
Świat bliskich sojuszników USA staje na głowie
Nietrudno dziś wyobrazić sobie scenariusz, w którym Donald Trump zarządza częściowe lub całkowite wycofanie wojsk rotacyjnych z Polski, osłabiając tym samym obronę państw bałtyckich – pisze Edward LUCAS
.Dziesięć lat temu norweską telewizję podbił serial polityczny Okkupert. Gra aktorska była znakomita, postacie charyzmatyczne, a fabuła wciągająca. Serialowa Norwegia znalazła się pod rosyjską okupacją, a jej mieszkańcy musieli wybierać: walczyć (samobójstwo), kolaborować (hańba) albo udawać, że nic się nie dzieje (nieuchronna klęska).
Jedyną wadą produkcji była wiarygodność scenariusza. Przecież Kreml nie odważyłby się zająć kraju należącego do NATO. Przecież europejscy sojusznicy okazaliby solidarność. A Stany Zjednoczone? Nie pozwoliłyby Rosji rozgościć się w północnej Europie jak u siebie.
Niestety, dziś fabuła serialu Okkupert nie wydaje się już tak oderwana od rzeczywistości. Kraje, które niegdyś traktowały USA jako fundament swojego bezpieczeństwa, zaczynają mieć w tej kwestii wątpliwości.
Jeśli Stany Zjednoczone roszczą sobie prawa do Grenlandii z uwagi na czystą konieczność strategiczną, to co w takim razie ze Svalbardem, lodowym archipelagiem o ogromnym znaczeniu dla Rosji? Inni bliscy sojusznicy USA, jak Tajwan czy Kanada, ucierpieli z powodu twardego podejścia administracji Trumpa do ceł. A wszystko to w niecały miesiąc.
Jeśli Stany Zjednoczone roszczą sobie prawa do Grenlandii z uwagi na czystą konieczność strategiczną, to co w takim razie ze Svalbardem, lodowym archipelagiem o ogromnym znaczeniu dla Rosji? Inni bliscy sojusznicy USA, jak Tajwan czy Kanada, ucierpieli z powodu twardego podejścia administracji Trumpa do ceł. A wszystko to w niecały miesiąc.
Brak stałości w polityce Stanów Zjednoczonych to tylko jeden z problemów. Drugim jest europejska chciwość. Niektóre kraje (a przynajmniej niemieccy i węgierscy urzędnicy) już przebierają nogami na myśl o zawieszeniu broni w Ukrainie, jakkolwiek niechlujnym, byle tylko znów móc sprowadzać rosyjski gaz. To podejście jest przerażająco bliskie fabule Okkupert, w której państwa UE postanawiają poświęcić suwerenność Norwegii, by zapewnić sobie ciągłość dostaw energii.
Z tą różnicą, że w serialu Unia Europejska wykazuje przynajmniej jakąś decyzyjność. Rzeczywistość wygląda znacznie gorzej – Francja i Niemcy znajdują się w politycznym paraliżu. Jeśli dopisze nam szczęście, berliński rząd zacznie znowu funkcjonować w maju.
Tymczasem wrogowie Europy działają w znacznie szybszym tempie. W Polsce, gdzie zbliżają się wybory prezydenckie, rząd nie jest w stanie lub nie chce podejmować najmniejszego politycznego ryzyka. Rumunia i Czechy wydają się zmierzać ku przepaści (z delikatną pomocą ze strony Moskwy), a Słowacja, Węgry i Austria już dawno w nią runęły.
Ostatnim kluczowym elementem serialowego dramatu jest niezdolność Norwegii do samoobrony. Rosjanie nie zaczynają inwazji od pełnoskalowego ataku, lecz od działań hybrydowych: ekonomicznego nacisku i krótkotrwałego porwania premiera, co prowadzi do fatalnych politycznych oszustw i tajnych ustępstw. To również brzmi znajomo.
Zachód nadal udaje, że może prowadzić spokojne życie, podczas gdy z perspektywy Rosji wojna już się toczy. Choć Ukraina formalnie nie jest członkiem NATO, to jest jego pełnomocnikiem – jej porażka oznaczałaby więc koniec wiarygodności Sojuszu. Czy tak się faktycznie stanie? Być może nie. Ale Rosja w to wierzy i to się liczy.
.Te wszystkie niepokojące sygnały to jedynie wstęp do prawdziwego trzęsienia ziemi. Nietrudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym Trump zarządza częściowe lub całkowite wycofanie wojsk rotacyjnych z Polski, osłabiając tym samym obronę państw bałtyckich.
W obliczu kolejnych militarnych niepowodzeń Ukrainy może ogłosić rozmowy pokojowe bezpośrednio między Waszyngtonem a Moskwą – bez udziału Europy. Będzie to upokarzające i destrukcyjne dla jedności Zachodu. Nietrudno też wyobrazić sobie, jak Kreml mógłby to wykorzystać – szybka aneksja terytorium lub inna prowokacja gdzieś w regionie Bałtyku.
Owszem, niektóre kraje stanęłyby do walki. Ale czy ich najważniejsza broń odstraszająca – na przykład amerykańskie pociski JASSM dalekiego zasięgu zasilające arsenał Finlandii – zadziałałyby w konflikcie, na który Stany Zjednoczone spoglądałyby nieprzychylnym okiem?
Naciągane? To samo mówiono o Okkupert.