Edward LUCAS: Transatlantycka para jeszcze się nie rozwiodła

Transatlantycka para jeszcze się nie rozwiodła

Photo of Edward LUCAS

Edward LUCAS

Brytyjski dziennikarz, europejski korespondent tygodnika „The Economist”. Autor “The New Cold War: Putin’s Russia and the Threat to the West”

Ryc. Fabien CLAIREFOND

zobacz inne teksty Autora

Panika w sytuacjach kryzysowych nigdy nie pomaga. Europejczycy uczą się traktować wypowiedzi Donalda Trumpa nie jako oficjalne deklaracje, ale raczej teatralne preludium do negocjacji. Żądanie bogactw naturalnych Ukrainy jako spłaty za wcześniejszą pomoc, oskarżenia o „dyktaturę” czy przedstawianie ofiary agresji jako sprawcy – wszystko to jest okrutnie niesprawiedliwe. Ale te przepychanki, kłamstwa i obelgi są przede wszystkim przygotowywaniem sceny – pisze Edward LUCAS

.Całkiem możliwe, że do końca roku porozumienie w sprawie zasobów mineralnych zwiąże administrację USA z Ukrainą, a kraje europejskie dostarczą fizycznych i werbalnych gwarancji bezpieczeństwa zapewniających skuteczne odstraszanie i trwałe zawieszenie broni. Możliwe też, że Europejczycy – karmieni mieszanką nadziei i strachu płynących z pola bitwy – wezmą w końcu większą odpowiedzialność za własną obronę, a Amerykanie zapewnią jedynie tymczasowe wsparcie.

Majaczące na horyzoncie zbliżenie amerykańsko-rosyjskie, podobnie jak wiele innych w przeszłości, może nie dojść do skutku. Obecność Donalda Trumpa na paradzie zwycięstwa 9 maja na placu Czerwonym może okazać się tylko ustawką pod chwytliwe zdjęcie, a nie wyznacznikiem obranego kierunku politycznego. Trump może w kolejnych miesiącach uderzyć w reżim Putina ostrą retoryką. Presja wewnętrzna ze strony rynków obligacji, wielkich przedsiębiorstw, Kongresu i wyborców może ograniczyć lekkomyślność nowej administracji. Możliwe, że gdy za kilkanaście miesięcy spojrzymy na wczesne tygodnie 2025 roku, nadal będziemy się wzdragać, ale nie będziemy już widzieć ich jako początku totalnej katastrofy.

Niemniej ryzyko i koszty są kolosalne. Nawet ukraiński patriotyzm ma swoje granice. Jeśli dojdzie do zdrady i porażki, polityczna, gospodarcza i społeczna implozja może zniszczyć Ukrainę, czego skutkiem będzie napływ milionów uchodźców do Europy. Co gorsza, z politycznego chaosu może wykluć się zgubna metoda.

Niektórzy niedoszli Kissingerowie z Waszyngtonu chcą nowego, przełomowego porozumienia z Moskwą, w którym Amerykanie daliby Rosji wolną rękę w Europie w zamian za zakończenie przez Kreml partnerstwa z Pekinem. To się nie uda, ale cena ewentualnych prób będzie potworna. Jak dotąd – nieodwracalnie ucierpiało zaufanie. Relacje transatlantyckie przypominają wieloletnie małżeństwo naznaczone kłótniami przeplatającymi się ze sporadycznymi chwilami wytchnienia, sprzeczkami o pieniądze i innymi drażniącymi kwestiami, ale oparte na dziesięcioleciach wspólnych wartości, poświęceń i osiągnięć.

.Teraz jednak zmieniły się założenia, na których opiera się to małżeństwo. Jeden z partnerów nagle uznał przeszłość za jeden wielki szwindel. Używa niewyobrażalnych wcześniej inwektyw, okrutnie krzywdząc krewnych (Ukrainę) i głosząc, że egoizm jest cnotą. Dla drugiego małżonka świat właśnie stanął na głowie. Bo przecież nawet jeśli potok tych strasznych słów i zachowań ustanie, może kiedyś popłynąć na nowo.

Kto dzisiaj wierzy, że kosztowna, kupiona przez Europę zaawansowana technologicznie broń amerykańska na pewno zadziała w czasie ewentualnej przyszłej wojny? Zbyt łatwo wyobrazić sobie można prezydenta Donalda Trumpa oświadczającego, że nie pozwoli na użycie amerykańskich rakiet i samolotów bojowych do ataku na Rosję. To właśnie erozja zaufania, a nie jakiekolwiek porozumienie w sprawie Ukrainy, jest prawdziwym dziedzictwem ostatnich tygodni.

Transatlantycka para jeszcze się nie rozwiodła. Wciąż mieszkają pod jednym dachem, choć prowadzą coraz bardziej odrębne życie. Zaufanie i hojność (naiwne w oczach cyników), które niegdyś scalały ten związek, ustępują miejsca podejściu transakcyjnemu: każdy sam robi zakupy i ma osobną półkę w lodówce. W rezultacie strony staną się biedniejsze, bardziej nieszczęśliwe i mniej bezpieczne.

.Na razie najbardziej narażeni są Europejczycy. Kreml będzie gotowy do ponownej walki w ciągu kilku lat od zawieszenia broni, podczas gdy oni potrzebują dekady, aby uzupełnić braki w obronie. Będzie to wymagało niebezpiecznej improwizacji.

W przypadku rozwodu Stany Zjednoczone również przegrają. To małżeństwo, choć obecnie przeżywa kryzys, było kosztowne, ale w zamian oferowało znaczne korzyści. Co nie mniej ważne, sojusznicy z NATO (w większości) bez skargi stawali ramię w ramię z Amerykanami, by walczyć i ginąć w ich wojnach. I nie wystawiali za to faktury.

Ta epoka właśnie umarła.

Edward Lucas

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 25 lutego 2025
Fot. Brian SNYDER / Reuters / Forum