Kim jest Nikki Haley, najgroźniejsza rywalka Donalda Trumpa?
Była ambasador USA w ONZ, Nikki Haley, która ubiega się o nominację Republikanów w wyborach prezydenckich w 2024 r., przyciąga wielkich sponsorów i ma szansę stać się najgroźniejszą rywalką Donalda Trump – ocenia „Washington Post”. Sztab byłego prezydenta oznajmił, że donatorzy łożą pieniądze na „ptasi móżdżek”.
Wzrasta poparcie Nikki Haley
.„New York Times” podał jako pierwszy, że sztab wyborczy Nikki Haley wsparł ostatnio sumą 250 tys. dol. współzałożyciel firmy LinkedIn Reid Hoffman, zazwyczaj znaczący sponsor Partii Demokratycznej i postępowych inicjatyw politycznych. Dyrektor wykonawczy banku JP Morgan Jamie Dimon zaapelował do Demokratów, by poparli kampanię wyborczą Haley, aby „dać stronie republikańskiej wybór, który mógłby być lepszy niż Trump”.
Jeden z szefów politycznej organizacji No Labels, promującej inicjatywy ponadpartyjne i politykę centrową, były senator Joe Lieberman, zapowiedział, że jego ugrupowanie rozważy kandydaturę Nikki Haley na niezależną kandydatkę w wyborach prezydenckich, jeśli nie otrzyma ona nominacji Republikanów – relacjonuje „Washington Post”.
„NYT” podał ponadto, że Americans for Prosperity Action (AFP Action) – polityczna organizacja stworzona przez braci Charlesa i Davida Kochów – i jedna z najważniejszych w USA sieci donatorów zasilających polityków konserwatywnych, udzieliła poparcia Nikki Haley. Przedstawiciele organizacji odmówili podania nawet przybliżonych informacji na temat sum, jakimi AFP Action gotowa jest zasilić sztab wyborczy byłej ambasador. Nowojorski dziennik podkreśla jednak, że w tym roku AFP Action należy do organizacji wydających największe pieniądze w USA na zablokowanie kampanii Trumpa.
Rodzina Koch kontroluje drugą największą firmę prywatną w USA, Koch Industries, której zyski w 2019 roku wyniosły 115 mld dol. Charles i David Koch stworzyli sieć donatorów liczącą ponad 500 wpływowych konserwatywnych sponsorów, a ponadto wiele stowarzyszeń, think tanków, polityków i fundacji.
Jak zwraca uwagę „WP”, wsparcie Nikki Haley przez takie organizacje jak AFP Action, czy wielkich sponsorów z Wall Street i Krzemowej Doliny, zdeterminowanych by nie dopuścić do ponownego wybrania Trumpa, może się okazać ich najlepszą szansą na zablokowanie byłego prezydenta.
Jakie szanse ma Nikki Haley w starciu z Trumpem
.„NYT” wyjaśnia, że fundusze AFP Action zwiększą szanse Haley na zmierzenie się z byłym prezydentem. W wydanym we wtorek 5 grudnia komunikacie rzecznik sztabu wyborczego Trumpa Steven Cheung napisał, że AFP Action wspiera „prochińską (…) globalistyczną kandydatkę Nikki «ptasi móżdżek» Haley”, ale żadne sumy nie odbiorą wyborczego zwycięstwa byłemu prezydentowi.
Jeszcze w środę Haley zmierzy się ponownie w debacie prezydenckiej z innymi pretendentami do republikańskiej nominacji w wyborach w 2024 roku. Tym razem w pojedynku weźmie udział tylko czterech polityków, i prócz Haley będą to: były gubernator New Jersey Chris Christie, gubernator Florydy Ron DeStantis oraz przedsiębiorca Vivek Ramaswamy. Trump, który ma nadal znaczącą przewagę w sondażach nad swymi rywalami, nie bierze udziału w debatach wyborczych.
Haley, a właściwie Nimarata Nikki z domu Randhawa Haley pochodzi z rodziny indyjskich sikhów, którzy wyemigrowali w latach 60. do USA dzięki stypendium naukowemu jej ojca, profesora biologii.
Jej stanowisko w sprawie polityki zagranicznej wyraźnie różni się Trumpa i DeSantisa. W czerwcu Haley powiedziała w wywiadzie dla CNN: jeżeli Kijów przegra, celem Rosji stanie się Polska i państwa bałtyckie, a to grozi wojną światową. Tymczasem jej główni republikańscy rywale marginalizują znaczenie wojny na Ukrainie, a Trump głosi, że zakończy ten konflikt w 24 godziny dzięki dobrym relacjom z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.
„Economist” ocenia, że choć Haley zawsze była przedstawicielką „mniej gniewnej” frakcji Republikanów niż zwolennicy Trumpa, to fakt, że była w latach jego prezydentury ambasadorką USA w ONZ zaszkodził nieco jej wizerunkowi.
Cały świat potrzebuje prezydenta USA, który powstrzyma Putina
.„Świat potrzebuje prezydenta Stanów Zjednoczonych, który będzie przywódcą z prawdziwego zdarzenia. Może to być i nowy Ronald Reagan, i Donald Trump. Nie ma to znaczenia. Istotne jest, by był w stanie powiedzieć przywódcom Wielkiej Brytanii, Francji czy Niemiec, co mają robić w taki sposób, by uwierzyli w jego pomysł i poszli za nim” – mówi prof. Zbigniew LEWICKI, amerykanista.
„Potrzebujemy przywódcy, który wie, co robi. A czy Joe Biden jest przywódcą, który wie, co robi? Nie widzę tego, dlatego on chyba nie powstrzyma Władimira Putina. Mogą to zrobić wojskowi z Pentagonu za pomocą swoich kontaktów z rosyjskimi dowódcami, którym wytłumaczą, jakie mają sposoby i środki. Jedyną drogą jest powstrzymanie prawdziwych decydentów, bo oczywiste jest, że prezydent bez nich nie jest w stanie nic zrobić. To na nich opiera się łańcuch decyzyjny w momencie podjęcia decyzji o użyciu broni nuklearnej. Najmniej chętni do użycia siły są wojskowi, i to dotyczy także Rosjan. Oni bowiem znają znaczenie walki na śmierć i życie. Dla polityka jest to abstrakcja” – twierdzi profesor.
„Z pewnością siła Stanów Zjednoczonych jest niepodważalna, bez względu na to, kto im przewodzi. To wynika jeszcze z czasów zimnej wojny. Obie strony miały tak duże zapasy broni jądrowej, że mogłyby zniszczyć Ziemię tysiąckrotnie. Broń masowego rażenia jest skuteczna, kiedy nie jest użyta. Stanowi wtedy groźbę. Chodzi o to, by nikt tej broni nie użył. Stany Zjednoczone mają lepszą armię niż Rosja. Problem pojawia się, kiedy druga strona może zdecydować się na ruchy nieodwracalne w swoim tragizmie” – dodaje prof. Zbigniew Lewicki.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/AB