Kobiety rewolucji
Rewolucja 1905 roku jest jednym z najważniejszych wydarzeń w historii Polski początku XX wieku. O istocie jej znaczenia świadczy fakt, iż wydarzenia z tego czasu upamiętniono na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie pod nazwą „Akcje zbrojne 1904–1908”. Niedocenianą rolę odegrały w niej kobiety, nie tylko pomagając, ale również prowadząc walkę na pierwszej linii – pisze Przemysław PREKIEL
.Jedna z najważniejszych akcji wymierzonych w carski reżim była skierowana przeciwko znienawidzonemu przedstawicielowi rosyjskiej okupacji generałowi-gubernatorowi warszawskiemu Georgijowi Skałonowi, który odpowiadał za największe represje od czasów upadku powstania styczniowego. W Organizacji Bojowej PPS nie brakowało kobiet, które z patriotycznych pobudek wstępowały w jej szeregi. Jedną z nich była pochodząca z rodziny ziemiańskiej Wanda Krahelska, której postawa PPS i droga przez nią obrana odpowiadały najbardziej. Aleksandra Piłsudska wspominała po latach: „Do PPS wstąpiła z osobistych przekonań: niewielu z nas wiedziało, że jest córką bogatego ziemianina”. Tą osobistą sprawą było aresztowanie jej narzeczonego Mieczysława Rauby, który przeszedł piekło w rosyjskim więzieniu. Był torturowany i wskutek depresji, jaką przeżył, popełnił samobójstwo. Organizacja Bojowa PPS wydała na Skałona wyrok śmierci. W przygotowaniach do zamachu i samej akcji postawiono na rewolucjonistki: Irenę Dowgierd, Wandę Gawrońską, Beatę Łysińską, Władysławę Ocieczko oraz Marię Paschalską. Wszystkie miały za zadanie inwigilować carskiego kata, wiedzieć, gdzie się udaje, znać trasy jego przejazdu, znać słabe punkty jego ochrony. Cztery z nich zostały jednak aresztowane. Wyznaczono trzy kobiety, które miały dokonać zamachu: Wandę Krahelską, Zofię Owczarkówną i Albertynę Helbertównę. Znakomity historyk i działacz PPS dr Adam Próchnik pisał o tym, jak trwały przygotowania do akcji: „Helbertówna miała śledzić i dać znać o przejeździe Skałona, i natychmiast opuścić mieszkanie. Krahelska i Owczarkówna miały kolejno rzucić bomby i również opuścić mieszkanie. Na ścianie miał zostać plakat zawiadamiający, że czynu tego dokonała PPS”.
Plan akcji był zatem dość skomplikowany – z kilku powodów. Po pierwsze, było to bardzo niebezpieczne, w mieście roiło się od szpicli i carskich agentów. Po drugie, Skałon był nie tylko dobrze chroniony, ale przede wszystkim był bardzo ostrożny, co potęgowało tylko ryzyko nieudanego zamachu. Kobiety zamieszkały w apartamencie na skrzyżowaniu dwóch ulic: Koszykowej i Natolińskiej, z którego okien miały możność nie tylko obserwowania przejazdu Skałona, ale i wykonać akcję. Bomby do apartamentowca dostarczył Mieczysław Mańkowski, doświadczony działacz socjalistyczny, a wywabieniem Skałona z Belwederu zajął się Michał Trzos, który przebrany w mundur rosyjskiego oficera znieważył na warszawskiej ulicy pruskiego wicekonsula. Skałon wydał oczywiście rozkaz znalezienia tajemniczego oficera – bezskutecznie. Musiał osobiście wybrać się do wicekonsula z oficjalnymi przeprosinami. Zatem plan się powiódł.
Akcja rozpoczęła się 18 sierpnia, Albertyna Helbertówna miała wówczas zaledwie 16 lat. Relacjonowała: „Krahelska wzięła jedną z bomb do ręki. Rzuciła ją przez okno salonu. Bomba widocznie dobrze wymierzona i rzut dobrze obliczony nie chybił. Bomba upadła koło powozu. Działanie jej byłoby niechybne. Ale nie wybuchła. Zawinił błąd konstrukcji. W tej chwili Owczarkówna rzuciła drugą bombę. Ale powóz już ją wyprzedził. Bomba uderzyła o bruk w tyle powozu. Nastąpił tym razem wybuch. Krahelska rzuciła następnie trzecią bombę, która wybuchła z prawej strony przed powozem. Rzucono jeszcze czwartą bombę, która podobnie jak pierwsza, nie wybuchła”. Kobiety musiały w tym momencie uciekać, podniósł się alarm. Skałon przeżył, odniósł niewielką kontuzję w okolicy prawego ucha, połączoną z nieznacznym rozerwaniem błony bębenkowej. Kozacy z ochrony zostali ranni mocniej, ale również przeżyli. Po latach z nieukrywaną radością Helbertówna mówiła: „Skałon zmarł w 1914 roku – jak wieść niesie – z powodu niewyleczalnej infekcji ucha. Bomby zrobiły jednak swoje”.
Oczywiście w większości przypadków rola kobiet sprowadzała się do innych działań, nie mniej ważnych i nie mniej niebezpiecznych. Prowadziły działalność agitacyjną, propagandową, przenosiły bibułę i broń do wyznaczonych punktów, organizowały zakonspirowane drukarnie, kolportowały prasę. Brały również udział w przygotowaniach do innych akcji bojowych. Do historii przeszła akcja pod Rogowem, którą przeprowadziła PPS 8 listopada 1906 roku pod dowództwem Józefa Mireckiego ps. Montwiłł. Rola działaczek w tej akcji polegała na zakupie na różnych stacjach biletów kolejowych dla zamachowców. Kobiety wzbudzały mniejszą podejrzliwość służb. W napadzie na wagon pocztowy, z którego zrabowano gotówkę na działalność partii, brały udział kobiety: Aleksandra Szczerbińska, Cezaryna Kozakiewiczówna, Janina Prystorowa. Dzięki nim cała akcja logistycznie była zaplanowana i wykonana w sposób należyty. Z kolei w zamachu na generała Kellera ogromną rolę odegrała Michalina Ajnenkielowa, która pracowała na Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Brała również udział w napadzie na przewóz pocztowy w Kutnie, uczestniczyła w uwolnieniu bojowców ze szpitala Czerwonego Krzyża. Kolejne dwie działaczki – Maria Chodźkowa i Florentyna Korfelówna – przygotowywały zamach na naczelnika więzienia w Kielcach i brały udział w napadzie na Urząd Gminy w Daleszycach.
.Aby te wszystkie działania mogły zakończyć się powodzeniem, PPS-Frakcja Rewolucyjna organizowała w Krakowie specjalny kurs rzucania bomb dla kobiet, który prowadził Mieczysław Mańkowski z OB PPS. Wiele kobiet otrzymało w wolnej Polsce Krzyże Walecznych oraz Krzyż i Medal Niepodległości, którego pomysłodawczynią była Aleksandra Piłsudska.
Przemysław Prekiel