
"Zmierzch świata pośredników"
Świat 1.0 to świat pośredników. Od zarania cywilizacji pośrednicy byli ważni, występowali właściwie wszędzie i zarabiali najlepiej. Kupcy, bankierzy, przewoźnicy, dystrybutorzy, hurtownicy od zawsze napędzali gospodarki wszystkich cywilizacji: od czasów starożytnego Sumeru, Egiptu i Grecji aż po czasy nam współczesne.
.Tymczasem nadszedł świat 2.0. Świat rewolucji internetowej, wszechobecnej komunikacji, online, portali społecznościowych i usług, o jakich naszym dziadkom nawet się nie śniło.
Na pośredników padł blady strach. Okazało się, że przestali być potrzebni, że łatwo ich zastąpić aplikacją webową; że wystarczy inteligentnie napisana baza danych w Internecie i całe branże zajmujące się pośrednictwem odchodzą powoli w zapomnienie.
Spis to niemal oczywisty, od procesów, trendów dziejących się tu i teraz do tych, które rozegrają się w bliższej lub dalszej przyszłości. Rewolucja trwa, większość zmian jeszcze przed nami.
- Nie potrzeba już pośredników między muzykiem a słuchaczem. Zbędne stają się wytwórnie muzyczne, tłocznie, dystrybucja, sklepy płytowe. Internet zniósł sens istnienia materialnych nośników muzyki (płyty CD), więc cały wielki do niedawna biznes związany ze sprzedażą nośników odchodzi w zapomnienie. Teraz muzyka z jego słuchaczem łączy Internet. Może to być połączenie bezpośrednie lub przez aplikację w sieci – zwaną dla niepoznaki iTunes, Spotify, Deezer czy jeszcze inaczej.
- Nie potrzeba już pośredników między filmowcem a widzem. Dość podobnie jak w muzyce. Eliminacja nośników materialnych (płyty DVD, BluRay) likwiduje biznes płytowy (dystrybutorzy, tłocznie płyt, sklepy, wypożyczalnie DVD). Ale zmiany idą jeszcze dalej. Otóż powoli niepotrzebne stają się stacje telewizyjne. Ludzie nie mają ochoty układać sobie życia według telewizyjnej – ustalanej przez kogoś innego – ramówki. Chcą oglądać ulubione seriale, kiedy mają na to ochotę i po tyle odcinków, ile chcą. Dlatego coraz więcej ludzi wokół mnie nie ma telewizora. Mają Internet, a w nim swoje ulubione filmy i seriale.
- Nie potrzeba już pośredników między pisarzem a czytelnikiem. Zbędni stają się wydawcy, drukarnie, dystrybucja i księgarnie. Jeszcze rok temu w warszawskim metrze ludzie czytali prawie wyłącznie papierowe książki. Teraz papierowe książki są w wyraźnej mniejszości. Ludzie podróżując, czytają z czytników, z tabletów i smartfonów. Wystarczył rok. Za następne kilka lat papierowe książki będą tym, czym dziś jest winylowa płyta – dziwactwem.
- Nie potrzeba już pośredników między „newsem” a odbiorcą. Zbędni stają się dziennikarze, redakcje, wydawcy, drukarnie, kolportaż. Sprzedaż prasy papierowej spada. Dziś, by wiedzieć, co się dzieje, nie trzeba już czytać gazetowych nagłówków. Internet jest szybszy i prostszy w dostarczaniu „newsów”. I nie chodzi mi tutaj o portale internetowe, które są po prostu cyfrowymi gazetami. Chodzi mi o samo ŹRÓDŁO informacji, o naocznych świadków, o uczestników wydarzeń, którzy nadają swoje relacje w sieciach społecznościowych NA ŻYWO. Tu niczego nie trzeba już redagować, w niczym pośredniczyć. Tu uczestnicy wydarzeń mówią własnym głosem o tym, co się właśnie wokół nich dzieje.
- Nie potrzeba już pośredników między celebrytą a fanem. Niepotrzebne stają się: tabloidy, paparazzi, portale plotkarskie. Współczesny kult celebrytów może się podobać lub nie, ale jest faktem. Ludzie lubią podglądać swoich sławnych ulubieńców, a ulubieńcy (w większości) nieźle z tego zainteresowania żyją. Dzięki sieciom społecznościowym ten kontakt nagle staje się bezpośredni. Znany aktor robi sobie zdjęcie smartfonem na gali Oskarów, wrzuca je na Twittera i po ułamku sekundy oglądają je tysiące fanów na całym świecie. Bez pośredników.
- Nie potrzeba już pośredników pomiędzy ludźmi mówiącymi różnymi językami. Zbędni stają się tłumacze. Wystarczy software’owy robot. Taki robot już działa. Nazywa się Google Translate. Potrafi się uczyć. Cały czas udoskonala swoje techniki translacyjne. Daleko mu jeszcze do finezji ludzkiego tłumacza, ale to tylko kwestia czasu. Już niedługo jedynym pośrednikiem pomiędzy rozmawiającymi swobodnie Polakiem a Chińczykiem będzie… smartfon leżący między nimi na kawiarnianym stoliku.
- Nie potrzeba już pośredników między producentem a klientem. Zbędne są hurtownie, dystrybucja i sieci sklepów. Oto firma produkuje buty, ofertę sprzedaży zamieszcza we własnym „sklepie internetowym”, czyli w aplikacji webowej połączonej z bazą danych. Klienci kupują. Kurier dostarcza klientowi do domu. Tak kupiłem niedawno doskonałej jakości buty zimowe dla całej rodziny. Wprost od producenta. Wszyscy byli bardzo zadowoleni. Oprócz pośredników.
- Nie potrzeba już pośredników pomiędzy uczestnikami rozmowy telefonicznej czy wideokonferencji. Niepotrzebna staje się centrala telefoniczna, centrala międzymiastowa, cały łańcuch firm telekomunikacyjnych obsługujących poszczególne odcinki linii telefonicznej. Łączę się przez Skype, Google Talk czy dziesiątki innych komunikatorów łączących mnie BEZPOŚREDNIO przez Internet z abonentem. Za darmo. Oczywiście muszę mieć połączenie z Internetem, ale to tylko jeden cyfrowy pośrednik. Jeszcze dziesięć lat temu łańcuch telekomunikacyjny w rozmowie z Nowym Yorkiem był dużo dłuższy. I kosztował krocie.
- Nie potrzeba już pośredników między rolnikiem a konsumentem. Zbędne stają się: skup, magazynowanie, hurtownia, supermarket. Istnieją już w sieci miejsca, gdzie kupuje się żywność wprost od producenta. Rolnik hoduje kury. Kury są szczęśliwe, zdrowe i dobrze odżywione. Z tego szczęścia znoszą smaczne i zdrowe jajka. Amatorzy takich rarytasów logują się bezpośrednio na stronie rolnika i zamawiają regularne dostawy jajek wprost do domu. Przy okazji mogą sobie pooglądać przez kamery internetowe, jak kury chodzą po wybiegu, jak jedzą, jak grzebią w ziemi i jak bardzo są szczęśliwe.
- Nie potrzeba już pośredników między turystą a wakacyjnym wyjazdem. Zbędne stają się biura podróży. Kolejni ludzie dołączają do wyspecjalizowanych sieci społecznościowych zajmujących się goszczeniem u siebie bliźnich z różnych stron świata. Znajdujemy pokój w Barcelonie. W zamian za pobyt rewanżujemy się własnym pokojem w Warszawie, Wrocławiu czy Gdańsku. Te miasta są sporą atrakcją turystyczną dla ciekawych świata Hiszpanów. Wystarczy tylko kupić bilet na samolot. Oczywiście bezpośrednio u przewoźnika.
- Nie potrzeba już pośredników między kredytobiorcą a kredytodawcą, inwestorem a inwestycją. Zbędne banki i giełdy. Wiem, to pachnie fantastyką naukową. Przecież banki i giełdy to najpotężniejsze ośrodki władzy we współczesnym świecie. Wydają się nie do pokonania. Czyżby? Ale oto sieć społecznościowa łącząca tych, co mają oszczędności, z tymi, którzy potrzebują kredytu. Sieć społecznościowa łącząca tych, którzy mają kapitał na inwestycje, z tymi, którzy takiego kapitału poszukują. Możliwe? Jak najbardziej. I bank jako instytucja wcale nie musi być strażnikiem takich transakcji. Wystarczy społeczność połączona wspólnotą celów i znająca REPUTACJĘ każdego z jej uczestników.
- Nie potrzeba już pośredników między obywatelem a procesem politycznym. Niepotrzebni stają się politycy, posłowie, demokracja przedstawicielska. Wiem. To już kompletne science fiction. Ale zastanówmy się – dzisiejsza demokracja przedstawicielska to system polityczny wymyślony na długo przed wynalezieniem telegrafu. Posłowie z mandatem od swoich wyborców byli niezbędni, bo demokracja bezpośrednia nie miałaby szans zadziałać w świecie 1.0 (z małymi wyjątkami). A teraz wyobraźmy sobie sieć społecznościową „POLSKA”, coś na kształt dzisiejszego Facebooka, do której należeliby wyłącznie obywatele polscy. Każdy miałby tam konto pod swoim imieniem i nazwiskiem. Każdy miałby prawo głosu w dowolnej sprawie. Każdy miałby prawo do debatowania na dowolny temat. Każdy byłby tam swoim własnym posłem. Obywatele głosowaliby za albo przeciw związkom partnerskim, za albo przeciw założeniom budżetowym, a wielka baza danych przeliczałaby głosy i publikowała wyniki w czasie rzeczywistym. Tworzyłyby się frakcje i grupy interesów złożone z prawdziwych OBYWATELI. Ludzie decydowaliby sami o sobie. Bez pośredników. Utopia? Być może. Technologicznie jest to już możliwe.
.Tę listę można wydłużać w nieskończoność. Listę branż, w których pośrednicy nie są już potrzebni.
Poprzednia rewolucja przemysłowa zaczęła się w XVIII wieku na Wyspach Brytyjskich i w ciągu stu lat zmiotła z powierzchni ziemi porządek starego świata. Dzisiejsza zmiana jest równie głęboka i gwałtowna. Zmiatane są z powierzchni ziemi całe branże i gałęzie gospodarki. Miliony ludzi traci pracę, którą teraz wykonują za nich software’owe roboty. Najbardziej tracą pośrednicy. Bo istotą rewolucji internetowej jest znoszenie jakichkolwiek hierarchii znanych ze świata 1.0 i komunikowanie każdego z każdym na RÓWNYCH ZASADACH. Takiej rewolucji jeszcze na świecie nie było.
A to dopiero początek.
Piotr Wereśniak
Tekst pochodzi z wyd.4 kwartalnika opinii „Nowe Media” [LINK]