Prof. Konstantyn SIGOW: Lepszy świat Ihora Kozłowskiego

Lepszy świat Ihora Kozłowskiego

Photo of Prof. Konstantyn SIGOW

Prof. Konstantyn SIGOW

Filozof polityki. Jeden z najwybitniejszych ukraińskich intelektualistów. Kieruje Centrum Europejskim na Narodowym Uniwersytecie „Akademia Kijowsko-Mohylańska” w Kijowie, Centrum św. Klemensa, wydawnictwem Duch i Litera. Uczestnik Conversations Tocqueville.

Ryc. Fabien CLAIREFOND

zobacz inne teksty Autora

Celem Alberta Schweitzera było „uczynienie własnego życia argumentem swojej filozofii”. Kto obecnie zmierza do takiego celu? Wojna jeszcze silniej uwydatnia to pytanie. Czyje doświadczenie życiowe pomoże uniknąć podejmowania błędnych decyzji? – pyta prof. Konstantyn SIGOW

.„Wartościowe są tylko te myśli, którymi żyjemy” – znaczenie tego stwierdzenia Hermanna Hessego ukazuje dla mnie droga życiowa historyka Ihora Kozłowskiego. Cytując te słowa, Kozłowski dawał jasno do zrozumienia, jaką odpowiedzialność bierze na siebie każdy, kto je wypowiada. Od zrozumienia głębi tej odpowiedzialności prowadzi droga do uwolnienia się od cynicznej, przyjętej za normę manipulacji słowami, które nie odpowiadają czynom tych, którzy je wygłaszają.

Jak wiadomo, problem nie ogranicza się do banalnej hipokryzji. Technologie propagandowe wprowadzają na grunt medialny fake newsy, będące produktem rozpadu zgodności między faktami a wypowiadanymi słowami. Ktoś ufa im w połowie lub w jednej trzeciej, a z czasem zaufanie spada coraz niżej: do zera. Manipulacja cytatami ze świętych tekstów towarzyszyła wojnie Rosji z Ukrainą od samego jej początku w 2014 roku.

To właśnie wtedy, wiosną 2014 roku, Ihor Kozłowski wraz z przedstawicielami różnych zawodów i religii wychodził w Doniecku na regularną modlitwę o pokój w centrum miasta. Wielu uczestników tych ryzykownych spotkań było jego byłymi studentami lub znało go jako znakomitego religioznawcę, którego słowa szły w parze z czynami.

Po tym, jak rosyjskie władze okupacyjne zakazały takiej działalności publicznej, Ihor Kozłowski nie opuścił Doniecka. Został w swoim rodzinnym mieście wraz z synem, który potrzebował pomocy medycznej, psychologicznej i zwykłego ludzkiego wsparcia. Swoim uczniom, przyjaciołom i nieznajomym Ihor Kozłowski w przeddzień aresztowania niestrudzenie przypominał, że godność ludzka to pole, które kultywujemy w naszym wewnętrznym świecie. Właśnie taka praktyczna filozofia pomaga przezwyciężyć najstraszniejsze – nawet w czasie wojny.

.Ihor Kozłowski całkowicie wypełnił swoje słowa, kiedy został rosyjskim więźniem sumienia. 27 stycznia 2016 r. w Doniecku okupanci zamknęli go w więzieniu za proukraińskie stanowisko, którego nie chciał się wyrzec. Uczony był przesłuchiwany przez oficerów FSB, doznał okrutnych tortur i był przetrzymywany w niewoli przez prawie 2 lata (700 dni), do 27 grudnia 2017 roku. Ukraina wraz z wieloma organizacjami światowymi walczyła o jego uwolnienie. A oprawcy podczas przesłuchań z otwartym cynizmem mówili więźniowi, że nie mają już nadziei na wydobycie od niego jakichkolwiek informacji i że przetrzymują go w celu wymiany więźniów. Ihor Kozłowski został ostatecznie uwolniony właśnie dzięki wymianie.

Po odzyskaniu wolności mieszkał w Kijowie i pracował jako starszy pracownik naukowy na Wydziale Religioznawstwa Instytutu Filozofii Akademii Nauk Ukrainy. Niestrudzenie podróżował i przemawiał na forach na całym świecie, stając się głosem ukraińskich więźniów, ambasadorem solidarności z prześladowanymi za prawdę.

W głębokich, pełnych prawdziwej mądrości wykładach czy w bezpośrednich rozmowach Ihor Kozłowski rozwinął swoją kluczową zdolność. Nie tylko słowem, ale także całą swoją istotą uwalniał nas, swoich słuchaczy i rozmówców, od strachu przed najgorszym, przed absolutnym złem. Jego prawdziwe świadectwo o ludzkiej zdolności do tego, po przejściu samemu przez rosyjskie piekło, o zdolności do pozostania niezłomnym i do zachowania godności wywarło wielki wpływ na mnie osobiście i na wielu współczesnych. Gdzie są źródła tej odwagi? Kiedy w naszym życiu jest obecna taka osoba, trzeba zacząć odpowiadać sobie na to pytanie z całą otwartością naszego życia na jej spojrzenie i świadectwo. Straszne doświadczenie oraz odwaga i mądrość uczyniły Ihora Kozłowskiego człowiekiem absolutnie wyjątkowym wśród wszystkich ludzi, których spotkałem.

We wrześniu 2021 roku nagraliśmy z nim półtoragodzinny dialog na temat godności w życiu człowieka i społeczeństwa. Zobaczyłem w nim żywą kontynuację myśli Dietricha Bonhoeffera o dwóch kluczowych kwestiach naszych czasów: pogłębianiu życia wewnętrznego i aktach solidarności z ludźmi, którzy jej potrzebują. Ihor Kozłowski powiedział wtedy: „Godność to prawdomówność, zarówno wewnętrzna, jak i zewnętrzna… Prawda jest wtedy, gdy jesteś odpowiedzialny na wszystkich poziomach, gdy masz odpowiedź na pytania, kim jesteś i na rzecz czego działasz. Prawda przypomina, jak wewnętrzna natura powinna odpowiadać twoim działaniom i twoim słowom. Moment rozpoczęcia jakiejkolwiek praktyki duchowej, życia duchowego – to obserwowanie samego siebie, aby nie zdradzić tej prawdziwości. Tak czy inaczej z natury instynktownie staramy się dostosować się nie do siebie, ale do okoliczności, kultury masowej, wymagań społeczeństwa. I bardzo często możemy zapomnieć o sobie, o swojej wewnętrznej prawdzie, o swojej nieprzypadkowości na tym świecie, o swoim ruchu w kierunku realizacji naszej misji tej nieprzypadkowości. System wartości tworzy właśnie ten prawdziwy wewnętrzny horyzont, nad którym pracujesz”.

Kamień węgielny swojej refleksji Ihor Kozłowski widział w praktyce opisanej w Ewangelii Łukasza: „Uważajcie na siebie!” (17,3). Ciągłe wewnętrzne uważanie na siebie i obserwowanie siebie były łącznikiem, który pomógł mu wydobyć cały ciąg tradycji z cienia inercji i rutyny.

Ihor Kozłowski rozwijał filozofię edukacji jako codzienną praktykę. Zaprosiłem go do udziału w Letnim Uniwersytecie w sierpniu 2019 roku w Kijowie. Wśród jego wdzięcznych słuchaczy była Marguerite Léna, francuska filozofka i autorka książki Duch edukacji. Zwróciła szczególną uwagę na głęboką myśl Ihora Kozłowskiego: godność, dojrzałość, wolność, człowieczeństwo są wezwane do przekształcenia edukacji i stania się kluczowymi cechami nowego okresu w życiu naszego kraju. Zmęczenie wojną nie zniszczy osiągnięć poprzedniej epoki, pod warunkiem że w sprawę edukacji zostanie włączona potężna energia. To powinno stać się kluczową sprawą narodową i nowym przebudzeniem społeczeństwa obywatelskiego. Bez takich elementów machina historyczna zbacza z toru. Na jasne myśli naszych współczesnych czyha inwazja ciemnoty. Pięć lat po Rewolucji Godności, w samym szczycie kolejnych wyborów prezydenckich, cynicy zaczęli mówić o „końcu ery godności”. A my tego dnia zastanawialiśmy się, jaki jest duch czasu nowej epoki. Analogią może być przezwyciężenie fali antysemityzmu w sprawie Dreyfusa. Po zakończeniu tej głośnej sprawy wybitny poeta i myśliciel Charles Péguy rozpaczał, że zakończyła się pewna epoka i zaczął się kolejny okres polityczny. Okres bez epokowych wydarzeń, przepływ codzienności.

Ale błędem jest przeciwstawianie epoki i okresu. Indywidualista wykracza poza ramy tej opozycji i dostrzega w chaosie puls historii.

Pomimo mrocznych czasów, w których żyjemy, możemy oprzeć się na czymś uspokajającym – na przekonaniu, że żyjemy w erze Ihora Kozłowskiego. Wyobrażam sobie, jak by się roześmiał, gdybym próbował mu to zasugerować. Jego skromność nie dopuszczała takiej myśli. Innymi słowy: mamy szansę uczyć się z prawdziwego doświadczenia naszego współczesnego, który odpowiedział na główne wyzwania tej wojny. Przenikliwość i mądrość Ihora Kozłowskiego jeszcze długo będą z nami.

.Jego przedwczesna śmierć, 6 września 2023 r., była dla nas wstrząsem. Nigdy nie powiedział ani słowa o konsekwencjach tortur, którym był poddawany w więzieniu, o tym, jaką cenę zapłacił za to, że trafiając w ręce mistrzów okaleczania i łamania „wroga”, nie ukrywał swoich przekonań i nie zdradził ich. Patrzył w oczy tym, którzy zabijali jego rodzinne miasto, którzy przyjechali do Doniecka, by dokonać urbicydu.

Po wieczornych paralizatorach budzili więźniów wczesnym rankiem hymnem rosyjsko-radzieckim, odtwarzanym z głośnika. Ihor Kozłowski, wrzucony do karceru za protest, wstawał i śpiewał hymn swojego kraju, Ukrainy. Próbowano go powstrzymać przekleństwami rodem z GUŁagu. Nie pozwolił, by nawet echo intonacji jego oprawców wdarło się do jego mowy. Nie nauczył się żadnego z ich fonemów, nawet w formie parodystycznej.

To niewiarygodne, jak wolnym człowiekiem potrafił być tam, w jądrze nieludzkości. A kiedy już był wolny, bez heroizmu, z wyjątkową prostotą, opanowaniem i humorem, dzielił się z nami tym, co okazało się teraz najistotniejsze: „Człowiek istnieje wtedy, gdy istnieje człowieczeństwo. Nie powinniśmy powtarzać zwierzęcych działań wroga. Musimy pokazywać przykłady człowieczeństwa. Dług miłości jest bezgraniczny – można go oddawać tam, gdzie się jest w danej chwili. Można powiedzieć dobre słowo komuś, komu brakuje zwykłego ludzkiego ciepła. To daje ci możliwość życia, daje ci siłę”.

Jego słowa odczuwało się jak uścisk dłoni, były to słowa, które podtrzymują istnienie, które nie pozwalają potknąć się, zdradzić człowieczeństwa.

Jego uczniami stawali się nie tylko studenci, ale także ludzie z naszego pokolenia i starsi od nas, często nie zdając sobie z tego sprawy. Z wykorzystaniem odpowiednich fragmentów z haiku lub psalmu przekształcał mechaniczne elementy procesu edukacyjnego. Swoją prawdziwie encyklopedyczną wiedzą Ihor Kozłowski nikogo nie przytłaczał, ale wplątywał ją w rozmowę. Utrzymywał przyjazne stosunki ze swoimi uczniami przez wiele lat – bez względu na to, do jakich krajów się przenieśli, nigdy nie zniknęli mu z oczu. A kiedy był w niewoli, głosy jego przyjaciół były słyszalne na całym świecie.

Zainspirował bezgraniczną życzliwością wielu słuchaczy w Kijowie i w innych miastach Ukrainy, chociaż jego oprawcy w więzieniu widzieli w nim tylko wroga i na próżno próbowali za pomocą tortur narzucić mu swój pogląd na wszystko wokół. Jego uśmiech przekazywał lepiej niż jakiekolwiek dogmatyczne formuły, że nie należy bać się śmierci – skoro on przez nią przeszedł i z tobą rozmawia.

W nocy 24 lutego 2022 roku, w przeddzień pierwszego bombardowania Kijowa i próby zdobycia naszego miasta przez wojska rosyjskie, przypomniała mi się moja rozmowa z Ihorem Kozłowskim. Wiedzieliśmy, że wraz z rosyjskimi czołgami jadą listy osób, które miały być aresztowane, aby można było zdekapitować państwo i społeczeństwo obywatelskie Ukrainy. Kijów miał podzielić los Doniecka. Wśród nazwisk na tych listach było nazwisko Ihora Kozłowskiego, nie mogło go nie być. Uczonemu znowu groziło znajome piekło niewoli – ale nie opuścił Kijowa.

18 marca 2022 r., podczas czwartego tygodnia bitwy o Kijów, uczestniczyłem z nim i innymi osobami w spotkaniu służbowym – jego precyzyjne uwagi podtrzymywały nas na duchu. Ihor Kozłowski nie opuścił żadnego z miast, które kochał; w pewnym sensie stworzył nowe miasto, które wypełnił swoimi przyjaciółmi.

Pogrzeb Ihora Kozłowskiego w sobotę 9 września 2023 r. nie przypominał niczego z tysiącletniej historii Kijowa. Msza żałobna odprawiana była w katedrze św. Michała (ta rówieśniczka katedry Notre Dame była całkowicie zniszczona przez bolszewików dynamitem w 1937 roku, ale odbudowano ją w latach 1997–1998).

Trumna została wyniesiona przed katedrę, a głos zabrali syn Ihora Kozłowskiego i jego przyjaciele. Oprócz przemówień społeczności prawosławnej, greckokatolickiej i rzymskokatolickiej wysłuchano modlitw i świadectw przyjaźni Żydów, muzułmanów i buddystów. Na dziedzińcu klasztoru św. Michała taki wielogłos był zupełnie bezprecedensowy, a co najważniejsze, dzięki gronu szczerych przyjaciół Ihora Kozłowskiego wszystko to odczuwało się jako bardzo naturalne i prawdziwe. Ludzie dobrej woli stworzyli – dzięki przyjacielowi – bosko-ludzką atmosferę  w obliczu wieczności (atmosferę, której czasami brakuje na forach międzyreligijnych).

.Pożegnanie trwa, a nam brakuje słów. Wraz ze znakomitym kompozytorem Walentynem Silwestrowem ponownie słuchamy rozmowy z Ihorem Kozłowskim o godności. Po tej rozmowie Silwestrow komponuje fortepianową Elegię ku pamięci Ihora Kozłowskiego. Muzyka sprawia, że nadal słyszymy naszego rozmówcę.

Ihor Kozłowski szczodrze obdarował nas zaszczytem, że możemy żyć w jego czasach i w przestrzeni przyjaźni z nim. Przestrzeń ta nie zna granic. Myśli i głos takiej osoby są potrzebne naszemu społeczeństwu i światu jak powietrze.

Konstantyn Sigow
Tekst ukazał się w nr 58 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [PRENUMERATA: Sklep Idei LINK >>>]

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 26 grudnia 2023