Petr HLAVÁČEK: Ukraina jak Czechosłowacja w 1968 roku?

Ukraina jak Czechosłowacja w 1968 roku?

Photo of Petr HLAVÁČEK

Petr HLAVÁČEK

Czeski historyk, filozof i publicysta, kieruje Collegium Europaeum Uniwersytetu Karola i Czeskiej Akademii Nauk w Pradze; pracuje jako szef działu „Nová Orientace” w opiniotwórczym dzienniku „FORUM 24”, zajmuje się problematyką tożsamości europejskiej oraz dziejami myśli ludzkiej.

zobacz inne teksty Autora

Uważam za cokolwiek irytujące utożsamianie rosyjskiej inwazji na Ukrainę w 2022 roku z sowiecką inwazją na Czechosłowację w roku 1968. Czasami taką paralelę stosują sami Ukraińcy, by „przeciętnym” Czechom ułatwić zrozumienie, jak rażącego naruszenia prawa międzynarodowego dopuszcza się Rosja – pisze Petr HLAVÁČEK

.Należy zignorować mędrkowanie, że przecież w 1968 roku agresorem była nie Rosja, lecz Związek Sowiecki. Przecież w obu przypadkach mamy do czynienia z rosyjskim imperializmem, zatruwającym Europę od kilku stuleci. Nie ma różnicy, czy agresorem bywało Imperium Rosyjskie, rządzone przez Niemkę Katarzynę Wielką, czy Związek Sowiecki pod wodzą Gruzina J.W. Stalina. Paralela między agresją kierowaną przez Kreml w 1968 r. oraz tą z roku 2022 jest jednak nieuzasadniona, nawet jeśli nie bacząc na fakty historyczne, pozwala nam, Czechom, poczuć się jak bohaterowie opierający się krwiożerczej eurazjatyckiej hydrze.

W 1968 roku Czechosłowacka Republika Socjalistyczna nie była suwerennym państwem, lecz satelitą sowiecko-rosyjskiego imperium. Ówczesny pierwszy sekretarz Komitetu Centralnego Czechosłowackiej Partii Komunistycznej Alexander Dubček, premier Oldřich Černík, przewodniczący Zgromadzenia Narodowego Josef Smrkovský i ceremonialny prezydent republiki Ludvík Svoboda byli wiernymi Moskwie komunistami. Czechosłowacka Armia Ludowa nie funkcjonowała jako wojsko suwerennego państwa, lecz była w ramach Układu Warszawskiego podporządkowana Związkowi Sowieckiemu i dowodzona przez sowieckich generałów. Dotyczyło to również czechosłowackich służb wywiadowczych, które znajdowały się pod pełną kontrolą sowiecką. Co więcej, „nasi komuniści” – przedstawiciele praskiej wiosny – ani nie dążyli do przywrócenia suwerenności Czechosłowacji, ani nie odkryli jakiegoś genialnego przepisu na demokrację „bez kapitalizmu”. Chcieli jedynie nadać lokalnej dyktaturze bardziej przyjazną fasadę.

Wiernopoddańcza gubernia

.Podpisanie przez czechosłowackich czynowników gubernialnych tak zwanego „protokołu moskiewskiego” stanowiło publiczne zademonstrowanie ich uległości wobec Kremla oraz akt tchórzostwa (honorowym wyjątkiem był jedynie František Kriegel). Wskazali wówczas tym samym na rzecz fundamentalną: „sprawa socjalizmu” czy też innymi słowy interesy sowiecko-rosyjskiego imperializmu były dla nich ważniejsze niż jakaś tam Czechosłowacja. Ich prawdziwą ojczyzną był Związek Sowiecki. Dubček wolał zrobić z siebie kremlowską onucę, a później publicznie popłakiwać, niż zaszkodzić reputacji międzynarodowego ruchu komunistycznego.

Czechosłowacja, związana ze Związkiem Sowieckim od 1945 roku, stała się w latach 1968–1991 krajem okupowanym, a jeżeli ktokolwiek próbował przeciwstawiać się temu, to aż do 1989 roku musiał liczyć się z prześladowaniami. Chociaż cały świat wiedział, że okupacja ta stanowiła pogwałcenie prawa międzynarodowego, to jednocześnie dla wszystkich było oczywiste, że pozostaje to sprawą wewnętrzną w ramach sowieckiego systemu kolonialnego, zwanego „blokiem wschodnim”. Poza trwającymi dziesięć dni protestami oburzonych obywateli w sierpniu 1968 r. i protestem ministra spraw zagranicznych Jiřiego Hájka na forum ONZ Czechosłowacja jako państwo nie stawiała żadnego oporu. Czechosłowackie władze państwowe udawały przed światem, że nie chodzi o okupację, lecz o przywrócenie porządku i tak zwaną normalizację. Gustáv Husák i jego szajka wiernie administrowali dla Kremla swoją wielce posłuszną czechosłowacką gubernią, która upomniała się o swoje prawa dopiero w czasach upadku imperialnej metropolii w latach 1989–1991.

Kraj walczący i krwawiący

.Przypadek Ukrainy jest zupełnie inny. Po ostatecznym rozpadzie sowieckiego potwora w 1991 roku Ukraina stała się suwerennym państwem, a jej granice zostały uznane na arenie międzynarodowej. Jako państwo postsowieckie zmagała się z wieloma problemami, ale rozwijała się jako wolny kraj, gdzie odbywały się wybory parlamentarne, zmieniały się rządy, premierzy i prezydenci – w przeciwieństwie do sąsiedniej Rosji. Zimą 2013/2014 r. Ukraińcy – niezależnie od pochodzenia etnicznego, języka i wyznania – poprzez Euromajdan dali jasno do zrozumienia, że ich celem jest demokratyczna Ukraina w zjednoczonej Europie. Odpowiedzią urażonej Rosji była aneksja ukraińskiego Krymu i rozpętanie brutalnej wojny w Donbasie.

Jednak Ukraina, niezależnie od tego, czy jej prezydentem był Poroszenko, czy Zełenski, nie pozostała bierna i z pomocą zachodnich sojuszników tworzyła demokratyczny porządek, rządy prawa i społeczeństwo obywatelskie. Intensywnie przygotowywała się także do obrony militarnej przed coraz bardziej agresywną Rosją. W lutym 2022 r. armia rosyjska rozpoczęła pełnoskalową inwazję na Ukrainę. Ukraińskie siły zbrojne i samoobrona odważnie podjęły walkę, prezydent, rząd i parlament nie udali się na emigrację, nie doszło do spontanicznej kolaboracji z rosyjską armią okupacyjną. Ukraińcy nie rozpoczęli pacyfistycznego happeningu, ale z rozwagą i męstwem stawiają opór rosyjskiej przewadze. Dzięki wsparciu Zachodu, w tym Czech, udaje im się zwalczać rosyjskich okupantów, choć ta wojna nie będzie krótka, jak przewidywali niektórzy optymistyczni analitycy.

Przypadek Czechosłowacji w 1968 roku to przede wszystkim tragiczna historia narodu, który w istocie pogodził się z odebraniem wolności i suwerenności państwowej, przy czym wielu jego przedstawicieli nawet tego nie zauważało ani nie tęskniło za podobnymi „drobiazgami”. W przeciwieństwie do tego historia Ukrainy w 2022 roku opowiada o poświęceniu narodu na polu walki na rzecz wolności i suwerenności państwa. Wolność nie jest gratis. Ukraińcy ponoszą ogromne ofiary, wiedząc, że niesprawiedliwy pokój podyktowany przez agresora jest bezwartościowy. Pokojowy opór Czechosłowaków w 1968 roku był z pewnością godny podziwu, lecz jednocześnie był pełen tragizmu, ponieważ na ulice wyszedł naród, który nie był właścicielem swojego kraju, a jego przywódcy państwowi i dowódcy wojskowi byli zdrajcami. Natomiast Ukraińcy, którzy definitywnie stali się świadomym narodem politycznym, przypominają nam, że wolność jest cenniejsza niż pokój zniewolonych, a honor znaczy więcej niż tani gaz.

Podobieństwa i kicz

.Rok 2022 na Ukrainie stanowi inspirujący symbol heroizmu w obronie ojczyzny, postawy, która w Europie od pewnego czasu wzbudzała raczej niesmak i była wypierana jako staroświecka. Rok 1968 w Czechosłowacji stanowi przestrogę, jak łatwo i szybko można stracić wolność i na wiele lat pozostać niesuwerennym wasalem barbarzyńskiego imperium kolonialnego. Wielu ludzi w Unii Europejskiej z pewnością wolałoby wzruszać się nad losem Ukrainy jako zgwałconej ofiary rosyjskiej agresji, niż patrzeć na Ukrainę walczącą, krwawiącą i zwycięską.

Ukraina nie odda swojej wolności bez walki, dając tym samym pouczającą lekcję nie tylko Czechom, ale wszystkim Europejczykom. Czesi mogliby w końcu uświadomić sobie, jakie było ich prawdziwe położenie w sowiecko-rosyjskim imperium od zakończenia II wojny światowej. I jak odmienne były reakcje Ukraińców na rosyjski imperialny rewizjonizm w XX i XXI wieku. W zasadzie zrównywanie wydarzeń lat 1968 i 2022 stanowi kiczowate ujęcie ważnych kwestii, które w niebezpieczny sposób trywializuje przejawy tchórzostwa i bohaterstwa.

Petr Hlaváček

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 11 września 2023
Fot. Aleksiej Witwicki | FORUM