
Manifest Autora
I od razu napotykam na problem: nie mogę napisać: „On, autor”, ponieważ statystycznie rzecz ujmując więcej piszących jest kobiet niż mężczyzn. Zdecydowałem więc napisać: „My, autorzy” co nadaje temu tekstowi ton mainfestu. A przecież nie jest on niczym więcej niż wylistowaniem kilka szczegółów w obrazie, który przedstawiam.
Tak więc my, Autorzy…
- Nie potrzebujemy wydawców, żeby być autorami. Wystarczy kilku czytelników.
- Nie sankcjonuje nas żadna instytucja, żadne przedsiębiorstwo, żaden uniwersytet.
- Nie boimy się powiedzieć tego, co myślimy, ponieważ nie ryzykujemy, że zdenerwujemy tych, którzy nas sankcjonują.
- Nie mamy nic przeciwko współpracy z organizacjami sankcjonującymi, ale utrzymujemy się wyłącznie za sprawą naszych czytelników.
- Nie mamy nic przeciwko zarabianiu na naszych dziełach, ale nie czynimy tego celu priorytetowym; raczej szukamy odbiorców.
- Uznajemy się za niezależnych i manifestujemy to wolnością słowa, którą szerzymy we wszystkich dziedzinach.
- Nie narzucamy gatunku, stylu, publiki. Nie jesteśmy produktem zawsze dostępnym w tym samym kręgu.
- To, co wydaje się nam nieakceptowalne, ujawniamy bez strachu przed represjami. Uderzamy nawet w naszych przyjaciół, jeśli zabraknie im świadomości.
- Przestajemy ufać tym, którzy zdradzają nasze ideały, a szczególnie tym, którzy próbują odebrać nam niezależność.
- Jeśli to możliwe, unikamy podpisywania wiążących kontraktów, ponieważ stają one zazwyczaj pomiędzy nami i naszymi czytelnikami.
- Badamy nowe możliwości twórcze i nie porzucamy ich, gdy trzeba wydać dzieła, które są odrzucane przez organizacje sankcjonujące.
- Eksperymentujemy, próbujemy i mylimy się.
- Wiemy, że w osamotnieniu nic nie zrobimy, że potrzebujemy społeczności, ludzi, którzy byli przed nami, na których się opieramy i którym jesteśmy nieustannie wdzięczni. Nie uważamy się za jedynych autorów naszych dzieł i chętnie oddajemy je na własność publiczności, ale nie robimy tego systematycznie, ponieważ systematyczność takiej postawy będzie przymusem, zaprzeczeniem naszej niezależności myślenia i działania.
- Nie możemy potwierdzić naszej niezależności bez licznych narzędzi, w tym promowanych przez przedsiębiorstwa, których wartości potępiamy, ale które jednocześnie naprawiamy przez obracanie przeciwko nim ich własnych sił (strategia judoki).
- Nie wahamy się zarabiać na życie poza naszym obszarem twórczym, jeśli powiększa to naszą wolność twórczą.
- Jesteśmy bezlitośni względem siebie i innych (mamy problem z tymi, którzy kryją się za rzekomymi wydawcami, by móc uważać się za autorów; odrzucają bezpośredni kontakt z czytelnikami, których zazwyczaj nie mają; układają się z instytucjami, żeby wyszarpnąć sankcjonujące dotacje; redukują internet do roli medium rozpowszechniającego; są politycznie poprawni, żeby nikogo nie urazić… Przez swoją słabość kolaboracjonistów komplikują naszą pozycję i czynią z nas margines).
Thierry Crouzet