Obrona Wizny. Jakie znaczenie miały „Polskie Termopile”?
Kampania wrześniowa składała się z ogromnej liczby starć wojsk polskich z nacierającym z wielu kierunków Wehrmachtem. Jednym z wielu takich epizodów była obrona Wizny, małej miejscowości ukrytej wśród podlaskich bagien. Pozornie niewielka bitwa, stoczona w dniach 7–10 września, miała spore znaczenie strategiczne i zapisała się w historii jako symbol polskiego bohaterstwa.
Sytuacja strategiczna przed rozpoczęciem walki
.Wieś Wizna stanowiła element jednej z kluczowych linii obrony, zabezpieczających Warszawę przed okrążeniem. Przebieg tego pasa umocnień był zależny przede wszystkim od warunków naturalnych, które w tym rejonie stanowiły nie lada wyzwanie dla potencjalnych agresorów. Na wschód od Wizny przepływała Narew, nieco dalej na północ wpadały zaś do niej wody Biebrzy. Tuż za rzekami rozciągały się z kolei wielkie bagna, niemalże niemożliwe do przebycia przez dużą armię. Jedynej wiodącej przez nie w pełni suchej drogi broniła potężna, porosyjska twierdza Osowiec.
Na pozór wszystko przemawiało więc za tym, że w miejscu tym może zostać zorganizowana skuteczna obrona. W rzeczywistości sytuacja prezentowała się jednak znacznie gorzej. Umocnienia w rejonie Wizny były luźno rozrzucone i przestarzałe, a ich modernizacja rozpoczęta wiosną 1939 roku nie dobiegła jeszcze końca. Wyjątkowo suche lato sprawiło, że część terenów podmokłych wyschła i stała się w pełni dostępna dla nieprzyjacielskich wojsk. Do tego niemieccy dowódcy zdecydowali się w ogóle nie próbować zdobywać Osowca i obejść go szerokim łukiem. Decydujące znaczenie miała zaś dysproporcja sił. Polskich obrońców stacjonowało w rejonie Wizny siedmiuset, a żołnierze Wehrmachtu nadchodzili w liczbie przeszło czterdziestu tysięcy.
Obrona Wizny: przebieg
.Pierwsze bombardowania okolic Łomży miały miejsce już 3 września. Prawdziwa ofensywa w tym rejonie rozpoczęła się jednak po kilku dniach, gdy na południowy wschód ruszył XIX Korpus generała Heinza Guderiana, znanego między innymi jako twórca koncepcji Blitzkriegu. Dowódcą obrońców był kapitan Władysław Raginis, a jego zastępcą – porucznik Stanisław Brykalski. Obaj zdawali sobie sprawę ze skali zagrożenia. Dlatego też przysięgli sobie, że będą walczyć do końca.
Obrona Wizny była tak naprawdę obroną nie miejscowości, a rozciągających się w jej okolicy bagien. Sama wieś została zajęta przez siły niemieckie już 7 września, kilka godzin po rozpoczęciu walki. Później nastąpił krótki okres starć zaczepnych, w czasie którego wojska III Rzeszy umacniały się na prawym brzegu Narwi i przygotowywały rozpoznanie pozycji zajmowanych przez przeciwnika. Rankiem 9 września rozpoczął się ostrzał artyleryjski polskich umocnień, wspierany przez bombardowanie przy użyciu lotnictwa. Niebawem obrońcy utracili łączność. Wtedy też śmierć poniósł Stanisław Brykalski.
Jeszcze przed południem do ataku ruszyła niemiecka piechota wspierana przez czołgi. Sytuacja obrońców była beznadziejna, ale nie decydowali oni opuścić broni. Niemcy musieli zdobywać każdy ze schronów osobno, nawet gdy te znajdowały się już w pełnym okrążeniu. Potrzebowali na to pełnej doby. Jako ostatnia na placu boju pozostała grupa żołnierzy kapitana Raginisa, który zamiast się poddać, popełnił samobójstwo.
Obrona Wizny: znaczenie
.Historia obrony Wizny bywa nazywana „Polskimi Termopilami”, w nawiązaniu do starcia sił króla Sparty Leonidasa z wojskami perskimi w 480 roku przed naszą erą. Oba przypadki miało łączyć beznadziejne położenie obrońców i ich ukierunkowanie nie na zwycięstwo, ale na zatrzymanie sił przeciwnika przez jak najdłuższy czas. Według wielu ocen trud kapitana Raginisa i jego żołnierzy dał bowiem polskiemu wojsku czas na sformowanie Armii „Warszawa” i przygotowanie się do dalszych starć z nieprzyjacielem.
Z drugiej strony, niektórzy historycy, jak DR Tomasz WESOŁOWSKI, zwracają uwagę na to, że powszechne mniemanie o znaczeniu obrony Wizny jest przesadzone. Niemcy mieli zostać zatrzymani nie tylko przez obrońców, ale też przez konieczność przeprawienia się przez Narew i własne trudności organizacyjne. Ponadto, w walkę zaangażowanych było tylko kilka tysięcy żołnierzy, a nie – jak to się często podkreśla – cała czterdziestotysięczna armia. Tym niemniej wkład i poświęcenie kapitana Raginisa i jego podkomendnych zasługuje na pamięć i uznanie.
Gdyby nie atak Rosjan, opór Polaków w 1939 r. trwałby do Bożego Narodzenia
.O polskich szansach na stawianie skutecznej obrony podczas kampanii wrześniowej pisze dla „Wszystko co Najważniejsze” historyk, DR Tymoteusz PAWŁOWSKI.
„Niemiecki plan wojny zakładał rozbicie Wojska Polskiego tuż przy samej granicy i uczynienie tego tak szybko, żeby nie zdążyli na to zareagować sojusznicy Rzeczypospolitej. Polski plan wojny był jego przeciwieństwem i był nieco bardziej skomplikowany: należało bowiem stoczyć bitwę graniczną na tyle zażartą, żeby Francja i Wielka Brytania wypowiedziały wojnę III Rzeszy, i jednocześnie zachować zdolność do odwrotu na wschód.” – zwraca uwagę DR Tymoteusz PAWŁOWSKI.
Pisze on też, że „po pierwszych 16 dniach Wojsko Polskie nie było zniszczone, a Wielka Brytania i Francja wypowiedziały wojnę Niemcom. III Rzesza poniosła porażkę – zwycięzcą była Rzeczpospolita. Jednak 17 września 1939 roku do wojny po stronie Adolfa Hitlera przyłączył się Józef Stalin: zadania wojenne, których nie zdołał zrealizować Wehrmacht, zrealizowała za niego Armia Czerwona.”
„Dystans od Warszawy do Lwowa wynosi niemal 350 kilometrów, czyli 10–11 dni marszu. Pod Lwowem – za którym znajdowało się przedmoście rumuńskie nasycone Wojskiem Polskim – Niemcy stanęliby najwcześniej 10 października. We wrześniu 1939 r. każdy scenariusz był możliwy, dopóki do wojny nie włączył się ZSRR.” – zauważa DR Tymoteusz PAWŁOWSKI.