Sabina TREFFLER: "#Chopin17. I o tym, jak nowe media dały nam szansę przeżywania Chopina wspólnie"

"#Chopin17. I o tym, jak nowe media dały nam szansę przeżywania Chopina wspólnie"

Photo of Sabina TREFFLER

Sabina TREFFLER

Dyrektor Projektów Medialnych Instytutu Nowych Mediów. Absolwentka Akademii Muzycznej w Katowicach, Dyplomacji Publicznej w Collegium Civitas w Warszawie oraz Marketingu Kultury na Uniwersytecie Warszawskim. Szlify dziennikarskie zdobywała w Dziale Świat "Gazety Polskiej Codziennie". Zastępca red. nacz. Wszystko Co Najważniejsze.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autorki

Od tygodni „spamuję” w mediach społecznościowych o XVII Międzynarodowym Konkursie Chopinowskim. Dzisiaj nie można, a przynajmniej nie wypada mówić o czymś innym. Może niektórzy będą woleli debatę polityczną lub mecz piłki nożnej ligi afrykańskiej (o ile dzisiaj taka gra). Jednak konkurs chopinowski różni się od wymienionych dziedzin tym, że nie każdy Polak jest tutaj ekspertem.

.Mimo to konkurs budzi emocje. Szczególnie koncerty finałowe. W ostatnim etapie repertuar jest dość skąpy. Uczestnicy wykonują z towarzyszeniem orkiestry jeden z dwóch koncertów fortepianowych Fryderyka Chopina — e-moll op. 11 lub f-moll op. 21. Ten drugi wybrał tylko jeden na dziesięciu finalistów — Kanadyjczyk. Można powiedzieć, że Charles Richard-Hamelin igra z ogniem. Dlaczego? Otóż do koncertu f-moll, który zdecydował się wykonać, przylgnęła krzywdząca legenda, mówiąca o tym, że grający go finalista nie ma szans na wygraną w konkursie. Artyści przesądni nie są, ale piór i pereł na siebie nie zakładają, gdy mają wystąpić na scenie. Żeby nie kusić licha.

Oczywiście najbardziej palącym pytaniem finałowego wieczoru jest to, na kogo tym razem postawi jury. To chyba najlepiej strzeżona tajemnica konkursu. Czy na Azjatów, którzy wykazują się nadzwyczajną wrażliwością i zrozumieniem twórczości polskiego kompozytora? A może… taka debata jest w tym momencie nieistotna?

.Gdy 10 lat temu przesiadywałam na przesłuchaniach konkursowych w Filharmonii Narodowej w Warszawie, miałam okazję posłuchać na żywo Rafała Blechacza, ewidentnego zwycięzcy XV edycji konkursu. Podczas jego gry cała sala zamarła i już wtedy wiedzieliśmy, że to on jest faworytem, z którym trudno kogokolwiek równać. Jury zaznaczyło ten fakt, nie przyznając II miejsca. Jego występów w kolejnych etapach można było słuchać podczas transmisji na żywo lub powtórek, późno w nocy, w TVP Kultura. Jednak już 5 lat temu, gdy nie miałam okazji, by słuchać uczestników w sali koncertowej, z pomocą przyszły media tradycyjne — radio i telewizja. Teraz w odróżnieniu od lat poprzednich popularniejsze stały się dyskusje na Facebooku. Dokładnie pamiętam wieczór i noc, jaką spędziliśmy ze studentami Akademii Muzycznej wpatrzeni w telewizor w oczekiwaniu na werdykt jury. I ten jęk zawodu, że wygrała Rosjanka Julianna Awdiejewa. Ale nad tym drażliwym tematem spuśćmy zasłonę milczenia.

.Pod względem dyskusji i oprawy medialnej najciekawszy jest twitterowy hashtag #Chopin17. Ku mojemu wielkiemu zachwytowi odkryłam na Twitterze kącik osób zainteresowanych muzyką poważną.

Media społecznościowe w tej edycji konkursu wiodą prym. Komunikacja internetowa dała nam wszystkim możliwość indywidualnej oceny występów.

A że o gustach się tutaj dyskutuje, to znaleźli się wielbiciele zarówno Krzysztofa Książka, jak i Georgijsa Osokinsa. Bitwy kibiców były na szczęście bezkrwawe. Grono komentujących znalazło się także na Facebooku oraz przy livestreamie na YT. Z każdym kolejnym etapem liczba oglądających transmisję na kanale Chopin Institute rosła w postępie geometrycznym. Tak samo było z melomanami w sali koncertowej w filharmonii.

W internecie każdy mógł wyrazić swoją opinię, tak jak potrafił najlepiej: „Ja się nie znam, ale ta pańcia w niebieskiej kiecce, co wali teraz krokodyla po zębach, kasuje poprzedników jak bilet jednorazowy. #Chopin17” (@calluna77).

.Co nam pozwalało na odbiór Chopina i wrażliwość na jego muzykę? Co może pomóc wykonawcom zrozumieć jego twórczość? Może ta refleksja jest zbyt przykra, by opisywać ją w tym tekście. Ale moim zdaniem do osiągnięcia pełni dojrzałości emocjonalnej, potrzebnej do takiego odbioru, konieczna jest utrata wszystkiego lub przynajmniej umiejętność wzbudzenia w sobie takiego uczucia. Potem wystarczy je wyobrazić sobie na tyle sugestywnie, by móc przywoływać ten stan. A czy my straciliśmy wszystko? Na pewno zyskaliśmy Fryderyka Chopina. Tym sposobem promocja Polski z wykorzystaniem marki, jaką stanowi dorobek Chopina, jest w odróżnieniu od jego utworów sprawą wydawałoby się trywialną. Musimy jeszcze trochę popracować nad Francuzami, którzy uparcie sądzą, że Fryderyk Chopin ze względu na korzenie swojego ojca jest ich rodakiem. Odbywający się co 5 lat w Warszawie Międzynarodowy Konkurs Chopinowski jest ku temu okazją.

Sabina Treffler

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 20 października 2015
Fot: Grobowiec Fryderyka Chopina | Philipp via Flickr CC License by