Czym jest bezdech sennny i jakie są jego przyczyny?

Jeśli nie uda się spowolnić tempa globalnego ocieplenia, do roku 2100 bezdech senny (OSA) stanie się bardziej powszechny i bardziej nasilony, co zaszkodzi zarówno zdrowiu, jak i gospodarce na całym świecie – informuje „Nature Communications”.

Obciążenie OSA może się podwoić w większości krajów z powodu wzrostu temperatur

.Bezdech senny, znany również jako obturacyjny bezdech senny (OSA), to zaburzenie snu charakteryzujące się przerwami w oddychaniu podczas snu. Przerwy te mogą trwać kilka sekund lub nawet kilka minut i prowadzić do spadku poziomu tlenu we krwi. Typowym objawem – obok przerw w oddychaniu – jest chrapanie. Przerywany sen nie zapewnia odpowiedniej regeneracji organizmu, co objawia się nadmierną sennością w ciągu dnia, problemami z koncentracją i pamięcią, a często porannymi bólami głowy i suchością w ustach. Nieleczony bezdech senny sprzyja między innymi chorobom układu sercowo-naczyniowego, chorobie Parkinsona, wypadkom drogowym czy depresji. Wyższa jest także śmiertelność ze wszystkich przyczyn. Problem OSA dotyczy prawie 1 miliarda ludzi na świecie.

Naukowcy z Flinders University (Australia) przeprowadzili pierwsze badanie mające na celu przedstawienie przewidywanego wpływu globalnego ocieplenia na oddychanie podczas snu oraz wpływu tego zjawiska na zdrowie, samopoczucie i gospodarkę światową.

Przeanalizowano dane dotyczące snu ponad 116 000 osób na całym świecie, wykorzystując zatwierdzony przez FDA czujnik pod materacem, pozwalający oszacować ciężkość OSA. Dla każdego użytkownika czujnik zarejestrował dane z około 500 nocy. Następnie naukowcy dopasowali dane dotyczące snu do szczegółowych 24-godzinnych informacji o temperaturze.

Jak wynika z opartych o zgromadzone dane obserwacyjne symulacji, jeśli nie uda się spowolnić globalnego ocieplenia, w najbardziej prawdopodobnych scenariuszach zmiany klimatu, do roku 2100 obciążenie OSA może się podwoić w większości krajów z powodu wzrostu temperatur.

Związany z tym szacowany całkowity koszt wyniósłby dla 29 objętych badaniem krajów około 98 miliardów USD rocznie, w tym 68 miliardów USD z powodu pogorszenia stanu zdrowia i 30 miliardów USD z powodu utraty produktywności w miejscu pracy (nieobecność w pracy lub mniejsza wydajność).

„Ogólnie rzecz biorąc byliśmy zaskoczeni skalą związku między temperaturą otoczenia a ciężkością OSA” – podkreślił główny autor i ekspert ds. snu, dr Bastien Lechat. – „Wyższe temperatury wiązały się z 45 proc. wzrostem prawdopodobieństwa wystąpienia OSA u śpiącej osoby w daną noc. Co ważne, wyniki te różniły się w zależności od regionu, przy czym mieszkańcy krajów europejskich odnotowywali wyższe wskaźniki OSA przy wzroście temperatury niż mieszkańcy Australii i Stanów Zjednoczonych, prawdopodobnie z powodu różnic w korzystaniu z klimatyzacji”.

„Wzrost częstości występowania OSA w 2023 r. z powodu globalnego ocieplenia wiązał się z utratą około 800 000 zdrowych lat życia w 29 badanych krajach. Liczba ta jest podobna do innych schorzeń, takich jak choroba afektywna dwubiegunowa, choroba Parkinsona lub przewlekłe choroby nerek” – wskazał Lechat. – „Nasze ustalenia podkreślają, że bez większych działań politycznych mających na celu spowolnienie globalnego ocieplenia, obciążenie OSA może się podwoić do 2100 r. z powodu wzrostu temperatur”.

Bezdech senny będzie coraz powszechniejszy

.Jak zaznaczył profesor Danny Eckert z Flinders University, chociaż badanie jest jednym z największych tego typu, dotyczyło ono głównie krajów i osób o wysokim statusie społeczno-ekonomicznym, które prawdopodobnie mają dostęp do bardziej sprzyjających warunków do spania oraz klimatyzacji.

„To mogło zafałszować nasze szacunki i doprowadzić do niedoszacowania rzeczywistych kosztów zdrowotnych i ekonomicznych” – wskazał Eckert.

Autorzy podkreślają zarówno poważne zagrożenie, jakie zmiana klimatu stwarza dla zdrowia i dobrego samopoczucia ludzi, jak i znaczenie opracowania skutecznych interwencji w celu diagnozowania i leczenia OSA. W przyszłości chcą zaprojektować badania interwencyjne, które zbadałyby możliwości zmniejszenia wpływu temperatury otoczenia na ciężkość bezdechu sennego, a także ustaliły podstawowe mechanizmy fizjologiczne, które łączą wahania temperatury z ciężkością OSA.

Zdrowie publiczne to dobro wspólne

.Państwo ma obowiązek chronić zdrowie publiczne. To oznacza nie tylko dostęp do szczepień, ale też przeciwdziałanie dezinformacji i konsekwentne budowanie zaufania do nauki. Potrzebujemy edukacji zdrowotnej, lepszej komunikacji i jasnego sygnału ze strony rządu i parlamentu: szczepienia są bezpieczne, skuteczne i ratują życie – pisze Paulina MATYSIAK.

Szczepienia stanowią jedno z kluczowych dokonań medycyny, które znacząco wpłynęły na rozwój zdrowia publicznego. Odgrywają fundamentalną rolę w profilaktyce chorób, zabezpieczaniu społeczeństw oraz budowaniu zdrowia na skalę globalną. Pozwalają nam uniknąć chorób i ich ciężkich skutków oraz umożliwiają życie w zdrowiu.

Szczepienia to nie kwestia „wiary” czy „opinii” – to kwestia wiedzy, odpowiedzialności i troski o wspólne zdrowie. Niestety w polskiej debacie publicznej zbyt często pozwalamy sobie na udawanie, że w tej sprawie można mieć „różne zdania”. Można dyskutować o organizacji systemu zdrowia, ale nie o podstawach medycyny.

Jako politycy mamy szczególny obowiązek: mówić jasno i opierać się na faktach. Tymczasem zbyt wielu przedstawicieli sceny politycznej flirtowało lub wciąż flirtuje z ruchem antyszczepionkowym – ze strachu przed utratą poparcia, dla medialnego szumu albo z czystego cynizmu. To bardzo niebezpieczna gra, której ofiarami są konkretni ludzie – dzieci, seniorzy, osoby z osłabioną odpornością.

Pod koniec ubiegłego roku Najwyższa Izba Kontroli wskazywała na poważne problemy z realizacją obowiązku szczepień ochronnych dzieci i młodzieży. Mimo jasno określonych zadań Państwowej Inspekcji Sanitarnej, związanych z nadzorem nad wykonaniem tego ustawowego obowiązku oraz zadaniami w zakresie profilaktyki, wzrosła liczba odmów szczepień, a skontrolowane organy Inspekcji oraz placówki podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) nie zapewniły odpowiedniego poziomu wyszczepienia. W Polsce obowiązek szczepień ochronnych ze względu na wiek, według danych GUS, obejmuje ok. 7,5 mln dzieci i młodzieży. W ostatnich latach liczba odmów szczepień wzrosła z ok. 40 tys. w 2018 roku do ponad 87 tys. w 2023 roku.

Z informacji pokontrolnej NIK wynika, że działania Głównego Inspektoratu Sanitarnego oraz objętych kontrolą Powiatowych Stacji Sanitarno-Epidemiologicznych i jednostek podstawowej opieki zdrowotnej nie zapewniły zalecanego przez Światową Organizację Zdrowia ok. 90-95 proc. poziomu wyszczepienia, m.in. przeciw: odrze, śwince, różyczce, błonicy, tężcowi, krztuścowi, pneumokokom, poliomyelitis. Tym samym nie zagwarantowano bezpieczeństwa epidemiologicznego populacji. Analizy i oceny epidemiologiczne wykonane przez siedem PSSE ujawniły nieosiągnięcie tego wskaźnika, a w jednej ze skontrolowanych jednostek POZ stwierdziły zaledwie 17-procentowy poziom wyszczepienia. Zdecydowanie warto zajrzeć do raportu z tej kontroli [LINK].

Jako społeczeństwo starzejemy się, nie tylko w Polsce, w całej Europie. Choroby zakaźne, którym niestraszne przecież granice między państwami, stanowią duże zagrożenie dla osób w podeszłym wieku, których system immunologiczny jest osłabiony. Wiele osób starszych choruje przewlekle, a to wpływa na ich odporność. Jest sens szczepień wśród starszych osób – daje to szansę na uniknięcie choroby w ogóle bądź na jej bardzo łagodny przebieg bez powikłań.

Państwo ma obowiązek chronić zdrowie publiczne. To oznacza nie tylko dostęp do szczepień, ale też przeciwdziałanie dezinformacji i konsekwentne budowanie zaufania do nauki. Potrzebujemy edukacji zdrowotnej, lepszej komunikacji i jasnego sygnału ze strony rządu i parlamentu: szczepienia są bezpieczne, skuteczne i ratują życie.

Ale to też oznacza, że politycy muszą przestać udawać, że można być „neutralnym” wobec antyszczepionkowej propagandy. To nie jest kwestia wolności słowa, tylko odpowiedzialności za życie i zdrowie innych. Publiczne kwestionowanie szczepień przez osoby z mandatami zaufania społecznego powinno spotykać się z ostrą reakcją – społeczną, polityczną, a w niektórych przypadkach także prawną.

Mówiąc wprost: polityk, który powiela antyszczepionkowe narracje, przestaje być obrońcą dobra wspólnego – staje się zagrożeniem dla zdrowia publicznego.

Dziś, po doświadczeniach pandemii, nie mamy już prawa być naiwni. Musimy traktować zdrowie publiczne jak dobro wspólne – wymagające nie tylko inwestycji w system ochrony zdrowia, ale też odwagi cywilnej i odporności na populizm.

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/paulina-matysiak-zdrowie-publiczne-to-dobro-wspolne/

PAP/MB


Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 18 czerwca 2025