
Dziesięć lekcji na przyszłość
Kilka najważniejszych zasad wynikających z doświadczenia przeszłości, które pozwolą dobrze przejść przez teraźniejszość i przygotować przyszłość – pisze prof. Konstantyn SIGOW
1.
.W 1991 roku nadzieja na wyzwolenie się z lęku przed sowieckim reżimem i jego przemocą inspirowała ruch na rzecz niepodległości Rosji, a co za tym idzie, także niepodległości Ukrainy. W obu krajach konieczny był olbrzymi wysiłek, aby pokonać sowiecką inercję bazującą na strachu. Jak przypomina David Satter w książce o schyłku i upadku ZSRR, „kiedy dochodziło do pierwszych demonstracji, rodzice błagali dzieci, żeby się do nich nie przyłączały: »Będą do was strzelać, jak strzelali do naszych braci i sióstr«. Ale widząc, że dążenie do niepodległości jest zjawiskiem masowym, ludzie wyzwalali się ze strachu” (David Satter, Age of Delirium. The Decline and Fall of the Soviet Union, New Haven – London 2001).
2.
.Mówienie prawdy o stalinowskich represjach, gułagach i Hołodomorze stało się wówczas wyznacznikiem wolności mediów, a także kryterium pozwalającym dokonać oceny polityki kulturalnej i programów nauczania w szkołach i na uczelniach wyższych. Gdy po raz pierwszy upublicznione zostały nazwiska katów i ich ofiar, strategia transparentności – głasnost – doprowadziła do tego, że zaczęto domagać się pełnego dostępu badaczy do archiwum KGB. Przez ostatnie trzydzieści lat rozwój strategii transparentności jako celu historycznego – a nie tylko jako ideologicznego sloganu tej czy innej opcji politycznej – pozostawało dla nas rzeczywistym i nieodzownym zadaniem.
3.
.Opisując historię tego, w jaki sposób po 1991 roku na Ukrainie i w Rosji budziła się owa świadomość, dostrzegamy dwie zasadnicze motywacje antropologiczne: możliwość pozbycia się strachu przed przemocą oraz uzyskanie prawa do mówienia prawdy. Natrafiało to na wiele przeszkód, a ich analiza zajęłaby dużo więcej miejsca, niż mam tutaj do dyspozycji. Potrzebne byłyby całe tomy, do których zredagowania należałoby zaprosić ekspertów sądownictwa, prawa międzynarodowego, kulturoznawstwa, politologii, ekonomii, etyki, historii stosunków państwo-Kościół, ponad podziałem „oni – my”. Pierwszeństwo, jakie należałoby dać kwestiom prawnym, związane jest z koniecznością retrospektywnego zrozumienia, co było błędne w polityce, która kładła nacisk na przejście z sowieckiego socjalizmu do „dzikiego” kapitalizmu. Aż do końca i z konsekwencją, o jakiej ludzie Zachodu nie mogą mieć pojęcia, ideologia sowiecka czyniła wszystko, aby wyrugować w kraju jakiekolwiek pojęcie prawa.
4.
.Musimy brać pod uwagę zasadniczą różnicę między częściami ZSRR, w których sowiecki reżim przejął władzę w 1917 roku, a tymi, które zostały podbite dwadzieścia dwa lata później. Te dwie dekady sprawiły, że doświadczenie pokoleń obywateli Estonii, Łotwy, Litwy i zachodu Ukrainy – czyli terytoriów zajętych przez armię sowiecką w 1939 roku na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow – jest zupełnie inne od doświadczenia pokoleń pozostałej części ZSRR. Rozdźwięk między strukturami pamięci historycznej pogłębił się jeszcze wraz z doświadczeniem wielu Bałtów i Ukraińców, którzy przeszli przez sowieckie obozy, a także z solidarną współpracą dysydentów i grup dążących w latach 70. i 80. ubiegłego wieku do wcielenia w życie porozumień helsińskich. Już w 1990 roku stowarzyszenie Memoriał zwracało uwagę na problemy związane z prawem do dziedziczenia na olbrzymich terenach sowieckiego państwa, gdzie po rewolucji 1917 roku ludzie zostali pozbawieni prawa własności.
Jak podkreślał profesor Andriej Zubow, „brak przywrócenia prawa własności i zwrotu mienia przejętego nielegalnie w okresie sowieckim skutkował wykształceniem się na Ukrainie systemu zdominowanego przez oligarchów, a w Rosji systemu zdominowanego przez funkcjonariuszy tajnych służb – w tym przypadku KGB – którym udało się przejąć kontrolę nad wszystkim. Od końca ery Jelcyna, a później w erze Putina permisywizm mafijny oligarchów szybko ustąpił miejsca piramidzie władzy typu stalinowskiego, na czele której stanęli byli generałowie KGB”.
5.
.Zastanawiając się nad tym, dlaczego na Zachodzie ludzie nie rozumieją, że stosunek Putina do idei nie jest oparty na przekonaniach, Françoise Thom pisze: „Zachód jest w głębokim błędzie, myśląc, że ten reżim broni, nazwijmy to, tradycyjnych wartości… Nie rozumie właśnie tego bolszewickiego rysu, w myśl którego idee są bronią używaną do unicestwiania nieprzyjaciół, same w sobie nie będąc wyrazem jakichkolwiek przekonań”. W podobnym duchu filozof Alexandre Koyré określał totalitarne kłamstwo stalinowców jako logikę partyzantów, którzy znaleźli się na czele państwa. W niewielkim gronie osób decyduje się o scenariuszu operacji specjalnych i o maskach, które zakłada się przed ludźmi z zewnątrz, oszukiwanymi gestami lojalności. Wzmocniona najnowszymi technologiami logika funkcjonariuszy tajnych służb przewyższa w epoce postsowieckiej wcześniejsze możliwości uprawiania propagandy. Nie tylko w Paryżu, bo także – jakkolwiek dziwnie to zabrzmi – w Kijowie zbyt długo nie doceniano jej skuteczności.
6.
.Panująca niejasność względem kryteriów prawdy i prawa podważyła zaufanie do polityków, a także generalnie do całej sfery publicznej. Zwiększający się od początku lat 90. wpływ polityków à la Żyrinowski w najważniejszych kanałach telewizji publicznej, w czasie wyborów, a także w samym parlamencie sprawił, że zwykłe błazny zaczęły uchodzić za autorytety. Tymczasem kult brutalnej siły i imperialnego militaryzmu u zarania pierwszej wojny czeczeńskiej nie mógł nie niepokoić. Już zresztą podpisując 5 grudnia 1994 memorandum budapesztańskie, będące rezygnacją z broni atomowej, Ukraina dowiodła, że nie docenia ryzyka wojny z Rosją. Potem były kolejne sygnały: druga wojna czeczeńska i konflikt w Gruzji w 2008 roku.
7.
.Po pomarańczowej rewolucji 2004 roku zbyt szybko pojawił się wniosek, że ludzie wyzwolili się ze strachu. Bardziej przenikliwi obserwatorzy wiedzieli jednak, że on nie zniknął. Po prostu zdecydowano, żeby przez jakiś czas nas nie straszyć. Tandem Putin – Janukowycz chciał jedynie rewanżu. Ich próba nie tylko się nie powiodła, ale pociągnęła za sobą odwrotny skutek. Pod koniec 2013 roku wydarzenia na Majdanie pokrzyżowały plany polityków antyeuropejskich, ale także tych europejskich. Pokojowa rewolucja godności pod ukraińskimi i europejskimi flagami była czasem, w którym ludzie nie bali się mówić prawdy i bronić swoich praw.
8.
.O znaczeniu Majdanu i decydujących etapów ewolucji godności można mówić wiele, ale przede wszystkim należy podkreślić, że zaczynamy dopiero rozumieć, na czym polega owo trudne przejście od homo sovieticus do homo dignus – „człowieka godnego”, a priori nieosiągalnego ze względu na „skrzywione spojrzenie, którym patrzy się na świat przez pryzmat wrogości do drugiego człowieka, nieograniczonej autoafirmacji, przemocy i kłamstwa” (A.-M. Pelletier). Musimy w tym względzie usłyszeć przestrogi intelektualistów, którzy nie dali się zwieść kremlowskiej propagandzie widzącej w ludziach protestujących na Majdanie „antysemitów” i „faszystów”. Rosyjska poetka i eseistka Olga Siedakowa podważa stereotyp „rusofobii”, na który powołuje się rosyjska władza: „U nas nie dokonało się jeszcze ostateczne rozgraniczenie tego, co »rosyjskie«, od tego, co »sowieckie«. Majdan był krokiem w stronę oddzielenia tego, co »ukraińskie«, od tego, co »sowieckie«. Jak pokazują ostatnie wydarzenia, takich prób się nie wybacza!”.
9.
.Spojrzenie z Kijowa na tę budzącą się w ostatnim trzydziestoleciu świadomość narzuca pewną szczególną formę odpowiedzialności. Dążenie do walki o niepodległość – naszej, ale i waszej – obliguje nas do odrzucenia wszelkich postaw fatalistycznych w odniesieniu do ewolucji naszych krajów. Tymczasem osoby, które jak się zdaje, nic nie łączy, spotykają się dzisiaj we wspólnym poczuciu społecznego przygnębienia, zamknięcia, rezygnacji. Olga Siedakowa precyzyjnie opisuje ten stan ducha: „Odnosimy wrażenie, że jedziemy pociągiem w kierunku, o który nikt nas nie zapytał, że wszystko to dzieje się poza nami”. Niełatwo odrzucić tę jakże mocną analogię. Ów stan ducha przenika człowieka tak mocno, że jest ponad to, co może narzucić jakakolwiek propaganda. O utracie nadziei coraz częściej mówi już nie tylko „znaczna większość” ludzi, ale także przeciwnicy reżimu Putina.
Ukraińskie uczelnie wyższe – jak Uniwersytet Narodowy „Akademia Kijowsko-Mohylańska” czy Ukraiński Uniwersytet Katolicki we Lwowie – stały się laboratoriami, w których dokonuje się systematyczny podział na to, co »ukraińskie«, i na to, co »sowieckie«. I rzeczywiście, studenci i wykładowcy tych uczelni nie tylko odegrali ważną rolę w rewolucjach lat 2004 i 2013, ale także odcisnęli silne piętno na życiu kulturalnym i obywatelskim pomiędzy tymi wydarzeniami i po 2013 roku. Akademicy tacy jak V. Bruchowieckij, M. Popowycz, S. Krymskij i wielu innych wyznaczyli wymagające normy w uprawianiu nauk humanistycznych, obalając ostatecznie ów stereotyp, że kultura ukraińska jest prowincjonalna i etnograficzna. Kijowskie wydawnictwo Duch i Litera w ramach projektu, który przejdzie do historii, opublikowało tłumaczenie na język ukraiński pięciotomowego słownika Vocabulaire européen des philosophies. Le dictionnaire des intraduisibles, który ukazał się w Paryżu w 2004 pod redakcją Barbary Cassin. To przedsięwzięcie było przejawem językoznawczej gościnności wobec najbogatszych koncepcji semantycznych dawnych i współczesnych języków Europy. We współpracy z kolegami z moskiewskich uniwersytetów ukazały się w Kijowie dwa tomy tłumaczenia na język rosyjski. To wszystko pokazuje doniosłość tego przedsięwzięcia filozoficznego jako płaszczyzny dialogu i synergii między światami uniwersyteckimi Paryża, Kijowa i Moskwy.
W 2014 roku Akademia Mohylańska nadała zresztą tytuł honoris causa Andriejowi Zubowowi. Dostąpił tego zaszczytu jak wcześniej Paul Ricœur i Siergiej Awierincew, którego uhonorowanie przez naszą Alma Mater miało silnie polityczny akcent, gdyż odmówił on za czasów sowieckich przyjęcia nagrody państwowej w geście sprzeciwu wobec operacji sowieckich służb specjalnych (Specnazu) w Wilnie w 1990 roku.
10.
.I w końcu, nawiązując do przywołanego na wstępie nowego początku życia Ukrainy, w chwili gdy wyzwolenie się ze strachu i przemocy przestało być jedynie przejawem chimerycznych aspiracji, należy przypomnieć o ciążącym na nas obowiązku, jakim jest niedopuszczenie do tego, aby ta rodząca się nadzieja umarła. Przyszłość – ta, która nastanie po Putinie – należeć będzie do tych spośród jego współobywateli, którzy zarówno w rosyjskiej stolicy, jak i na prowincji pokonali swój lęk i zażądali uwolnienia Ołeha Sencowa i pozostałych więźniów politycznych wziętych jako zakładników. Solidarność z takimi osobami nie jest kwestią „przyzwoitości” – wypływa ona bezpośrednio z praxis nadziei.
Konstantyn Sigow
Tekst ukazał się w nr 53 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [PRENUMERATA: Sklep Idei LINK >>>]. Pierwotnie opublikowany w najnowszej książce prof. Konstantyna Sigowa „Le courage de l’Ukraine” (współpr. Anne-Marie Pelletier), Paris 2023