Prof. Maria HALAMSKA: Niektórzy twierdzą, że mieszkańcy wsi żywią się gorzej niż mieszkańcy miast

Niektórzy twierdzą, że mieszkańcy wsi żywią się gorzej niż mieszkańcy miast

Photo of Prof. Maria HALAMSKA

Prof. Maria HALAMSKA

Socjolog. Specjalizuje się w socjologii wsi i rozwoju lokalnym. Profesor w EUROREG UW oraz w IRWiR PAN. W latach 2002, 2003, 2005 professeur associé w Ecole des Hautes Etudes en Sciences Sociales w Paryżu. Autorka m.in. Le nouveau modele de développement rural et la PAC: LEADER en Pologne.

Niepokój o żywnościową (samo)wystarczalność niosą wojny, w tym przede wszystkim wojna na Ukrainie. Najgroźniejsza jednak dla żywnościowej stabilności, w Polsce mało doceniana, jest wojna, którą ludzkość wypowiedziała klimatowi – pisze prof. Maria HALAMSKA

W ciągu ostatnich 30 lat polskie rolnictwo przeszło ogromne zmiany pod wpływem mechanizmów gospodarki rynkowej, prywatyzacji gospodarstw państwowych, a później – wspólnej polityki rolnej Unii Europejskiej. Dramatyczny był zwłaszcza początek lat 90., kiedy wstrzymane zostało wsparcie państwa dla rolnictwa, brak było instytucji regulujących funkcjonowanie rynku, upadały – jeszcze przed prywatyzacją – państwowe gospodarstwa rolne, generując bezrobocie. Ten okres zapoczątkował zmiany struktury gospodarstw, sposobów ich funkcjonowania – na które zasadniczy wpływ ma powiązanie z rynkiem – zmiany postaw gospodarujących rolników.

Obecnie – mimo pozornie precyzyjnych statystyk – nie wiemy, ile naprawdę mamy gospodarstw rolnych, co wynika także z mało precyzyjnego sposobu definiowania gospodarstwa rolnego. Wszystkich gospodarstw, spisanych przez GUS w 2020 roku, mamy około 1300 tys., o przeciętnym obszarze 11 hektarów. Wśród nich 685 tys. (52 proc.) to gospodarstwa drobne, o obszarze poniżej 5 ha; gospodarstw największych, powyżej 100 ha, jest tylko 13 tys., tj. 1 proc.

Tylko co trzecia rodzina wiejska posiadająca gospodarstwo rolne utrzymuje się głównie z rolnictwa; są to przede wszystkim rodziny posiadające większe gospodarstwa – o przeciętnym obszarze ok. 20 ha. Jeśliby założyć, że podstawą utrzymania rodziny może być gospodarstwo rolne powyżej 15 ha, to wyłącznie z rolnictwa mogłoby utrzymać się tylko ok. 200 tys. rodzin wiejskich, bo gospodarstw powyżej 15 ha jest tylko 206 tys. Te statystyki są jednak tylko pozornie precyzyjne.

W Polsce jest o wiele mniej gospodarujących gospodarstw drobnych, a powierzchnia gospodarstw większych jest znacznie większa. Wynika to z braku odpowiedniego oprzyrządowania prawnego dotyczącego dzierżaw oraz niechęci do korzystania z nich. Zjawisko to nasiliło się po akcesji do Unii Europejskiej i zmianach zasad przydzielania dopłat do produkcji rolnej. Od powstania wspólnej polityki rolnej aż do lat 90. wysokość dopłat zależała od produkcji sprzedanej: pszenicy, buraków cukrowych, mleka. Ten mechanizm uruchomił wzrost produkcji o takiej skali, że nastąpiła nadprodukcja i pojawiły się problemy z wykorzystaniem nadmiaru produktów rolnych. Zaczęto poszukiwać takiego sposobu na utrzymanie dopłat dla rolników, który nie powodowałby wzrostu produkcji. Pojawiła się koncepcja découplage, czyli oddzielenia dopłat od produkcji rolnej i oparcie jej na areale użytków rolnych uprawianych przez rolnika. Jedynym warunkiem było utrzymanie ziemi w dobrej kulturze, aby w razie konieczności móc wznowić produkcję.

W Polsce uruchomiło to proces niekontrolowanej, żywiołowej koncentracji ziemi w większych gospodarstwach. Rozpoczęła się bezumowna dzierżawa ziemi przez większe gospodarstwa tylko za uprawę („utrzymanie w dobrej kulturze”), natomiast dopłatę pobierał właściciel (choć powinien użytkownik) i z niej opłacał podatek rolny. Skala tego zjawiska nie jest opisana, ale dobrą jej ilustrację stanowią obszary rozdrobnionego rolnictwa – Małopolska, Podkarpacie. Tu dominującą uprawą na stosunkowo niewielkich parcelach jest kukurydza, choć jeszcze nie tak dawno były to ziemniaki. Ta kukurydza, uprawiana przez duże gospodarstwa na tych „dzierżawionych” parcelach, przeznaczona jest najczęściej na pasze dla hodowanych przez te gospodarstwa zwierząt.

Drobne gospodarstwa rolne – te do 5 ha – dają około 20 proc. wartości produkcji rolnej kraju. Część z niej konsumują same rodziny ich użytkowników, ale w większości przypadków stanowi to tylko niewielkie odciążenie wydatków na żywność. Zaopatrzenie społeczeństwa w żywność spoczywa na gospodarstwach dużych, także największych. Są one często krytykowane, często słusznie, za szkody, jakie wyrządzają środowisku naturalnemu. To także problem dobrostanu zwierząt w dużych przemysłowych fermach, choć tu często lobby hodowców opóźnia wdrożenie bardziej humanitarnych rozwiązań. Przykładem może być batalia o niewprowadzanie zakazu chowu klatkowego kur. Jest jednak jeden argument „za” tymi gospodarstwami i taką produkcją: to obfita i relatywnie tania żywność, dostarczana nie tylko do miast, bo także wieś masowo zaopatruje się w wysoko przetworzone produkty spożywcze. Niektórzy twierdzą, że mieszkańcy wsi żywią się gorzej niż mieszkańcy miast. Powodują to nie tylko odmienne gusta, ale także albo i przede wszystkim niższe dochody ludności wiejskiej, do których swój asortyment dostosowały wiejskie „dyskonty”. To dochody ludności – wiejskiej i miejskiej – mają ciągle duży wpływ na strukturę konsumowanej żywności, a tzw. zdrowa żywność, której produkcja musi odbywać się i wolniej, i w mniejszej skali, jest często kilkakrotnie droższa.

Przemiany polskiego rolnictwa od lat 90. dokonywały się w optymistycznej perspektywie: szybko znikły braki żywności, będące zmorą PRL-u, wzrosła produkcja polskiego rolnictwa, zdobyło ono dobrą pozycję na europejskich rynkach, poprawiła się dochodowa i socjalna sytuacja rolników. Pewien dyskomfort powodowała jedynie świadomość o miliardzie głodujących osób na świecie. Niepokój o żywnościową (samo)wystarczalność niosą wojny, w tym przede wszystkim wojna na Ukrainie. Najgroźniejsza dla żywnościowej stabilności, w Polsce mało doceniana, jest wojna, którą ludzkość wypowiedziała klimatowi. Do powstania zmian klimatycznych przyczyniło się także rolnictwo, zwłaszcza hodowla. Także cyrkulacja produktów rolnych na całym globie. Zmiany klimatyczne mogą wyłączyć znaczne obszary produkcyjne, przede wszystkim w Afryce i Azji, a więc obszary głodu i niedożywienia mogą się powiększyć. Powstaje pytanie, czy jesteśmy w stanie sprostać tym wyzwaniom i czy odpowiedzą na to drobne gospodarstwa, które praktycznie zaprzestały produkować żywność. Nie jestem w tej materii optymistką.

Składa się na to wiele przyczyn. Pierwszą – i moim zdaniem najważniejszą – jest zmiana, jaka dokonała się w strukturze społecznej wsi.

W ciągu trzydziestu ostatnich lat wieś zmieniła swoją strukturę społeczną i dominują na niej robotnicy, stanowiący nieco ponad połowę mieszkańców wsi. Niegdyś dominujący rolnicy to dziś niespełna 1/5 jej mieszkańców. Prawie 2/3 wiejskich gospodarstw domowych nie ma żadnych związków z rolnictwem, a wśród gospodarstw domowych posiadających także gospodarstwo rolne tylko 1/3 utrzymuje się głównie z rolnictwa. Oznacza to, że większość tych drobnych gospodarstw nie jest prowadzonych przez rolników, lecz robotników, pracowników usług, przedstawicieli klasy średniej. To te nierolnicze zajęcia są źródłem ich dochodów, ale też pochłaniają ich czas.

.Dobrym wyjściem dla nich – nawet jeśli jakąś część tej ziemi uprawiają – jest opisana wyżej nieskomplikowana praktyka dzikiej dzierżawy; posługują się nią także starsi czy emeryci, także ich formalni następcy nierolnicy. Te gospodarstwa często nie posiadają także odpowiedniego wyposażenia, a jego wynajęcie zwiększa koszty produkcji do stopnia, w którym przestaje ona w małej skali być opłacalna. Kobiety wiejskie często używają tego argumentu, wyjaśniając, dlaczego wolą kupować marchewkę czy ziemniaki w sklepie, zamiast uprawiać je w swoim ogródku. W tym przypadku ważny jest także aspekt psychologiczny; z jednej strony uwolnienie się od całej gamy uciążliwych obowiązków, z drugiej – nawiązanie do „pańskiego” (miejskiego) stylu życia, w którym nie ma brudnej, chłopskiej roboty.

Maria Halamska

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 12 czerwca 2022