Roger MOORHOUSE: Jeden z dwóch milionów życiorysów. Polacy i obozy pracy III Rzeszy

Jeden z dwóch milionów życiorysów.
Polacy i obozy pracy III Rzeszy

Photo of Roger MOORHOUSE

Roger MOORHOUSE

Brytyjski historyk i germanista specjalizujący się w historii nowożytnej środkowej Europy, ze szczególnym uwzględnieniem hitlerowskich Niemiec, Holokaustu i II wojny światowej w Europie. Ostatnio wydał „Pakt diabłów. Sojusz Hitlera i Stalina, 1939–1941”.

zobacz inne teksty Autora

Trzecia Rzesza w stu przedmiotach, Trzecia Rzesza opisywana poprzez sto przedmiotów. Fragment najnowszej książki Rogera MOORHOUSE, udostępnionej polskim Czytelnikom przez Autora

.Pochodzący ze wschodniej Europy traktowani byli bardziej jak więźniowie niż pracownicy. Spośród wszystkich grup prześladowanych i wyzyskiwanych przez Trzecią Rzeszę, o Zwangsarbeiter, czyli robotnikach przymusowych, mówi się najmniej. Choć pozostawali niewidoczni i nieznani, w czasie wojny byli w Niemczech wszędzie; miliony z nich pracowało w przemyśle, przemyśle zbrojeniowym oraz rolnictwie. Obecni w prawie każdej firmie i przedsiębiorstwie – od lokalnego zakładu masarskiego po największe koncerny przemysłowe – a ich baraki i obozy, trzy tysiące w samym tylko Berlinie, zapełniały ogromne przestrzenie. Stanowiąc ponad jedną trzecią całej siły roboczej w Niemczech, byli niezbędni dla nazistowskich działań wojennych.

Jeden na pięciu robotników przymusowych był Polakiem – łącznie około dwóch milionów.

Większość z polskich robotników przymusowych była deportowana często niewiele widząc nawet o tym, dokąd są wiezieni.[i]

Wśród nich znalazła się posiadaczka tej Arbeitskarte, czyli „karty pracy”. Aleksandra M. miała 28 lat, kiedy karta została jej wydana w październiku 1944 roku. Urodzona pod Sosnowcem na Górnym Śląsku, została zarejestrowana jako mężatka z miejscem zamieszkania w Warszawie, na obszarze nazwanym przez Niemców Generalną Gubernią. Karta, na której widnieje zarówno zdjęcie, jak i odcisk palca posiadaczki, służyła jako dokument tożsamości oraz przepustka do pracy. Jej zgubienie oznaczało poważne kłopoty.

Z karty nie wynika jasno, kiedy Aleksandra została przywieziona do Niemiec – być może znalazła wśród grupy kobiet deportowanych z Warszawy jesienią 1944 roku po upadku powstania. Z dokumentu wiadomo jednak, że Aleksandra zatrudniona była w Berlinie, w „Gasag”, dostawcy gazu ziemnego dla miasta, najprawdopodobniej w gazowni. Na karcie widnieje stempel Kennzeichenpflichtig – co oznacza, że ​​Aleksandra była prawnie zobowiązana do noszenia na ubraniu naszywki z fioletową literą „P” na żółtym tle, co w sposób oczywisty identyfikowało ją jako polskiego robotnika przymusowego. Ci, którzy odważyli się przeciwstawić rozporządzeniu, podlegali grzywnie w wysokości 150 marek i karze do 6 miesięcy więzienia.

Do tych mniejszych upokorzeń dochodziła cała mnogość przepisów i ograniczeń, którym Aleksandra podlegała. Warunki życia robotników przymusowych różniły się, przede wszystkim w zależności od miejsca ich pochodzenia. Europejczycy z Zachodu – Francuzi, Holendrzy i Duńczycy – cieszyli się zasadniczo znacznie lepszym traktowaniem, wyżywieniem, regularnie wypłacaną pensją, a nawet czasem wolnym. Tymczasem pochodzący z Europy Wschodniej traktowani byli bardziej jak więźniowie niż pracownicy; ograniczano im możliwość przemieszczania się, wynagrodzenie oraz jakość i ilość żywności. Zgodnie z „Dekretami polskimi” z marca 1940 roku, polscy robotnicy mieli być trzymani z dala od niemieckiego życia kulturalnego, a także kościołów i restauracji; zakazano im korzystania z transportu publicznego, obowiązywała ich ścisła godzina policyjna, byli też zmuszani do pracy siedem dni w tygodniu.[ii] Jak wspominał jeden z nich: „Dla nas wszystko było zabronione”. [iii]

Życie Aleksandry w Berlinie – podobnie jak w przypadku jej towarzyszy – musiało być zatem przygnębiające. Zamknięta w chłodnym, zawszonym baraku, otoczonym drutem kolczastym, musiała znosić fatalne warunki sanitarne, niedostateczne porcje żywności i praktyczny brak opieki medycznej. Kto buntował się przeciw pracodawcy, ryzykował zamknięciem w obozie karnym. Choroba równała się wyrokowi śmierci. Tylko życzliwy pracodawca mógł uczynić życie znośniejszym; przykładowo, zapewniając ciepłe posiłki w stołówce lub podstawową opiekę lekarską. To należało jednak do rzadkości.

Los Aleksandry jest nieznany. Być może wróciła pod koniec wojny do zrujnowanej Warszawy, aby odbudować swoje życie w komunistycznej rzeczywistości, na zawsze chowając za zasłoną milczenia swoje doświadczenia, bojąc się, by nie odkryto, że pracowała dla Niemców. A może znalazła się wśród niezliczonych tysięcy robotników przymusowych, którzy zginęli pod nazistowskimi rządami, pochowanych w masowych grobach i zapomnianych; jeszcze jedna ofiara niemieckich prześladowań rasowych.

Roger Moorhouse

Fragment najnowszej książki „The Third Reich in 100 Objects: A Material History of Nazi Germany”, wyd. GreenHill Books [LINK]. Przekład dla „Wszystko Co Najważniejsze” Mateusz Zimny.

[i]Zobacz Roger Moorhouse, Berlin at War: Life and Death in Hitler’s Capital, (London, 2010), s.117-135.[ii]Ulrich Herbert, Hitler’s Foreign Workers: Enforced Foreign Labour in Germany under the Third Reich, (Cambridge, 1997), s. 72[iii]Cytat za: Moorhouse, op. cit., p. 124.

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 11 stycznia 2018