Prof. Jerzy MIZIOŁEK: Panteon teatrów i jego potrójny listopadowy jubileusz

Panteon teatrów i jego potrójny listopadowy jubileusz

Photo of Prof. Jerzy MIZIOŁEK

Prof. Jerzy MIZIOŁEK

Historyk sztuki, profesor nauk humanistycznych, w latach 2018–2019 dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie.

Dzień 19 listopada to data szczególna, potrójna w dziejach artystycznych Warszawy. Najpierw tego właśnie dnia w 1765 roku narodził się teatr polski; następnie w 1825 roku wmurowano kamień węgielny pod Teatr Wielki i wreszcie w 1965 roku dokonano jego uroczystego otwarcia po odbudowie ze zniszczeń wojennych – pisze prof. Jerzy MIZIOŁEK

.Stolica!… gdziekolwiek skierujesz swe kroki,
Czas wyrył pamiątki dziejowe […]
Idź dalej z ulicy w ulicę z tłumami.
Tam stoją kolumny szeregiem,
Panteon teatrów zalany światłami […]
Nie lękaj się sceny! Tam Dziadów upiory
Nie wyjdą na hasło Guślarza!

Andrzej Niemojewski, Stolica

19 listopada 1765: Natręci, czyli narodziny teatru polskiego

„Aktorowie Jego Królewskiej Mości komediów polskich – ogłaszały afisze jesienią 1765 roku – będą reprezentowali 19 listopada Natrętów, komedię w trzech aktach z dwoma baletami. Początek będzie o godzinie szóstej. Bilety od południa będą sprzedawane w Operalni”. Afisz pierwszego spektaklu nie zachował się do dziś, ale jesteśmy w posiadaniu identycznego z 26 listopada. Natręci Józefa Bielawskiego zostali dobrze przyjęci przez publiczność, choć nie miała wysokiej wartości artystycznej. Nawet August F. Moszyński, dobry znawca teatru, miał przyznać: „Pan Bielawski podjął trud wyuczenia aktorów, dając im grać szereg komedii według swoich wskazówek, i zapoczątkował w ten sposób polski teatr”.

.Prawdziwym scenicznym odkryciem w inscenizacji Natrętów okazał się Karol Świerzawski. W skreślonym przez Bogusławskiego żywocie tego artysty amatora, który stał się pierwszym polskim aktorem etatowym, czytamy: „Z tej jednej roli wybornie oddanej, wróżono w nim wielkiego komika, czym był w istocie i czego coraz większe w początkowych [Franciszka] Bohomolca komediach: Czary, Pan Staruszkiewicz, Junak i innych dawał dowody”.

Pomimo braku przystosowania do warunków teatru publicznego Operalnia służyła do 1772 roku, kiedy to z powodu złego stanu (nie polepszyły go liczne naprawy), została rozebrana. Znajdowała się w narożniku Ogrodu Saskiego, przy ulicy Królewskiej, w miejscu, które dziś upamiętnia kamienny pomnik. Wnętrze składało się z przedsionka, klatek schodowych, sali głównej oraz sceny ze stałym horyzontem. Widownia, jak w teatrze dworskim w Dreźnie, miała kształt podkowy i posiadała cztery kondygnacje lóż, w tym dwie loże reprezentacyjne; na parterze ustawione były krzesła i siedem rzędów ławek. Wnętrze teatru wykonane było w stylu drezdeńskim i odznaczało się dobrym smakiem i elegancją. Wyjątkowość Operalni polegała na tym, że wzniesiono ją w czasach saskich jako teatr królewski, a z czasem stała się pierwszym w Warszawie teatrem publicznym.

.Na teatr publiczny z prawdziwego zdarzenia Warszawa musiała czekać do 1779 roku; wzniesiono go na placu Krasińskich. Gdy rok wcześniej wystawiano pierwszą polską operę, trzeba ją było inscenizować w pałacu Radziwiłłów (dzisiejszym Pałacu Prezydenckim) na Krakowskim Przedmieściu. Tą pierwszą operą była Nędza uszczęśliwiona z muzyką Macieja Kamieńskiego i tekstami Bohomolca, na podstawie których Wojciech Bogusławski napisał libretto. W Dziejach Teatru Narodowego autor tegoż libretta pisze: „Wystawił Kamieński pierwszą operę polską, cudo jak naówczas wszystkich zadziwiające. Spomiędzy innych, śpiew ubogiej matki Torbo kochana, taniec polski Kasi, a nade wszystko rondo Antka – Nigdy jak dzisiaj nie czułem rozkoszy – wszędzie śpiewane, wszędzie mile słuchane były”. Tak oto Nędza uszczęśliwiona otworzyła dostęp nowym ideom i pojęciom i dała hasło do unarodowienia pięknej muzyki operowej, dotąd zupełnie bezsilnej wobec przemożnych wpływów obcych.

Jest prawdopodobne, że autor sztuki Natręci i librecista opery Nędza uszczęśliwiona czytali satyryczne pouczenia Benedetta Marcella zawarte w dziełku pt. Wenecki teatr modny z 1720 roku: „Aby utwór bardziej przyciągał uwagę, poeta dzisiejszy zaczerpnie dlań tytuł raczej z głównej akcji niż od imienia osoby, na przykład zamiast Amadis, Wół, Berta w polu itd. powie: Wspaniałomyślna niewdzięczność, Pogrzeb przez zemstę, Niedźwiedź na barce itd.”.

19 listopada 1825, czyli uroczysta inauguracja budowy Teatru Wielkiego

Teatr Narodowy na placu Krasińskich, uświęcony m.in. dwoma koncertami Fryderyka Chopina, działał w latach 1779–1833, kiedy to zastąpił go monumentalny gmach na placu Teatralnym (niegdyś Marywilskim). W „Kurierze Warszawskim” z 20 listopada 1825 roku, w rubryce „Nowości Warszawskie”, czytamy: „Wczoraj (19 listopada) o godzinie 2 z południa odbył się obrzęd złożenia węgielnego kamienia do budowy Teatru Narodowego na placu Marywilskim. Przybył J. O. Xże Namiestnik Królewski, znajdowali się oraz J. O. Xże Drucki Lubecki Minister Skarbu, JW. Hrabia Sobolewski, Minister Sprawiedliwości, JW. Jenerał Dyw. Rożniecki, Prezes Dyrekcji Teatrów z Członkami tejże Dyrekcji, J. J. W. W. Radcy Stanu Sumiński, Koźmian, Woyda Prezydent M. S. Warszawy, Lubowidzki Vice-Prezydent, tudzież wiele urzędników i artyści dramatyczni. Po podpisaniu wywodu słownego, włożono w skrzynię kamienną tablicę cynkową, na której znajduje się wyryty następujący napis: Za panowania Najjaśniejszego Aleksandra I, Cesarza Wszech Rosji, Króla Polskiego, Namiestnik królewski Józef książę Zajączek, wobec ministrów, prezesa dyrekcji teatrów i członków tejże, d. 19 listopada 1825 r., złożył kamień węgielny na budowę Teatru Narodowego w stolicy, kosztem tejże wznoszonego, podług planów Antoniego Corazzi”.

.Następnie mowa jest o tym, co w ozdobnym pojemniku wmurowano wraz z kamieniem węgielnym; znalazły się w nim medale bite w mennicy warszawskiej, monety polskie, miedziane, srebrne i złote, po jednym egzemplarzu w tym dniu wydanych „Monitora”, gazet i „Kuriera Warszawskiego”, jak również egzemplarz Historii Teatru Polskiego Wojciecha Bogusławskiego. „Następnie – czytamy w Kurierze J.P. Koracy [Corazzi] Budowniczy podał J. O. Xciu Namiestnikowi kielnię srebrną i cegłę, i trzykrotnie uderzywszy w nią młotkiem oddał J. O. Xciu Ministrowi Skarbu, który położył przy kamiennej skrzyni pierwszą cegłę, następnie wykonali takową pracę J. J. W. W. Minister Sprawiedliwości, Radcy Stanu, Prezes i Członkowie Dyrekcji, a w imieniu wszystkich artystów Teatru Narodowego położył cegłę L. A. Dmuszewski. Oby szczęśliwie ukończoną została ta budowa, poświęcona kunsztom dla ozdoby stolicy i przyjemnej zabawy jej szanownych mieszkańców”.

Niestety życzenie nie w pełni miało się spełnić. Narastający konflikt przyniósł powstanie listopadowe i znaczne ograniczenie ambitnego projektu teatralnego. W świetle źródeł pisanych inauguracja nowego teatru w sercu Warszawy nie miała szczególnie wielkiego wymiaru; odbyła się 24 lutego 1833 roku, w trzy dni po zamknięciu przedstawień w starym teatrze przy placu Krasińskich. Zaledwie półtora roku wcześniej upadło powstanie; piękny i z rozmachem zaplanowany teatr był de facto nieukończony, a jego widownia, o przeszło połowę zmniejszona, miała charakter prowizoryczny. Dopiero w 1870 roku nadano jej wymiar bardziej monumentalny. Życie kulturalne zniewolonego miasta powoli szukało poetyki funkcjonowania w nowej rzeczywistości.

W dniu inauguracji afisze ogłaszały, że za „pozwoleniem zwierzchności” w niedzielę dnia 24 lutego 1833 roku inscenizowana będzie opera Rossiniego w dwóch aktach, „z włoskiego [na polski] tłumaczona” pt.Cyrulik sewilski. W roli pięknej Rozyny wystąpiła Katarzyna Aszpergerowa, cyrulika zagrał Józef Polkowski, a obok nich wystąpili m.in. Julian Dobrski, Jan Zdanowicz i Józef Zdanowicz; orkiestrą dyrygował Karol Kurpiński. Przestawienie zakończono „zabawą tańcującą”; wystąpili w niej „JPanna Eugenia Frejlich, Lideman, Bogdanowiczówna i Stolarska, JPanowie: Turczynowicz i Żurkowski”.

Jest paradoksem, że Teatr Wielki był swoistą, jedyną w swoim rodzaju ostoją języka polskiego pomimo niezwykle surowej cenzury wystawianych spektakli i dzieł operowych. Tak to ukazują słynne niegdyś Listy do przyjaciółki przez baronową XYZ z połowy lat 80. XIX wieku: „Nie ma też lepszego dla teatru aniżeli Warszawa miasta, żadne bowiem nie jest tyle, co ona rozteatrzone. Pochodzi to jednak w części z bardzo prostej przyczyny. Nigdzie teatr nie ma tego, co u nas, wyjątkowego znaczenia. Wytworzyło je położenie polityczne. Jedyna to instytucja publiczna, w której ostał się jeszcze język polski. Nie ma go już w urzędach, nie ma w szkole i w sądach, jest tylko w kościele i w … teatrze [Wielkim]”. Występowała na jego deskach przez osiem sezonów Helena Modrzejewska, na nich odnosiły sukcesy opery Moniuszki: Halka, Straszny dwór, Hrabina. W odrodzonej Polsce z jego balkonu płynęły arie operowe w wykonaniu Kiepury. Piękny gmach Corazziego zdruzgotały niemieckie bomby we wrześniu 1939 roku; cudem przetrwała jego monumentalna i piękna fasada. Odbudowana i rozbudowana trwała do 1965 roku. I tym razem nie zapomniano o listopadowej rocznicy.

Jak Feniks z popiołów: 19 listopada 1965 roku

1 marca 1950 roku dyrektorem przedsiębiorstwa Teatr Wielki Opery i Baletu w Budowie został Arnold Szyfman, zasłużony budowniczy i wieloletni dyrektor Teatru Polskiego. Ogłoszono konkurs na odbudowę ogromnie zniszczonego gmachu, do którego stanęło sześć zespołów. 2 sierpnia 1951 roku wybrano do realizacji projekt Pniewskiego, opracowany we współpracy z trzema projektantami – Małgorzatą Handzelewicz, Władysławem Jotkiewiczem i Stanisławem Krajewskim. Całkowite ukończenie inwestycji planowano już na rok 1955, jednak z powodu ciągłych korekt projektu, opóźnień prac budowlanych, licznych wątpliwości podnoszonych przez prasę codzienną i ogromnych kosztów przedsięwzięcia budowa ciągnęła się o dziesięć lat dłużej i była niezwykle kosztowna.

W 1960 roku w „Szpilkach”, niezwykle wówczas poczytnym piśmie satyrycznym, zamieszczona została karykatura: na tle obstawionej rusztowaniami fasady Teatru Wielkiego widnieje masywna kolumna dorycka z ustawioną na niej krową, którą doi siedzący przy niej na stołeczku Szyfman. Karykatura – odnosząca się do Polski (czy też Ministerstwa Finansów) jako dojnej krowy – opatrzona kąśliwą frazą rozpoczynającą się cytatem z wiersza Wyspiańskiego: „Teatr mój widzę ogromny”.

Koszty inwestycji były w rzeczywistości ogromne, bo przecież Teatr Wielki miał być nie tylko „naprawdę wielki”, jak to ujął Szyfman w jednej z wypowiedzi, ale i posiadać jedną z najlepiej technicznie wyposażonych scen w Europie. Obok austriackiej firmy odpowiedzialnej za urządzenia mechaniczne sceny – Wiener Brückenbau und Eisenkonstruktions A. G. – zaangażowano niemiecką firmę Siemens und Halske, odpowiedzialną za urządzenia przeciwpożarowe i elektroakustyczne, szwedzką Aseę – za oświetlenie sceny, szwajcarski Sauter – za klimatyzację, a firmę Ludwig Pani – za instalacje elektryczne.

Widownię opracowała Krystyna Król-Dobrowolska pod bezpośrednim nadzorem Pniewskiego. Projekty zmieniano wielokrotnie, począwszy od kształtu sali po liczbę balkonów – z jednego pierwotnie do trzech finalnie. Widownia liczy 1903 miejsca. Zamiast wcześniej planowanej czerwieni wprowadzono w jej dekoracji okładziny z białej brzozy oraz półksiężyce w stylu art déco w oprawie otworu scenicznego. Plafon nad widownią skomponował Pniewski z tysięcy porcelitowych misek, tak jak w jego własnej willi – na Skarpie – gdzie sufit biblioteki ozdobiony jest takimi właśnie miskami i tworzy coś w rodzaju księżycowego krajobrazu. Dekoracja plafonu była zatem wizualizacją marzenia o dotarciu człowieka na Księżyc, co się miało niebawem ziścić.

.I wreszcie 19 listopada 1965 roku w sercu Warszawy miała miejsce niezwykle podniosła uroczystość: otwarcie podwoi tak długo odbudowywanego i jednocześnie znacznie powiększanego gmachu „Panteonu teatrów”. Uroczystości trwały kilka dni i złożyły się na nie cztery starannie dobrane przedstawienia – najpierw dwa operowe arcydzieła Moniuszki – Straszny dwór i Halka, następnie balet Pan Twardowski Ludomira Różyckiego i wreszcieopera Karola Szymanowskiego Król Roger. Tym samym uczczono 200-lecie Teatru Narodowego (1765–1965) i – z kilkumiesięcznym opóźnieniem – stulecie Strasznego dworu (1865–1965). Po tym arcypolskim narodowym repertuarze przyszły arcydzieła światowej literatury operowej i baletowej: Don Carlos i Aida Verdiego, Oedipus rex, Orfeusz i Święto wiosny Strawińskiego, Jezioro łabędzie Czajkowskiego, Godzina hiszpańska Ravela i Cyganeria Pucciniego. Nie zapomniano też o polskich dziełach baletowych, m.in. o inspirowanych muzyką góralską i Świętem wiosny Harnasiach Szymanowskiego.

Opera i dwa balety Strawińskiego (do kompletu jego arcydzieł zabrakło jeszcze Pulcinelli) niczym ogromny krąg ideowy objęły dawne, antyczne spektakle (zarówno Oedipus rex, jak i Orfeusz to przecież twórcze adaptacje odwiecznych tematów teatru) i muzykę na wskroś współczesną, ale zbudowaną na wątkach ludowych, zawartą w genialnym Święcie wiosny, de facto inspirowanych nie rosyjską, jak się powszechnie sądzi, lecz litewską i polską muzyką ludową.

Jerzy Miziołek
Autor opublikował w 2015 roku książkę (w wersji polskiej i angielskiej) „Teatr Wieki w Warszawie. 250-lecie teatru publicznego w Polsce 1765- 2015”. 

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 19 listopada 2025