«Niemcożerca» Arkadiusz Mularczyk mówi «o przyjacielu Niemczech»

Warszawa domaga się od Berlina 1,3 bln euro za zbrodnie popełnione przez Niemców w Polsce podczas II wojny światowej. Arkadiusz Mularczyk podczas swej pierwszej wizyty w Berlinie punktował kolejne zarzuty wobec rządu federalnego – analizuje pierwszy dzień pobytu wiceszefa polskiego MSZ w stolicy RFN publicysta dziennika „Welt” Philipp Fritz.
.Jak podkreślił Fritz, podczas wtorkowej konferencji „Arkadiusz Mularczyk w spokojnym tonie mówił o Niemczech jako „przyjacielu”. To mogło być zaskakujące, ponieważ „Mularczyk uważany jest za „niemcożercę” i tego, który ma wywalczyć od rządu federalnego niewyobrażalne 1,3 biliona euro” – napisał publicysta.
„Dotychczasowe milczenie Berlina mogło wynikać z pewnej kalkulacji” – przyznaje „Welt”, przypominając, że podstawę polskich roszczeń stanowią „zrównane z ziemią miasta, skradzione środki bankowe, zrabowane dzieła sztuki”. Przede wszystkim jednak podczas okupacji niemieckiej zginęło ponad 5 mln polskich obywateli, a wśród nich – największa wówczas społeczność żydowska w Europie. Podczas niemieckiej okupacji „zamordowano trzy miliony polskich Żydów” – podkreśla „Welt”.
Polski raport, zaprezentowany we wrześniu w Warszawie, ma w ciągu najbliższych kilku tygodni – po przygotowaniu wersji niemieckiej – zostać przekazany ministrom i decydentom w RFN. Zostało to już poprzedzone wręczeniem noty dyplomatycznej rządowi federalnemu 3 października, w dniu zjednoczenia Niemiec, co „niemieckie kręgi dyplomatyczne mogły odczuć jako afront” – zauważa „Welt”.
Nota rządu polskiego w sprawie odszkodowań od Niemców
.Arkadiusz Mularczyk, który niedawno awansował na stanowisko wiceministra spraw zagranicznych, przebywa we wtorek i środę w Berlinie. „Okazją jest zawieszenie wiechy na nowej polskiej ambasadzie, lecz jednocześnie wizyta ta podkreśla wagę roszczeń odszkodowawczych dla polskiego rządu” – zauważa Fritz. Podczas wizyty w Berlinie Mularczyk ma w planach spotkanie z minister budownictwa Klarą Geywitz, a także z przedstawicielami niemieckiego MSZ, m.in. minister stanu ds. europejskich Anną Luehrmann.
„Żądania odszkodowań stanowiły też temat konferencji prasowej, na której Mularczyk zasiadł obok Dariusza Pawłosia – nowo mianowanego ambasadora RP w Berlinie. Pawłoś to doświadczony dyplomata z dobrą siatką kontaktów w Niemczech, uchodzi za osobę rozsądną. Powinien posunąć sprawę do przodu” – ocenia Fritz. Mularczyk podczas konferencji zapewnił, że zajęcie się reparacjami „leży również w interesie Niemiec”.
Jak przypomina „Welt”, polski wiceminister wysłał niedawno notę w tej sprawie do ponad 50 krajów i różnych organizacji międzynarodowych. „Chciał w ten sposób poinformować, że jest problem, który nie został rozwiązany” – dodaje Fritz, zauważając, że rząd Olafa Scholza powtarza stwierdzenia gabinetu swojej poprzedniczki Angeli Merkel: „Niemcy ponoszą moralną odpowiedzialność wobec Polski, ale kwestia reparacji jest uregulowana prawnie”.„Większość ekspertów nie widzi szans na wywalczenie przez Polskę sprawiedliwości przed trybunałem międzynarodowym. Tymczasem polski rząd twierdzi, że zbrodnie wojenne nie ulegają przedawnieniu” – podkreśla Fritz i dodaje, że z powodu braku działań Niemiec Polska „internacjonalizuje” temat reparacji.
Jak dodaje autor, wizyta Mularczyka w Berlinie zbiega się ze skandalem z udziałem berlińskiego domu aukcyjnego. W zeszłym tygodniu wystawiono na sprzedaż akwarelę Kandinsky’ego, która została skradziona z Muzeum Narodowego w Warszawie w 1984 roku. Mimo że w tym przypadku nie chodzi o sztukę zrabowaną podczas II wojny światowej, to „dla wielu Polaków sprawa stanowi wyraz bezdusznego stosunku Niemców do polskich spraw, szczególnie że ambasada RP także protestowała przed aukcją w Berlinie” – napisał Fritz. Sprzedaż obrazu, jak potwierdził dom aukcyjny Grisebach, została zawieszona, a sprawa ma zostać poddana weryfikacji prawnej. Minister kultury Piotr Gliński oskarżył berliński dom aukcyjny o sprzedaż „kradzionego dobra”.
„Stosunki polsko-niemieckie najwyraźniej pozostają napięte. Okazji nie ubywa” – podsumował publicysta „Welt”.
„Niemcożerca” Arkadiusz Mularczyk – strażnik pamięci zbiorowej
.W tekście we „Wszystko co Najważniejsze” Arkadiusz Mularczyk przypomina: „Ogromnej skali strat wojennych nie może odzwierciedlić żaden ilościowy rachunek, nie można bowiem w pełni rozliczyć rozmiaru wojennych nieszczęść, śmierci ludzi i związanych z tym, niekiedy wielopokoleniowych, dramatów. Jednak dla współczesnych i przyszłych pokoleń, a także dla prawdy historycznej niezbędne jest kompleksowe i systemowe oszacowanie strat wojennych, które poniosła Rzeczpospolita Polska. Brak takiego rachunku uniemożliwia bowiem także pełną ocenę rzeczywistego wymiaru dokonań Polski po II wojnie światowej aż po dzień dzisiejszy. Sprawa pełnego oszacowania strat poniesionych w wyniku II wojny światowej przez Polskę ma jednak aspekt o wiele szerszy i z pewnością nie mniej ważny niż tylko odszkodowawczy. Opisanie realnego wymiaru krzywd poniesionych przez Polaków w czasie wojny stanowi wyraz szacunku i hołdu wobec ofiar i ich cierpienia” – pisze Arkadiusz Mularczyk.
Umiędzynarodowienie polskich uzasadnionych roszczeń za straty w II wojnie światowej
.Coraz więcej się pisze o Polsce, także w kontekście domagania się przez nasz kraj odszkodowań za straty poniesione w II wojnie światowej – pisze Eryk Mistewicz we „Wszystko co Najważniejsze” [LINK]: „Nasz projekt „Opowiadamy Polskę Światu” ma sens szczególny w takim momencie jak teraz, gdy na nowo definiowana jest mapa Europy. Gdy główne siły kontynentu, Niemcy i Francja, wielkie wieloryby Europy, zaczynają być równoważone przez zwinną, sprawną ławicę składającą się z Polski, Ukrainy, Wielkiej Brytanii, krajów bałtyckich, wchodzących do NATO Skandynawów, przy wsparciu Stanów Zjednoczonych. Gdy europejska starszyzna rozdrażniona jest już nie tylko pracowitością, żywotnością, lecz coraz częściej także buńczucznością „nowych krajów w Unii” – „nowych krajów w Unii”, jakby był nie rok 2022, lecz rok 1997 czy 2007.
Pisze o tym Laure Mandeville w „Le Figaro”, w ważnym komentarzu „Gdzie będzie się znajdował nowy środek ciężkości Europy?”: „Ogromne wsparcie Ukrainy ze strony Europy Środkowo-Wschodniej, krajów bałtyckich i skandynawskich pod niezawodnym przywództwem Wielkiej Brytanii, sprzyja wykształcaniu się proukraińskiego i proamerykańskiego obszaru strategicznego, a jednocześnie uwidacznia na zasadzie kontrastu spadek znaczenia tandemu niemiecko-francuskiego, o którym w tych dniach prawie w ogóle już się nie mówi”.
Zdaniem jednej z najbardziej wpływowych komentatorek polityki europejskiej „wraz z wojną na Ukrainie doszło do prawdziwej redefinicji geopolityki Europy i panującego w niej układu sił, czego przejawem jest dość spektakularne przesunięcie jej politycznego i moralnego środka ciężkości na Wschód. Zaciętość oporu Ukraińców stała się kluczowym czynnikiem wojskowym i psychologicznym dla przyszłości naszego kontynentu, który musi mierzyć się z rosyjskim zagrożeniem. (…) Prawda jest taka, że strategiczny dialog francusko-rosyjski, a bardziej jeszcze krótkowzroczna polityka Niemiec względem Kremla na płaszczyźnie energetycznej zostały brutalnie obnażone przez wojownicze zapędy reżimu Putina. Historia przyznała tym samym rację alarmistycznym przestrogom płynącym z krajów bałtyckich i Europy Środkowo-Wschodniej. Dziś bardziej wierzymy sceptykom ze Wschodu i z Północy Europy niż francuskim i niemieckim zwolennikom dialogu za wszelką cenę”.
Jarosław Kaczyński w „Le Figaro” o „wojnie nierozliczonej”
.Jarosław Kaczyński w Le Figaro pisze o nierozliczonej wciąż wojnie 1939-1945. Argumentuje, że “Rzeczpospolita Polska, która jako pierwsza zbrojnie przeciwstawiła się niemieckiej agresji, mając wcześniej (w 1939 r.) propozycję współpracy ze strony III Rzeszy, którą odrzuciła i która poniosła proporcjonalnie największe straty osobowe i majątkowe ze wszystkich państw zaatakowanych przez III Rzeszę i jej sojuszników, ma pełne i niepodważalne prawo do domagania się i uzyskania odpowiedniej rekompensaty. Polska powinna ją otrzymać w imię elementarnego poczucia sprawiedliwości, w imię prawdy historycznej oraz w imię rzeczywistego pojednania polsko-niemieckiego”.
Dlatego też – pisze Jarosław Kaczyński na łamach francuskiego dziennika – przygotowany został Raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej 1939–1945, który stanowi pierwszy, niezbędny krok na drodze do uzyskania przez państwo polskie stosownego zadośćuczynienia i odszkodowania za doznane w trakcie II wojny światowej krzywdy i zniszczenia.
“Zbrodnie popełniane przez Niemców w Polsce miały charakter wyjątkowo bestialski. Już od pierwszych dni wojny miały miejsce okrutne morderstwa (w tym także palenie ludzi żywcem) i ten stan rzeczy trwał do samego końca okupacji. Zbrodniom popełnianym przez funkcjonariuszy państwa niemieckiego towarzyszyły też zbrodnie dokonywane indywidualnie, w tym zabójstwa i rabunki. Obok masowych mordów, prowadzono też z pełną premedytacją politykę zagładzania społeczeństwa polskiego, co przyczyniło się do śmierci wielu osób, a także wpływało na stan zdrowia innych, często w sposób trwały, a niekiedy nawet przenoszony na kolejne pokolenia. W żadnym razie nie można też pominąć ogromu cierpień moralnych, bólu i poniżenia, będących wynikiem jawnie popełnianych przez okupantów zbrodni – w tym, rzecz jasna, Holocaustu; zbrodni, którym nie można się było na większą skalę skutecznie przeciwstawiać, gdyż za każdy przejaw nieposłuszeństwa – na przykład za jakąkolwiek formę pomocy prześladowanym obywatelom II Rzeczpospolitej pochodzenia Żydowskiego – karano śmiercią. Jest zatem rzeczą nie do przyjęcia – z moralnego i godnościowego punktu widzenia – że Niemcy wypłaciły jakąś formę rekompensaty 70 państwom, a Rzeczpospolita Polska została w tym procesie pominięta” – pisze Jarosław Kaczyński w Le Figaro.
PAP/Wszystko Co Najważniejsze/AJ