Prof. John KLEINIG: Patrioci to raczej reformatorzy niż rewolucjoniści

Patrioci to raczej reformatorzy niż rewolucjoniści

Photo of Prof. John KLEINIG

Prof. John KLEINIG

Profesor filozofii na Wydziale Sprawiedliwości w John Jay College of Criminal Justice. W latach 1987–2011 był dyrektorem Institute for Criminal Justice Ethics (CUNY) i redaktorem „Criminal Justice Ethics”. Jest autorem lub redaktorem 23 książek, w tym „The Ethics of Patriotism”.

W dobie postępującej globalizacji ważne jest, aby miała miejsce wzajemność w uznawaniu patriotyzmu – pisze prof. John KLEINIG

Patriotyzm, jak podobno powiedział Samuel Johnson, jest ostatnią deską ratunku dla łajdaka. I niech tak pozostanie. Ale Johnson miał na myśli łajdaków, a nie patriotyzm, a moim zadaniem jest przedstawienie argumentów przemawiających za znaczeniem skromnego patriotyzmu – tego, co Igor Primoratz nazwał „patriotyzmem światowym” – oraz w miarę moich możliwości, zabezpieczenie go przed wykorzystywaniem przez łajdaków.

Ludzie, podobnie jak rośliny i zwierzęta, jako część porządku naturalnego mają cykle życia – rozkwitają i umierają. W przeciwieństwie jednak do roślin i zwierząt, pewne warunki rozkwitu człowieka nie są zakodowane genetycznie, lecz są funkcją tego, co możemy nazwać uwarunkowaniami społecznymi. Więzi społeczne są kluczowe dla rozwoju człowieka. Oznacza to, że ludzie nie dojrzewają w izolacji, ale ich rozkwit jest możliwy poprzez powiązania – rodziny, przyjaciół, szkoły oraz szereg innych relacji i instytucji, dzięki którym, jeśli wszystko pójdzie dobrze, nauczą się być autonomicznymi, wrażliwymi, rozeznającymi moralnie i kompetentnymi istotami, zdolnymi do stworzenia przyzwoitego życia.

Choć wiele związków, które tworzymy, ma i będzie miało charakter instrumentalny, niektóre z nich będą cenione ze względu na nie same. To znaczy – niektóre związki same staną się dla nas źródłem satysfakcji i znaczenia. Jest to prawie na pewno prawdą w przypadku dobrych przyjaźni, które, jak uznał Arystoteles, są kluczowe dla dobrego życia, ale często będzie to również prawdą w przypadku innych relacji i stowarzyszeń – niektóre z nich (na przykład nasze rodziny) mogą odgrywać najważniejszą rolę w naszym życiu, inne mogą być mniej ważne, ale nadal znaczące (klub sportowy, do którego należymy, czy partia polityczna, do której wstępujemy). W takich przypadkach powstają również więzi lojalności. Oczywiście lojalność, którą rozwijamy wobec klubu sportowego, będzie dla nas prawdopodobnie mniej ważna niż lojalność wobec naszych rodzin.

To właśnie w tym momencie pojawia się kwestia polityki (lub, ściślej mówiąc, polis) – ponieważ stowarzyszenia, które, jak sugerowałem, są ważne dla naszego rozkwitu, nie rozwinęłyby się do punktu, w którym mogłyby nam pomóc, gdyby nie wcześniejsze istnienie przynajmniej porządku politycznego. Powstawanie państw jest zarówno kwestią ewolucji społecznej, jak i świadomego podejmowania decyzji. Dlatego właśnie „państwo”, jak zwykliśmy obecnie je nazywać, jest nowym elementem ludzkiego porządku społecznego.

Rozkwit i porządek obywatelski

Czy kraj, z którego pochodzi dana osoba, jest tym rodzajem układu, który dobrze jest – nawet obligatoryjnie – cenić ze względu na niego samego, z pełnią praw i obowiązków z tym związanych?

Relacje między ludźmi są, na najgłębszym poziomie, regulowane przez względy moralne. Nie chodzi o to, że wszystkie ludzkie zachowania są moralnie umotywowane i uzasadnione, ale o to, że decydując o tym, jak żyć, ludzie przyznają względom moralnym (lub być może etycznym) pierwszeństwo. Zdolność do określania naszego postępowania za pomocą sądów normatywnych jest tym, co dla Immanuela Kanta stanowi o naszej godności jako ludzi. W połączeniu z uwagami na temat społecznej natury człowieka cnota czy moralność nabiera w ten sposób fundamentalnego znaczenia dla ludzkiego rozkwitu: ceteris paribus nadanie pierwszeństwa względom moralnym będzie warunkiem wstępnym rozkwitu człowieka. Państwo jest zatem warunkiem moralności.

Złożoność i różnorodność naszych zaangażowań są więc możliwe do opanowania tylko wtedy, gdy istnieje jakaś forma moralnie reagującego porządku społecznego – państwa, które zarówno zapewnia koordynację i wsparcie tych zaangażowań, jak i reaguje w sytuacjach konfliktowych. Chociaż według dawnych zwolenników umów społecznych idealną sytuacją byłoby, gdyby „prawo naturalne”, które leży u podstaw naszych indywidualnych relacji, pośredniczyło również w naszych różnorodnych i zróżnicowanych zaangażowaniach stowarzyszeniowych, to jednak w przypadku ludzi, których zastaliśmy, tak się nie dzieje. Indywidualnie jesteśmy zbyt skoncentrowani na sobie i zbyt krótkowzroczni. Dlatego aby pośredniczyć w naszych społecznych interakcjach i zabezpieczyć je przed inwazją, rozsądnie jest dążyć do jakiejś formy organizacji społecznej, która będzie regulować nasze indywidualne relacje i nadzorować nasze różnorodne zaangażowania stowarzyszeniowe.

Dla klasycznych liberałów taka forma organizacji społecznej to system stanowienia, orzekania i egzekwowania prawa, będący sercem porządku prawnego, który określamy mianem ustroju lub państwa. Państwo stanowi zwykle rdzeń administracyjny kraju. Różne wymiary tego porządku obywatelskiego są same w sobie podatne na moralną kontrolę i krytykę, ale też potrzebują ich. Nie ma nic świętego w jakimś państwie czy nawet w „naszym” państwie.

Patriotyzm – moim zdaniem – należy więc rozumieć jako lojalność wobec tej złożonej całości. Obejmuje on rządzony porządek społeczny, który sięga wstecz i w przód oraz ucieleśnia dającą się z grubsza scharakteryzować (choć niejednolitą) formę życia. Każdy rzeczywisty patriotyzm nie będzie swobodny – zawsze będzie sprecyzowany. Patriota będzie więc Australijczykiem, Amerykaninem, Włochem czy Ekwadorczykiem i powinno być możliwe podanie pewnej szerokiej i rozpoznawalnej, nawet jeśli nieco dyskusyjnej i ewoluującej, specyfikacji tego, czym jest bycie każdym z nich. Państwo natomiast umożliwia ochronę praw i mediację między potencjalnie konfliktowymi grupami – kompleks ten staje się również integralną częścią charakterystycznych form życia, które obywatele będą cenić ze względu na nie same i z którymi będą się identyfikować jako przejawami swojego rozkwitu.

Tak więc Australijczycy będą i powinni rozwijać lojalność wobec Australii – wobec form życia, które są konstytuowane przez instytucje, ale także przez ziemię i środowisko reprezentowane w złożonej jedności, jaką jest kraj – ich kraj. Tak samo będzie i powinno być w przypadku Amerykanów w Stanach Zjednoczonych, Polaków w Polsce i Niemców w Niemczech.

Australijczycy nie będą cenić Niemiec w ten sposób, a Francuzi nie będą w ten sposób cenić Australii. I nie powinni. Niemniej jednak Amerykanie, Niemcy i Australijczycy mogą podziwiać charakterystyczny patriotyzm innych. W dobie postępującej globalizacji ważne jest, aby taka wzajemność w uznawaniu patriotyzmu miała miejsce. Co więcej, w społeczeństwach wielokulturowych – takich jak Stany Zjednoczone – które zostały świadomie zbudowane dzięki szerokiej polityce imigracyjnej, może dochodzić nawet do świętowania patriotów o mieszanych poglądach – Amerykanów irlandzkich, a nawet nowojorczyków – ludzi, którzy w charakterystyczny sposób łączą różne formy życia. Nie należy ich postrzegać jako wrogich wobec amerykańskiego patriotyzmu, ale jako częściowo go tworzących.

Ze względu na integrującą i kształtującą rolę, jaką państwo może odgrywać w życiu swoich obywateli, lojalność patriotyczna ma znaczenie normatywne. Oznacza to, że obywatele danego kraju prawdopodobnie rozwiną zobowiązanie wobec niego i będą gotowi wystąpić w jego obronie w sytuacji, gdy będzie on zagrożony lub nie będzie odpowiadał ich wyobrażeniom. Patrioci będą (zazwyczaj) walczyć o jego bezpieczeństwo i mogą popierać spójną (choć kwestionowaną) politykę imigracyjną. Będzie to ważne dla ich tożsamości i integralnie związane z ich rozwojem. Nie wymaga to jednak od patriotów przywiązania do sztywnego kulturowego, etnicznego, politycznego czy religijnego status quo – oczekiwanie to jest problematyczne w coraz bardziej połączonym świecie.

.Jeśli jednak chodzi o zmiany, patrioci są raczej reformatorami niż rewolucjonistami. Powtarzane przez Johna F. Kennedy’ego hasło „Nie pytaj, co twój kraj może zrobić dla ciebie – pytaj, co ty możesz zrobić dla swojego kraju” oddaje istotę tej formy patriotyzmu (1961). Postrzega on kraj nie tylko jako środek, ale także jako cel. W opozycji do zwolenników ślepego i bezmyślnego patriotyzmu Carl Schurz ujął to zwięźle: „To moja ojczyzna – dobra czy zła; jeśli dobra, to po to, by ją utrzymać, a jeśli zła, to po to, by ją naprawić” (1872, 1287). Chociaż taki patriotyzm może pociągać za sobą najwyższe poświęcenie, jakim jest śmierć za ojczyznę, może on również obejmować zdecydowaną, ale lojalną opozycję.

John Kleinig
Tekst ukazał się w nr 42 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [LINK].

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 17 lipca 2022