
Indie – od brytyjskiej kolonii do światowego mocarstwa

Dnia 18 lipca 1947 r. król Jerzy VI Windsor podpisał Indian Independence Act 1947, na mocy którego Indie Brytyjskie – prowincja Imperium Brytyjskiego – stały się niepodległym państwem związanym z Wielką Brytanią unią personalną. Dokument wszedł w życie 15 sierpnia – dziś święto niepodległości Indii.
Unia Indyjska: przystanek na drodze do Republiki Indii
.Na mocy Indian Independence Act 1947 Indie Brytyjskie zostały podzielone na dwie części: Unię Indyjską (dziś Republika Indii) oraz Dominium Pakistanu (dziś dwa państwa: Pakistan i Bangladesz).
Unia Indyjska istniała do 1950 r. (1947-1950), kiedy przekształcono ją w Republikę Indii (ustrój funkcjonujący do dziś). Do momentu zmiany ustrojowej głową państwa indyjskiego był monarcha brytyjski, a kraj pozostawał związany z Wielką Brytanią unią personalną. Król Jerzy VI musiał jednak zrzec się tytułu Cesarza Indii. Unia Indyjska podobnie jak jej następczyni – Republika Indii – była częścią Wspólnoty Narodów (ang. The Commonwealth).
Indie – kolejne supermocarstwo?
.„Za 10–20 lat Wielką Trójkę stanowić będą Ameryka, Chiny i Indie – kolejność do ustalenia. Podobnie jak Chiny, Indie to nie zwyczajne państwo narodowe, lecz państwo-cywilizacja o wielowątkowej tradycji liczącej tysiące lat” – pisze Jan ŚLIWA, publicysta i informatyk.
Jak podkreśla, „Indie to potencjalne supermocarstwo. Długo były w cieniu Chin, ale bystrzy obserwatorzy dobrze im się przyglądają. W porównaniu z Chinami mają kilka podobieństw, ale i sporo różnic. Chiny są prawie trzy razy większe, ale duża część Chin jest prawie bezludna. (…). Hindusi są średnio o 10 lat młodsi, wyprzedzenie Chin jest więc kwestią czasu. PKB pięć razy mniejszy, ale z pominięciem COVID-19 wskaźniki wzrostu są dobre. Te liczby są ważne, bo przy pojedynku słoni rozmiar gra rolę”.
Nawiązując do historii Republiki Indii Jan ŚLIWA pisze, że „dla Indii traumą było oddzielenie się muzułmańskiego Pakistanu w momencie uzyskania niepodległości w 1947 r. Olbrzymie ruchy ludności, przemoc, a potem wrogość. Na indyjskim formularzu wizowym najbardziej dociekliwe pytania dotyczą kontaktów z Pakistanem”.
„Przez wiele lat Indiami rządził Indyjski Kongres Narodowy, partia Mahatmy Gandhiego oraz dynastii Nehru-Gandhi (bez związku z Mahatmą). Dwoje jego przedstawicieli, Indira Gandhi i jej syn Rajiv, zostało zamordowanych. Mimo demokracji tradycja rodzinna jest na tyle silna, że obecną przewodniczącą Kongresu jest Sonia Gandhi, Włoszka, wdowa po Rajivie. Pod rządami Kongresu Indie długo prowadziły gospodarkę planową, co w połączeniu ze społeczeństwem kastowym, gdzie władcy i urzędnikowi się trzeba nisko kłaniać, a wszystko wymaga zezwoleń, powodowało gigantyczną korupcję i ogólny imposybilizm. Impuls do zmian nastąpił w 1991 r. – rozpad ZSRS, zamach na Rajiva Gandhiego, potrojenie cen ropy w wyniku wojny w Zatoce o Kuwejt, co rozłożyło już kulejącą gospodarkę. Pierwszymi reformatorami byli premier Narasimha Rao i jego minister finansów Manmohan Singh. To początek wzrostu Indii, 12 lat później niż reformy Deng Xiaopinga w Chinach. Od roku 2000 PKB wzrastał o ok. 7–10 proc. rocznie, od 2000 do 2019 r. ze 100 na 377, czyli prawie czterokrotnie” – pisze Jan ŚLIWA.
Przypomina on, że „w 2014 r. premierem został (rządzący do dziś) Narendra Modi z Partii Ludowej (Bharatiya Janata Party, BJP). Miał świetne wyniki gospodarcze w swoim stanie Gujarat. Pokonał dzięki temu Partię Kongresową i kolejnego Gandhiego, Rahula, syna Rajiva i Soni. Modi wygrał wysoko, zwłaszcza że system indyjski wzmacnia wynik zwycięzcy. I świetnie. Problem w tym, że Modi i jego otoczenie to zwolennicy hindutvy, więc jako nacjonalista był wrzucany do jednego worka z tak strasznymi postaciami, jak Erdoğan, Putin, Orbán, a potem Trump i Kaczyński. Pisma takie jak Economist obdarzały go standardowym zestawem epitetów. Podczas kolejnej kampanii w 2019 r. tenże Economist przyznał, że Modi nie był taki zły, jak mówili jego krytycy, niemniej zalecał głosowanie na Kongres i Rahula. Modi wygrał jednak jeszcze wyżej, a wyborcy po pięciu latach chyba wiedzieli, co robią. Modi poszedł drogą Reagana i Thatcher, według zasady „Government has no business to be in business”. Prywatyzacje, redukcja biurokracji, ułatwienia dla tworzenia biznesu. Również program Make in India, oferowania Indii jako fabryki dla świata”.
„Pod względem międzynarodowym Indie są od czasu bolesnego rozwodu tradycyjnie skonfliktowane z Pakistanem. Oba kraje posiadają broń atomową, głównie z myślą o sobie nawzajem. Spór z Chinami dotyczy wsparcia dla Tybetu i Dalajlamy. W 1962 r. doszło do otwartej wojny. Strategicznie dla Indii zagrożeniem jest współpraca Chin i Pakistanu. Chiny budują korytarz komunikacyjny przez Pakistan omijający Indie lub inaczej interpretując – biorący je w kleszcze. Za prezydentury Trumpa Indie jeszcze bardziej się zbliżyły do Stanów, które by je chętnie wykorzystały do balansowania Chin, lecz aktualnie, zwłaszcza przy ewentualnej zmianie ekipy w Waszyngtonie, cały region jest niestabilny” – pisze Jan ŚLIWA.
Indie mogą stać się liderem
.„Wśród wielu zmian, które na świecie wywołała wojna na Ukrainie, należy wymienić także zmiany, które zachodzą w układzie politycznym Azji Południowo-Wschodniej. Zmienia się już postrzeganie Indii i Chin, zmieniają się ich relacje” – pisze we „Wszystko co Najważniejsze” Tomasz ŁUKASZUK, Członek Służby Zagranicznej Rzeczypospolitej Polskiej w randze Ambasadora Tytularnego, m.in. Ambasador w Republice Indii, Afganistanie, Bangladeszu, Bhutanie, Malediwach, Nepalu i Sri Lance.
Jak podkreśla, „władze Indii dostrzegają, że Rosja podważyła istniejący dotychczas układ równowagi światowej, łamiąc wszystkie postanowienia Karty Narodów Zjednoczonych. Wojna na Ukrainie coraz bardziej utwierdza Indie w przekonaniu, że w dylemacie pomiędzy indywidualnym budowaniem swojej pozycji na świecie a ścisłym sojuszem z USA – wybór musi paść na opcję drugą”.
„Oczywiście Hindusi cały czas zdają sobie sprawę z tego, że dla nich niekorzystnym układem jest spychanie Rosji całkowicie na margines, bo łączą to z kwestią chińską, czyli wzmacnianiem Chin, a osłabianiem relacji stanowiących równowagę międzynarodową. Dla Indii lepiej jest jednak, by z Rosją ktoś rozmawiał. Indie staną przed tym samym dylematem, przed którym stanęła Indonezja. Przejęły od Indonezji przywództwo G20 i teraz jest ciekawe, w jaki sposób osiągną swoje cele. Po długich zabiegach dyplomacji zachodnich doprowadzono do tego, że Rosję na szczycie G20 reprezentował tylko minister spraw zagranicznych. Dyplomacji indonezyjskiej udało się wypracować i opublikować dokument końcowy szczytu, choć obawiano się, że to nie będzie możliwe z powodu panujących różnic w sprawie wojny na Ukrainie. Wypracowano jednak konsens i to cieszy również nas. Natomiast w jakiej sytuacji będą teraz Indie i jak się zmienią w przyszłości – tego nie wiadomo” – pisze Tomasz ŁUKASZUK.
Jego zdaniem, „z pomocą świata zachodniego Indie w drugiej połowie naszego stulecia osiągną status lidera, którym chciałyby stać się Chiny. Nie tylko w regionie Indo-Pacyfiku, ale i na całym globie. Będzie to jednak przywództwo innego rodzaju niż to, które chciałyby objąć Chiny: przywództwo nie agresywnej ekspansji, ale kolektywne, znane ze świata liberalnej demokracji i wolnego rynku”.
Indie są dla Polski partnerem lepszym niż Chiny
.„Indie wyłaniają się jako korzystniejszy niż Chiny partner dla Polski – zarówno w systemie dwustronnym, jak i w ramach współpracy UE – Indie, szczególnie w obszarach handlu, inwestycji, nauki i technologii, obronności czy edukacji” – pisze Jagannath PANDA, ekspert ds Dalekiego Wschodu w Manohar Parrikar Instutute for Defence Studies and Analyses (MP-IDSA).
Według niego „Polska, która dzięki swemu położeniu stanowi swoisty korytarz pomiędzy Europą Zachodnią a Europą Wschodnią, zajmuje ważne miejsce w Unii Europejskiej. Powszechnie uważana za przykład demokracji postautorytarnej stała się kluczowym geopolitycznie państwem w relacjach Zachodu (w szczególności Stanów Zjednoczonych) z Rosją. Jeśli Warszawa poszukuje sposobów na zdywersyfikowanie wpływów w dziedzinach bezpieczeństwa i ekonomii, powinna rozważyć stopniowe zacieśnianie więzi także z potęgami spoza Zachodu. Partnerem dla Polski na jej drodze do współpracy z Azją mogłyby okazać się Indie”.
„W ciągu ostatniej dekady wartość handlu między Polską i Indiami zwiększyła się siedmiokrotnie. W 2019 r. wyniosła 2,36 miliarda dolarów, co uczyniło Polskę największym partnerem handlowym i rynkiem eksportowym Indii wśród krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Przewiduje się, że w ciągu kolejnych kilku lat te wartości się podwoją. Indyjskie inwestycje w Polsce wycenia się na 3 miliardy dolarów, a polskie inwestycje w Indiach na 672 miliony dolarów” – pisze Jagannath PANDA.
Dodaje, że „sama współpraca Indie – Polska w ramach Światowej Organizacji Handlu (WTO) przyczynia się do poszerzania wpływów Polski na rynku indyjskim. Okres popandemiczny będzie sprzyjać zwiększeniu niezależności ekonomicznej Indii od Chin, dlatego też Polska jako członek Unii Europejskiej może okazać się kluczowym partnerem Indii. Warszawa również przyjmuje bardziej asertywne stanowisko w sprawie handlu z Chinami. Innymi słowy, Indie i Polska są zwolennikami tworzenia równych warunków handlowych i inwestycyjnych, a takie warunki mają szansę zaistnieć w momencie, gdy chińskie przedsiębiorstwa państwowe będą w pełni stosować się do obowiązujących norm światowych. Mając to na uwadze, Indie i Polska mogłyby przeforsować reformę WTO – coś, za czym Indie konsekwentnie lobbują – w kierunku poszerzenia wielostronnej liberalizacji handlu. Wschodzące potęgi gospodarcze, takie jak Indie, są na tym polu coraz większą siłą, co podnosi ich atrakcyjność jako partnerów politycznych Warszawy. Analogicznie – obecność Polski w Unii Europejskiej sprawia, że państwo to jest dla Indii ważnym partnerem politycznym. Współpraca instytucjonalna Polski i Indii może stanowić podstawę budowy powiązań handlowych pomiędzy nimi, a co za tym idzie, otwarcia się indyjskiego biznesu i inwestycji na rynek polski”.
„Poszerzając swoje wpływy w Indiach, Polska może stać się niejako przewodnikiem dla pozostałych krajów UE. Polskie powiązania handlowe z Chinami oraz partnerstwo z USA w dziedzinie bezpieczeństwa stawiają Warszawę w centrum rywalizacji. Polska uczestniczy w dialogu pomiędzy Azją i Europą (ASEM) od 2004 roku jako jeden z członków spotkań ministrów spraw zagranicznych. Szersza współpraca Polski z Indiami może utrwalić jej zaangażowanie w Azji, a następnie umocnić jej pozycję na scenie międzynarodowej” – twierdzi Jagannath PANDA.
Oprac. Patryk Palka