
Czy ktoś używa języka esperanto?

Biblioteka Narodowa od dziś staje się centrum dokumentacji esperanto. Życzę, by unikatowe zasoby były w pełni wykorzystywane nie tylko przez badaczy, ale także kontynuatorów idei esperanto – powiedział w poniedziałek w Warszawie wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński.
Czym jest esperanto?
.Wicepremier wziął udział w uroczystości przekazania materiałów z Biblioteki Hectora Hodlera i archiwum Światowego Związku Esperantystów do zbiorów warszawskiej Biblioteki Narodowej. „Dzięki tej darowiźnie do polskiej Biblioteki Narodowej trafi z Rotterdamu bardzo cenny, wyjątkowy zasób będący świadectwem rozwoju kultury i języka esperanto oraz swoistym upamiętnieniem idei twórcy esperanto dr. Ludwika Zamenhofa. Tak jak powiedział pan dyrektor, ten twórca, a przede wszystkim jego dorobek, idea, jest częścią polskiego dziedzictwa narodowego” – powiedział.
Szef MKiDN dodał, że Ludwik Zamenhof, polski Żyd pochodzący z Białegostoku, „miał głębokie przekonanie, że język międzynarodowy zapewni wszystkim ludziom możliwość wzajemnego zrozumienia i poszanowania niezależnie od narodowości, rasy, religii czy wyznawanych poglądów”. „Esperanto miało być sposobem na uniknięcie nieporozumień i konfliktów, narzędziem zapewniającym powszechny pokój. Wiemy wszyscy, że – niestety – wiek XX przyniósł dwa straszliwe totalitaryzmy, które zaprzeczały tej idei, ale jej nie unicestwiły” – ocenił. Gliński wspomniał o szybkim rozwoju ruchu esperanckiego.
„Pierwszy podręcznik języka międzynarodowego autorstwa Dr. Esperanto Ludwika Zamenhofa ukazał się w 1887 roku. Niedługo potem powstało pierwsze towarzystwo esperantystów w Norymberdze. W 1905 r. zorganizowano pierwszy Światowy Kongres Esperanto we Francji, a już trzy lata później utworzono Światowy Związek Esperantystów. Konsekwencją rosnącej popularności esperanto był rozwój publikacji w tym języku oraz esperanckich zbiorów bibliotecznych” – stwierdził.
Jakie zasoby trafiają do Biblioteki Narodowej?
.Minister kultury wyjaśnił, że „jednym z największych na świecie księgozbiorów esperanto jest Biblioteka Hectora Hodlera, której początki sięgają 1908 roku w ramach działalności Szwajcarskiego Towarzystwa Esperanto w Genewie”. „Zakupiona w 1912 roku przez szwajcarskiego esperantystę i współtwórcę światowego ruchu esperantystów Hectora Hodlera, na mocy testamentu przekazana została Światowemu Związkowi Esperantystów. Dziś poprzez ofiarowanie tych zbiorów Bibliotece Narodowej zapisujemy kolejną kartę w historii ich podróży” – zaznaczył.
Jak poinformował, „zasoby Narodowej Książnicy wzbogacają się o ok. 30 tys. publikacji drukowanych, płyt, fotografii oraz materiałów archiwalnych stanowiących cenne źródło wiedzy o kulturze esperanto oraz dorobku i dziejach ruchu esperantystów”. „Biblioteka Narodowa od dziś staje się centrum dokumentacji esperanto. Życzę, by unikatowe zasoby, poddane fachowej opiece Narodowej Książnicy, były w pełni wykorzystywane nie tylko przez badaczy i specjalistów, ale także przez miłośników oraz kontynuatorów idei esperanto” – podsumował wicepremier.
Wulgaryzacja języka, upadek człowieka publicznego
.„Użycie wulgaryzmów przestaje nas razić nie dlatego, że staliśmy się gorzej wychowani, lecz dlatego, że uważamy, że mamy w określonych sytuacjach do niego prawo. A prawo to jest ważniejsze niż reguły etykiety językowej” – pisze prof. Marta RAKOCZY, kierowniczka Zakładu Antropologii Słowa.
Jak podkreśla, „agresja słowna oraz wulgaryzacja języka mediów to ważny temat. Diagnozy na temat kryzysu obecnych (a może raczej nieobecnych) standardów komunikacyjnych są, rzecz jasna, różne. Jedni mówią o kryzysie takich wartości, jak dialog i szacunek. Drudzy ‒ o odwrocie od etykiety językowej, która pozwalała kanalizować lub łagodzić konflikty za pomocą niekwestionowanych reguł uprzejmej konwersacji, decydujących o tym co, komu i w jakiej sytuacji wypada powiedzieć”.
„Dla wielu kryzys ten jest jedynie odbiciem współczesnych napięć społecznych i politycznych. Wszyscy jednak zgadzają się co do tego, że wulgaryzacja języka jest zjawiskiem domagającym się refleksji. Przemoc werbalna, choć nie jest tożsama z fizyczną agresją, jest z nią ściśle związana. Sprawia, że traktuje się reguły ‒ przyjmowane niegdyś za oczywiste normy zachowania zorientowanego na szacunek wobec innych ‒ jako nieautentyczne konwencje, które raczej krępują ludzi, niż czynią ich życie lepszym. Dlatego piętnowanie dziś agresji słownej jest działaniem niewystarczającym. Za wulgaryzacją języka stoją bowiem ważne zmiany kulturowe. Dotyczą nie tylko języka i mediów. Ich podstawą jest rewolucja w myśleniu o wypowiedzi publicznej i podmiocie, który ją formułuje” – pisze prof. Marta RAKOCZY.
PAP/Daria Porycka, Katarzyna Krzykowska/WszystkoCoNajważniejsze/PP