Rumunia co chwilę podrywa F-16 i F-18

Drugi raz od 17 października ministerstwo obrony Rumunii poinformowało o „małym obiekcie powietrznym”, który wleciał w przestrzeń kraju w regionie Morza Czarnego. Z rumuńskich baz poderwano cztery myśliwce.
F-16 i F-18 nad rumuńskim niebem
.W nocy z 18 na 19 października wojskowe systemy radarowe wykryły mały cel powietrzny w pobliżu Morza Czarnego, ok. 45 km na wschód od miasta Sfantu Gheorghe w okręgu Tulcza. „W związku z tym, w celu monitorowania sytuacji, poderwano F-18 Sił Powietrznych Hiszpanii z 57. Bazy Lotniczej Mihail Kogalniceanu, a następnie dwa samoloty F-16 Sił Powietrznych Rumunii z 86. Bazy Lotniczej Borcea” – podano w komunikacie resortu.
Samoloty śledziły cel w sposób ciągły, lecz nie miały z nim kontaktu wzrokowego. Po ok. pół godzinie, ok. godz. 4.30 czasu lokalnego, system radarowy utracił sygnał na południe od miejscowości Cogealac. Maksymalna głębokość penetracji przestrzeni powietrznej wynosiła 19 km – poinformowano. Według ministerstwa obrony w momencie publikacji komunikatu nie było danych o możliwym istnieniu strefy oddziaływania na terenie kraju.
W regionie pojawienia się obiektu wydano ostrzeżenie dla ludności w ramach systemu Ro-Alert. Do podobnej sytuacji doszło trzy dni wcześniej. Nad Morzem Czarnym rumuńskie systemy radarowe zarejestrowały w czwartek wieczorem mały obiekt powietrzny, który wleciał w przestrzeń powietrzną kraju na głębokość 14 km. Poderwano myśliwce zgodnie z protokołem policji powietrznej NATO, a następnie w ramach dowództwa narodowego.
Razem przeciwko wspólnemu zagrożeniu
.Na temat zagrożenia jakie dla państw Europy Środkowo-Wschodniej stanowi Rosja na łamach “Wszystko Co Najważniejsze” pisze Jana CZERNOCHOVA w tekście “Łączy nas nasza przeszłość i czujność wobec Rosji“. Autorka wskazuje w nim, iż Rosję należy zatrzymać w ramach wspólnych działań w UE i NATO.
“Żaden z naszych krajów nie jest jednak w dzisiejszym świecie odizolowaną wyspą, członkostwo w Unii Europejskiej i Sojuszu Północnoatlantyckim jest dla nas niezwykle ważne. Zwłaszcza teraz, kiedy już nie można, tak jak 20–30 lat temu, liczyć na to, że Rosja stanie się państwem demokratycznym i naszym sojusznikiem; o Chinach mówiło się wtedy jak o supermocarstwie bodaj tylko w gronie politologów. Obecnie mamy do czynienia z zupełnie nową sytuacją geopolityczną i w zakresie bezpieczeństwa. Zagraża nam agresywne imperium na wschodzie, próbujące odzyskać dawny status supermocarstwa, a jeszcze dalej na wschód umocniło się państwo, które czuje się graczem światowym. Dlatego należy powstrzymać Rosję i nie pozwolić jej na dalszą ekspansję. Plan Putina, polegający na zakłóceniu światowych dostaw żywności, zagłodzeniu najbiedniejszych regionów świata oraz destabilizacji Europy za pośrednictwem migracji i terroryzmu, pokazuje wzajemne powiązanie różnych zagrożeń i wskazuje na konieczność konfrontacji z Rosją w różnych regionach świata, np. w Afryce Subsaharyjskiej. Jeśli dodamy do tego szybki rozwój technologii i nowych dziedzin, musimy teraz brać pod uwagę ewentualne walki nie tylko na lądzie, w powietrzu i na morzu, ale także w przestrzeni kosmicznej i cyberprzestrzeni”.
.”Nie poradzimy sobie z tym sami, ale damy radę w ramach UE i NATO. Połączona siła instrumentów militarnych NATO i niemilitarnych UE daje Zachodowi szansę na skuteczną obronę porządku międzynarodowego. Nasze wspólne doświadczenia historyczne z Rosją obróciły się tym razem przeciwko niej, ponieważ nasze państwa, podobnie jak Ukraina i inne państwa postsowieckie, posiadają wiele sprzętu wojskowego z czasów Układu Warszawskiego. Wiemy, jak naprawiać ten sprzęt, wiemy, jak produkować do niego amunicję, mamy zdolności przemysłowe, których Ukraina tak bardzo potrzebuje, by przetrwać. Od samego początku wojny na Ukrainie ani przez sekundę nie mieliśmy wątpliwości, że musimy te zdolności wykorzystać – i właśnie to czynimy” – pisze Jana ČERNOCHOVÁ.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ