłki nożnej mam świadomość, że ominęła mnie szansa na obserwowanie z bliska historycznych wydarzeń. Gdybym miał jednak podjąć decyzję o bojkocie po raz drugi, postąpiłbym tak samo.
Brak mi Arystotelesowej pewności i surowości w wygłaszaniu sądów moralnych, dlatego daleki jestem od stwierdzenia, że bojkot to jedyna słuszna droga. Z pewnością nie jest jednak bezcelowa. Sprzeciw wobec zła zawsze ma głęboki sens, a niemożność odniesienia sukcesu nie uprawnia do bierności.
Bojkot mundialu nie mógł być skuteczny. Wiara w to, że wystarczająco duża liczba widzów zdecyduje się nie oglądać mistrzostw, co w konsekwencji prowadziłoby do kompromitacji FIFA w oczach sponsorów i zapobiegłoby organizacji jakichkolwiek przyszłych wydarzeń sportowych w wątpliwym miejscu, byłaby naiwna.
Będąc częścią społeczności konsumentów, każdy człowiek dysponuje jednakże określonymi środkami i wpływami rynkowymi. Ich wielkość w przeliczeniu na jednostkę byłaby równa mniej więcej rozmiarom ziarenka piasku. Dzięki stałemu dopływowi kapitału i niegasnącemu zainteresowaniu kibiców FIFA dysponuje tak wielką niezależnością i pewnością siebie, że może przyznać prawa do organizacji Mistrzostw Świata państwom łamiącym szereg podstawowych praw człowieka. Od woli pojedynczego konsumenta zależy przy tym to, czy zechce przekazać organizatorom wydarzenia sportowego pieniądze i zainteresowanie, a tym samym niezależność i namiastkę władzy. W przypadku Mistrzostw Świata 2022 podjąłem decyzję, że moje ziarenko piasku nie zasili katarskiej pustyni.
Bojkot, choć w masowej skali byłby najskuteczniejszym rodzajem oporu, nie jest jedyną formą sprzeciwu. W realiach pozwalających głównie marzyć o faktycznym wyrugowaniu z życia publicznego tzw. sportswashingu, czyli wybielania swojego wizerunku i budowania pozycji politycznej oraz ekonomicznej z wykorzystaniem wydarzeń sportowych, esencją aktów protestu jest samo zabranie głosu i wezwanie do dyskusji – zwrócenie uwagi na chorobę trawiącą świat polityki i sportu.
Podjęcie decyzji o bojkocie budzi zdziwienie, a tym samym rodzi pytania, prowokuje wartościowe wymiany zdań. Podobny efekt można również osiągnąć, nie decydując się na tak radykalny krok, jakim jest rezygnacja z oglądania Mistrzostw Świata. Nagłaśnianie nadużyć, gromadzenie rzetelnej wiedzy na ich temat i edukowanie społeczeństwa, choćby w mikroskali – podczas spotkania z przyjaciółmi czy przy rodzinnym stole – ma realną wartość. Uosobieniem takiej postawy jest Tim Sparv, emerytowany piłkarz, były kapitan reprezentacji Finlandii, aktywnie działający na rzecz pomocy migrantom pracującym w Katarze. Wierzy on, że nie tylko bojkot, ale i negatywny PR tworzony wokół mundialu i samej FIFA za sprawą nacisków kibiców i dziennikarzy może przełożyć się na decyzje sponsorów o niewspieraniu wydarzeń sportowych organizowanych w miejscach takich jak Katar.
Bezsprzecznie odpowiedzialność za zło związane z tegorocznymi Mistrzostwami Świata ponosi w pierwszej kolejności gospodarz turnieju, a w drugiej organizacja, która go wybrała. Sami uczestnicy imprezy mistrzowskiej również mieli bardziej bezpośredni wpływ i większe możliwości, by wystąpić w obronie wartości, które – jestem przekonany – stanowią część ich tożsamości. Przerzucanie odpowiedzialności wyłącznie na kibica lub głównie na kibica nie znajduje wobec tego uzasadnienia. Mimo to ten ostatni nie powinien być zwolniony z indywidualnej odpowiedzialności za własne wybory. Jeśli z różnych powodów nie jest gotowy lub nie chce bojkotować wydarzeń sportowych o podobnym charakterze, niech nie zastyga w milczeniu. W dobie mediów społecznościowych jest to zadanie z gatunku niewymagających, szczególnie że nie wiąże się z koniecznością rezygnacji z przyjemności i relaksu, które fanom futbolu zapewniają mecze piłki nożnej.
Mimo że Mistrzostwa Świata 2022 już niemal dobiegły końca, a kolejne odbędą się w Kanadzie, Meksyku i Stanach Zjednoczonych (2026), pamięć o katarskim mundialu i złu, które wiązało się z jego organizacją, jest potrzebna. Do grona kandydatów o miano gospodarza mistrzostw w 2030 roku zgłosiła się bowiem Arabia Saudyjska – państwo, w którym, podobnie jak w Katarze, obowiązuje system kafala, przybierający często formę współczesnego niewolnictwa. Podobnie jak Tim Sparv głęboko wierzę, że naciski społeczne mogą sprawić, iż FIFA narzuci kandydatom na gospodarza Mistrzostw Świata stosowne zobowiązania, a wśród nich warunek wstępny i niezbywalny – konieczność respektowania praw człowieka. Jeśli FIFA zdecyduje się przyznać mundial Arabii Saudyjskiej bez względu na panujące tam prawo, będzie to kolejna porażka świata wolności z pieniądzem. Kolejny krok ku degradacji piłki nożnej do rangi opium dla mas, a w dalszej perspektywie także transformacji społecznej wrażliwości ku niebezpiecznemu stadium, kiedy granica między tym, co słuszne a tym, co wygodne, zostanie ostatecznie zatarta.
.Wspominając emocje towarzyszące nam podczas finałów Mistrzostw Świata 2022, odgłos trybun, własne okrzyki radości i rozczarowania, barwę głosu ulubionego komentatora, pamiętajmy o tym, na co uwagę zwrócił wspominany już Tim Sparv [LINK], mianowicie że gdyby minutą ciszy uczcić pamięć ofiar mundialu w Katarze, podczas wszystkich meczów tej imprezy nie wydano by żadnego dźwięku.
Patryk Palka