Chopin o Koperniku, astronomii i triumfie nauki
W kilku swoich listach z czasów wczesnej młodości Chopin przywołuje nazwisko Mikołaja Kopernika, a w czasach paryskich czyta z ogromnym zainteresowaniem o odkryciu nowej planety. Geniusz fortepianu wyrósł w uczonej atmosferze Uniwersytetu Warszawskiego, którego był studentem; zaszczepiony w młodości kult wiedzy poniósł ze sobą w świat – pisze prof. Jerzy MIZIOŁEK
.Pomimo że Mikołaj Chopin był profesorem w Liceum Warszawskim, jego utalentowany syn zaczął do niego uczęszczać dopiero od 1823 roku i został przyjęty od razu do IV klasy. Przed zapisaniem się do liceum miał prywatnych korepetytorów; jednemu z nich, Feliksowi Żochowskiemu, ofiarował w podzięce za owocną naukę kompletne, lipskie wydanie dzieł Wergiliusza w oryginale z 1825 roku (P. Virgilii Maronis Opera omnia). Fryderyk musiał więc już przed pójściem do IV klasy liceum uczyć się łaciny. Także jego znajomość literatury łacińskiej, mitologii i historii starożytnej musiała być na dobrym poziomie. W swoich listach często przywoływał zwroty łacińskie, i to nie tylko te najprostsze, jak Amice! Vale! (list do Białobłockiego z 8 lipca 1825 r.), ale również wykazywał się dobrą znajomością słynnych wydarzeń (próba zdobycia Kapitolu przez Galów – echo lektury Liwiusza – list z 27 sierpnia 1827 r.) i tekstów, jak np. panegiryku Pliniusza Młodszego na cześć cesarza Trajana (list do Białobłockiego z 20 czerwca 1826 roku): „Nie myśl, żebym ostatnią kommę [ostatnią część zdania] pisał duchem Pliniusza, przyzwyczajenie wiele tu działa”. Z kolei w liście z sierpnia lub września 1825 roku, napisanym do innego kolegi – Jana Matuszyńskiego – mowa jest o tłumaczeniu tekstów Horacego. Również postacie mitologiczne, m.in. Apollo i muzy, są kilka razy przywoływane w jego młodzieńczych listach. Chopin tak pisał w 1827 roku do Jana Białobłockiego: „Może myślisz, żem ich [resztę pieniędzy przeznaczonych na książki] podczas karnawału użył na jakiś balik przyjacielski lub żem na godne syna Apollinowego uczczenie Bachusa obrócił – Mylne wnioski! Szkaradne myśli! Figa! – Oto kupiłem Ci za nie dwie arie […]”. Rok wcześniej, pisząc do tego samego adresata, donosił – przywołując imię jednej z muz: „Chociażem te nuty [o które mnie prosiłeś] kupił, jednakże jeszczem ich Wysockiemu [co do ciebie jedzie] nie oddał. Są tam same Eutherpy, to jest zbiór arii i innych kawałków Rossiniego”. Należy tu zauważyć, że muzy i Apollo zdobią rzeźbiony przyczółek Pałacu Kazimierzowskiego, a więc gmachu, w którym mieściło się liceum i Biblioteka Uniwersytecka. Przyczółek ten dobrze było widać z okien mieszkania Chopinów; stanowił on istotny element oglądanego codziennie pejzażu.
Z listów oraz z rozproszonych tu i ówdzie książek dowiedzieć się można, że młody kompozytor był solidnie wykształcony i że rozmaite lektury miały wpływ na postrzeganie przez niego świata, zabytków architektonicznych i piękna przyrody. Posiadał m.in. trzytomowe dzieło Stanisława K. Potockiego O wymowie i stylu; egzemplarz tej książki z podpisem Fryderyka przechowywany jest w Bibliotece Czartoryskich w Krakowie. Chopin ilustrował swoją muzyką wydarzenia z historii Polski po lekturze patriotycznych Śpiewów historycznych Juliana Ursyna Niemcewicza i wierszy Adama Mickiewicza; w okolicach Krakowa i Ojcowa chodził tropem Opisu czwartej w kraju naszym przejażdżki, autorstwa słynnej ówczesnej pisarki polskiej Klementyny z Tańskich Hoffmanowej, a w Toruniu, latem 1825 roku, podążał śladami Mikołaja Kopernika.
Fryderyk Chopin i Mikołaj Kopernik w jednym mieście
.Nasz kompozytor wyrastał w Warszawie w atmosferze planów rozbudowy miasta i wzniesienia kilku pomników słynnych Polaków, pośród nich pomnika Kopernika. Pierwszy jego projekt powstał już w 1810 roku, ale sprawa nabrała szybszego biegu, gdy jego wykonanie powierzono Bertelowi Thorvaldsenowi, który w tym celu przybył w 1820 roku do Warszawy. Efekt jego pracy, do dziś szczęśliwie zachowany, został zwieńczony odsłonięciem statui z brązu w maju 1830 roku.
Kilka miesięcy później ten znakomitej klasy monument przywołał Fryderyk w jednym ze swoich listów. Pięć lat wcześniej, gdy wybrał się do Torunia – miasta urodzenia wielkiego astronoma – w liście do Jana Matuszyńskiego (z sierpnia lub września 1825 roku) napisał nie tylko o domu narodzin Kopernika i słynnych piernikach toruńskich, ale też, w niezwykle dojrzały sposób, o samym mieście: „Widziałem ja, prawda, i całą fortyfikację ze wszystkich stron miasta, ze wszelkimi szczegółami, widziałem sławną machinę do przenoszenia piasku z jednego miejsca na drugie, machinę składu jak najprostszego, nader interesującą […], prócz tego kościoły gotyckiej budowy, od Krzyżaków fundowane, z których jeden 1231 roku zbudowany. Widziałem wieżę pochyłą, ratusz sławny, tak zewnątrz, jako i wewnątrz, którego największą osobliwością jest to, iż ma tyle okien, ile dni w roku, tyle sal, ile miesięcy, tyle pokoi, ile tygodni, i że cała budowa onego jest jak najwspanialszą, w guście gotyckim. To wszystko jednak nie przechodzi pierników, oj, pierników, z których jeden posłałem do Warszawy”.
Najciekawszy jest ten fragment listu do Matuszyńskiego, który uświadamia nam, że Fryderyk miał zapewne w Toruniu dobrego przewodnika albo że do wizyty w mieście Kopernika dobrze się przygotował, co świadczy o wielkim uznaniu dla niego wyniesionym z liceum lub z domu rodzinnego. Chopin wiedział o wizycie adresata swego listu w Puławach, gdzie Izabela Czartoryska wzniosła dwie słynne budowle – Świątynię Sybilli i Domek Gotycki, w których zgromadziła wybitne dzieła sztuki, takie jak portret Cecylii Gallerani Leonarda da Vinci i cenne pamiątki po wielkich Polakach, m.in. po Koperniku i królu Janie III Sobieskim. „Cóżeś widział w Puławach? [Pyta Fryderyk swego kolegę Janka] Cóż? Widziałeś część tylko małą tego, na co moje oczy w całości spoglądały. Wszakżeś widział w Sybilli cegiełkę wyjętą z domu Kopernika, z miejsca jego urodzenia? a ja widziałem cały ten dom, całe to miejsce, lubo teraz nieco sprofanowane. Wystaw sobie, Kochany Jasiu, w owym kącie, w tym pokoju, gdzie ten sławny astronom życiem udarowany został, stoi łóżko jakiegoś Niemca […], a po owych cegłach, z których jedną z wielkimi ceremoniami do Puław posłano, niejedna łazi pluskiewka. Tak to, mój Bracie! Niemiec nic nie zważa, kto w tym domu mieszkał; dopuszcza się tego na całą ścianę, czego by Xiężna Czartoryska na jedną nie zrobiła cegiełkę”.
List ten, jak często u młodego Chopina, jest pełen humoru, w pewnym momencie nieco rubasznego, ale pomimo swoistego peanu na cześć pierników jest rodzajem hołdu składanego wielkiemu astronomowi. Wszakże nie zabrakło w nim miejsca na przywołanie Horacego, o czym była już wcześniej mowa.
Od (pomnika) Kopernika do Zdrojów
.W Pamiętnikach Fryderyka Skarbka, ojca chrzestnego Chopina i profesora ekonomii na Uniwersytecie Warszawskim, odnajdujemy opis uroczystości odsłonięcia pomnika Kopernika w dniu 11 maja 1830 roku, który opowiada o podniosłej atmosferze wydarzenia i niezwykłej na nim obecności słońca: „Gdy kryjące posąg wspomniany rusztowanie rozebrano, gdy tylko płócienna osłona na nim pozostała, zgromadziła się jednego posępnego poranku tłumnie ludność Warszawy przed Kościół Świętego Krzyża, w którym odbywało się dziękczynne nabożeństwo za szczęśliwe dokonanie od tak dawna oczekiwanego dzieła, przez Towarzystwo Przyjaciół Nauk zarządzone. Gdy ze stopni świątyni zeszli liczni przyjmujący udział członkowie i na przygotowaną dla nich przed pomnikiem wstąpili estradę, gdy Niemcewicz ówczesny prezes, po wzniosłej przemowie dał znak opuszczenia zasłony, w tej samej chwili ponure dotąd niebo nagle rozjaśniło się i błyszczący promień przedzierającego się przez obłoki słońca, padł wprost na pokazujący się posąg Kopernika. Zdawało się przeto, jakoby to niebo chciało razem z nami obchodzić święto wiekopomnego męża, który niegdyś szlaki jego mierzył i jak gdyby promiennem światłem na postać uwieńczonego rzuconem, chciało objawić, że myślą i dziełem naszem na błogosławieństwo Opatrzności zasłużyliśmy”.
Chopin brał zapewne udział w odsłonięciu pomnika astronoma, którego dom w Toruniu zwiedzał pięć lat wcześniej, ale nie wspomniał o nim w żadnym z zachowanych listów z tego czasu. Jednak planując swój wyjazd za granicę, napisał o naszym astronomie i kilku słynnych pomnikach i gmachach Warszawy w liście do Tytusa Woyciechowskiego z 22 września 1830 r.: „Łzy jak groch padać będą ze wszech stron wzdłuż i wszerz miasta, od Kopernika do Zdrojów, od Blanka do króla Zygmunta, a ja jak kamień zimny i suchy śmiać się będę z biednych dzieci, co mię tak czule żegnać będą”. Tym samym Fryderyk mówił o swoim warszawskim świecie, który rozciągał się od pomnika Kopernika do rozległego parku na północ od Starego i Nowego Miasta, z pięknie ujętym w formy architektoniczne źródłem wody (Zdroje) oraz od pałacu Blanka (obecnie plac Teatralny) ku kolumnie Zygmunta III Wazy na placu Zamkowym, obok Konserwatorium, drogiego mu z powodu ukochanej – Konstancji Gładkowskiej.
Innych przywołań wielkiego astronoma w korespondencji Chopina nie znajdujemy, ale po latach, jakby sięgając pamięcią do rozmów o genialnym astronomie w Toruniu, i jak możemy się domyślać, w czasie odsłaniania pomnika w Warszawie, z niezwykłym zainteresowaniem odnotował wielkie dokonanie astronomów i inne odkrycia osiągnięte dzięki postępowi nauk chemicznych.
Co za triumf dla nauki!
.Chopin nie wspomina w swoich listach o Adamie Kitajewskim, profesorze chemii na Uniwersytecie Warszawskim, ale znał go zapewne dobrze, albowiem uczniowie Liceum Warszawskiego mieli zajęcia w Gmachu Chemicznym. To, że nasz kompozytor doskonale znał uczniów twórcy polskiej szkoły chemii, nie ulega najmniejszej wątpliwości; zaświadcza o tym piękny list do rodziców z 11 października 1846 roku. Przywołani są w nim Antek, zapewne Antoni Hann, i Józef Bełza. Najciekawsze jest wszakże to, że list ten jest pełny odniesień do spraw sztuki i nauki, w tym do astronomii i chemii. Chopin wraca w nim do swoich uniwersyteckich czasów pod wpływem rozmaitych lektur i tym samym pokazuje, jak kontakt z uprawianiem nauk w Warszawie ukształtował go na zawsze. „Zapewne wiecie – pisze Chopin – o wynalazku de la poudre de coton przez pana Schonbein. Tutaj są ciekawi, ale nie widzieli jeszcze. W Londynie zaś próby w przytomności X-cia Alberta (męża królowej) potwierdziły, że siła większa, dymu nie ma, nie smoli, nie brudzi, w wodzie zamoczony nie traci mocy po osuszeniu. Eksplozja daleko prędsza jak zwyczajnego prochu, bo położone [!] na zwyczajnym l’explosion a lieu, a zwyczajny się ani zapali. Ale ja Wam scientyficzne rzeczy piszę, jak żebyście nie mieli Antka albo Bełzy. Ostatniemu życzcie szczęścia największego w nowym stanie. Mój Boże, jakby się to z tego cieszył Matuszyński. Nie ma dnia, żebym o nim nie myślał. Teraz nie mam w Paryżu żadnego z moich szkolnych znajomych”. A więc wspomnienie o liceum, uniwersytecie, Janie Matuszyńskim, do którego pisał z domu Kopernika w Toruniu, niedawno zmarłym przyjacielu i chemiku – Antku Hannie – pozostało niezwykle żywe.
W tym samym długim liście Chopin opisuje najnowsze odkrycia astronomiczne: „Zapewne już wiecie dawno o planecie nowej pana Leverrier. Leverrier z obserwatorium paryskiego, uważając pewne nieregularności w planecie Uranus, przypisał to innej planecie, jeszcze nie znanej, której opisał odległość, kierunek, wielkość, słowem, wszystko, tak jak pan Galie w Berlinie, a teraz [Adam] w Londynie spostrzegli. Co za triumf dla nauki, żeby rachunkiem dojść do odkrycia podobnego! Na przeszłym posiedzeniu Akademii Nauk p. Arago proponował, żeby nową planetę nazwać Leverrier. Pan Galie pisał z Berlina, że prawo nazwania jej należy do pana Leverrier, ale proponuje nazwać ją Janus. Pan Leverrier wolałby Neptun. Ale mimo pewnej części Akademii Nauk wielu było za nazwaniem planety od imienia wynalazcy, który siłą rachunku nadzwyczajnej, niesłychanej dotychczas w dziejach astronomii rzeczy dokazał, i ponieważ są komety Vico, Hind, Uranus się zwał Herschel, czemuż nie ma być planeta Leverrier? Król zaraz go oficerem legii honorowej zrobił”.
Chopin pisze o Neptunie i panu Leverrier w taki sposób, jakby sprawy astronomii interesowały go rzeczywiście od dawna. Czy nie jest to kolejny dowód na wyrastanie w Warszawie wśród licealnych i uniwersyteckich profesorów? Czy stykał się z prof. astronomii Franciszkiem Armińskim? Czy bywał w pięknym uniwersyteckim obserwatorium w Alejach Ujazdowskich? Jest to całkiem prawdopodobne. Zdają się to sugerować jego listy przywołujące imię Kopernika i niezwykle pogłębione obserwacje o ósmej planecie Układu Słonecznego.
.Na dwusetlecie urodzin geniusza fortepianu powstał film Chopin. The Space Concert, będący pierwszą tego typu realizacją muzyczną. Składają się na nią wspaniałe ujęcia Ziemi z Kosmosu, komentarze kosmonautów i dziesięć wybranych utworów Chopina.
Jerzy Miziołek
Tekst ukazał się w nr 53 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [PRENUMERATA: Sklep Idei LINK >>>]