Prof. Michał KLEIBER: Edukacja, nauka, kultura. Klucze do przyszłości

Edukacja, nauka, kultura. Klucze do przyszłości

Photo of Prof. Michał KLEIBER

Prof. Michał KLEIBER

Redaktor naczelny "Wszystko Co Najważniejsze". Profesor zwyczajny w Polskiej Akademii Nauk. Prezes PAN 2007-2015, minister nauki i informatyzacji 2001-2005, w latach 2006–2010 doradca społeczny prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Przewodniczący Polskiego Komitetu ds. UNESCO. Kawaler Orderu Orła Białego.

Ryc.: Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Świadomość paradygmatu współczesnej nauki i jej osiągnięć stała się istotnym elementem polityki. Nadanie temu stwierdzeniu praktycznego wymiaru jest jednym z wielkich zadań dojrzałej, prawdziwie prorozwojowej polityki państwa – pisze prof. Michał KLEIBER

Do kluczowych problemów stojących dzisiaj przed nami wielu z nas niejako automatycznie zalicza gospodarkę, zdrowie publiczne oraz politykę zagraniczną. To te dziedziny wydają się kształtować codzienne emocje i obawy. Patrząc w nieco dalszą przyszłość, nie sposób jednak nie uznać za kluczową także szeroko rozumianą problematykę edukacji, nauki i kultury. Sposób ukształtowania ich charakteru w znacznej mierze przesądzi o kondycji naszego kraju na wiele nadchodzących dziesięcioleci – wręcz o jego sukcesie bądź porażce rozwojowej. 

Jak dziś należy się uczyć

.Zapytajmy na wstępie, jak w warunkach powszechności edukacji zadbać o jej wysoki standard. Jakie kompetencje kluczowe powinni wynosić ze szkoły jej absolwenci? Zapewne zgodzić się można z tezą, że podstawowe wyzwania stojące przed systemem edukacji to skuteczniejsze niż dotychczas wyrównywanie szans edukacyjnych, wdrożenie znacznie elastyczniejszego modelu kształcenia, lepiej dostosowanego do indywidualnych potrzeb i zdolności uczniów, nacisk na wysokie kompetencje cyfrowe czy podniesienie rangi nauczania języków obcych.

Wielkim wyzwaniem systemu edukacji jest oczywiście nadanie tym hasłom wymiaru praktycznego.

Za niezbędne do opanowania przez wszystkich uczniów kompetencje kluczowe powinniśmy więc uznać umiejętności planowania i organizowania własnej, ustawicznej edukacji, skutecznego porozumiewania się w różnych sytuacjach, efektywnego współdziałania w zespole, rozwiązywania problemów w twórczy sposób oraz sprawnego posługiwania się komputerem.

Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę fakt, że nakłady na jednego ucznia w Polsce są istotnie niższe niż w wielu innych krajach, status materialny i społeczny nauczyciela ciągle pozostaje ciągle na fatalnie niskim poziomie, przez lata niedoceniane były relacje na linii nauczyciele – rodzice, dostrzeżemy piętrzące się kłopoty przy realizowaniu tak ambitnego programu.

Problematyka wiedzy i społecznej kreatywności ma bardzo szeroki kontekst. Jeśli dzisiaj posiadanie określonej wiedzy i umiejętność jej wykorzystywania jest kluczem do sukcesów indywidualnych twórców, innowacyjnych przedsiębiorstw i całych narodów, to naturalnym wyzwaniem jest wypracowanie zasad jej pozyskiwania, chronienia, rozpowszechniania i udostępniania w gospodarce wolnorynkowej. 

Nie bez powodu mówimy dzisiaj o społeczeństwach wiedzy. Do realizacji tak zdefiniowanej misji cywilizacyjnej musimy odpowiedzieć sobie na wiele pytań. Dla przykładu: czy powinniśmy opowiadać się za otwartym modelem międzynarodowego rynku wiedzy (szerokie udostępnianie wiedzy pozyskiwanej z prowadzonych badań, ponoszenie kosztów kształcenia specjalistów bez zwracania uwagi na niepodejmowanie przez nich pracy w kraju itp.), czy też może popierać działania zmierzające do ochrony własnego kapitału intelektualnego poprzez rozszerzanie zakresu ochrony patentowej, żądanie zwrotu kosztów studiów od osób opuszczających kraj i inne działania o podobnym charakterze? 

Sposoby udostępniania i ochrony posiadanej wiedzy są dzisiaj sednem subtelnych analiz władz uczelni i rządów państw i sprawa ta będzie szybko nabierać większego znaczenia. Znalezienie odpowiedniej równowagi pomiędzy otwartym dostępem do wiedzy ogólnej a skutecznymi metodami ochrony posiadanej wiedzy umożliwiającej tworzenie innowacyjnych produktów i usług jest zasadniczym zadaniem stojącym dzisiaj przed instytucjami powołanymi do wprowadzania regulacji prawnych w tym zakresie.

Internet a totalitaryzmy

.Mówiąc o społeczeństwie wiedzy, nie wolno pominąć konieczności uświadomienia sobie ryzyka niesionego przez powszechny dostęp do coraz większych zasobów informacji i możliwości podejmowania na ich podstawie działań sprzecznych z prawnymi bądź kulturowymi normami życia społecznego. 

Od dawna użycie zaawansowanej wiedzy w celach przestępczych budziło zrozumiały niepokój – a dosłownie każdy dzień przynosi nowe możliwości w tym zakresie, żeby wspomnieć choćby o rozwoju cyberprzestępczości. Przyszłe zagrożenia nie ograniczają się bynajmniej wyłącznie do działań bezpośrednio przestępczych – nowe technologie mogą być także wykorzystywane np. do wzmacniania potęgi istniejących i powstawania nowych społeczeństw totalitarnych. 

Myśleniu o ryzyku nieodmiennie obecnemu w warunkach rozwoju nowoczesnych technologii towarzyszyć muszą co najmniej dwie refleksje: jak chronić przed dostaniem się w niepowołane ręce osiągnięcia mające potencjał destrukcyjny oraz jak dążyć do możliwie powszechnej akceptacji na świecie zasad postępowania na rzecz harmonijnego rozwoju ludzkości, tak aby w razie potrzeby umieć się gremialnie przeciwstawiać wszelkim możliwym zagrożeniom o nieprzewidywalnej dzisiaj naturze. 

Nowe wyzwania dla uniwersytetów

.Instytucją centralną dla problematyki wiedzy jest oczywiście uniwersytet. Prawidłowe społeczne rozumienie przeszłości z jednej strony, a stawianie czoła wyzwaniom współczesności z drugiej nie są w ogóle możliwe w kraju niemającym sieci dobrze funkcjonujących uczelni. Mimo iż owa tradycyjna rola uniwersytetu nie podlega dyskusji, dynamika rozwoju społecznego i gospodarczego oraz powszechność kształcenia na poziomie wyższym stawiają przed uniwersytetem nowe, niezwykłe zadania. 

Rozwój potrzeb oraz metod kształcenia bazujących na technikach teleinformatycznych prowadzi na przykład do podważenia klasycznych atrybutów kształcenia uniwersyteckiego – jedności miejsca (kampus uczelni) i czasu trwania studiów (pięć lat od matury do magisterium). Zamiast tego kształtować się będzie zapewne model edukacji uniwersyteckiej o nieporównywalnie większej elastyczności. Studenci zbierać będą potrzebne punkty kredytowe na różnych, często bardzo od siebie odległych (geograficznie i kulturowo) uczelniach – często zresztą w systemie kształcenia na odległość (telestudia), a przerwy w toku studiów i zdobywanie w ich trakcie zupełnie innych doświadczeń życiowych będą zupełnie naturalne. Taki rozwój szkoły wyższej jest szansą i zagrożeniem równocześnie. Czy jesteśmy na to przygotowani? 

Wyzwań stojących przed polskim uniwersytetem jest więcej. Wymieńmy kilka z nich: jak zapewnić sprawne zarządzanie i wysoką jakość edukacji uniwersyteckiej w warunkach powszechności studiowania i chronicznie ograniczonych środków? Jak doprowadzić do konsolidacji zdecydowanie zbyt dużej liczby naszych uczelni? Jak zapobiegać promocji kształceniowej przeciętności i stwarzać specjalne możliwości szczególnie uzdolnionym? Jak doprowadzić do stworzenia w Polsce systemu krajowych i zagranicznych staży podoktorskich – kluczowego momentu w karierze młodego naukowca? Jakie wnioski wyciągać z informacji dotyczących losów absolwentów? Bez odpowiedzi na tego typu pytania nasze uczelnie nie będą nośnikiem rozwoju skutecznie umożliwiającym cywilizacyjne konkurowanie ze światem. 

Zastanówmy się, czy szeroko rozumiane relacje nauki i kultury są dzisiaj na poziomie odpowiadającym wymogom współczesności. A może potrzebne jest zupełnie nowe spojrzenie na te związki? Postępujący rozdział kultur, tradycyjnej humanistyki z jednej strony, a współczesnego świata nauk ścisłych, przyrodniczych i technicznych czy nauk społecznych z drugiej jest zagrożeniem dla rozwoju naszej cywilizacji.

Dzisiaj choćby tylko trochę głębsze niż obiegowe rozumienie takich pojęć, jak cyberprzestrzeń, bioróżnorodność, inżynieria genetyczna, nanotechnologia, teoria chaosu, sztuczna inteligencja czy systemy adaptacyjne, jest absolutnie niezbędne do przekonującego wypowiadania się na ważne tematy dotyczące przyszłości. Świadomość paradygmatu współczesnej nauki i jej osiągnięć stała się istotnym elementem polityki. Nadanie temu stwierdzeniu praktycznego wymiaru jest jednym z wielkich zadań dojrzałej, prawdziwie prorozwojowej polityki państwa. 

Jak żyć obok „obcego”

.W obliczu wszystkich wyzwań współczesności pytania – jak racjonalnie planować swój rozwój, na co przeznaczać największe środki, jak prowadzić debatę publiczną – wymagające odpowiedzi na bazie z reguły niekompletnych danych i stawiane zawsze w warunkach olbrzymiej niepewności, jawią się jako prawdziwe węzły gordyjskie. 

Wobec niezmierzonej złożoności tej problematyki i świadomości dalszego nieuchronnego narastania trudności – w warunkach globalizacji do pokonywania trudności najlepiej przystosowani są ci, którzy potrafią pozyskiwać, upowszechniać i skutecznie wykorzystywać w praktyce wiedzę. W dzisiejszych czasach postawienie na kreatywność działania, bazującą na wiedzy i jej innowacyjnym wykorzystywaniu, jest najlepszym sposobem budowy silnego państwa z gospodarką gwarantującą nam strategiczne bezpieczeństwo i stabilny rozwój. 

Do osiągnięcia tego celu niezbędne jest inne spojrzenie na obszar szeroko rozumianej wiedzy, a więc edukacja na wszystkich poziomach, w tym czekające u nas ciągle na rzeczywiste upowszechnienie kształcenie ustawiczne, badania naukowe, system transferu wiedzy do praktyki, szacunek dla prawa własności intelektualnej, wsparcie dla innowacyjnych przedsiębiorstw, promocja sukcesów bazujących na innowacyjności czy polityka kulturalna wspierająca społeczną kreatywność. 

Jednym z kluczowych dzisiaj wyzwań stojących przed polityką w zakresie szeroko rozumianej kultury jest pytanie o sposoby zapobiegania konfliktowi pomiędzy historycznie ukształtowaną tożsamością mieszkańców naszego kraju a wielokulturowością – nieuchronnym w przyszłości napływem imigrantów z jednej strony a przemianami kulturowym wewnątrz naszego społeczeństwa z drugiej. Zjawiska te mają charakter coraz bardziej obecny. Podstawowym dylematem jest konieczność, jak uważają niektórzy, zaakceptowania istnienia różnych kultur czy odmiennych religii, wywołujących według nich uprzedzenia wynikające z fałszywego obrazu owych „obcych”, bądź też, jak chciałoby wielu innych, potrzeba wyznaczenia niezbędnego minimum kulturowego, które wszystkie strony powinny zaakceptować, aby harmonijnie egzystować na jednym terytorium. 

Wedle zwolenników pierwszego poglądu reakcja niechęci czy wręcz wrogości rodzi się najczęściej z niewiedzy. Najistotniejszym celem jest więc zapobieżenie niebezpieczeństwu, jakie niesie ze sobą fakt niezrozumienia drugiej osoby. Dobitnie artykułowane racje licznych zwolenników drugiej opcji napotykają zaś problem ustalenia wspólnego minimum kulturowego. Być może mądrze zdefiniowany kanon praw człowieka mógłby okazać się skutecznym narzędziem służącym moderowaniu ludzkich zachowań w warunkach wielokulturowości. Próba opisu takiego minimum praw człowieka jawi się jako wielkie i bardzo aktualne zadanie.

.Choć przeszłość ciągle trwa w naszym doświadczeniu historycznym, w tradycjach i uznawanych wartościach, to przyszłość już nadeszła – w naszych działaniach. To dzisiaj decydujemy, jaki kształt przybierze nasze społeczeństwo w nadchodzących latach. Świadomość tej odpowiedzialności przesądza o wadze publicznej debaty na tematy dotyczące wychowania, edukacji, nauki i kultury. Spraw kluczowych dla wypracowania i realizacji wizji przyszłej Polski.

Michał Kleiber
Tekst opublikowany w nr 24 miesięcznika opinii „Wszystko Co Najważniejsze” [LINK].

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 3 grudnia 2020