Irańscy aptekarze zakładają hidżaby w geście solidarności z koleżankami z pracy

Irańscy aptekarze zakładają do pracy hidżaby, po tym gdy agencja ds. żywności i leków nakazała ich koleżankom zasłanianie włosów w miejscu pracy – poinformowała we wtorek irańska aktywistka i dziennikarka Masih Alineżad
Irańscy aptekarze solidaryzują się z koleżankami z pracy
.„Irańska agencja ds. żywności i leków nakazała aptekom, aby zmuszały żeński personel do zakładania czarnych chust w miejscu pracy. Mężczyźni w Iranie wyśmiewają ten nakaz i wspierają swoje koleżanki, zakładając hidżaby” – napisała Masih Alineżad, która od wielu lat mieszka na emigracji w Stanach Zjednoczonych.
Aktywistka dołączyła do swojego wpisu zdjęcia dwóch mężczyzn w czarnych chustach na głowach.
„Wzywam aptekarzy z całego świata, aby wsparli swoich irańskich kolegów i koleżanki. Wiele kobiet straciło pracę z powodu zbrodni, jaką jest sprzeciwianie się prawom dotyczącym obowiązkowego hidżabu. Zmuszanie kobiet do noszenia hidżabu to obraza dla wszystkich kobiet i mężczyzn na całym świecie. Prawa człowieka to sprawa światowa. Okażcie swoją solidarność” – zaapelowała Alineżad.
Władze Iranu łamią prawa kobiet
.Państwowa irańska agencja IRNA poinformowała w poniedziałek, że wymiar sprawiedliwości Iranu przypomniał o karach wobec kobiet, które „łamią nakaz ubioru zgodnego z islamem”.
„Zdejmowanie hidżabu jest równoznaczne z okazywaniem wrogości Republice Islamskiej i jej wartościom. Osoby, które angażują się w to nienormalne działanie zostaną ukarane” – oświadczył szef wymiaru sprawiedliwości Golam Husajn Mohseni Edżej.
W połowie września w Iranie wybuchły trwające kilka miesięcy protesty przeciwko władzy po tym, gdy młoda Kurdyjka Mahsa Amini zmarła po aresztowaniu przez tzw. policję moralności za nieodpowiedni, w oczach władz, strój. W wyrazie buntu wiele kobiet w całym Iranie zdejmowało z głów obowiązkowe nakrycia głów. Obywatelski protest trwa i część z nich nadal nie zakłada chust.
Dają nam niesłychaną lekcję wolności
.„Patrząc przez nasze zachodnie okulary na to, co dzieje się w Iranie, nie dostrzegamy w pełni specyfiki tej walki o wolność. Tym, co nas różni, jest stosunek do sacrum i tajemnicy” – pisze Sonia MABROUK, francuska dziennikarka współpracująca z Europe 1 oraz CNews.
„Nie dbam o to, czy zginę w tej wojnie. Co pozostanie z tego, co kochałem?. To pytanie zadane przez Antoine’a de Saint-Exupéry’ego w liście z 30 lipca 1944 roku do generała X odbija się echem w sercach Iranek po śmierci Mahsy Amini 16 września 2022 r.” – twierdzi Sonia MABROUK.
Jak podkreśla, „te wszystkie kobiety nie dbają o to, czy zostaną zatrzymane lub czy przytrafi im się coś gorszego. Liczy się tylko to jedno zasadnicze pytanie: Co pozostanie nam z tego, co kochałyśmy…? I podobnie jak Saint-Exupéry martwi się o los czekający obyczaje, niezastąpione intonacje i pewien duchowy blask, tak Iranki buntujące się przeciwko teokratycznemu reżimowi mułłów próbują zachować resztki cywilizacji niemal w całości zdewastowanej przez fanatyków”.
Owa ginąca cywilizacja dąży bowiem do pogodzenia świadomości islamskiej z nowoczesnością. Jej podwaliny odnajdujemy zresztą w sloganie wykrzykiwanym na ulicach przez dzielne Iranki: „Kobiety, życie, wolność”. W tych trzech słowach zawiera się zasadniczo to, co nurtowało przez wieki wiele najznamienitszych umysłów: rozdźwięk między społeczeństwami muzułmańskimi a ewolucją świata.
.„Trwamy w fałszywym przekonaniu, że mamy monopol na wolność, gdy tymczasem w naszym zachodnim świecie, pozbawionym możliwości odwołania się do sacrum, posiadamy jedynie jej iluzję. Możemy sobie podskakiwać i krzyczeć „Wolność!”, „Wolność!”, „Wolność!”, ale czymże ona jest bez elementów sacrum? Na cóż być ludźmi wolnymi, jeśli nie jesteśmy w stanie żyć życiem duchowym? Jak możemy dawać lekcję wolności całemu światu, jeśli jedyne, co jesteśmy w stanie zrobić, to gromadzić się wokół atrap sacrum i absolutu?” – pyta Sonia MABROUK.
PAP/WszystkoCoNajważniejsze/PP