Prof. Eli BERMAN: Małe wojny i big data. Rewolucja informacyjna ustrzeże nas przed wojną?

Małe wojny i big data.
Rewolucja informacyjna ustrzeże nas przed wojną?

Photo of Prof. Eli BERMAN

Prof. Eli BERMAN

Profesor ekonomii na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Diego, dyrektor ds. Badań w zakresie międzynarodowych studiów bezpieczeństwa w Instytucie Globalnego Konfliktów i Współpracy UC. Członek wydziału ds. Globalnej polityki i strategii UCSD i projektu badawczego Empirical Studies of Conflict. Pracownik naukowy National Bureau of Economic Research.

Tylko między 1989 a 1994 r. Rada Bezpieczeństwa ONZ zezwoliła na 20 nowych misji pokojowych, zwiększając liczbę wojsk zaangażowanych w misje z 11 000 do 75 000. Liczba ta wciąż rosła, w czerwcu roku 2017 przekraczając 112 000 żołnierzy rozmieszczonych przez ONZ na całym świecie – pisze Prof. Eli BERMAN

Historie amerykańskich żołnierzy, którzy interweniowali w krajach takich jak Somalia czy Jugosławia pod koniec lat 90., skłoniły generała Charlesa Krulaka – wtedy dowódcę marynarki wojennej – do opracowania teorii radykalnej zmiany w sposobie, w jaki Ameryka prowadziła działania wojenne. Stwierdził, że nadejdzie taki czas, gdy nasi żołnierze będą dostarczać żywność i odzież uchodźcom w ramach pomocy humanitarnej. Zaraz potem będą rozdzielać dwa zwaśnione plemiona, realizując misję pokojową, i walczyć na śmierć i życie w regularnej bitwie. I to wszystko na jednym obszarze. Nastanie coś, co można nazwać three block war.

Charles Krulak przewidział, że zmiany demograficzne oraz globalizacja skłonią różne grupy etniczne, klasy i narodowości do przemieszczania się w kierunku bogatych, dużych miast, co ostatecznie będzie prowadziło do konfliktów wymagających interwencji Stanów Zjednoczonych. 

Przewidział Charles Krulak pojawienie się three block war oraz potrzebę interwencji państw zewnętrznych, zaangażowanie ich w to, co Amerykanie zwykli nazywać „operacjami pełnego spektrum”. Jednak przepaść pomiędzy bronią a technologią służącą inwigilacji powiększyła się znacznie od czasów, gdy Charles Krulak pisał swoją analizę. Dziś Państwo Islamskie wyposażone jest w karabiny szturmowe, drony zdolne zrzucać granaty, zdalnie sterowane pociski przeciwczołgowe oraz nieograniczony dostęp do amunicji. Lecz to nic w porównaniu z technologią, którą dysponuje koalicja przeciw IS: siłami powietrznymi, zaopatrzeniem sterowanym GPS-em, dronami dalekiego zasięgu przenoszącymi rakiety o wysokiej precyzji czy satelitami szpiegowskimi. Podczas gdy konwencjonalna walka nie jest już brana pod uwagę, wojna partyzancka wciąż stanowi strategię dla wojsk znajdujących się w niekorzystnej sytuacji; wszędzie tam, gdzie można liczyć na wsparcie ludności lokalnej. 

Informacje oraz sposób ich pozyskiwania odgrywają kluczową rolę w rządowych działaniach mających na celu powstrzymywanie lub tłumienie powstań. Przykładowo, w czasie wojny domowej w Algierii rząd miał możliwość inwigilacji islamskich rebeliantów oraz ich krwawych taktyk, co doprowadziło do jego wygranej. Indie i Nepal korzystały z sugestii cywilów, by powstrzymać powstania maoistycznych rolników. Podczas interwencji NATO w Libii w roku 2011 oraz misji w Mali dowodzonej przez wojska francuskie to informacje z lokalnych źródeł umożliwiły koalicjantom namierzanie bojówek i uzyskanie przewagi militarnej. 

Chociaż kuszące może zdawać się myślenie o tych niewielkich wojnach jako o koszmarach nawiedzających odległe kraje, współczesne wojny domowe oddziałują daleko poza granicami krajów, w których wybuchły.

Po pierwsze, zwykle wylewają się poza granice tych krajów, niosąc przemoc i destabilizację, tak jak działania Boko Haram w Czadzie i Kamerunie.

Po drugie, mogą prowadzić do aktów terroryzmu daleko poza granicami krajów konfliktu. Jasno o tym świadczą liczne przykłady; wystarczy wspomnieć ataki w Paryżu, zamachy bombowe na metro, za które odpowiadała Zbrojna Grupa Islamska. Organizacja ta finansowała powstanie w Algierii, w którym zginęły tysiące ludzi. Konflikty wewnątrznarodowe, tak powszechne w ostatnich latach, mogą się stawać inkubatorami terroryzmu, ponieważ tworzą enklawy słabo strzeżonych obszarów, w których terroryści mogą się organizować i szkolić. Gdy kontrolę nad pewnymi obszarami przejmują formacje pozarządowe, nie ma w nich jednostek egzekwujących odpowiedzialność za naruszanie prawa. 

Po trzecie, przewroty sprzyjają wzajemnej komunikacji terrorystów, tak jak te popierane przez Al-Kaidę, które przyczyniły się do zorganizowania zamachów z 11 września. 

Po czwarte, tereny, które zostały wyjęte spod władzy państwowej w wyniku przewrotów, mogą sprzyjać rozwijaniu się poważnych zagrożeń niebędących terroryzmem. Chodzi tu przede wszystkim o przemyt narkotyków i handel ludźmi – na przykład w Afganistanie i Meksyku. Do takich zagrożeń należą też plagi śmiertelnych chorób, jak epidemia wirusa ebola, do której doszło wskutek upadku publicznej służby zdrowia w powojennej Liberii.

Po piąte, „małe wojny” mogą wzniecać wielkie konflikty. Wraz z interwencjami wielkich państw po którejkolwiek stronie wojna domowa może przerodzić się w wojnę kilku państw. Na przykład trwający właśnie wewnętrzny konflikt w Jemenie znacznie zaostrzył sytuację między Arabią Saudyjską a Iranem.

.Dziś potrzebujemy o wiele większej wiedzy na temat tego, jak wstrzymywać przewroty zbrojne, kto i dlaczego do nich dołącza, kto je finansuje i jak oddziałują one na lokalne społeczności. Bez tego nie będziemy mogli przeciwdziałać ich powstawaniu. A w tym właśnie użyteczna będzie informatyka.

Eli Berman

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 27 września 2018
tłum. Karolina Rospondek/ Fot.Shutterstock