
Triumfy króla Jana III i ich obrazowanie
Zimowy czas pulsuje wspomnieniem triumfów najznakomitszego wojownika pośród polskich monarchów. W styczniu 1676 i w grudniu 1683 Jan III Sobieski niczym rzymski cesarz wjeżdżał triumfalnie do Krakowa. Taką samą ceremonię w duchu antyku powtórzono też w Warszawie w 1677 i uwieczniono na fasadzie królewskiego pałacu w Wilanowie – pisze prof. Jerzy MIZIOŁEK
.Nie sposób wyobrazić sobie antycznego Rzymu bez wszystkiego, co wiąże się z triumfami opisanymi przez wielu historyków starożytnych. Z setek łuków triumfalnych wystawionych w samym Rzymie i innych miastach Cesarstwa, do dziś przetrwały tylko nieliczne. O ich wielkiej sławie świadczą nowożytne ryciny i traktaty, takie jak Flavia Bionda Roma triumphans (1459), Roberta Valturia De re militari (1472) i Giacomo Lauro Antiquae Urbis Splendor (1612), które znane były dobrze również w Polsce, m.in. królowi Janowi III. Słowo „triumf” było w tamtych czasach wszechobecne w poezji i prozie, a pochody triumfalne ku czci virtus bellica wyzwalały moc i siłę do kolejnych batalii. Uroczystym celebracjom zwycięstw, jakże wyraźnie nawiązującym do formuł triumfowania w starożytnym Rzymie, towarzyszyła przemyślana oprawa artystyczna. Tak właśnie było w Krakowie 23 grudnia 1683 roku, gdy razem – król i jego piękna żona Maria Kazimiera – triumfalnie wjeżdżali w mury dawnej stolicy Polski po wielkim zwycięstwie pod Wiedniem.
Krakowski triumf króla i królowej: 1683
.Krakowskie, pełne wielkiej radości wydarzenie upamiętnia niezwykle cenny zabytek. Jest nim owalna srebrna, pozłacana taca dekorowana sceną „all’antica”, ofiarowana królowi przez mieszczan krakowskich. Była nie tylko cennym darem, ale przede wszystkim wyrazem hołdu i symbolem nieprzemijającej wdzięczności za odniesione zwycięstwo. Para królewska, siedząca w czterokołowym rydwanie, przedstawiona została w niemal sakralnym obrzędzie. Król-zwycięzca w wieńcu laurowym na głowie, symbolizującym sławę i chwałę, trzyma w prawej ręce regiment – symbol wodza. Majestat władcy podkreśla jego wspaniały strój: długa, wzorzysta, szamerowana szata oraz płaszcz królewski z futrzanym kołnierzem, spięty na piersiach ozdobną zaponą. W aurę królewskiego splendoru wpisuje się również Maria Kazimiera ubrana w piękną, wzorzystą suknię. Obecność królowej w rydwanie potwierdza nie tylko jej wielką rolę w życiu osobistym króla-wojownika, ale również jej udział w sprawowaniu władzy. Zaświadczają o tym listy pisane w czasie całej wiedeńskiej wyprawy, zwłaszcza ten z 13 września, wysłany w dzień po bitwie i zawierający jej słynny opis. Zgodnie z życzeniem króla-zwycięzcy Maria Kazimiera natychmiast skierowała list do druku i rozsyłała go po świecie.

.Taca z triumfalnym wjazdem pary królewskiej do Krakowa miała być zapewne symbolem pomyślności dla Rzeczypospolitej, pod rządami Sobieskich po wielkim zwycięstwie, które przywołuje postać widocznego za rydwanem jeńca tureckiego. Jest prawdopodobne, że dwaj mężczyźni, którzy prowadzą za uzdy cztery paradnie zaprzężone do rydwanu konie, to rajcy krakowscy – Adam Drużyński i Paweł Fryznekier; obydwaj witali króla na granicy państwa, w imieniu mieszkańców Krakowa. W tle sceny triumfu widoczna jest grupa jeźdźców w hełmach, z lancami i chorągwiami, zapewne współtowarzyszy króla na polach bitewnych. Właściwą oprawę dla triumfalnego wjazdu stanowi szeroki kołnierz tacy pokryty bogatą dekoracją z trofeów, militariów i sztandarów, ozdobiony tymi samymi motywami, które występowały na rzymskich łukach triumfalnych. Virtus bellica i Virtus heroica Jana III symbolizują przedstawienia antycznych zbroi, stanowiące cztery główne elementy symetrycznych kompozycji złożone z panopliów, umieszczonych na dwóch przecinających się osiach. Tarcze, armaty, zbroje, włócznie i piki przywołują myśl o osiągniętym przez Jana III najcenniejszym dobru, jakim było zapewnienie bezpiecznych granic Rzeczypospolitej.
Tak więc Kraków, miasto studiów Sobieskiego – najpierw w Gimnazjum Nowodworskiego, a potem w Akademii Krakowskiej, okazał się niezwykle szczodry, albowiem król w drodze do Wiednia otrzymał tu słynną tarczę z przedstawieniem Bitwy Konstantyna na Moście Mulwijskim (312). Ocalona od grabieży w czasie potopu szwedzkiego tarcza trafiła we właściwe ręce. Dobra wróżba się spełniła – władca Rzeczpospolitej stał się nowym Konstantynem Wielkim – i stąd nazwa – „tarcza wróżebna Sobieskiego”.
Triumf i koronacja: AD 1676
.Grudniowy triumf 1683 poprzedził wcześniejszy, pod koniec stycznia 1676 roku, kiedy to miał miejsce uroczysty wjazd do Krakowa, na koronację w katedrze na Wawelu w dniu 2 lutego. Na trzy dni przed koronacją celebrowano wspaniałym pochodem zwycięstwo nad Portą Otomańską pod Chocimiem (1673), Podhajcami (1667) i inne błyskotliwe batalie Sobieskiego, które otworzyły mu drogę do tronu. Świadkowie triumfu podają, że król jechał „na cudnym koniu siwym w błękitnej złotogłowej szacie, [odziany] w szubę niebieską, przetykaną złotem i srebrem, podszytą sobolami, żupan na dnie pąsowym, przetykany złotem […] przed pałacem Montelupich powitali króla jezuici, a następnie rajcy kleparscy, a przed kolegiatą św. Floriana rektor Akademii […] nad władcą rozpostarto baldachim i orszak ruszył na Wawel”.
Gdybyśmy mieli odnosić się do zwyczajów w starożytnym Rzymie, należałoby tu raczej mówić o ovatio (gdyż nie ma mowy o rydwanie) i jednocześnie o adventus, ponieważ istotnym elementem uroczystości było powitanie przed bramą miejską (kościół św. Floriana znajduje się ok. 300 m od Bramy Floriańskiej) i ceremonialne wprowadzenie ulicami Floriańską i Grodzką na Wawel – krakowski Kapitol.

.To wielkie wydarzenie upamiętniają m.in. dwie ryciny; pierwszą wykonano już w 1675 roku, a więc z wyprzedzeniem; Sobieski był królem od 1674, ale z powodu ciągłego zagrożenia wojną, uroczystości koronacyjne przesunięto na początek 1676 roku. Scena nie zawiera realiów – ani topograficznych, ani architektonicznych, albowiem przedstawienie Zamku Królewskiego na Wawelu nie odpowiada rzeczywistości. Jest to kompozycja symboliczno-alegoryczna, wzorowana na zwycięskich wjazdach według tradycji antycznych triumfów rzymskich. Artysta – rytownik zastosował rozbudowany program symboliczno-alegoryczny świadczący o gruntownej wiedzy o antycznej symbolice triumfalno-wojennej, historii Polski i jednocześnie o umiejętnościach łączenia treści antycznych i chrześcijańskich. Jan III Sobieski w stroju rzymskiego imperatora wjeżdża konno na czele armii z trofeami i jeńcami, w otoczeniu personifikacji cnót (są to m.in. Prudentia, Constitutia, Iustitia i Vigilantia). Napis na kartuszu u dołu ryciny: INVICITO. AUGUSTO. / IOANNI III. / REGI POLONIAE MAGNO DUCI LITHUANIAE … ukazuje niezliczone zwycięstwa Sobieskiego jako bezpośredni powód wyboru na króla.
Po prawej stronie kompozycji widnieje brama honorowa wzniesiona przed północną fasadą Zamku krakowskiego, oznaczona jako Świątynia Honoru, ozdobiona inicjałami „IS” Jana Sobieskiego i „MA” Marii Kazimiery, z przedstawieniem tarczy słonecznej w wieńcu – symbolu najwyższej władzy i cnoty oraz popiersiami królów polskich. Na balkonie tej okazałej bramy witają triumfatora Maria Kazimiera z dziećmi i dworem, zaś na jego spotkanie wybiegają personifikacje Polski, Litwy i Ukrainy. Oczekują na niego liczni dostojnicy duchowni i świeccy z koroną i berłem; napis na rozciągniętym przed bramą dywanie głosi: „Nie powstał większy od Jana”. Przemarsz zwycięskiej armii, przechodzącej pod częściowo tylko widocznym z lewej strony łukiem triumfalnym, prowadzącej wielbłądy z łupami to zapewne reminiscencja wjazdu Sobieskiego na elekcję do Warszawy w roku 1674, po zwycięstwie chocimskim w poprzednim roku. Koszty wykonania opisanej ryciny zostały pokryte przez gdańszczanina, Franciszka Grattę Starszego, sekretarza królewskiego. Jest prawdopodobne, że na jej program ideowy i ikonografię miał wpływ sam bohater przedstawienia, który współtworzył niebawem bogaty program dekoracji rezydencji w Wilanowie.

.Ten radosny i jakże zasłużony triumf Jana III uwieczniła jeszcze jedna, znacznie bardziej rozbudowana rycina, zapewne z 1676 roku (jak poprzednia wykonana w technice akwaforty) i z czasem relief na attyce pałacu w Wilanowie. W obydwu przypadkach widzimy króla pod baldachimem, który od czasów podboju Persji przez Aleksandra Wielkiego jest – podobnie jak cyborium – istotnym elementem w symbolice władzy; oznacza wywyższenie. Ważnym elementem ryciny, wzorowanej na wyobrażeniu triumfu w dziele Giacomo Lauro i ukazującej niezwykle długi, skręcający kilkakrotnie pochód, jest brama triumfalna ustawiona przed murami Wawelu, będąca trójprzelotowym łukiem, obok którego widnieje portret triumfatora z egretą (pióropuszem) i w delii.
W trzechsetlecie wiktorii wiedeńskiej, we wrześniu 1983 roku dokonano w Krakowie rekonstrukcji dwóch wydarzeń jednocześnie – styczniowego triumfu A.D. 1676 i grudniowego powitania A.D. 1683; w rolę króla Jana III i jego żony Marii Kazimiery wcielili się aktorzy – Wiktor Sadecki i Maria Andruszkiewicz. Tak więc wielkie zwycięstwo pod Wiedniem cieszy się nieustannym, w pełni zasłużonym upamiętnianiem, o czym świadczą liczne monumentalne wystawy i pomniki chwały króla Jana. Sam monarcha zadbał o wieczną sławę swego imienia poprzez niezwykle przemyślany program ideowy rezydencji w Wilanowie, w którym kluczową rolę odgrywają dwa łuki triumfalne. Przed ich omówieniem należy przywołać również warszawski triumf króla-wojownika.
Triumf warszawski AD 1677
.Istnieje szczegółowy opis tego – również styczniowego – wydarzenia autorstwa Stanisława Kleczyńskiego, co pozwoliło Wojciechowi Gersonowi na wykonanie rytowanej wizualizacji wzniesionego wówczas łuku triumfalnego, opublikowanej tuż po dwusetleciu wydarzenia, na łamach „Tygodnika Ilustrowanego” wraz z krótkim artykułem Aleksandra Wejnerta. Dwa lata wcześniej ten sam autor ogłosił erudycyjny tekst na temat tego monumentu, który miał kosztować Warszawę ogromną kwotę, równą rocznym dochodom miasta. Żałować należy, że nie zbudowano go z trwałych materiałów. Ten trójprzelotowy łuk, ozdobiony posągiem króla i rozmaitych postaci mitologicznych (m.in. syren) oraz licznymi scenami z łacińskimi inskrypcjami, stanął nieopodal Zamku Królewskiego, przed fasadą kościoła bernardynów (św. Anny). Dwie spośród wspomnianych inskrypcji – jedna „warszawska”, a druga „narodowa” w charakterze – takie zawierały słowa: „Syrena wychodzi z brodu Wisły, ażeby ujrzała wspaniałe trofea króla lechickiego. Wodzu! Ja Syrena wandalska, wabię Cię słodkim głosem, abyś prędzej przybył do mojego grodu” oraz: „Hejże! Powstańcie orszaki tryumfalne, powstańcie łupy zatknięte w zwycięskim pochodzie. Królu niezwyciężony! Zbliż się do narodu witającego Cię oklaskami, kiedy tyle serc korzy się przed Tobą, ile widzisz twarzy. Królu łaskawy! Spojrzyj na cisnące się do Ciebie tłumy, występujące z szerokiego łona bramy lechickiej, one to okrywają zielonym laurem Twoje skronie i wydają okrzyk radosny kastalskim pieniem”.

.A oto jeszcze tekst inskrypcji o charakterze dedykacji: „Ze zwycięzców najszczęśliwszemu łaskawemu Janowi III tam, gdzie niebo dla zasłużonych zwycięstw przez Króla odniesionych wznosi łuk pokoju, tę pamiątkę jako hołd uwielbienia ofiarowują Magistrat i lud warszawski”. Jest prawdopodobne, że na organizację krakowskich i warszawskich triumfów miał wpływ sam król, który był człowiekiem znakomicie wykształconym. W jego bogatej bibliotece znajdowały się między innymi dzieła wspomnianych wcześniej dziejopisów antycznych – Roberta Valturia i Giacomo Lauro. Ryciny ukazujące łuk triumfalny i samą scenę triumfu w dziele drugiego z wymienionych autorów wykorzystano w dekoracji fasady pałacu w Wilanowie.
Wilanowska opowieść o triumfie, Febusie i cesarzu Konstantynie
.Niezwykle kosztowny łuk triumfalny ku czci Jana III miał charakter okazjonalny i nic się z niego nie zachowało do naszych czasów, podobnie jak po łukach wystawionych z okazji zawierania związków małżeńskich przez królewskie dzieci (Jakuba w 1691 roku i Kunegundy trzy lata później). Tym cenniejsze dla zbiorowej pamięci o wielkim królu-wojowniku i jego ukochanej żonie są łuki triumfalne, które stanowią integralną część frontowej fasady pałacu w Wilanowie. Inskrypcja umieszczona w jej centrum głosi: QUOD VETUS URBS COLUIT / UT NOVA VILLA TENET (To czego starożytne miasto [Rzym] nie miało / posiada [ta] nowa willa). Na łuku od strony południowej, król występuje jako triumfator na rydwanie zaprzężonym w cztery konie, podczas gdy za nim stoi Wiktoria z wieńcem w ręku, jak na reliefie Łuku cesarza Tytusa na Forum Romanum w Rzymie. Na drugim łuku, od strony północnej, królowa Maria Kazimiera, jawi się jako Jutrzenka. „Triumf” – tego właśnie słowa użył Augustyn Locci, architekt pałacu, na określenie nie tylko sceny z rydwanem królewskim, ale i dwóch innych umieszczonych po jej bokach. Pierwsza, po lewej, przedstawia putta zbierające gałęzie lauru i palmy, druga zaś, po prawej, pochód wziętych do niewoli jeńców w turbanach. Wraz z licznymi statuami, wśród nich Minerwy i Marsa, oraz reliefami, między innymi z wizerunkiem Herkulesa i ze zdobiącymi pałac przedstawieniami batalii pod Chocimiem, Parkanami i Wiedniem, obydwa łuki triumfalne, a zwłaszcza południowy, stanowią prawdziwe zwieńczenie obrazowania triumfów w sztuce polskiej, rozpoczęte w czasach renesansu, za króla Zygmunta Starego. W rzeczywistości jest to sztuka polsko-włoska, albowiem nie tylko architekt pałacu, ale także malarze, jak Michelangelo Palloni, byli Włochami. Wykonane przez niego malowidła ścienne, podobnie jak te opracowane przez wykształconego w Rzymie polskiego malarza, Jerzego Eleutera Siemiginowskiego, opowiadają językiem all’antica o Odysie i Penelopie, Eneaszu, Psyche i Apollinie/Febusie/Słońcu.

.„Najjaśniejszy ojczyzny naszej Febus” – tak nazwał króla Stanisław Herakliusz Lubomirski w jednej z mów sejmowych. W „Ikonologii” Cesare Ripy czytamy: „cnota rozświetla jak słońce jestestwo człowieka”. W podobnym duchu pisał w Polsce Mikołaj Rej w swoim „Zwierzyńcu”. W centrum fasady pałacu w Wilanowie błyszczy dysk Słońca świecący licznymi promieniami, a umieszczony obok napis głosi „Refulsit sol in clypeis” (Rozbłysło słońce na tarczach, ks. Machabejska VI, 39). A więc za dziełem G. P. Valeriano można tu powtórzyć: „Imperii Maiestas Summa”, tak jak w Wersalu Ludwika XIV, o czym Sobieski doskonale wiedział, gdyż posiadał w swej bibliotece publikacje o ikonografii pałacu króla-Słońce. Ta solarna symbolika występuje często na medalach bitych ku czci polskiego monarchy; objawiła się też – jak widzieliśmy – na bramie ukazanej na rycinie z 1675 roku. Na jednym z medali koronacyjnych król jako słońce na niebie wzywa do siebie Marię Kazimierę przedstawioną jako księżyc (przedstawiona jest jako Diana w rydwanie). Oto inskrypcja łacińska i jej tłumaczenie cytowane tu za Mariuszem Karpowiczem: Fulgoris sociam [sol] vocat in concordia regni (Towarzyszkę blasku Słońca wzywa do współudziału w królowaniu).

.Nasza opowieść o triumfach Sobieskiego nie byłaby kompletna bez ponownego przywołania cesarza Konstantyna Wielkiego, którego zwycięstwo nad Maksencjuszem w 312 roku otworzyło drogę do zwycięstwa chrześcijaństwa. Polski monarcha otrzymał w darze idąc na Wiedeń nie tylko wspomnianą już tarczę ze sceną bitwy Konstantyna, ale był powszechnie z rzymskim cesarzem porównywany w słowie pisanym i w sztuce. Stał się obrońcą wiary, władcą arcychrześcijańskim. Wizerunku Konstantyna nie zabrakło również w programie dekoracji Wilanowa. Odnajdujemy go pośród licznych medalionów (m.in. z portretami Achillesa, Perseusza, Aleksandra Wielkiego, Andromedy, Lukrecji) na ogrodowej fasadzie, po stronie królewskiej, południowej, nieopodal portretu króla i jego małżonki. Tak jak w przypadku projektowania łuków triumfalnych i sceny triumfu w fasadzie głównej twórca tych medalionów sięgnął po wzory graficzne; znalazł je w dziełach braci G. i M. Caninich z 1669 i J. von Sandrarta z 1679 roku.
W Muzeach Kapitolińskich w Rzymie od 20 maja do 21 września 2025 r. prezentowana będzie wystawa poświęcona Sobieskim, zwłaszcza królowi i królowej oraz ich synowi Aleksandrowi (pochowanemu w kościele kapucynów w Rzymie) i ich wnuczce – Marii Klementynie Sobieskiej Stuart, niekoronowanej królowej Anglii (spoczywającej w watykańskiej bazylice św. Piotra).