Paulina GUZIK: Zero tolerancji dla milczenia

Zero tolerancji dla milczenia

Photo of Paulina GUZIK

Paulina GUZIK

Adiunkt w Instytucie Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, wydawca zagraniczny agencji informacyjnej OSV News, dziennikarka TVP1

zobacz inne teksty Autorki

To Jan Paweł II chciał, aby Kościół stał się Szklanym Domem. Aby była to instytucja transparentna – pisze Paulina GUZIK

Czas w Kościele, kiedy nadużycia seksualne były tematem tabu, często zamiatanym pod dywan cichymi decyzjami przełożonych o których nie byli informowani wierni – skończył się. Szczyt w Watykanie na który zaproszonych zostało 190 hierarchów z całego świata najlepiej tego dowodzi. Skończył się też czas, gdy winnym w sprawie jest tylko wykorzystujący seksualnie ksiądz, zakonnik czy świecki wychowawca w kościelnej instytucji. Odpowiedzialny jest też biskup, który ma obowiązek nie tylko podjąć natychmiastową decyzję i przeprowadzić należne postępowanie ale  – gdy zarzuty się potwierdzą – zakomunikować swoje decyzje nam – wiernym. Świeccy w Kościele nie tylko są zdezorientowani. Świeccy walą ręką w stół. Chcemy wiedzieć. Musimy wiedzieć, bo mówimy o naszych dzieciach. Inaczej w Kościołach nie będzie ministrantów, nie będzie grup różańcowych dzieci. Szkoły katolickie nie będą już oblegane. Jakie jest na to lekarstwo? Widzę kilka,  jako dziennikarka i nauczyciel komunikacji, ale przede wszystkim, jako matka.

Kościół w awangardzie walki

Na początek kilka refleksji o stanie walki z nadużyciami w Kościele. Walka ta zaczęła się wiele lat temu, a pierwsze mocne „non possumus” wypłynęło od papieża Jana Pawła II: „nie ma miejsca w kapłaństwie dla tych, którzy krzywdzą dzieci” mówił do amerykańskich biskupów w 2002 roku. Od tego czasu Kościół dokonał rewolucji na skalę niespotykaną w żadnej innej instytucji. Takich regulacji nie mają organizacje humanitarne, nie mają państwa (patrz: Polska, która wciąż czeka na narodowy program ochrony małoletnich), nie mają stowarzyszenia, grupy zawodowe, instytucje edukacyjne. Jasne procedury zgłaszania do Watykanu każdego przypadku nadużycia w każdej diecezji wprowadził papież Benedykt XVI w 2010 roku. Procedury zostały wprowadzone na poziomie globalnym, błyskawicznie wiele Konferencji Episkopatów wprowadziło też swoje zasady „zero tolerancji”, w tym polska KEP.

Nie zmienia to faktu, że „Jeden przypadek wykorzystywania popełniony przez księdza to za dużo”, jak mówi Ojciec Hans Zollner SJ, szef prestiżowego Centrum Ochrony Dziecka na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, niemiecki Jezuita i osoba, której ufa Papież. Ujawnienie skandali seksualnych w kościele dla abp Georga Gensweina, prefekta domu papieskiego i sekretarza papieża Benedykta XVI było „11 września” kościoła katolickiego: „momentem, w którym Kościół odkrył swoją słabość”. Kryzys nadużyć, zarówno ten który eksplodował w latach 90 w Irlandii, ale został potraktowany poważnie gdy 20 lat temu wybuchł w Stanach Zjednoczonych i ten który przeżywamy teraz, naraził Kościół nie tylko na wstyd, ale w wielu krajach na ryzyko bankructwa. W Polsce kościół jeszcze tego nie odczuł, ale w USA, po ujawnieniu McCarrick Gate, zamiast kopert z datkami na tacę, ludzie wrzucają do koszyków koperty z listami: „dopóki moje dziecko nie będzie bezpieczne, nie liczcie na moją ofiarę”. Kardynał Timothy Dolan, metropolita Nowego Jorku musiał ostatnio zamknąć 7 katolickich szkół. Dlaczego? Bo ludzie wierzą wciąż w Boga, ale nie ufają Kościołowi. Za szkoły katolickie w USA płaci się krocie. Amerykanie nie chcą wydawać setek tysięcy dolarów drżąc o bezpieczeństwo swoich dzieci.

Pojawienie się nowych przypadków nadużyć, kolejnych raportów, nierozwiązanych spraw z przeszłości stawia przed Kościołem potrzebę transparentności i rozliczenia bo uderza w samo jego serce: wiarygodność Kościoła. Antyświadectwo, jakie dają molestujący księża jest takie, że nie żyją Ewangelią, tym samym dobra nowina staje się niewiarygodna. 

To oczywiste że w Kościele musimy wymagać od siebie więcej. To, że nie wolno nam mówić „inni nadużywają bardziej” podkreślił papież Franciszek, zwracając się do włoskich seminarzystów w październiku 2018 roku: „Dwa procent wykorzystywania dzieci jest popełnionych przez księży. Ktoś może powiedzieć  – ach to niewiele! Nie róbcie tego! Nawet jeśli byłby to jeden człowiek, będzie to potworne (…) jeśli zobaczysz coś takiego, natychmiast rozmawiaj z biskupem”. 

Aby wiarygodność wróciła, potrzeba oczyszczenia, „kultury ujawnienia”, która jest istotą tego szczytu. I tu wracamy do punktu wyjścia – procedur istniejących na taką skalę tylko w Kościele Katolickim – dlaczego tylko u nas? Wyjaśnił to kardynał Konrad Krajewski: „Tylko Kościół, który żyje Ewangelią może dokonać oczyszczenia na taką skalę, jakiej właśnie dokonujemy”.

Po pierwsze ofiary – wezwanie do słuchania

Szczyt dotyczący nadużyć zaczął się od świadectw ofiar. Gdy puszczono pierwsze wideo a potem jedynie nagrany głos reszty skrzywdzonych  – w Auli Synodalnej panowała przeszywająca cisza a wielu hierarchów było szczerze wzruszonych. Zanim więc  napiszę dlaczego tak dużo mówimy o nadużyciach w Kościele, dlaczego mamy o nich mówić i dlaczego świeccy domagają się transparentności, zróbmy to samo – posłuchajmy ofiar.

„Zwróciłem się do Kościoła, mojej Matki, by zostać wysłuchanym i by mnie szanowano. Zostałem potraktowany jak kłamca” mówił w pierwszym wyświetlonym biskupom filmie Juan Carlos Cruz, Chilijczyk którego molestował były już ksiądz Karadima : „mieliście być lekarzami dusz, ale okazaliście się mordercami dusz i mordercami wiary”. 

Kolejna ofiara: „Odkąd miałam 15 lat byłam zmuszona do kontaktów seksualnych z księdzem. To trwało 13 lat. 3 razy zaszłam w ciąże i trzy razy zostałam zmuszona do aborcji (…) czuję że moje życie zostało zniszczone”. Dziewczyna mówiła bardzo wolno, jej głos właściwie sączył się na biskupów. Australijski biskup Mark Coleridge który od 18 lat spotyka się z ofiarami wykorzystywania powiedział: „Nie spodziewałem się, że te świadectwa tak bardzo mnie poruszą. Nie jest tak, że wcześniej ofiar nie słuchałem. Ale słuchać tych świadectw w obecności papieża, tylu biskupów, robi piorunujące wrażenie”. Co najmniej kilka, a może kilkanaście osób na sali nigdy nie wysłuchało ofiary.

Organizatorzy watykańskiego szczytu, którzy właśnie ofiary postawili na pierwszym miejscu, mają jeden cel: przemianę serca biskupów, doprowadzenie do „kultury ujawnienia”. Kultury, która jest dość oczywista dla każdego, kto potrafi oddzielić dobro od zła. Peter Isley, jedna z ofiar wykorzystywania, który spotkał się z organizatorami PBC2019 – po wyjściu  z miejsca spotkania pytał – „czy naprawdę potrzebna jest zmiana serca nad zgwałceniem dziecka? Czy ktoś jeszcze nie rozumie że to jest zło?”.

Dla nas świeckich jest to oczywiste – zło wykorzystywania seksualnego jest złem, niezależnie od tego kto to zło popełnia, czy nosi piuskę różową, czerwoną, czy ma przed nazwiskiem tytuł profesora, czy jest prałatem, znajomym papieża czy najsympatyczniejszym proboszczem w okolicy. Dla mnie, matki, dla mnie, kobiety, dla piorunującej większości wiernych w kościele katolickim w pierwszym szeregu tych, których w Kościele należy chronić – są dzieci. Kropka. Papież Franciszek otwierając spotkanie o ochronie małoletnich w Kościele powiedział: „Musimy usłyszeć krzyk maleńkich”. 

Każdemu kto wciąż nie rozumie dlaczego musimy słuchać ofiar wykorzystywania w kościele wyjaśnia to o. Hans Zollner SJ: jeśli „kościół” i „Bóg” nadużywają poprzez osobę duchownego, który reprezentuje Boga w liturgii, ale reprezentuje go również we wszystkim, co robi poza liturgią – wówczas „Bóg” nadużywa i jest to najstraszniejsza rzecz, jaka może się przydarzyć człowiekowi”.

W ostatnich dniach i miesiącach rozmawiałam z wieloma ofiarami. Na pytanie jak wykorzystywanie wpłynęło na ciebie, Carol ze Stanów Zjednoczonych odpowiedziała ciszą. Potem dodała : „You can’t imagine”. Tak, trudno sobie to wyobrazić. Każdemu kto będzie próbował, a nie ma możliwości spotkania się z ofiarą nadużyć polecam świadectwo Pana Wiktora Poryckiego w kwartalniku „Więź”. Proszę przeczytać całość. A potem proszę postawić się w sytuacji matki która posyła swoje dziecko na posługę w kościele. Przerażeniem napawa mnie świadomość, że moje dzieci, ufne, otwarte, komunikatywne i z łatwością rozmawiające z dorosłymi mogą być narażone na tak odrażające czyny. Nie ma dla tego wytłumaczenia. 

Im więcej o tym mówimy, tym bardziej otwieramy oczy tym, którzy wciąż uważają, że cała sprawa jest „atakiem na kościół”.

Ojciec Federico Lombardi, były rzecznik Papieża Benedykta XVI i moderator szczytu w rozmowie dla „Między Ziemią a Niebem” powiedział mi: „trzeba wprowadzić nową kulturę, także w Kościele, która nie będzie miała na celu przede wszystkim obrony dobrego imienia instytucji, ale cierpienie i sprawiedliwość osób, które ucierpiały. (…) Myśleliśmy że możemy żyć w kulturze milczenia, że lepiej nie mówić o tych rzeczach w rodzinach, w społeczeństwie, w instytucjach, w Kościele. Nawet jeśli te rzeczy się przydarzały, przechodziliśmy wobec nich milcząco. Trwaliśmy w myśleniu, że taki sposób – milczenie jest najlepszym sposobem na stawienie czoła temu problemowi. Natomiast teraz zrozumieliśmy, że problem jest naprawdę poważny, głęboki, że niesie ze sobą ogromne cierpienie, niesprawiedliwość, które nie mogą zostać pominięte.”

To cierpienie jako pierwsze widzą matki. Catholic Women Forum przed szczytem w Watykanie przeprowadziło ankietę, w której ponad 5000 amerykańskich kobiet mówi wyraźnie – nasza wiara nie ucierpiała, ale nie mamy zaufania do hierarchów. Kobiety wyrażają przytłaczające poparcie dla kodeksu postępowania dla biskupów, mówią wyraźne NIE „podwójnemu życiu” księży i TAK reformom instytucjonalnym w celu zwiększenia przejrzystości i odpowiedzialności. 

Dlaczego my, dziennikarze, tak dużo o tym mówimy

Mówienie o nadużyciach  w prasie mainstreamowej czy katolickiej nie jest złośliwością czy próbą ataku na Kościół. Nie zdradzę tajemnicy zawodowej jeśli powiem, że my dziennikarze najbardziej nie lubimy gdy coś się przed nami ukrywa. Wtedy wietrzymy podstęp, współudział, chęć zamiecenia pod dywan. Potrzeba transparentności nie jest tylko naszą domeną – my dziennikarze uważamy nasz zawód za misję, dla wielu z nas praca nie jest tylko obowiązkiem, ale powołaniem. Nie trzeba tu jednak patetyczności by wiedzieć, że przekazywanie informacji ma służyć dobru społecznemu. Tego samego, transparentności , domagają się ci których jesteśmy w mediach głosem – zwykli ludzie, zwykli katolicy. 

Dziennikarze na całym świecie też są częścią „kultury ujawnienia” o której teraz mówi się w Watykanie. Kardynał Sean O’Malley, arcybiskup Bostonu, powiedział po premierze Oskarowego filmu „Spotlight” opowiadającego o śledztwie Boston Globe, które ujawniło nadużycia na niespotykaną skalę w amerykańskim kościele: „Raporty śledcze w mediach dotyczące kryzysu nadużyć były dla nas wezwaniem, aby Kościół wziął na siebie odpowiedzialność za swoje niepowodzenia i zreformował się – aby poradzić sobie z tym, co było haniebne i ukryte – i zobowiązał się do ochrony dziecka w pierwszej kolejności, wyprzedzając wszystkie inne sprawy”. 

 Legendarna korespondentka Wall Street Journal, Peggy Noonan, zdobywczyni Pulitzera powiedziała w 2010 roku: „Prasa jest najlepszym przyjacielem Kościoła Katolickiego kiedy pojawiają się skandale, ponieważ to prasa ujawniła fakty i zmusiła Kościół, aby się z nimi skonfrontował. Kościół nie powinien mówić prasie „j’accuse”, ale” dziękuję bardzo”.

Z wielką delikatnością i mądrością charakteryzującą cały jego Pontyfikat, Papież Benedyt mówił  w wywiadzie – rzece „Światłość Świata”: “Było oczywiste, że informacje przekazane przez prasę nie były kierowane przez czystą wolę przekazywania prawdy, ale że była też radość z powodu dręczenia Kościoła i dyskredytowania go tak bardzo, jak to tylko możliwe. Ale poza tym zawsze powinno być jasne, że w zakresie, w jakim jest to prawdą, musimy być wdzięczni za wszystkie informacje. Prawda przywiązana do dobrze zrozumianej miłości jest wartością numer jeden. W końcu media nie mogłyby donieść w ten sposób, gdyby zło nie było obecne w samym Kościele. Tylko dlatego, że zło było w Kościele, mogło być użyte przez innych przeciwko niemu.”

W przesłaniu Bożonarodzeniowym w 2018 roku Papież Franciszek podziękował dziennikarzom za pracę nad raportowaniem nadużyć w Kościele podziękował tym, “którzy próbowali zdemaskować te wilki i dać głos ofiarom. Nawet jeśli był to tylko przypadek nadużycia – który sam w sobie jest już monstrualny – Kościół prosi, aby milczenie nie było zachowane i obiektywnie ujawnione, ponieważ największym skandalem w tej sprawie jest zatuszowanie prawdy”.

Co dalej?

Phil Saviano, ofiara ukazana w filmie Spotlight powiedział w Watykanie, że ten szczyt jest dla niego krokiem milowym. Rzeczywiście tak otwarcie, publicznie i  „masowo” (nota bene za pomocą mediów obecnych w Watykanie) nie mówiono nigdy o nadużyciach w kościele. Saviano rozpoczął proces ujawniania nadużyć w kościele amerykańskim – jego sprawa wypłynęła w 1992 roku. Podsumował, że ma nadzieję, że za 6 miesięcy nie będzie zawiedziony. Co się musi stać żeby on i ponad miliard świeckich katolików na świecie nie było zawiedzionych? 

Kiedy przemawia przeze mnie wykładowca akademicki muszę powiedzieć o dwóch żelaznych zasadach komunikacji kryzysowej: kiedy działasz proaktywnie, a nie reaktywnie, zawsze wygrasz. Kiedy  jesteś transparentny, prawda zawsze się obroni.

Dlaczego komisja ds. zbadania sprawy ks. Jankowskiego nie została powołana zanim runął pomnik legendarnego Prałata Solidarności? Jeśli oskarżenia okażą się prawdą, ks. Jankowski już na nie nie odpowie, przynajmniej tu na ziemi. Jeśli dowiemy się prawdy, zgodnie z wytycznymi szczytu: „Nie można się bać że sami zostaniemy zranieni” – jak mówił otwierając Watykańskie spotkanie kard. Tagle. Mowa tu chociażby o biskupach którzy mogli wiedzieć o sprawie wcześniej i nie zgłosić jej, zgodnie z procedurami Watykanu i Polskiej Konferencji Episkopatu. Mowa o biskupach, którzy wiedzieli, a wciąż ten pomnik wybudowali.

Teraz jest czas na przyznanie, że ta sprawa jest „własnością” każdego z biskupów – właśnie to wybrzmiało w Watykanie w dniu otwarcia szczytu. Własnością, którą każdy z biskupów musi się zająć. A jeśli hierarcha ukrywał sprawę, nie wystarczy że rak zostanie wycięty – potrzeba tu pełnej chemio i radio terapii. To słowa Filipińczyka kardynała Luisa Antonio Tagle.

Na „krok do przodu” ciągle jest czas. Zanim runie kolejny symboliczny pomnik można ujawnić raport przygotowywany przez KEP dotyczący skali nadużyć w Polskim kościele. Kościele, który musi zrozumieć, że zarówno księża, jak i ich ofiary to nie są liczby w raporcie. To jest zgwałcona Marysia i jej zniszczone życie. To jest złamany chłopak, który do końca życie nie ułoży sobie relacji uczuciowych, próbując zdecydować swoją seksualną tożsamość.

To Jan Paweł II chciał, aby Kościół stał się Szklanym Domem. Aby była to instytucja transparentna. O Szklanym Domie pomyślmy właśnie w takich kategoriach, transparentności, nie w kategorii mitu „Przedwiośnia”, gdzie wizja reformy przyszłości była czystą utopią. Transparentność kościoła nie może być już utopią. W pewnym sensie szczyt w Watykanie nakłada na każdą diecezję zasadę „zero tolerancji” dla kultury milczenia. 

.Transparentności pomoże komunikacja. Zaczynając od rozmowy z ofiarami, kończąc na rozmowie z wiernymi. Potrzebne jest otwarte mówienie o sprawie, choćby w liście pasterskim do wiernych. Poruszanie w kazaniach problemu nadużyć nie jest wstydem – jest konieczne, aby i świeccy zaczęli się z tym mierzyć. Z tematem zmierzył się ks. dr Piotr Studnicki w kościele św. Floriana w Krakowie. Kazanie odbiło się echem w całym Krakowie. Mówienie o tym trudnym temacie potrzebne jest nie tylko dla oczyszczenia, ale dla ochrony. Konieczne jest, aby świeccy byli wyczuleni na zagrożenie. Aby mogli ochronić swoje dzieci. Aby mogli natychmiast zareagować, gdy jakieś zachowanie okaże się podejrzane. Żeby w końcu odzyskali zaufanie – zaufanie które nie będzie oznaczać że nie pozwolę synowi podać księdzu ręki w czasie kolędy. Mowa o zaufaniu, które podpowie mi że mogę pozwolić się dziecku rzucić na szyję ulubionemu wujkowi –zakonnikowi. Zaufanie, które pozwoli mi wysłać bez obaw dziecko na Światowe Dni Młodzieży na koniec świata. Zaufanie które jest wyrazem miłości do kościoła. Miłość mam. Zaufanie – ograniczone.

 Paulina Guzik

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 22 lutego 2019
For.: Evandro Inetti/ZUMA Wire