Nie ma przyszłości dla Żydów we Francji - Jerusalem Post

Naczelny Rabin Wielkiej Synagogi w Paryżu Moshe Sebbag powiedział izraelskiemu dziennikowi „Jerusalem Post”, że nie ma przyszłości dla Żydów we Francji. Wyjaśnił, że wybory parlamentarne może wygrać skrajna prawica bądź lewica, a w narracji obu ugrupowań pojawiają się wątki antysemickie.
We Francji coraz więcej incydentów antysemickich
.”Mówię każdej młodej osobie, aby wyjechała do Izraela albo jakiegoś innego bezpieczniejszego miejsca” – powiedział Sebbag w wywiadzie dla „Jerusalem Post”.
Przypomniał, że Żydzi, którzy przybyli do Francji po drugiej wojnie światowej znakomicie odnaleźli się w tej kulturze, choć wiele innych mniejszości nie zaaklimatyzowało się równie dobrze.
Rabin wyjaśnił, że Francja jest krajem świeckim, gdzie w miejscach publicznych zabronione jest ostentacyjne noszenie symboli religijnych. „Istnieje wolność wyznania, ale nie należy jej praktykować w miejscach publicznych” – powiedział izraelskiemu dziennikowi.
Sebbag zauważył, że incydenty antysemickie miały miejsce zarówno w środowiskach lewicowych jak i prawicowych. Dlatego też, organizacje żydowskie nawołują do głosowania w trwających wyborach parlamentarnych we Francji, na obóz prezydenta Emmanuel Macrona, który prezentuje poglądy centrowe.
Żydzi nie mogą sobie wyobrazić głosowanie na Zjednoczenie Narodowe – Jerusalem Post
.Jednocześnie Sebbag wyjaśnił, że to rządy Macrona doprowadziły do wzrostu poparcia dla skrajnych opcji politycznych. „Wiele rodzin aszkenazyjskich żyjących tu, jeszcze przed drugą wojną światową, nie może wyobrazić sobie jak można zagłosować na Zjednoczenie Narodowe, ale lewica przecież też bywała antysemicka” – powiedział. Dodał, że „Żydzi są po środku, bo nie wiedzą kto nienawidzi ich bardziej”.
We Francji trwają wybory parlamentarne, które zostały rozpisane przez prezydenta Macrona, gdy jego formacja odniosła porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Pierwsza tura wyborów obyła się 30 czerwca i zdecydowaną przewagę odniosło w niej Zjednoczenie Narodowe i jego koalicjanci.
Jeśli skrajna prawica potwierdzi swoją przewagę w drugiej turze, która odbędzie się 7 lipca, to po raz pierwszy od drugiej wojny światowej, skrajna partia będzie miała szanse uzyskać władzę we Francji.
Jak głosuje Francja
.Nathaniel GARSTECKA, redaktor „Wszystko co Najważniejsze” pisze w swoim artykule, że ze względu na ich większą liczbę łatwiej jest ustalić profil wyborczy katolików (29 proc. populacji Francji twierdzi, że przynależy do tej religii). Katolicy mieli też do tej pory największy wpływ na francuską scenę polityczną. Regularnie praktykujący katolicy są kategorią, która z największym prawdopodobieństwem pojawi się przy urnach wyborczych: 86 proc. z nich zrobiło to w pierwszej turze wyborów prezydenckich w 2022 r., w porównaniu z 81 proc. okazjonalnych katolików, 74 proc. niepraktykujących katolików i 75 proc. całej populacji francuskiej. Im wyższy poziom praktyk religijnych, tym wyższa frekwencja w wyborach. Tendencję tę można było zaobserwować także w drugiej turze wyborów prezydenckich w 2022 r.: 93 proc. – regularni katolicy, 82 proc. – okazjonalni katolicy, 73 proc. – niepraktykujący katolicy i 72 proc. – ogół Francuzów.
Głosy katolików otrzymują przede wszystkim kandydaci prawicowi, choć istnieją pewne niuanse. Podczas gdy Emmanuel Macron (LREM) pokonał Marine Le Pen (RN) zarówno w pierwszej, jak i drugiej turze wśród wszystkich katolików, głosowali też oni na takie osoby, jak Valérie Pécresse (LR) i Éric Zemmour (Reconquête), a mniejszym poparciem obdarzyli kandydatów lewicowych, takich jak Jean-Luc Mélenchon (LFI). Na Érica Zemmoura głosowało w pierwszej turze 10 proc. katolików, a nawet 16 proc. osób regularnie uczęszczających do kościoła (w porównaniu z 7 proc. całej populacji Francji). Ta kategoria rzadziej głosuje na RN, chociaż gotowa jest masowo głosować na kandydatów reprezentujących bardziej konserwatywne stanowiska (Éric Zemmour w 2022 r., François Fillon w 2017 r., Nicolas Sarkozy w 2012 r.) w pierwszej turze, a następnie unikać Rassemblement National w drugiej.
Wprzeciwieństwie do katolików, którzy w przeszłości głosowali bardziej na prawo (rewolucja odmówiła przyznania kobietom prawa głosu w obawie przed ich głosami klerykalnymi i monarchistycznymi), protestanci są bardziej skłonni do centrum. W pierwszej turze wyborów prezydenckich w 2022 r. 36 proc. protestantów głosowało na Emmanuela Macrona (27,5 proc. w skali kraju), 9 proc. na ekologa Yannicka Jadota (4,6 proc.) i 7 proc. na Valérie Pécresse (5 proc.). Jean-Luc Mélenchon uzyskał mniejszy wynik niż w skali kraju (16 proc. w porównaniu z 22 proc.), podobnie jak Marine Le Pen (17 proc. w porównaniu z 23,3 proc.).
Podczas gdy podział wyborczy między katolikami i protestantami jest głęboko zakorzeniony we francuskiej historii i tradycjach politycznych, nie dotyczy to muzułmanów. Ich głos pojawił się we Francji dopiero w latach 60. i 70. ubiegłego wieku wraz z masową imigracją z Afryki, najpierw do pracy, a następnie w celach demograficznych.
Istnieją dwie godne uwagi cechy głosowania muzułmanów: wstrzymywanie się od głosu i głosowanie na lewicę. Niska frekwencja muzułmanów we francuskich wyborach wynika z niższego poziomu integracji z francuskim społeczeństwem. Wielu imigrantów lub potomków imigrantów postrzega siebie jako obcokrajowców w kraju o innej religii, kulturze i tradycji. Dlatego też są oni mniej zainteresowani francuskim życiem politycznym. Jeśli chodzi o głosy lewicowe, to są one wynikiem imigracyjnego programu większości partii z tego obozu, hojności francuskiego modelu społecznego, a ostatnio także coraz wyraźniej antysyjonistycznego stanowiska otoczenia Jean-Luca Mélenchona w La France Insoumise.
Podczas gdy żydowski elektorat niewątpliwie ma najmniejsze znaczenie (Żydzi stanowią zaledwie 0,6 proc. francuskiej populacji), jest uważnie obserwowany ze względu na symboliczny ładunek, jaki ze sobą niesie. Przez dziesięciolecia był bliżej związany z lewicą, szczególnie poprzez stanowiska zajmowane przez jej przedstawicieli i stowarzyszenia. Sytuacja zaczęła się jednak zmieniać od 2010 r. wraz z drastycznym wzrostem antysemityzmu we Francji i Europie.
Ten nowy antysemityzm („nowa judeofobia” według Pierre-André Taguieffa) nie jest już dziełem skrajnej prawicy, ale raczej antysyjonistycznej skrajnej lewicy, a przede wszystkim niektórych środowisk imigrantów. Przez wieki Żydzi powierzali swój los przywódcom politycznym, którzy byli w stanie zapewnić im bezpieczeństwo. W następstwie II wojny światowej były to partie postępowe. W ostatnich latach nastąpiło wśród żydowskiego elektoratu przesunięcie na prawo, związane z antyimigracyjną i antyislamską retoryką rosnącej liczby konserwatywnych partii i kandydatów.