
"Piękno muzyki (52) Cogito ergo sum"
OD REDAKCJI: Dzięki uprzejmości Pana Rafała, mamy przyjemność jeszcze raz podróżować poprzez świat muzyki, który przez wiele lat w niezwykły sposób opisywał Piotr Orawski – człowiek z ogromną wiedzą i pasją muzyczną, którą przekazywał radiosłuchaczom. Polecamy Państwu ten cykl.
Najsławniejsza myśl Kartezjusza wyznaczyła sposób rozumienia i postrzegania świata na kilka stuleci. My też jesteśmy jej dziedzicami, chociaż późniejszy rozwój filozofii i postęp nauki niewiele mają wspólnego z intelektualnymi realiami epoki autora Rozprawy o metodzie.
Wielki Francuz zapisał, czy może lepiej – sformułował w trzech słowach [a to z reguły bywa trudne] dwie fundamentalne zasady, które dotyczą nas, ludzi: zasadę myślenia jako takiego i odbierania świata oraz zasadę naszego bycia, która konstruuje się w akcie myślenia człowieka, jest świadomością. Nie jest to jednak tak oczywiste. W wierszu Kłopoty małego stwórcy Zbigniew Herbert napisał:
Nikomu nie przekażesz wiedzy
Twój tylko słuch jest i twój dotyk
Na nowo musi każdy stworzyć
Swą nieskończoność i początek
Dla mnie jest to diagnoza bardzo istotna nie tylko z tego względu, że wskazuje na doświadczenie jak najbardziej indywidualne, ale także z tego powodu, że wiedza jest z natury nieprzekazywalna. To nie chodzi o proces uczenia, to rzecz zupełnie inna, chodzi o sens rozumienia, a w moim przekonaniu jest to właściwość jak najbardziej indywidualna.
Stworzenie początku i nieskończoności odgrywa rolę zasadniczą. Wiem, że określenie pierwotności i ostateczności jest sprawą niemożebną, ale kondycja naszego bycia stawia takie pytania. Bardziej istotne są te, które sformułował Herbert. Jak mam komuś przekazać wiedzę? Wiedza nie jest szkołą, wiedza jest pojęciem istoty rzeczy. Ale jak pojąć istotę rzeczy? Jak ma z tym sobie poradzić Mały Stwórca?
Myślenie jest immanentną właściwością gatunku homo sapiens, ale od zawsze staje przed granicą nieprzekraczalną, która wprawdzie się rozszerza, ale zawsze ma swój ostateczny i w zasadzie niemierzalny wymiar.
Jest to jednak w gruncie rzeczy pocieszenie, bo gdybyśmy mogli za życia ogarnąć wszystko w jego totalności, to czekałoby na nas przerażenie Pascala.
Myślenie to także wyobraźnia i w kontekście Myśli filozofa oznacza to kilka bardzo ważnych dla nas spraw: nieskończonej małości i nieskończonej wielkości, a także szaleństwo krzyża. Jest też słynny zakład Pascala, który przysporzył mu wielu wrogów za życia i po śmierci. Giordano Bruno odkrył fenomen nieskończoności Wszechświata i za to spłonął na stosie w rzymskim Campo de Fiori. Nie wyparł się swoich myśli nawet w bezpośrednim zagrożeniu życia i śmierci, która wtedy była wyjątkowo okrutna.
Pascal, jeden z największych myślicieli swojej epoki, sformułował sąd, który przez wieki był przez rozmaite środowiska chrześcijańskie potępiany [podobnie jak on sam] – lepiej jest wierzyć w Boga, bo jeśli jest, zyskujemy wszystko, przede wszystkim życie wieczne, ale jeśli Go nie ma, to właściwie nic nie tracimy, pogrążamy się tylko w nicości.
Zakład Pascala jest oczywiście tylko konstrukcją intelektualną, owocem jego Myśli, ale w gruncie rzeczy jest też w jakiś sposób wyznaniem wiary. Wiary myślącej, nie tej z książeczek do nabożeństwa, tylko tej, która odkrywa dwa oblicza świata, jak sam to zapisał: Świat bez Boga i Świat z Bogiem. Jasne, że ten drugi jest nie tylko bardziej optymistyczny, ale też daje nam wielką nadzieję. A jeśli tego świata nie ma? I na tym polega wielkość Pascala. Nie straszy, nie wyklucza, nie przeklina. Myśli, więc jest. A jeśli myśli nie tak, jak trzeba albo jaka jest rzeczywistość, to potwierdza starą prawdę: errare humanum est.
Pięknie pisał o Pascalu Leszek Kołakowski: Wiara leczy nas prawdziwie. Ale jak ją zdobyć? Nie dostarcza jej ani wszechświat niemy, ani nauka, ani zwykła obserwacja natury. Wiara nie jest zbiorem twierdzeń, które uznajemy, choćby twierdzenia, że Bóg istnieje. Takie twierdzenie może uznać deista, który od chrześcijaństwa jest równie daleko jak ateusz. Wiara jest zanurzeniem w innej rzeczywistości aniżeli ta codzienna; wiara włącza miłość Boga, zaufanie do Boga, pewność Bożego synostwa, poczucie więzi niezbywalnej z Najwyższym. To nie są twierdzenia, to nie są akty intelektualne, to są racje serca. Racje serca, których rozum dostarczyć nie może.
Blaise Pascal pisał o szaleństwie krzyża i chyba tylko wielka kultura sztuki pasyjnej starej Europy jest w stanie wyczerpać głębię tej myśli w odniesieniu do tego, co stworzyła w racjach wielu serc.
Piotr Orawski