Jak Polska weszła do NATO?

26 lat temu, 12 marca 1999 roku, Polska weszła do NATO. Wraz z nią do Sojuszu Północnoatlantyckiego dołączyły Czechy i Węgry.

Przystąpienie do NATO wiązało się z koniecznością spełnienia wielu warunków

.Działania polskiej polityki zagranicznej zmierzające do powiązania Polski z Zachodem i jego instytucjami rozpoczęły się po przełomie ustrojowym w 1989 roku. Początkowo celem nie było członkostwo w NATO – nierealne, dopóki istniał ZSRR, lecz polscy politycy od początku starali się o kontakty z Sojuszem i gwarancje ochrony z jego strony. W październiku 1989 r. po raz pierwszy w historii NATO na obrady Zgromadzenia Parlamentarnego NATO w Rzymie zaproszono dwóch parlamentarzystów z Polski – wówczas jeszcze należącej do Układu Warszawskiego.

Stosunki dyplomatyczne z NATO Polska nawiązała w marcu 1990 r., gdy szef MSZ Krzysztof Skubiszewski złożył wizytę w Brukseli w Kwaterze Głównej NATO. Polska utworzyła misję łącznikową.

Wprawdzie polska doktryna obronna z 1992 r. postawiła sobie za cel przynależność Polski do NATO, jednak zarówno dla ZSRR jak i dla Zachodu wejście do NATO tej części Niemiec, która przed zjednoczeniem należała do NRD, miało być jedynym wyjątkiem od zasady, że Sojusz nie otwiera się na inne państwa. Administracja USA – jeszcze w 1993 roku – uznawała, że sprawa członkostwa Polski, Czech i Węgier jest przedwczesna. Opory wiązały się nie tylko z obawami przed reakcją Rosji. Niektóre państwa członkowskie – jak Francja, kręgi wojskowe i niektórzy politycy, obawiali się osłabienia wojskowego charakteru Sojuszu.

W lipcu 1990 na szczycie w Londynie Sojusz zaproponował państwom Układu Warszawskiego partnerstwo i rozwój kontaktów wojskowych, uznając, że oba bloki przestały być przeciwnikami. Prezydent USA George Bush w liście do premiera Tadeusza Mazowieckiego zapowiedział zaproszenie Polski i innych państw regionu do nawiązania regularnych kontaktów z NATO – by mogły uczestniczyć w spotkaniach NATO bez prawa głosu.

W lipcu 1991 w Pradze Układ Warszawski został formalnie rozwiązany. Nieudany pucz w sierpniu 1991 r. przeciw prezydentowi ZSRR Michaiłowi Gorbaczowowi ukazał niebezpieczeństwa nieprzewidzianego rozwoju wydarzeń w ZSRR i dał impuls do prac nad kolejnymi sposobami zbliżenia NATO i państw Europy Środkowej.

Rozszerzeniu kontaktów miała służyć Północnoatlantycka Rada Współpracy – NACC, zaproponowana w październiku 1991 r. w Waszyngtonie przez szefów dyplomacji USA i Niemiec. Szczyt NATO w Rzymie w listopadzie tego roku przyniósł deklarację, w której Sojusz – zachowując funkcje obronne – stawiał sobie zadania polityczne związane z bezpieczeństwem w Europie.

We wrześniu 1991 r. premier Jan Krzysztof Bielecki na forum Rady Atlantyckiej w Waszyngtonie wystąpił z postulatem przyjęcia państw Europy Środkowej i Wschodniej do NATO. W grudniu premier Jan Olszewski w sejmowym expose zapowiedział zacieśnianie więzi z NATO, uznając Sojusz za „filar bezpieczeństwa europejskiego, a obecność wojsk USA w Europie za czynnik stabilizujący”.

W marcu 1992 r. w Niemczech prezydent Lech Wałęsa, ku zaskoczeniu MSZ, zgłosił propozycję utworzenia EWG-bis i NATO-bis. Wyjaśniał później, że pomysł – z którego się wycofał – miał przełamać impas. Wkrótce potem sekretarz generalny Sojuszu Manfred Woerner oświadczył, że „drzwi do NATO są otwarte”, a w 1993 roku zapewnił, że Polska będzie wśród pierwszych nowo przyjętych państw.

We wrześniu 1992 r. po rozmowach premier Hanny Suchockiej i ministra obrony Janusza Onyszkiewicza w Brukseli Suchocka oświadczyła, że Polska będzie gotowa przystąpić do NATO wcześniej niż do Wspólnoty Europejskiej.

W sierpniu 1993 r. z wizytą w Polsce przebywał prezydent Rosji Borys Jelcyn. Podczas kolacji w Helenowie, ujętej jako „program prywatny”, Jelcyn zadeklarował wobec Wałęsy, że Rosja nie sprzeciwia się wstąpieniu Polski do NATO i nie uważa jej członkostwa w Sojuszu za zagrożenie dla Rosji. Wpisanie tej deklaracji do oświadczenia kończącego wizytę spotkało się z oporem towarzyszących Jelcynowi ministrów. Kilka tygodni później, pod naciskiem rosyjskich polityków, prezydent Rosji wycofał się z tej deklaracji, a w liście do przywódców zachodnich państw przestrzegał przed przyjęciem do NATO państw środkowowschodniej Europy. 18 września 1993 roku Polskę opuścili ostatni rosyjscy żołnierze.

Z czasem zmieniło się sceptyczne nastawienie Białego Domu i w 1994 roku Pentagon przedstawił program Partnerstwa dla Pokoju (PdP) – nawiązania dwustronnych kontaktów NATO z dawnymi państwami bloku wschodniego, w tym także byłymi republikami ZSRR. W lutym 1994 do PdP przystąpiła Polska.

W marcu 1993 r. sekretarz stanu USA Warren Christopher oświadczył, że jeżeli NATO ma się rozszerzyć, trzeba rozważyć przyjęcie niektórych krajów Europy Wschodniej. Minister obrony Niemiec Volker Ruehe zapowiedział, że przyjęcie tych krajów jest tylko kwestią czasu. W maju na obradach Zgromadzenia Północnoatlantyckiego doszło do sporu między ministrem obrony Januszem Onyszkiewiczem a przedstawicielem Rosji w sprawie członkostwa Polski. Niemiecki minister obrony opowiedział się za przyjęciem do sojuszu państw Grup Wyszehradzkiej.

W styczniu 1994 r. w Pradze prezydent Bill Clinton zadeklarował, że rozszerzenie nie jest już kwestią „czy”, ale „jak i kiedy”. Powtórzył tę deklarację podczas wizyty w Warszawie w lipcu. Jesienią Kongres upoważnił prezydenta USA do rozszerzenia współpracy wojskowej NATO o Polskę, Czechy, Słowację i Węgry.

Rosja, tak jak wcześniej ZSRR, chciała gwarancji, że na terenie nowych państw członkowskich nie będzie baz, gdzie stacjonowałyby wojska innych państw Sojuszu. Zapis, że NATO nie widzi takiej potrzeby, znajduje się w studium rozszerzenia z 1995 roku, jest to jednak deklaracja polityczna, a nie dokument formalnoprawny.

W 1996 roku Clinton rekomenduje przyjęcie nowych członków najpóźniej w 1999 r., w 50. rocznicę utworzenia NATO. W lipcu 1997 r. madrycki szczyt NATO wystosował zaproszenia do Czech, Węgier i Polski.

W październiku 1997 r. zakończyły się rozmowy akcesyjne Polski z Sojuszem. W listopadzie Polska, Czechy i Węgry po raz pierwszy wzięły udział w sesji wielostronnego planowania obronnego. W 1998 r. rozpoczął się proces ratyfikacji. Pierwsze dokumenty ratyfikacyjne złożyła w lutym w departamencie stanu USA Kanada, jako ostatnia – w grudniu Holandia. W grudniu 1998 minister Onyszkiewicz zapewnił NATO, że Polska spełni minimalne wymogi wojskowe stawiane kandydatom.

11 lutego 1999 r. Sejm upoważnił prezydenta do ratyfikacji Traktatu Waszyngtońskiego. Wyniki głosowania – 409 za, 7 przeciw – przyjęto owacją na stojąco. 18 lutego 1999 prezydent Aleksander Kwaśniewski podpisał ustawę upoważniającą go do ratyfikacji Traktatu.

23 lutego premier Jerzy Buzek kontrasygnował Akt Ratyfikacyjny Traktatu Północnoatlantyckiego. „Cieszę się, że po wysiłkach dwóch prezydentów i siedmiu premierów mnie przypadł zaszczyt złożenia podpisu pod tym dokumentem” – mówił.

26 lutego prezydenci Polski, Czech i Węgier jednocześnie ratyfikowali Traktat Północnoatlantycki, wyrażając tym samym oficjalną zgodę tych państw na przystąpienie do NATO.

12 marca 1999 w Independence w stanie Missouri Polska, Czechy i Węgry zostały oficjalnie przyjęte do NATO. Ministrowie spraw zagranicznych trzech państw – ze strony polskiej Bronisław Geremek – przekazali sekretarz stanu Madeleine Albright tzw. instrumenty ratyfikacyjne. Jeszcze przed formalnym przyjęciem nowych członków dyplomaci tych państw uzyskali swobodny dostęp do biur międzynarodowego sekretariatu w siedzibie NATO w Brukseli. Następnego dnia przed Kwaterą Główną w Brukseli zostały wciągnięte na maszt flagi Polski, Czech i Węgier.

Kilkanaście dni po formalnym wstąpieniu Polski do NATO Sojusz dokonał ataku z powietrza na Jugosławię, aby skłonić Serbów do podpisania porozumienia w sprawie Kosowa i zaprzestania prześladowań albańskich mieszkańców tej prowincji. Polska zgłosiła wojskowy samolot transportowy do przewozu pomocy humanitarnej dla uchodźców, wystawiła też kontyngent do sił KFOR.

Jubileuszowy szczyt NATO w kwietniu 1999 r. przyjął nową koncepcję strategiczną, która miała odzwierciedlać zmiany – interwencję na Bałkanach, poza obszarem traktatowym, i przyjęcie nowych członków. Nowa strategia nie brała jednak pod uwagę zagrożeń terrorystycznych, co po atakach z 11 września 2001 przyczyniło się do debaty o ponownej potrzebie zmiany koncepcji strategicznej.

Przystąpienie do NATO wiązało się z koniecznością spełnienia wielu warunków – Polska musiała zmienić system kontroli ruchu powietrznego, wyposażyć samoloty i obronę powietrzną w urządzenia identyfikacji „swój-obcy”, zapewnić bezpieczną utajnioną łączność. Potrzebne były zmiany techniczne i legislacyjne.

Nie ze wszystkich zobowiązań Polsce udało się wywiązać w terminie. Najwięcej trudności sprawiało spełnienie standardów ochrony tajemnicy obowiązujących w NATO, były kłopoty ze znajomością języka angielskiego u oficerów, instalacja systemu „swój-obcy” trwała jeszcze, gdy Polska już należała do Sojuszu, opóźniło się też spełnienie wymogu odtwarzania gotowości bojowej lotnisk. W ramach dostosowywania do wymogów Sojuszu zmieniono sposób planowania rozwoju armii, a wydatki na obronność zostały ustawowo zagwarantowane na poziomie 1,95 proc. PKB.

Dążąc do NATO i już jako członek Sojuszu Polska podkreślała znaczenie gwarancji wspólnej obrony, wynikającej z artykułu 5 traktatu waszyngtońskiego – zasady, że zbrojna napaść na jednego lub kilku sojuszników będzie uważana za atak na wszystkich i wymaga wspólnej obrony.

Po zamachach 11 września 2001 i rozpoczęciu interwencji wojskowej w Afganistanie w grudniu zostały powołane międzynarodowe siły ISAF mające wspomóc władze afgańskie w obaleniu rządzących od 1996 r. talibów i w walce przeciw szkolącym się w Afganistanie terrorystom. 11 sierpnia 2003 r. NATO przejęło dowodzenie ISAF. Polska w 2002 r. wysłała ok. stuosobowy kontyngent do prowadzonej przez Amerykanów operacji Enduring Freedom. W 2007 r. Polacy przeszli do misji ISAF, a kontyngent został zwiększony. W latach 2006-08 liczył ponad 2500 żołnierzy. Operacja w Afganistanie na długo zdominowała Sojusz i dyskusję o jego zadaniach.

W 2004 roku do NATO dołączyły kolejne państwa z regionu Europy środkowo-wschodniej – Litwa, Łotwa. Estonia, Rumunia, Słowacja, Słowenia oraz Bułgaria. Było to największe jednorazowe rozszerzenie Sojuszu; po raz pierwszy wewnątrz NATO znalazły się wtedy państwa, które do 1991 roku były częścią Związku Sowieckiego, czyli Litwa, Łotwa i Estonia. W 2009 roku Sojusz powitał również dwójkę nowych członków – Chorwację i Albanię.

Szczyt w Bukareszcie w kwietniu 2008 przyniósł deklarację – jednak bez szczegółów i dat – że członkami Sojuszu będą w przyszłości Gruzja i Ukraina. Późniejsze zmiany polityczne na Ukrainie i wojna Gruzji z Rosją odsunęły perspektywę członkostwa. Zbiegający się z jubileuszem 60-lecia Sojuszu szczyt w Strasburgu i Kehl zainicjował prace nad kolejną koncepcją strategiczną. W skład powołanej w sierpniu 2009 r. grupy ekspertów pracującej nad nią wszedł były szef polskiego MSZ Adam Daniel Rotfeld.

Nową koncepcję przyjął w 2010 r. szczyt w Lizbonie. Polska z zadowoleniem przyjęła uznanie za główny cel Sojuszu zagwarantowanie wolności i bezpieczeństwa wszystkim członkom NATO oraz podkreślenie więzi transatlantyckich.

Kolejne lata przyniosły konieczność rewizji polityki i strategii Sojuszu. Na przełomie 2013 i 2014 roku wydarzenia zwane przez Ukraińców Rewolucją Godności doprowadziły do zmiany reżimu w Kijowie na demokratycznie wybrany i proeuropejski rząd. Na wydarzenia Euromajdanu agresywnie zareagowała Rosja, kwestionująca ukraińską suwerenność.

W lutym i w marcu 2014 rozpoczęła się rosyjska okupacja ukraińskiego Półwyspu Krymskiego. W tym samym czasie na wschodzie Ukrainy niezależność zadeklarowały wspierane przez Rosję marionetkowe republiki separatystyczne. Rozpoczęło to konflikt, w którym Ukraina do 2022 roku próbowała odzyskać kontrolę nad całością swoich uznanych międzynarodowo terytoriów, a od 24 lutego 2022 musiała stawić czoła pełnoskalowej inwazji wojsk rosyjskich.

Na początku marca 2014 w reakcji na wydarzenia na Ukrainie Polska, wsparta przez Litwę i Łotwę uruchomiła art. 4 Traktatu Północnoatlantyckiego, mówiący o konsultacjach z sojusznikami, gdy jedna ze stron uzna, że zagrożona jest jej integralność terytorialna, niezależność polityczna lub szeroko rozumiane bezpieczeństwo. Decyzję o wzmocnieniu wschodniej flanki NATO podjęto na szczycie Sojuszu we wrześniu tego samego roku w walijskim Newport.

Sojusznicy wskazali wtedy agresywną politykę Rosji jako wyzwanie dla bezpieczeństwa NATO. Przyjęto wtedy deklarację o wzmocnieniu Sił Odpowiedzi NATO, w ramach których miała powstać tzw. Szpica – siły bardzo szybkiego reagowania zdolne do reakcji w danym obszarze Sojuszu w ciągu kilku dni.

Po szczycie w Newport w listopadzie 2015 roku w Bukareszcie odbyło się spotkanie liderów państw tworzących wschodnią flankę NATO – Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Czech, Słowacji, Węgier, Rumunii oraz Bułgarii – co dało początek działającemu w ramach NATO formatowi Bukaresztańskiej Dziewiątki.

Dla obecności wojsk Sojuszu na wschodniej flance kluczowe znaczenie miał szczyt NATO w lipcu 2016 roku w Warszawie. Jednym z najważniejszych postanowień szczytu było utworzenie czterech batalionowych grup bojowych NATO w ramach inicjatywy Wzmocnionej Wysuniętej Obecności NATO (NATO Enhanced Forward Presence – eFP).

Cztery batalionowe grupy bojowe (liczące od 1000 do ok. 2000 żołnierzy) zostały rozlokowane w 2017 r. w Polsce (w Orzyszu w woj. warmińsko-mazurskim), na Litwie, Łotwie i w Estonii. Każda z tych grup kierowana jest przez państwo ramowe – w Polsce są to Stany Zjednoczone, na Litwie Niemcy, na Łotwie Kanada, a w Estonii – Wielka Brytania.

W międzyczasie do Sojuszu dołączyły jeszcze dwa państwa bałkańskie – Czarnogóra, która stałą się częścią NATO oraz Macedonia Północna, która dołączyła w 2020 roku, po rozwiązaniu konfliktu z Grecją dotyczącego m.in. używania nazwy “Macedonia”. Kolejnym państwem w regionie, która wciąż stara się o akces do Sojuszu, jest Bośnia i Hercegowina.

Po pełnoskalowej rosyjskiej inwazji na Ukrainę wiosną 2022 roku utworzono kolejne batalionowe grupy bojowe w ramach eFP – na Słowacji (państwem ramowym zostały Czechy), na Węgrzech (państwem ramowym zostały same Węgry, ale w skład grupy wchodzą też żołnierze z innych państw), w Rumunii (państwem ramowym została Francja) oraz Bułgaria (państwem ramowym zostały Włochy). Podkreślić należy, że w Rumunii i Bułgarii siły NATO funkcjonowały już wcześniej, od 2017 roku, w ramach inicjatywy Dostosowanej Wysuniętej Obecności (NATO Tailored Forward Presence – tFP).

Każda z grup bojowych składa się z oddziałów delegowanych przez kilka różnych państw sojuszniczych. Przykładowo w grupie bojowej rozmieszczonej w Polsce poza żołnierzami amerykańskimi służą także żołnierze brytyjscy, rumuńscy oraz chorwaccy. Polscy żołnierze natomiast obecni są w grupie bojowej NATO na Łotwie – razem m.in. z Kanadyjczykami, Włochami, Czechami czy Słoweńcami.

Szczyt NATO w Warszawie w 2016 roku zaowocował także innymi dotyczącymi wschodniej flanki – w tym w szczególności Polski – decyzjami. Wskazać tu należy na decyzję o rozmieszczeniu amerykańskiej brygady pancernej na wschodniej flance Sojuszu; dowództwo oraz większość komponentów jednostki znalazło się w Polsce.

W 2017 r. na szczycie NATO w Brukseli liderzy państw sojuszniczych podjęli decyzję o zwiększeniu Sił Odpowiedzi do poziomu 40 tys. żołnierzy – wcześniej było to kilkanaście tysięcy żołnierzy. Rozmieszczenie części tych sił na wschodniej flance NATO zadeklarował sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg na wirtualnym szczycie zwołanym dzień po rosyjskiej inwazji na Ukrainę 25 lutego 2022 r.

Kolejny, nadzwyczajny szczyt NATO odbył się 24 marca 2022 roku w Brukseli, miesiąc po rosyjskiej agresji na Ukrainę. Przywódcy uznali wtedy rosyjską agresję za najpoważniejsze zagrożenie dla bezpieczeństwa w regionie północnoatlantyckim. Wtedy też zapowiedziano stworzenie wymienionych już wyżej grup bojowych w Rumunii, Bułgarii, na Węgrzech i Słowacji.

W czerwcu 2022 roku na szczycie NATO w Madrycie uznano, że Federacja Rosyjska jest najważniejszym, bezpośrednim zagrożeniem dla Sojuszu. Liderzy przyjęli nową koncepcję strategiczną, której zadaniem było przystosowanie Sojuszu do zagrożeń związanych z Rosją. Sojusznicy zobowiązali się też rozmieszczenia na wschodniej flance dodatkowych sił, które w razie potrzeby zostaną powiększone z istniejących batalionowych grup bojowych do jednostek wielkości brygady. Zapowiedziano też dążenie do dalszego zwiększania sił szybkiego reagowania NATO do 300 tys. żołnierzy.

Po rosyjskim ataku na Ukrainę chęć dołączenia do Sojuszu zadeklarowały dwa kolejne państwa – Finlandia i Szwecja, oba do tej pory deklarujące neutralność. Jako pierwszej proces akcesyjny udało się przejść Finlandii, która stała się członkiem NATO 4 kwietnia 2023 roku. Wstąpienie tego państwa do Sojuszu wydatnie zmieniło układ sił w północnej Europie – granica NATO z Rosją wydłużyła się bowiem o przeszło 1000 km. Wolniej przebiegła akcesja Szwecji, której wniosek spotkał się z oporem dwóch państw – Węgier i Turcji, która pozostaje w sporze ze Szwecją m.in. w sprawie odmów deportacji ze Szwecji Kurdów, których Turcja uznaje za terrorystów.

Polska weszła do NATO, stając się częścią globalnego bloku bezpieczeństwa

.Dalszy ciąg przemian w Sojuszu dokonał się m.in. na szczycie w Wilnie w lipcu 2023 r. Dyskusję między sojusznikami zdominowały wtedy dwa tematy – przyszłe członkostwo w NATO broniącej się przed Rosją Ukrainy, a także zatwierdzenie nowych planów ewentualnościowych Sojuszu, opisujących reakcję NATO na kryzys taki jak napaść na któreś z państw wschodniej flanki przez Rosję. W dyskusji o szybkim przyjęciu Ukrainy do NATO sojusznicy nie osiągnęli konsensusu – szczyt zakończył się jedynie zapewnieniami liderów poszczególnych państwo Sojuszu, że Ukraina w przyszłości dołączy do tej organizacji. Uznano też, że przyszła akcesja Ukrainy nie będzie wymagała już realizacji dokumentu zwanego Planem Działań na rzecz Członkostwa (MAP).

Ubiegłoroczna 25. rocznica wejścia Polski oraz Czech i Węgier do Sojuszu Północnoatlantyckiego zbiegła się z dwoma ważnymi dla całego NATO wydarzeniami. Od początku stycznia w państwach Europy północnej i środkowej trwały manewry Steadfast Defender 24 – największe manewry Sojuszu od czasów zimnej wojny, ćwiczące scenariusz reakcji na atak “przeciwnika porównywalnej wielkości” na jedno z państw na wschodniej flance Sojuszu. W ramach ćwiczenia wojska sojusznicze ćwiczyły m.in. przerzut żołnierzy i sprzętu przez Atlantyk z USA i Kanady, a następnie przemieszczenie go do najbardziej zagrożonych regionów, jak położony na polsko-litewskim pograniczu tzw. przesmyk suwalski.

W tym samym czasie po ratyfikacji ostatniego państwa sojuszniczego – Węgier – zakończony został proces akcesji 32. sojusznika, czyli Szwecji, która oficjalnie stała się członkiem NATO 7 marca. Szwecja utrzymywała militarną neutralność przez ponad 200 lat, od czasów wojen napoleońskich, jednak wraz z Finlandią zdecydowała się na wejście do NATO w 2022, w reakcji na rosyjską pełnoskalową inwazję na Ukrainę.

12 lutego 2025 r. sekretarz obrony USA Pete Hegseth oznajmił w Brukseli, że – zdaniem władz Stanów Zjednoczonych – członkostwo Ukrainy w NATO jest „nierealne”. Dodał natomiast, że możliwe jest porozumienie pokojowe pomiędzy Ukrainą a Rosją. Szef Pentagonu wziął tego dnia udział w spotkaniu Grupy Kontaktowej ds. Obrony Ukrainy w siedzibie NATO. Jak mówił, w ocenie strony amerykańskiej przystąpienie Ukrainy do Sojuszu nie będzie realnym celem w ramach ewentualnego porozumienia pokojowego, wynegocjowanego przez Kijów i Moskwę.

Hegseth dodał, że „pogoń za tym iluzorycznym celem tylko przedłuży wojnę i spowoduje więcej cierpienia”. „Zamiast tego Ukraina powinna otrzymać wszelkie gwarancje bezpieczeństwa” – podkreślił szef Pentagonu.

Europejczycy mogą gadać w nieskończoność. Ich wrogowie wolą działać

.”Może być, ale to za mało – te słowa najlepiej podsumowują nadzwyczajny szczyt europejski, który odbył się w stolicy Wielkiej Brytanii. W przeciwieństwie do francuskich wysiłków sprzed dwóch tygodni nie zakończył się on fiaskiem. Największą wpadką był brak zaproszenia na spotkanie Estonii, Łotwy i Litwy. Kraje, które przez cały czas miały rację co do Rosji, a teraz znalazły się na pierwszej linii ognia, są wściekłe z powodu tego wykluczenia (za które jedni zwalają winę na drugich, a wszyscy zasłaniają się wymówkami rodem z podstawówki).

Przywódcy państw bałtyckich przynajmniej jako pierwsi otrzymali streszczenie omawianych kwestii. Keir Starmer przedstawił im swój czteroetapowy plan pokojowy, niejako przeciwstawiając się amerykańskim próbom bezpośredniego porozumienia się z Rosją z pominięciem Ukraińców i byłych europejskich sojuszników Ameryki.

Strategia ta wygląda obiecująco. Jej kluczowym elementem jest zwiększenie funduszy i dostaw broni dla Ukrainy, co da jej przewagę militarną i przysporzy kłopotów Putinowi. Gdyby Europejczycy od początku okazali hojność i zdecydowanie, wojna byłaby już zakończona.

Mniej jasne jest, w jakim stopniu „koalicja chętnych” – składająca się nie tylko z państw europejskich – wspomoże obronę Ukrainy po zawieszeniu broni. Bez przytłaczającego potencjału bojowego Stanów Zjednoczonych innym krajom brakuje siły militarnej, aby wesprzeć ją jak należy. To oznacza postawienie przede wszystkim na odstraszanie. Plan, który wkrótce zostanie wdrożony, został opracowany przez ekspertów lotnictwa wojskowego. Ma na celu przekonanie rządów europejskich do zaangażowania swoich sił powietrznych w obronę zachodnich i południowych części Ukrainy przed rosyjskimi atakami rakietowymi. Połączenie sił powietrznych, pocisków dalekiego zasięgu i artylerii oraz niezłomnej gotowości polityków do użycia tego arsenału, jeśli zajdzie taka potrzeba, może zniechęcić Władimira Putina do sięgnięcia po dokładkę.

Niesie to jednak ogromne ryzyko. Jeśli gwarancje okażą się puste, zginie nie tylko Ukraina, ale także wiarygodność całej Europy. Jakiekolwiek wsparcie ze strony USA, które pomogłoby nam temu zapobiec, będzie bardzo mile widziane, ale w obecnym klimacie raczej trudno na nie liczyć. Wroga retoryka administracji Donalda Trumpa niepokoi europejskich przywódców – martwią się, że będą zmuszeni traktować Stany Zjednoczone jako przeciwnika, a nie sojusznika.

Nawet w najlepszym przypadku budowa silnego potencjału obronnego i skutecznych form odstraszania oznaczać będzie ogromne wydatki. Cieszy zatem postawa Rachel Reeves, która poprosiła swoich polityków o przyjrzenie się koncepcji Banku Obronnego. Pomysł ten – pierwotnie przedstawiony przez polskiego urzędnika kilka miesięcy temu – ma na celu zmobilizowanie co najmniej 100 miliardów funtów na obronność za pośrednictwem publicznego banku zasilanego z funduszy krajów spoza UE, takich jak Wielka Brytania czy Norwegia. Istnieje szansa, że projekt banku zdoła uniknąć ugrzęźnięcia w bagnie niekończących się sporów i niezdecydowania Europy” – pisze w swoim artykule Edward LUCAS.

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/edward-lucas-czas-wojny-nie-paplaniny-europejczycy/.

NATO musi przełączyć się na tryb wojenny

.Wrogie działania przeciwko krajom sojuszniczym są realne i nabierają tempa. Złośliwe cyberataki po obu stronach Atlantyku, próby zamachów na terenie Wielkiej Brytanii i Niemiec, eksplozje w składzie amunicji w Czechach, wykorzystywanie migrantów do celów politycznych przez nielegalne przekraczanie przez nich granic Polski, Łotwy, Litwy i Finlandii, zakłócenia sygnałów, które utrudniają funkcjonowanie lotnictwa cywilnego w regionie Bałtyku. Te ataki to nie pojedyncze incydenty. Są częścią skoordynowanej kampanii mającej na celu destabilizację naszych społeczeństw i zniechęcenie nas do wspierania Ukrainy. Omijają nasze mechanizmy odstraszania i przenoszą linię frontu pod nasze drzwi. A nawet do naszych domów.

Putin uważa, że „właśnie trwa poważna, nieprzejednana walka o kształtowanie nowego porządku światowego”. To jego własne słowa. Podobne przekonanie podzielają inni – w szczególności Chiny. Musimy jasno dostrzegać ambicje Chin. Chiny intensywnie rozbudowują swoje siły zbrojne, w tym arsenał nuklearny – bez żadnej przejrzystości ani ograniczeń – od 200 głowic nuklearnych w 2020 roku do ponad 1000 w 2030. Także chińskie inwestycje w technologie kosmiczne gwałtownie rosną. Chiny zastraszają Tajwan i dążą do uzyskania dostępu do naszej kluczowej infrastruktury w sposób, który mógłby sparaliżować nasze społeczeństwa.

Rosja, Chiny, a także Korea Północna i Iran intensywnie pracują nad osłabieniem Ameryki Północnej i Europy. Chcą stopniowo odbierać nam wolność. Dążą do przekształcenia globalnego porządku – nie po to, by uczynić go bardziej sprawiedliwym, lecz po to, by zabezpieczyć swoje strefy wpływów. Testują naszą determinację. A reszta świata uważnie się temu przygląda. Nie, nie jesteśmy w stanie wojny. Ale z pewnością nie jesteśmy też w stanie pokoju.

Nie ma bezpośredniego zagrożenia militarnego dla naszych 32 krajów członkowskich. NATO nieustannie się zmienia, aby zapewnić nam bezpieczeństwo. Wydatki na obronność wzrosły. Innowacje postępują szybciej. Dysponujemy większymi siłami w wyższej gotowości. Organizujemy większe i częstsze ćwiczenia wojskowe. Na naszej wschodniej flance stacjonuje więcej żołnierzy i sprzętu. A dzięki Finlandii i Szwecji mamy jeszcze więcej sojuszników w NATO.

Dzięki temu nasze zdolności odstraszania są na dobrym poziomie – przynajmniej na razie. Ale to nie o jutro się martwię. Nie jesteśmy gotowi na to, co nadejdzie na przykład za pięć lat. Niebezpieczeństwo zbliża się do nas z pełną prędkością. Nie możemy odwracać wzroku. Musimy stawić mu czoła: to, co dzieje się na Ukrainie, może wydarzyć się także tutaj. I niezależnie od wyniku tej wojny nie będziemy bezpieczni w przyszłości, jeśli nie będziemy przygotowani na zmierzenie się z zagrożeniami.

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/mark-rutte-nato-musi-przelaczyc-sie-na-tryb-wojenny/

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 12 marca 2025